Profil użytkownika
zapominalskaa ♀
Zamieszcza historie od: | 23 września 2015 - 9:57 |
Ostatnio: | 29 lipca 2019 - 15:52 |
- Historii na głównej: 1 z 2
- Punktów za historie: 255
- Komentarzy: 4
- Punktów za komentarze: 10
Od kilku lat pracuje jako kierowca w hurtowni spożywczej. Z charakteru pracy wynika konieczność wjeżdżania samochodem dostawczym (wielkości Lublina) w najróżniejsze zakamarki miasta, wszędzie tam, gdzie klienci zapragnęli kiedyś założyć sobie sklep spożywczy.
Zdarzenie miało miejsce rok temu, w listopadzie w mieście T. O sklepie do którego jechałem, słyszałem wcześniej opowieści o jakimś kretynie w żółtym Seacie, który dla żartu zastawiał nim wyjazd naszym czy innym dostawcom i czekał na reakcje, najczęściej jednak uciekał po wezwaniu Policji czy Straży Miejskiej.
Tego dnia pojechałem swoją ulubioną Kia - ze względu m.in. na doskonały skręt kół i małe gabaryty. Zgodnie z ostrzeżeniem, zostałem po 3 minutach zastawiony z tyłu żółtym Seatem, kierowca - młody chłopaczek siedział w aucie i kiwał się w rytm techno, słyszalnego chyba w całym powiecie.
Podszedłem, "zapukałem" w dach prawie i zaproponowałem by odjechał, bo nie mam czasu na żarty. W odpowiedzi usłyszałem "taaa" i tyle. Po 30 sek. "zapukałem" w szybę, bo byłem już nieco poirytowany. Znowu padło "taaa" w odpowiedzi na propozycje, że jeśli nie odjedzie po dobroci to go odholuje osobiście.
Koleś nie przewidział że zostawiłem sobie 1,5 metra do ściany sklepu by wyjechać i ze mam w aucie 3 metry stalowej linki holowniczej, z czasów gdy Kia miała walnięty rozrusznik i inaczej nie odpalała.
Podczepiłem więc linkę do Kia, a potem do jego haka z tyłu, symulując sznurowanie buta. Koleś nie zauważył co mu szykuję. Jak zacząłem wyjeżdżać zza Seata koleś odpalał silnik by mi zajechać - biedny nie zdążył. Przestałem go holować, kiedy po około 10 metrach staliśmy na trawniku. Odczepiłem linkę i puszczając sobie mimo uszu kolesia krzyki, że mnie zniszczy, bo tata w Policji ,a matka to w UM, wyjechałem z trawnika na swoich bliźniakach, a koleżka został, bo się nieco zakopał...
Tu historia mogła by się zakończyć. Ale jednak kierowca Seata postanowił się odgryźć.
Kiedy na drugim końcu miasta, jakieś 6 km od miejsca akcji z holowaniem, zaparkowałem wzdłuż sklepu, znajdującego się na blokowisku i zacząłem nosić towar, zobaczyłem Seata jak parkuje się przodem do mojego tyłu, zostawiając max. 20 cm odstępu, a z przodu miałem znak drogowy. Koleżka nie zgasił silnika i z satysfakcją w oku czekał na moje reakcje. Idąc po fakturę i pieniądze do pracownicy sklepu, zagadnąłem ją tak z marszu, czy na tak odludnym osiedlu maja monitoring, itp. Usłyszałem, że nie, bo spółdzielnia mieszkaniowa biedna, a i właściciel sklepu skąpi na kamery i w efekcie co chwila giną rowery Klientów, wózki sklepowe, itd.
Bogaty w tę wiedzę wsiadłem do Kia, włączyłem przycisk halogenów tylnych - który po włączeniu robił jakieś fiku-miku w instalacji i wygaszał wszystkie światła z tyłu auta, odpaliłem silnik, wrzuciłem wsteczny i cudownie przygrzmociłem w Seata przód.
Po czym wysiadłem i poszedłem zobaczyć jak oberwał Seat koleżki a jak Kia. Zgodnie z moimi obliczeniami w Kia stłukły się tylko klosze lamp schowane w stalowej belce, która nieźle pokiereszowała Seatowi przedni pas. Koleżka wypadł z Seata chwile po tym, bo mu chyba drzwi przyblokowało, zaczął wymachiwać jakiś przedmiotem i drzeć się, że mnie zaje ... . Śmiem wątpić by mu się to udało, bo mając 193 wzrostu i wagę 140 kg plus pamiętając parę rzeczy z woja, po prostu złamałbym mu rękę. Zamknąłem się w kabinie i zadzwoniłem na Policje.
