Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

widelczyczek

Zamieszcza historie od: 21 listopada 2013 - 13:38
Ostatnio: 23 lutego 2019 - 0:48
O sobie:

I suck information throught the holes of my skull, my belly is always hungry, but my mouth is always full.

  • Historii na głównej: 0 z 2
  • Punktów za historie: 775
  • Komentarzy: 19
  • Punktów za komentarze: 128
 
[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
26 listopada 2013 o 12:07

Dokładnie wiem co czujesz, ja co prawda odebrałam ciałko ze szpitala, ale też po wielu awanturach i groźbach i walkach ze szpitalem. Ja do tego rodziłam moje martwe dziecko normalnie na porodówce, wśród radości młodych mam, całą noc w skurczach byłam sama, wyłam pod niebiosa, jedna jedyna położna przyszła do mnie na kilka minut porozmawiać i dodać otuchy. Męża wysłałam do domu i nie wiem czemu go nie wydzwoniłam jak się wszystko zaczęło, chyba chciałam mu oszczędzić tego wszystkiego. Leżałam tak w ciemnej sali całą noc i wyłam sobie, w końcu rano cała gromada lekarzy w asyście studentów weszła do mojej salki, zabrali się do dzieła, wrzaskiem wymusiłam żeby zasłonili mnie, bo nie chciałam nic widzieć (konsternacja, że jak, że co) do tego położna cały czas mówiła do mnie per "mama", 'przemy mama, przemy' (zajebiste wyczucie) dalej nie pamiętam, straciłam mnóstwo krwi, uśpili mnie, obudziłam się juz podłączona pod rureczki i krew, z mężem, który się chyba o 5 lat postarzał... Pan Dyrektor Profesor rzucił tylko "no napędziła nam pani stracha ale już wszystko jest w porządku, do widzenia". A kiedy odbierałam ciałko zawinięte w czerwony worek foliowy, z naklejoną kartką z nazwiskiem, pan z firmy pogrzebowej, który miał ułozyć ciałko do trumienki skomentował tak, że o mało nie padłam przed jego czarną 'limyzyną'... "No wie pani, tak długo mi tam w środku zeszło bo nie mogłem wcisnąć tego dzieciaka i tak przycisnąłem, że cos wypłynęło, ale już zrobione". Niemal zemdlałam. Tak to właśnie w Polsce wygląda.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
26 listopada 2013 o 11:50

Massai, w takim razie proponuję Ci, kiedy będziesz rodził wybrać cesarkę. Chyba, że...czekaj... no tak.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 3) | raportuj
23 listopada 2013 o 22:04

Żeby było jasne, ja rozumiem ich brak chęci do wykonania "zabiegu" (bo w rezultacie był to poród, więc nie wiem jak to nazwać). Wiem, że problem aborcji istnieje i osiąga szczyty absurdu w tym kraju. Moje dziecko nie miało szans na przeżycie, KAŻDY lekarz to potwierdzi, więc donoszenie ciąży w tym wypadku nie miało żadnego sensu, bo z tego co wiem bez wykształconego mózgu i kości czaszki nie da się żyć. Ale już pal ich licho, najbardziej piekielne było to, że potraktowano mnie jak półgłówka, pętaka, zamiast usiaść i porozmawiać jak człowiek z człowiekiem. W takich sytuacjach ganianie lekarzy po korytarzu i bycie besztanym za "ryczenie" chyba jednak mało ma wspólnego z restrykcyjnym prawem oraz katolicką inwigilacją.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
22 listopada 2013 o 16:18

Okej, Karioka. Ja mam prawo do focha, ty masz prawo do swojego zdania. Ale skoro wymagasz wolności wypowiedzi to wychodzi na to, że ja mam prawo do użalania się, nawet jeśli wg. Ciebie jest ono bezcelowe. A tak już zupełnie poważnie. Jeśli Ty jesteś faktycznie lekarzem i w mojej historii widzisz jedynie biadolenie, kiedy tak naprawdę to sama jestem sobie winna, to ja nie mam więcej pytań.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
21 listopada 2013 o 23:10

W Polsce. Nie uważałam tego za nieprawidłowość, bo znajome ciężarne też miały raz na trymestr. Może istnieją lekarze, którzy robią co wizytę, ja do takiego szczęścia nie miałam. Za to w kolejnej ciąży będę sobie kazała codziennie robić:)

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 16) | raportuj
21 listopada 2013 o 22:41

Vampi, pewnie głupią, bo takiej odpowiedzi oczekujesz, zdaje się. USG robią 3 razy w czasie ciąży, a wizyty są co 2 tygodnie. Policz sobie skarbie.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
21 listopada 2013 o 22:37

Chyba tak jak wszędzie są prawdziwki i bałwany chciwe. Oby tych drugich było jak najmniej.

