Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

tuxowyznawca

Zamieszcza historie od: 4 marca 2014 - 15:09
Ostatnio: 27 czerwca 2020 - 11:18
  • Historii na głównej: 3 z 9
  • Punktów za historie: 2617
  • Komentarzy: 396
  • Punktów za komentarze: 1488
 
zarchiwizowany

#75475

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Czasem zdarzają się tu historie nie trzymające się kupy a czasem z rażącymi błędami. Pomyślałem, że można wyśmiać pewne rzeczy, które się tu pojawiają, nie mając do nikogo pretensji. Cała historia to tylko literacka fikcja, mająca być miejscem do wplecienia różnych kwiatków. W owej historii błędy są zamierzone, na tym ona polega. Tak więc rzeczę co następuję:

W zeszłym tygodniu wracając z miasta na literę W czekałem na pociąg KM, który jak zawsze się spóźniał. Było zimno, lało, psy szczekały dupami. Jakiś gość chodził i zaczepiał ludzi, prosząc o 2 złote na bilet. Strasznie dziwny był to typ. Oglądając tę sytuację, przypomniała mi się historia związana z pracą. Sami oceńcie kto był piekielny. A więc do rzeczy...
Pracowałem w firmie o nazwie zaczynającej się na X a kończącej się na Z. I tak nie wiecie. Zajmowaliśmy się tworzeniem i utrzymaniem systemów teleinformatycznych w różnych miejscach. Koledzy się trochę pochorowali, więc byłem naprawiaczem z doskoku.
Tego dnia miałem siedzieć i czekać na zgłoszenia a w razie potrzeby pojechać. Mam ci ja chwilę na kawę, a tu dzwoni szef, że dzwonili ze szpitala, że ktoś dzwonił, że nic nie działa i wyzywa nas i nasze rodziny od najgorszych do szcześćdziesiątegoszóstego pokolenia wstecz. Szybciutko pojechaliśmy na miejsce. Ledwo przekroczyliśmy próg, a jakaś baba się na nas drze. Okazało się, że w jednym pokoiku pani sprzątaczka odłączyła kabel od prądu. Kiedy wyjaśniliśmy tej pani o co chodzi, ta się zapowietrzyła i myśleliśmy, że wybuchnie!
Po pracy wracałem do domu tramwajem. Ostatnie wolne miejsce zajął murzyn. Tak czarny, że aż niebieski! Ale kolor skóry nie jest istotny dla historii. Do tramwaju wtoczyła się ona: Wielka Stara Raszpla W Moherowym Berecie I Ciemnej Kurtce (WSRWMBICK). Stanęła nad murzynem i zaczęła sapać. W końcu się odezwała:
WSRWMBICK: Co za czarne ścierwo nie ustąpi miejsca!
Murzyn: Ma pani coś do czarnych?
WSRWMBICK: Wracaj na pole czarnuchu! My tutaj wykorzystujemy takich ludzi do zbierania bawełny.
Murzyn: A my w Afryka zjadamy takie staruchy na śniadanie!
Rozmowę przerwało wejście kontroli. Staruszka chciała wyjąć bilet, a nagle murzyn jej go zabrał i zjadł. Kanar nie uwierzył w historię staruszki i dostała mandat. Ona krzyczała, a ludzie zaczęli klaskać. Klaskał nawet kierowca autobusu! Chociaż... czy to nie był tramwaj? Piszcie w komentarzach, jeśli chcecie więcej, to drugi raz pojadę tym tramwajem i napiszę kolejną część!
Kuuuurrrrtyyyynaaaaa!


To tyle z wymyślonej historii. Jak się podoba, to fajnie :-) . A jak nie, trudno.

komunikacja_miejska

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -5 (31)

#67204

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia sprzed kilku lat, skojarzyła mi się z dzisiejszą. Jadę samochodem, koło 90 km/h. Przede mną dwa TIRy. Dogonił mnie pan, co straszliwie się niecierpliwił. Wychylał się co chwila spoglądając, czy ma miejsce do wyprzedzenia. Postanowił wyprzedzać pod górkę. Pech chciał, że z drugiej strony równie wariacki manewr wykonywał motocyklista. Motocyklista zmarł na miejscu, pan z osobówki w szpitalu.

Nie ma szczęśliwego zakończenia. Czy szkoda ludzi? Nie wiem, nie znałem kretynów. Dobrze, że nie zabili niewinnych osób.

ruch drogowy

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 316 (424)

#59999

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O tak zwanej pomocy zdolniejszym osobom na studiach. Miasto, około 80 tysięcy mieszkańców plus jacyś przyjezdni. Nie wdając się w szczegóły, uczelnia w ramach dotacji kupiła między innymi komputer do obliczeń dużej skali (dla zainteresowanych wyposażony w procesor Nvidia Tesla).

