Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

wonka0

Zamieszcza historie od: 5 września 2011 - 23:35
Ostatnio: 17 lutego 2020 - 19:26
  • Historii na głównej: 2 z 13
  • Punktów za historie: 2918
  • Komentarzy: 250
  • Punktów za komentarze: 1451
 

#24461

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Będąc w Biedronce, zauważyłam faceta, który stojąc między regałami, chowa puszkę piwa do kieszeni w spodniach. Żeby było śmieszniej, widział że się na niego patrzę. Podeszłam do kasy, obserwując gościa. Kiedy kasjerka zaczęła kasować moje zakupy, powiedziałam jej że facet przy innej kasie ma w kieszeni schowane piwo.
Kasjerka zawołała ochroniarza, wskazała mu faceta, podziękowała, za moją reakcję.

Kiedy złodziejaszek został skasowany podszedł do niego ochroniarz, podał mu rękę i coś z uśmiechem do niego powiedział, wskazując mu na mnie.
Kiedy przechodziłam obok, usłyszałam jak koleś się przyznał, że ma to piwo schowane. Ochroniarz powiedział:
- Idź Marian, idź.

Gdy następnym razem będą wynosili sejf na plecach, nie powiem o tym nikomu.

biedronka

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 533 (617)

#18761

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W maju brałam ślub.
Wiadomo poszukiwania knajpy, itp.
Znaleźliśmy dość fajną i tanią knajpę, która miała mieć zamkniętą dla nas salę "Camelot" w Knurowie. Przyjęcie miało być na 12 osób. Wszystko już umówione, zaliczka wpłacona.
W środę pojechałam z siostrą domówić jeszcze jedno nakrycie.
Kelnerka się wygadała, że w czasie naszego wesela mają być jeszcze dwie kominie i że będziemy wszyscy na JEDNEJ sali!
Telefon do właścicielki, która nam obiecywała zamkniętą salę, tylko dla nas, awantura i decyzja, że zabieramy zaliczkę.
Rozpłakałam się, bo zostały 2 dni do ślubu, a zostaliśmy bez restauracji. A miało być tak pięknie.
Szybki bieg po kilku restauracjach. Trafiłyśmy do innej restauracji w Knurowie, właścicielka mnie uspokoiła, pokazała salę, i powiedziała że dwa dni to masa czasu i zorganizuje nam wesele.
W dniu ślubu z duszą na ramieniu przekraczaliśmy progi restauracji.
Przywitano nas chlebem i solą, mogliśmy stłuc kieliszki, sala była pięknie przystrojona, obsługa była miła i sprawdzano co jakiś czas, czy coś potrzebujemy.

Wracając do domu przejechaliśmy koło "Camelotu". Stały tam dwa radiowozy i karetka.
Podobno goście z dwóch komunii nie przypadli sobie do gustu.

gastronomia

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 757 (811)

1