Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

snow

Zamieszcza historie od: 7 listopada 2012 - 13:50
Ostatnio: 12 grudnia 2014 - 15:36
  • Historii na głównej: 4 z 11
  • Punktów za historie: 3017
  • Komentarzy: 31
  • Punktów za komentarze: 73
 

#63358

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jak zabić cztery osoby i żyć na wolności?!
Zabij kogoś z rodziny!

Miałem kiedyś kolegę rolnika. Po żniwach wpadło trochę grosza więc można było zacząć świętowanie.
Pech chciał, że z 5 osób które świętowały dożynki 5 było pijanych. Nikt nie wpadł na pomysł żeby zadzwonić po taksówkę. Wieś rządzi się swoimi prawami... no niestety prawa fizyki okazały się nieugięte i w tym wypadku wiejskie prawa nie były nadrzędne.
Samochód z 5 pijanych w sztok młodych ludzi wyleciał na zakręcie wprost na drzewo. Z wszystkich pasażerów przeżył tylko kierowca.
W myśl polskiego prawa, jeśli ktoś spowoduje wypadek ze skutkiem śmiertelnym traktowany jest jakby zabił z premedytacją, prawda?

Najwyraźniej nie, jeśli kierowca był spokrewniony z ofiarami.
Rodzina ofiar odstępuje od oskarżenia, no i jeszcze ta dziewczyna w ciąży... Nie wiem kto miał tak miękkie serduszko wypuszczając tego śmiecia na wolność ale chciałbym żeby wiedział że...

znów jeździ na podwójnym gazie.

wieś samochód alkohol

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 432 (608)

#57197

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pies największym wrogiem biegacza.
Po kilku pogryzieniach przez psy, przestałem całkowicie zwracać uwagę na humanitarne traktowanie psów biegających luzem, bez kagańca.

Godzina 21, park. Biegnę sam, przede mną piekielna rodzinka.
Ich psy mnie już pogryzły (zawsze wychodzą z 3-4 psami), więc postanowiłem wziąć ich łukiem.
Minąłem rodzinkę i jakieś 50 metrów dalej, dogonił mnie sięgający do kolan pies.
Chwila na rozpoznanie sytuacji, piesek szczerzy kły. W oddali słyszę:
- Piesek chce się pobawić, on nic nie zrobi.
Akurat. Już dwa razy ten sam piesek też mi nic nie zrobił, tylko nogawki miałem do zszycia.
Pies zaczyna biec z kłami w moją stronę (na szczęście z przodu). Przyznaję bez bicia, kopnąłem psa, ale przynajmniej jestem cały.

Co usłyszałem od właściciela?! On był szczepiony (trzeba było mu tabliczkę przyczepić), dorosły facet i nie wie jak z psami postępować (ja akurat nie mam takiego obowiązku), powinienem był się zatrzymać (bo poszedłem biegać po to żeby zatrzymywać się przed każdym psem).

Najlepsze w tym jest to, że 200 metrów dalej, w tym samym parku jest odgrodzony teren do wyprowadzania psów.
Następnym razem kopa dostanie właściciel, a od dziś biegam z gazem.

Skomentuj (59) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 830 (1016)

#46120

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Znajoma poszukuje pracy biurowej.
Ogłoszenie z trojmiasto.pl, wysłana aplikacja.
Jaka odpowiedź:

"wysłałam cv na to ogłoszenie, poniżej to co mi facet napisał w mailu"

"Chętnie zaproszę Panią na rozmowę kwalifikacyjną, jednakże na samym początku chciałbym zaznaczyć, że poszukuję kogoś więcej...
Liczę na bliższy kontakt poza standardową pracą i w zamian oferuję dodatkowe wynagrodzenie.
Jeżeli jesteś zainteresowana ofertą, proszę o zwrotną informację. Mam 27 lat".

I weź tu człowieku znajdź pracę....

praca

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 552 (650)

#45707

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W odpowiedzi na opowieści o uciemiężonych pracownikach służby zdrowia, a konkretnie ekip jeżdżących w karetkach chciałbym przytoczyć pewną krótką historię.

Wieś jak to wieś, niektóre prawa tam nie dotarły albo się nie przyjęły. Choćby zakładanie kasku do jazdy motocyklem.
Codziennie można zauważyć typowego dawcę.

Majowe popołudnie, weekend, praca w ogródku - sielanka.
W oddali słychać ryk silnika. Tuż przed moim domem kierowca quada postanowił sobie skręcić, zapomniał tylko czym to grozi i stało się. Chłopak wyleciał jak z procy, oczywiście bez kasku. Głowa rozbita, krew się leje, kierowca nie daje oznak życia. Kobiety się zleciały - wiejski monitoring jak widać działa bez zarzutu. Nikt nic nie robi, każdy się gapi.
Podbiegam, sprawdzam tętno - jest, oddech - jest. Chłopa nie ruszam tylko dzwonie po karetkę. Przykładam gazę do rany na głowie żeby jakiś piach nie naleciał do rany. Po 20stu minutach przyjeżdżają. W międzyczasie kierowca odzyskał przytomność ale przemówiłem do rozsądku żeby się nie ruszał. Wysiada pan magister w czerwonym kubraczku z ambulansu.

[M]agister - Co się stało?
[S]now - Kierowca stracił panowanie na quadem, przewrócił się i był nieprzytomny jakieś 10 minut.
[M] - Co to znaczy jakieś 10 minut, dokładniej!
[S] - 10 minut i 32 sekundy.

Minęło jeszcze przynajmniej 10 minut zanim zabrali chłopaka, bo pan magister musiał koniecznie wytłumaczyć jak się opatrunek zakłada. Nie omieszkał również opieprzyć mnie za wezwanie do tak "błahego" przypadku i stwarzania tłoku przy poszkodowanym.

Historia dawna, już rozeszło się po kościach ale niesmak pozostał.

wypadek

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 535 (613)

1