Dzięki temu bez specjalnych formalności na uczelni można by było pracować nad większymi projektami np. z chemii, matematyki, fizyki, biologii. Wystarczyło podpisać się na podaniu z opisem do czego się wykorzystuje sprzęt. Proste? Nie.

Ja o tym zakupie dowiedziałem się po niemal półtora roku i o od kolegi, bo uczelnia się chwali zasobami tylko na dniach otwartych. OK, złożyłem oficjalny wniosek (i tak wystarczyłoby słowo, ale podpis być musi) i czekam. Opiekun sprzętu przez 3 miesiące zapomniał mnie poinformować, że otrzymałem dostęp. No ale kij z tym, były wakacje, które czynnie wykorzystywałem.
A więc czas, żebym uruchomił swoje obliczenia.

Pierwszy program w założeniu miał liczyć przez 3 tygodnie bez przerwy. Po dwóch tygodniach chcę zajrzeć do wyników a tu... komputer nie działa. Dzwonię do opiekuna a ten, że administrator wyłączył, bo przypomniało mu się, że trzeba coś w serwerowni zrobić. No OK, raz na parę miesięcy trzeba. Ale innym razem podobna sytuacja miała po 2 miesiącach przy 90 procentach wykonania programu. Rozumiem, ale bez ostrzeżenia? Chociaż wyniki cząstkowe bym skopiował!

Dziś, z tego co wiem, sprzęt stoi permanentnie wyłączony i zbiera kurz. Jeśli już zdarzają się zdolniejsi, to nawet nie wiedzą, że uczelnia ma coś takiego, a jeśli wiedzą, to nie ma komu się odezwać. Na dostęp do superkomputera w jakimkolwiek miejscu trzeba mieć polecenie doktora (albo samemu nim być). Rozumiem, że dotacje unijne bierze się na miejsca dla studentów: laboratoria, wycieczki, stanowiska pracy itp. Bo jak są miejsca, to i więcej kasy z nowych studentów i tak w kółko. Ale po cholerę brać kasę na sprzęt, który leży bezużytecznie?! Taka rzecz kosztowała około 80 tysięcy. Już nie muszę pisać, jak lepiej można by to zainwestować. A tak, sprzęt stoi i nie pomoże komuś, kto np. mógłby mieć chociaż cień szansy na opracowanie leku na raka.

uczelnia

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 496 (560)
zarchiwizowany

#59770

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
O chuligaństwie. Często spaceruję po warszawskich łazienkach i lesie kabackim, nie raz wcześnie rano (z resztą o tej porze roku z rana wychodzą ładne zdjęcia :-) ), czasem wieczorem. Zdążyłem dostrzec ludzi, którzy za cholerę nie umieją poszanować wspólnej własności.
Wśród ludzi będących rano rozpoznaje stałych bywalców, szczególnie biegających. Jeden z nich sobie biegnie, zatrzymuje się i oddaje mocz do stawu. Spacerowicz rzuca peta. Wieczorem młodzież zajmuje się ławką i ją niszczy.
Niektórzy mówią, że jak coś jest wspólne, to jest niczyje. Ale czemu do cholery przez takich ludzi inni mają żyć w zaśmieconym mieście? Warszawa i tak ma wystarczająco brudu i smrodu, miasto robi co może, żeby chociaż parki zachować w dobrym stanie, a jakieś imbecyle tego nie szanują. Ci sami ludzie potrafią narzekać, że jest brudno.

miejskie parki

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 178 (290)

#59500

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Opowieść dziadka. Początek roku 1942., wieś na Mazowszu. Totalna bieda. Dziadek od małego wraz z licznym rodzeństwem musiał dosłownie zapieprzać, żeby pomóc pradziadkom w uprawie. Małe poletko, bo małe, ale zawsze. Czasem plony byłe lepsze, można było iść do oddalonego o 8 km miasteczka i SPRÓBOWAĆ dostać coś lepszego: trochę masła, konserwę (tak, jedną; z fartem albo znajomościami więcej).

Do wsi docierają Rosjanie: mała grupka, bo front w innym miejscu. Pradziadek schował dzieci w kryjówce (dobrej jak się okazało). Żołnierze zabrali większość jedzenia i buty. Pradziadek płakał i błagał na kolanach, żeby go oszczędzić. Sąsiad miał świniaka i prosił, żeby nie zabierali, bo miał rodzinę. Sąsiada zabili, osierocił 5 dzieci.

