Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

nudziara

Zamieszcza historie od: 15 września 2011 - 11:01
Ostatnio: 17 lutego 2012 - 13:46
  • Historii na głównej: 8 z 14
  • Punktów za historie: 5716
  • Komentarzy: 5
  • Punktów za komentarze: 20
 

#24772

przez (PW) ·
| Do ulubionych
By spotkać swojego księcia, dziewczyna musi narazić się na kontakty z żabami. I piekielnymi.

Po ostrej selekcji kandydatów z portalu randkowego i odrzuceniu zboczonych psychopatów, zostało kilku normalnych na pierwszy rzut oka. Po licznych rozmowach drogą elektroniczną nadszedł czas na real. :)

Randka nr 1.
Umówiliśmy się z panem na randkę do kina. Przyszedł punktualnie, powiedział "dzień dobry". Po filmie powiedział "do widzenia". I to właściwie wszystko co miał do powiedzenia. Nie wiem, czy ja tak na niego podziałałam, czy już tak miał.

Randka nr 2.
Przychodzi pan do kawiarni lekko spóźniony. Wygląda nieco inaczej niż na zdjęciu, ale mnie rozpoznał, więc raczej ten, może zdjęcie stare. Rozmawiamy. Wychodzą u niego straszne luki w pamięci. Nie pamięta o czym pisaliśmy dzień wcześniej. Nagle zmienił upodobania co do lektur, potraw itp. (kłamał?) Widać że jest zdenerwowany, coś kręci... Kto to jest, zaczynam się bać.
Wypalam bezpośrednio:
- Podejrzewam, że nie jesteś tym, za kogo się podajesz. Czy możesz pokazać mi jakiś dowód tożsamości? Tu jest mój oczywiście...
Facet z paniką na twarzy zaczyna uciekać. Po drodze o mało nie staranował kelnerki... Nie wiem, co to było.

Randka nr 3.
Pan od początku nie ukrywał, że mimo młodego wieku jest po rozwodzie. Przez internet rozmawiało się dobrze, pan miał bogate zainteresowania, oczytany, w realu...
Facet cały czas opowiadał o swojej byłej, jaki był z nią szczęśliwy, jak o nią dbał, jak bardzo tęskni. Inne tematy nie istniały. Gdy oświadczył, że wciąż ją kocha nie wytrzymałam i pożegnałam się.

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 607 (687)

#24766

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ciąg dalszy piekielnych żab.

Sytuacja prawdziwa - tu odpłaciłam piekielnością za piekielność.
Zabawa sylwestrowa organizowana przez kółko taneczne, do którego należą znajomi. Ja trafiłam tam na doczepkę, większości ludzi nie znałam. Pod koniec imprezy, robiąc herbatę w aneksie kuchennym, wymieniłam kilka grzecznościowych uwag z panem bawiącym się kilka stolików dalej. Pan miał swoje towarzystwo, ja swoje, przez cała imprezę prawie go nie widziałam.

Ku mojemu zaskoczeniu pod koniec zabawy w szatni poprosił o mój numer (bo tak miło gawędziło się w kuchni). Numer dałam. Zadzwonił następnego dnia (jaki miły początek roku:)) i umówiliśmy się w mieście.

Mrozy siarczyste, w kawiarni żaba zdejmuje rękawiczki i widzę na czerwonych, zmarzniętych rękach ślad po obrączce.
Ale jak to - może nie jest żonaty, może nosi jakiś sygnet czy inną męska biżuterię (nie znam się). Ale jeśli nosi, to po co przed randką zdejmował..? Ja biję się z myślami, a żaba tokuje - jaką to on ma firmę, że co prawda teraz to jeździ takim to a takim modelem samochodu, ale niedługo zmienia na coś lepszego... Tu zagrałam na jedną kartę.

- Wiem, że chcecie zmienić. - Mówię. - Twoja żona mi mówiła.
Z żaby zeszło powietrze.
- Znasz Agnieszkę!? - Wysypał się całkowicie.
- Oczywiście, że znam Agnieszkę, mamy wspólnych znajomych w kółku tanecznym. - Blefuję dalej.
- No tak, jasne, Aga mówiła, że z tobą zawsze można pogadać jak z przyjacielem, bo wiesz, ja właśnie dlatego... - Męczył się strasznie, wysapał jeszcze kilka nieskładnych zdań i uciekł z miejsca porażki.

Podpytałam znajomych. Znali Agnieszkę, była z nim na tej imprezie, ale nie mogła za bardzo tańczyć w 6 miesiącu ciąży. Dla mnie ten pan był tylko żabą ale wobec niej zachował się jak piekielny suk...syn. I mam nadzieję, że jeszcze parę dni bał się, że żona dowie się o randce z "koleżanką".

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 705 (741)

#24781

przez (PW) ·
| Do ulubionych
By spotkać swojego księcia dziewczyna musi narazić się na kontakty z żabami. I piekielnymi.