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 15) | raportuj
21 listopada 2013 o 22:33

Tak sobie myślę, Karioka. Co ty byś zrobiła na moim miejscu? Ucieszyła się? Czekała aż lekarz będzie miał czas/lepszy humor, a w międzyczasie dziecko zgnije ci w brzuchu i przeniesiesz się razem z nim do Abrahama na piwo? Bo nie wiem dlaczego w tej sytuacji odmiawiasz mi prawa do focha. Nie wiem, czy masz dzieci, czy nie, ale powiem ci, że jak się na kogoś czeka i do tego ten ktoś nadal jest fizycznie częścią ciebie, a dowiadujesz sie, że umrze zanim go zobaczysz, to oczekujesz od ludzi, a szczególnie lekarzy zachowań co najmniej humanitarnych. Może jestem słabeuszem ale tacy, o ile wiem też mogą strzelić zasłużonago focha.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 8) | raportuj
21 listopada 2013 o 22:18

Nie wszyscy pewnie. Znam też świetnych lekarzy, ludzkich, w sensie. Ale zdarzyło mi się spotkać na swojej drodze takie przypadki, że się zastanawiam co ich skłoniło do bycia lekarzami? A o klauzuli sumienia nie ma co gadać i nerwy szarpać.

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 22) | raportuj
21 listopada 2013 o 21:49

Nie, karioka. Jako zdarzenie piekielne opisuję to w jaki sposób i po jakim czasie się o tym dowiedziałam. A te badania specjalistyczne to miałam sobie sama wykonać w zaciszu domowym? Wybacz, że nie jestem wyedukowana w zakresie medycyny i sama nie wpadłam na to jaką diagnostykę zastosować w swoim przypadku. A to, że znasz gorsze przypadki to chyba tylko świadczy o tym, że w polskiej służnbie zdrowia pacjent nierzadko jest na ostatnim miejscu.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 12) | raportuj
21 listopada 2013 o 21:05

Nie odpowiedział. Wpadłam w depresję po tym całym cyrku. I pomimo tego, że naciskali mnie wszyscy nic z tym nie zrobiłam. Nie wiem dlaczego. A teraz nie mieszkam w Polsce, zresztą w lutym miną 4 lata, to już chyba po zawodach. Mam do siebie o to spory żal, że taki ze mnie cieć.

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 14) | raportuj
21 listopada 2013 o 20:41

Pojechane, po bandzie. Zgadzam się.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
21 listopada 2013 o 20:33

Mnie najbardziej dobiło to, że no okej, sprawa przykra, ale nic się nie dało zrobić, żeby dziecku pomóc. Nie wymagałam cudownego uzdrowienia. Ale nikt ze mną nawet nie usiadł jak z człowiekiem. Przerzucali mnie jak gorący kartofel. Nie wiem, może miałam wygórowana wymagania. Jak babcia moja mawia: "jak miodu w dupie szukasz, to się nie dziw, że masz przesrane".

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
21 listopada 2013 o 19:28

Wiesz co, do tego momentu wszystko było okej. W pierwszej ciąży inny, co prawda, lekarz też nie był zbyt wygadany... Wszystko dobrze, to dobrze... Tutaj wyszłam z założenia, że moje dolegliwości są ciążowe, jakby nie patrzeć. Wymioty, jakieś tam zmiany skórne. No ciąża. Jeżeli cały czas słyszysz, że jest dobrze to usypia czujność. Wyniki miałam w normie. Teraz w brodę sobie pluję.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
21 listopada 2013 o 19:23

Nie dokończyłam w jednej historii bo byłaby za długa... Wrzuciłam drugą część.:)

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 15) | raportuj
21 listopada 2013 o 17:58

@ Mruk, Cieszy mnie, że się podoba (mimo wszystko). Moja Córka nienarodzona otrzymuje należny szacunek kiedy odwiedzam Ją na cmentarzu. Historia nie jest o niej, a o sytuacji do jakiej doprowadziło coś czego chyba się nie da nazwać... Niedbalstwo? Zmęczenie? Rutyna? Lenistwo? Brak wiedzy? Bo Ona by nie przeżyła tak czy inaczej, nie było mocnych. Ale właśnie mnie odarto z resztek godności bo ważyłam się upomnieć o opiekę zdrowotną z prawdziwego zdarzenia. I opowiadam o tym tak, jak umiem, a że zawsze byłam typem Klauna to i tutaj nie będe się silić na rozdzieranie szat. Dzięki.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
21 listopada 2013 o 16:43

Uwielbiam takie rezolutne babki ;) Co jej tam biologia, fizjologia i podobne pierdoły. Jak kobyła sunie przez pole i strzeż się człowieku, bo ty masz rozum a ona wprawę!

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 9) | raportuj
21 listopada 2013 o 16:23

Nie jestem pisarką więc nie tworzę fikcji na potrzeby czytelnicze :) Nie to, żebym zmuszała kogoś żeby mi wierzył na siłę, to nie ma znaczenia. Natomiast śmieszne/tragiczne jest to, że ta historia dopiero się rozkręca. Piekielności w niej jeszcze dużo. I bardziej.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 28) | raportuj
21 listopada 2013 o 16:10

Może wstyd się przyznać, ale w życiu nie przeczytałam ani jednej książki pani Chmielewskiej. Chyba się skuszę teraz. A to, jakim stylem opisuję chwile tragiczne w moim życiu chyba nie powinno podlegać niczyjej ocenie. No chyba, że się mylę i powinno. Tak czy owak, mam nadzieję, że nie przyczyniłam się swoją mierną grafomanią do niczyich wrzodów żołądka, a jeśli tak to trudno. Buziaczki.

« poprzednia 1 następna »