Policjanci po info, że zostałem uderzony w tył auta, koleś wymachuje nożem i mi grozi, a ja obawiam się, że to napad, bo mam przy sobie sporą sumkę za faktury od Klientów, byli na miejscu za 2 minuty i na dzień dobry rzucili kolesia na ziemię.
Na nic się zdały jego opowieści, że to ja cofałem i to moja wina, ponieważ parkowałem na uliczce wzdłuż sklepu, na której odbywa się normalny ruch i wyszło, że koleś nie zachował bezpiecznego odstępu, itd. Kolesia więc zabrali na komendę, Straż zasypała płyny, które wyciekły z Seata, Kia dostała nowiutkie lampy z serwisu, a w tym mieście na T nikt już nie zastawia dostawców dla zabawy - wiem, bo często tam bywam.
Zdarzenie miało miejsce rok temu, w listopadzie w mieście T. O sklepie do którego jechałem, słyszałem wcześniej opowieści o jakimś kretynie w żółtym Seacie, który dla żartu zastawiał nim wyjazd naszym czy innym dostawcom i czekał na reakcje, najczęściej jednak uciekał po wezwaniu Policji czy Straży Miejskiej.
Tego dnia pojechałem swoją ulubioną Kia - ze względu m.in. na doskonały skręt kół i małe gabaryty. Zgodnie z ostrzeżeniem, zostałem po 3 minutach zastawiony z tyłu żółtym Seatem, kierowca - młody chłopaczek siedział w aucie i kiwał się w rytm techno, słyszalnego chyba w całym powiecie.
Podszedłem, "zapukałem" w dach prawie i zaproponowałem by odjechał, bo nie mam czasu na żarty. W odpowiedzi usłyszałem "taaa" i tyle. Po 30 sek. "zapukałem" w szybę, bo byłem już nieco poirytowany. Znowu padło "taaa" w odpowiedzi na propozycje, że jeśli nie odjedzie po dobroci to go odholuje osobiście.
Koleś nie przewidział że zostawiłem sobie 1,5 metra do ściany sklepu by wyjechać i ze mam w aucie 3 metry stalowej linki holowniczej, z czasów gdy Kia miała walnięty rozrusznik i inaczej nie odpalała.
Podczepiłem więc linkę do Kia, a potem do jego haka z tyłu, symulując sznurowanie buta. Koleś nie zauważył co mu szykuję. Jak zacząłem wyjeżdżać zza Seata koleś odpalał silnik by mi zajechać - biedny nie zdążył. Przestałem go holować, kiedy po około 10 metrach staliśmy na trawniku. Odczepiłem linkę i puszczając sobie mimo uszu kolesia krzyki, że mnie zniszczy, bo tata w Policji ,a matka to w UM, wyjechałem z trawnika na swoich bliźniakach, a koleżka został, bo się nieco zakopał...
Tu historia mogła by się zakończyć. Ale jednak kierowca Seata postanowił się odgryźć.
Kiedy na drugim końcu miasta, jakieś 6 km od miejsca akcji z holowaniem, zaparkowałem wzdłuż sklepu, znajdującego się na blokowisku i zacząłem nosić towar, zobaczyłem Seata jak parkuje się przodem do mojego tyłu, zostawiając max. 20 cm odstępu, a z przodu miałem znak drogowy. Koleżka nie zgasił silnika i z satysfakcją w oku czekał na moje reakcje. Idąc po fakturę i pieniądze do pracownicy sklepu, zagadnąłem ją tak z marszu, czy na tak odludnym osiedlu maja monitoring, itp. Usłyszałem, że nie, bo spółdzielnia mieszkaniowa biedna, a i właściciel sklepu skąpi na kamery i w efekcie co chwila giną rowery Klientów, wózki sklepowe, itd.
Bogaty w tę wiedzę wsiadłem do Kia, włączyłem przycisk halogenów tylnych - który po włączeniu robił jakieś fiku-miku w instalacji i wygaszał wszystkie światła z tyłu auta, odpaliłem silnik, wrzuciłem wsteczny i cudownie przygrzmociłem w Seata przód.
Po czym wysiadłem i poszedłem zobaczyć jak oberwał Seat koleżki a jak Kia. Zgodnie z moimi obliczeniami w Kia stłukły się tylko klosze lamp schowane w stalowej belce, która nieźle pokiereszowała Seatowi przedni pas. Koleżka wypadł z Seata chwile po tym, bo mu chyba drzwi przyblokowało, zaczął wymachiwać jakiś przedmiotem i drzeć się, że mnie zaje ... . Śmiem wątpić by mu się to udało, bo mając 193 wzrostu i wagę 140 kg plus pamiętając parę rzeczy z woja, po prostu złamałbym mu rękę. Zamknąłem się w kabinie i zadzwoniłem na Policje.