Czasem miłość tak oślepia,że dziewczyna z uporem całuje wciąż tą samą żabę, mimo że księciem ona nie będzie nigdy.
Koleżanka - studentka, sama utrzymuje siebie + lubego. Ona niby inteligentna, wykształcona, sympatyczna, niebrzydka, bez kompleksów, zaradna. On - po zawodówce (o niczym nie świadczy, ale..), gburowaty, bezrobotny, bo za 1000zł to on się męczyć nie będzie. Kuroniówka się kończy, w związku z tym ona utrzymuje oboje za stypendium naukowe i pracę dorywczą na nocki przy taśmie montażowej (700zł). Mało piekielne?
Pan i władca się nudzi w domu więc regularnie zaprasza kolegów na zakrapiane imprezy. Wódkę sponsoruje dziewczyna. Chłopak ma w nosie, że na czynsz nie ma, że ona zmęczona po nocce, że egzaminy, że jak obleje to straci stypendium naukowe, z którego ich utrzymuje.
Potrafi ją z łóżka wyciągnąć bo się piwo skończyło i ma iść kupić. Jak się ociąga, to przy kolesiach znieważy grubym słowem lub nawet pięścią pogoni.
Dla niej nawet spoliczkowanie było mało piekielne (biedak, stresuje się bezrobociem).

Co przelało czarę goryczy i otworzyło oczy piekielnie zakochanej?

Przydybała faceta w łóżku z inną (już przedtem miała sygnały, że ją dodatkowo zdradza, ale musiała zobaczyć na własne oczy).
Piekielny koleś czy piekielnie uparta dziewczyna - sama nie wiem.

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 578 (658)

#24763

przez (PW) ·
| Do ulubionych
By spotkać swojego księcia, dziewczyna musi narazić się na kontakty z żabami. I piekielnymi.

Pierwsza randka. Kulturalna rozmowa w kawiarni, poznajemy się. Pada pytanie:
- Czy jesteś otwarta i tolerancyjna?
Niby tak, poglądów nikomu nie narzucam, nie dyskryminuję... ale na wszelki wypadek proszę doprecyzowanie co konkretnie ma na myśli.. I tu się ujawnia żaba. A mnie zapowietrza.
- Czy poszłabyś do łóżka z facetem na pierwszej randce?

Żaba źle sformułowała pytanie - nie chciała wiedzieć czy jestem otwarta tylko łatwa do zaliczenia, co dalsza rozmowa tylko potwierdziła.

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 613 (709)
zarchiwizowany

#24769

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Święto zakochanych- aż się prosi z tej okazji przytoczyć kilka piekielnych sytuacji.

By spotkać swojego księcia dziewczyna musi narazić się na kontakty z żabami. I piekielnymi.

Aktywnie szukający swego szcześcia prędzej czy później trafiają na portal randkowy (uroki XXIw.)
Umieszczam swój profil na portalu piekielnym. Piszę o zainteresowaniach itp. Zaznaczam, że interesuje mnie opcja czysto koleżeńska, podkreślam że sex wykluczony (za radą bardziej doświadczonej przez internet i życiowo koleżanki). Nie zamieszczam też zdjęcia ( też za radą, poza tym chcę dać szansę intelektowi:)).
Pierwszy tydzień-masa odpowiedzi(ponad 300). Podzielć je można na:

-zdjęcia nagie lub samych genataliów (męskich), ewentualnie z tekstem typu "masz ochotę?"

-opisy fizjologiczne co też napalony pan by mi zrobił gdybym chciała lub wbrew mej woli

-wiadomości składające sie z jednego pytania "A gdzie zdjęcie?"

-nieco bardziej poprawne politycznie mieszanki trzech powyższych. Koniecznie z pytaniem o zdjęcie lub "napisz jak wyglądasz?"

Po przetoczeniu się tej fali (2 tygodnie)dopiero pojawiły się zagajenia (szt.5) na które nie bałam się odpowiedzieć.

Szukając szcześcia musisz być twarda.

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 114 (184)

#19754

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Absurdy urzędnicze.
Dostaję pismo (polecony) z Urzędu Miasta, że w celu obliczenia opodatkowania mam podać dane nieruchomości (domu) + stosowna tabelka (podobna do pita:)). Wypełniam, wysyłam i zapominam.

Długo nic.

Dostaję pismo (polecony) z UM, że dane podane nie zgadzają się z danymi które mają i mam złożyć korektę aby się zgadzały + odpowiednia tabelka.
Czyli zgadnij jak ma być i wyślij tak jak chcemy, nie tak jak jest.
Skoro mają te dane i wiedzą lepiej, to po co ta korespondencja na koszt podatnika?

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 363 (423)

#19122

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Opadające liście i kumulacja historii kurierskich, przypomniały mi o mojej przygodzie z piekielnym dostawcą.