ZSRR był wtedy po stronie "aliantów". Potrafili wytłuc pół wsi, zabierając przy tym co cenniejsze, o jedzeniu nie mówiąc. O tym żaden nawet najlepszy podręcznik nie napisze. Dziadek rzadko o tym mówi, a jeśli już, to płacze. Wielu rzeczy z dzieciństwa nie pamięta, ale tego jak jego ojciec padł do butów Rosjan błagając o życie - nie zapomni nigdy.

wojna

Skomentuj (89) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 886 (1074)
zarchiwizowany

#59366

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Heh, kolejna moja historia w archiwum. Nawet nie dadzą szansy się wypowiedzieć ludziom. To teraz dopiszę coś głupiego, żeby było śmieszniej: sialalala umpa umpa jabadabababasiaba, siała baba mak, nie wiedziała jak, a dziad wiedział, nie powiedział i za to w kiblu siedział.

kibel

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -33 (39)
zarchiwizowany

#59365

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dziś podzielę się irytacją na pewne zjawisko. Chodzi o nagłaśnianie jakkolwiek niestosownego zachowania wobec tzw LGBT w świetle nagonki na Brandana Eicha. Człowiek dużo udzielał się przy tworzeniu i rozwijaniu Javascriptu - czymś, z czym praktycznie każdy z nas ma kontakt zaglądając na niemal każdą stronę (nawet tutaj). Chłop zrobił naprawdę kawał dobrej roboty.
Pewnego pięknego dnia ktoś zaczął nagonkę, bo Eich ma swoje zdanie. Nikogo nie obraził, nie skrzywdził, nie powiedział nic zdrożnego. Ale zaraz zaraz, czy osoby zaczynające dyskusję, pytały zainteresowanych o zdanie?
W szkole znałem osobę o orientacji homoseksualnej. Żeby było śmiesznie, nikt o tym nie wiedział, dopóki ktoś nie zauważył kolegi z chłopakiem i o to nie spytał. Nagle w oczach ludzi został pedałem i wszystkim co najgorsze. Ale wracając do tematu. Koleś nie raz mówił, że jemu żadne parady, debaty itp nie są potrzebne. Nie obnosił się z tym, w domu mógł robić chciał, to normalny człowiek i nikomu nic za złe nie ma, nawet jak ktoś czasem powie coś złego. A poza tym: idąc w parku, dużo widzicie par HETEROseksualnych w wieku powyżej 23 lat, które się całują i przytulają w sposób tak nachalny, że im brakuje łóżka? Najpewniej strasznie mało. Podkreśliłem wiek, bo po prostu z takich umizgów się wyrasta. Podobnie więc z lesbijkami i gejami: nawet w Warszawie przez rok nigdzie kogoś takiego nie widziałem, kto by się tak obnosił.
Komu więc do cholery zależy na tym, żeby takie rzeczy nagłaśniać?! Ktoś równie dobrze może podnieść larum, że w Polsce prześladuje się Japończyków. Tak, są u nas tacy, co i ich nie lubią. Ale nie, wszyscy pamiętają np. czarnych i gejach. Po prostu komuś się nudzi i musi mieć dyskusję, media muszą mieć o czym mówić. Ot co!

mniejszości

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -9 (47)
zarchiwizowany

#59358

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Przygotowany na duży przedświąteczny ruch stoję w kolejce do kasy w markecie. Przede mną 6 osób, w tym matka z dzieckiem, na oko pięcioletnim. Jak to dziecko: "Maaaaaamoooooooooo, nooooo weeeeź, kuuuuup... ". Po paru minutach matka nie wytrzymała i potraktowała dziecko okrzykiem: "Zamknij mordę!!! Nie widzisz ile kasy na ciebie dzisiaj wydałam?!".

sklepy

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -15 (35)
zarchiwizowany

#58529

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Tym razem rzecz o znajomych osobach z osiedla.

Znajoma mojej mamy (wiek koło 50) mieszka w domu jednorodzinnym. Po drugiej stronie jakieś kilka metrów od ulicy jest blok, ustawiony równolegle do innej ulicy. W sumie między domem, a blokiem, jakieś kilkanaście metrów. Znajoma jak to na osiedlu, jednych kojarzy z widzenia, innych nawet na "dzień dobry". No i jedna z takich jej "znajomych" jest tu piekielna.
Mieszka we wspomnianym bloku. A historii domyślicie się z dialogu (Z)najoma, (K)obieta z bloku:

(K)- Skąd pani miała na sylwestra taką fajną sukienkę "bez pleców"?
(Z)- Skąd pani wie, że "bez pleców". Przy pani się nie ubierałam?
(K)- A bo ja z okna patrzyłam jak się pani ubiera.
[znajoma oczywiście zniesmaczona, ale tego nie okazuje]
(Z)- Długo tak już pani patrzy mi przez okna?
(K)- Z pół roku już. Żaluzje czasem trochę przeszkadzają.
Oczywiście po wszystkich żaluzje zostały zastąpione roletami. Ale potem było jeszcze coś, tekst kobiety po założeniu rolet: "Czemu pani założyła rolety? Przecież teraz nie będę mogła widzieć co pani robi".

Znajoma nic nie powiedziała na ten temat, bo nie ma kłótliwej natury. Poza tym widać, że to by nic nie dało...

osiedle

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 404 (514)

1