Policjanci po info, że zostałem uderzony w tył auta, koleś wymachuje nożem i mi grozi, a ja obawiam się, że to napad, bo mam przy sobie sporą sumkę za faktury od Klientów, byli na miejscu za 2 minuty i na dzień dobry rzucili kolesia na ziemię.
Na nic się zdały jego opowieści, że to ja cofałem i to moja wina, ponieważ parkowałem na uliczce wzdłuż sklepu, na której odbywa się normalny ruch i wyszło, że koleś nie zachował bezpiecznego odstępu, itd. Kolesia więc zabrali na komendę, Straż zasypała płyny, które wyciekły z Seata, Kia dostała nowiutkie lampy z serwisu, a w tym mieście na T nikt już nie zastawia dostawców dla zabawy - wiem, bo często tam bywam.
sklepy
Ocena:
1078
(1138)
Z punktu informacyjnego znajdującego się w galerii handlowej:
1.
- Przepraszam panią, tam na drzwiach jest informacja, że galeria jest czynna do godziny 22, czy to oznacza, że o tej godzinie będę musiał wyjść?
2.
- Dzień dobry, gdzie znajdę 'jakiś tam' sklep?
- Proszę, tu po prawej stronie (przy czym wykonuję gest pokazujący gdzie dokładnie - dodam, że TUŻ PRZY informacji).
- (klient, który zdał sobie sprawę ze swojej nieuwagi) PANI JEST BEZCZELNA!
3.
- Przepraszam, gdzie znajdę windy na dół?
(zatkało mnie)- Słucham?
- Szukam wind jadących na dół.
- ...proszę pani, wszystkie windy jeżdżą zarówno do dołu, jak i na górę.
- (chwila skupienia) Aha, to dziękuję bardzo!
4.
- Gdzie znajdę toalety?
- Tu po lewej stronie.
Po czym pani skręca w prawo. Wraca po chwili by ochrzanić mnie, że żadnych toalet nie znalazła.
5.
- Nie wie pani, która godzina?
- (przykładowo, bo nie pamiętam dokładnie, a i tak jest to bez znaczenia) 15:20.
- ...a na pewno nie 16?
6.
- Przepraszam, w windzie przy przycisku z numerem piętra 3, jest napisane 'Parking'. Czy to oznacza, że na tym poziomie jest parking, czy to taka zmyłka?
7.
- Przepraszam, co pani tu robi?
- ...pracuję.
- Dziękuję pani bardzo! (zero sarkazmu w głosie, odeszła z rozbrajającym uśmiechem).
Mój ulubieniec:
- Dlaczego tutaj galeria handlowa jest tylko na trzech poziomach? PROSZĘ COŚ Z TYM ZROBIĆ!
Oczywiście, za chwilę wyciągam zestaw Boba Budowniczego dla początkujących i specjalnie dla pana buduję ze dwa dodatkowe piętra.
1.
- Przepraszam panią, tam na drzwiach jest informacja, że galeria jest czynna do godziny 22, czy to oznacza, że o tej godzinie będę musiał wyjść?
2.
- Dzień dobry, gdzie znajdę 'jakiś tam' sklep?
- Proszę, tu po prawej stronie (przy czym wykonuję gest pokazujący gdzie dokładnie - dodam, że TUŻ PRZY informacji).
- (klient, który zdał sobie sprawę ze swojej nieuwagi) PANI JEST BEZCZELNA!
3.
- Przepraszam, gdzie znajdę windy na dół?
(zatkało mnie)- Słucham?
- Szukam wind jadących na dół.
- ...proszę pani, wszystkie windy jeżdżą zarówno do dołu, jak i na górę.
- (chwila skupienia) Aha, to dziękuję bardzo!
4.
- Gdzie znajdę toalety?
- Tu po lewej stronie.
Po czym pani skręca w prawo. Wraca po chwili by ochrzanić mnie, że żadnych toalet nie znalazła.
5.
- Nie wie pani, która godzina?
- (przykładowo, bo nie pamiętam dokładnie, a i tak jest to bez znaczenia) 15:20.
- ...a na pewno nie 16?
6.
- Przepraszam, w windzie przy przycisku z numerem piętra 3, jest napisane 'Parking'. Czy to oznacza, że na tym poziomie jest parking, czy to taka zmyłka?
7.
- Przepraszam, co pani tu robi?
- ...pracuję.
- Dziękuję pani bardzo! (zero sarkazmu w głosie, odeszła z rozbrajającym uśmiechem).
Mój ulubieniec:
- Dlaczego tutaj galeria handlowa jest tylko na trzech poziomach? PROSZĘ COŚ Z TYM ZROBIĆ!
Oczywiście, za chwilę wyciągam zestaw Boba Budowniczego dla początkujących i specjalnie dla pana buduję ze dwa dodatkowe piętra.
Ocena:
423
(501)
1
« poprzednia 1 następna »