Rok temu o tej porze, grabiąc liście w ogrodzie przy płocie (daleko od skrzynki) znalazłam tajemniczy pakunek. Po dokładnych oględzinach (wilgoć zrobiła swoje) okazało się, że jest to paczka z USA zaadresowana do mojego brata. Brat czasem zamawia literaturę fachową, niedostępną w Polsce, przez internet.
Oczywiście złożył skargę u wysyłającego, który zażądał wyjaśnień od firmy kurierskiej.

Drogę paczki przez ocean i Europę można było monitorować przez internet. W momencie dotarcia do naszego pięknego kraju, ślad się urwał. Nie wiadomo jaka firma dostarczyła tak "fachowo", bez pokwitowania paczkę, służby celne na pytanie sklepu o przesyłkę o tym numerze odpowiedziały, że taka paczka w ogóle nie przekroczyła granicy naszego kraju!
Po prostu teleportowała się prosto do ogródka, gdzie mogła sobie leżeć pod płotem do wiosny!

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 552 (574)
zarchiwizowany

#18311

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Na poparcie apelu Crow z własnej praktyki
Pod koniec sierpnia zeszłego roku trafiła do mnie kotka. Od sąsiadki wiem, że od paru tygodni błąkała się po ogródkach i była ostro pędzona przez miejscowe, podwórkowe koty. Koteczka miała obróżkę, i garneła się do ludzi, co świadczy że była kotem domowym, którego ktoś bezmyślny pozbył się przed wakacyjnym wyjazdem (żeby nie było, na ogłoszenia na osiedlu nikt nie odpowiedział).
Stan kota po znalezieniu:
-zanik mięśni z głodu (początkowe stadium)
-kot pobity przez inne koty, zakażenie (ropa na grzbiecie itp), bo obniżona odporność
-zapalenie oka (patrz odporność)
-zapchlenie+ złapana od pcheł jakaś bakteryjna zaraza uszkadzająca wątrobę, nazwy łacińskej nie pomnę (patrz obniżona odporność)=żółtaczka
Wet pierwsze co zrobił, to podłączył kota pod kroplówkę. Walka o życie kici(kroplówki) trała ponad 2 tygodnie. Warto było.
Pierwotną przyczyną wszystkich tych chorób było niedożywienie. BO KOT DOMOWY NIE NAUCZONY POLOWANIA OD MAŁEGO NIE JEST W STANIE SIĘ WYŻYWIĆ TYM CO UPOLUJE LUB WYWALCZY W ŚMIETNIKU. Nawet latem.
"uwolnienie" takiego kota to jedna z piekielniejszych rzecz jakie możecie mu zrobić.
Kicia teraz za żadne skarby nie wyjdzie z domu za próg, tak się boi.

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 266 (292)
zarchiwizowany

#17845

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Tym razem ja byłam piekielna.
Umówiłam się ze znajomą na wyprowadzanie piesków w weekendowy poranek. Wstałam, ogarnełam się, biorę pieszczocha na smycz i w drogę. Na umówionym skwerku byłam 5min przed czasem. Czekamy. Pieseczek obwąchał już cały skwer, ja nerwowo zerkam na zegarek, minutowa wskazówka pokazuje 30min spóźnienia. Pies znudzony, ogon w dół, ja wściekła. Dzwonię do znajomej i wielkie zdziwenie-przecież się umawiałyśmy o 11 a jest 10.30?
Tak kochani-mimo lat praktyki źle odczytałam godzinę z zegarka:). Dzięki temu pies miał 4 godzinny spacer po którym spał jak zabity.

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 0 (52)

#17454

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Nie ma jak sąsiedzi!
Mamy w Poznaniu dom (rodzina ma - własność bardzo wspólna, kilku udziałowców, ciekawa historia spadkowa). Dom jest wynajmowany, a ja zamieszkuję tam i odpowiadam za wszystko.
Ledwo się wprowadziłam, razem ze współlokatorką, jeszcze w trakcie remontu zapuszczonej chałupy.
Sąsiedzi-emeryci znają mnie od dziecka-bywałam tam u babci. Dzwoni moja mama (mieszka w innej miejscowości):
- Córeczko, czy ci pieniędzy zabrakło i agencję towarzyską założyłaś? Bo dzwoniła ciocia Piekielna i mówiła, że ci jej znajomi co mieszkają dwie ulice od ciebie mówili jej, że całe osiedle już wie,że burdel otworzyłaś. Podobno co godzina jeden facet wchodzi, a drugi wychodzi, tylko w drzwiach się mijają.
I w śmiech.
Faktycznie, była sytuacja gdy do mojego domu co godzina wchodził inny facet i tak 5 razy. Studenci politechniki na korepetycje z geometrii wykreślnej, oczywiście dzień przed egzaminem, więc 5 godzin im tłumaczyłam po kolei co i jak.

Tylko skąd o tym wiedzieli ludzie, którzy mieszkają 2 ulice dalej?

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 669 (701)