Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Zona_Informatyka

Zamieszcza historie od: 26 marca 2013 - 11:36
Ostatnio: 30 września 2016 - 0:17
  • Historii na głównej: 1 z 4
  • Punktów za historie: 785
  • Komentarzy: 107
  • Punktów za komentarze: 839
 
zarchiwizowany

#69787

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Wybrałam się do dużego centrum handlowego, do sklepu z rzeczami dla dzieci.
Przechadzając się między półkami z zabawkami natrafiłam na... Pustą butelkę po piwie.
W lekkim szoku i informuję o tym jedną z pracownic, która wykładała towar nieopodal. Aż musiała mnie poprosić o powtórzenie, bo myślała, że się przesłyszała.
Z niedowierzaniem na twarzy podziękowała mi za informację i sprzątnęła butelkę.
Cóż, są ludzie i taborety, ale tego jeszcze nie grali.

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -1 (35)

#65101

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Sytuacja śmieszna, żenująca i smutna jednocześnie.

Studiuję na kierunku rasowo humanistycznym, gdzie bez ślęczenia nad "setkami" książek ani rusz.
Jako że zaczął się nowy semestr, wykładowcy na pierwszych zajęciach skupiają się głównie nad przedstawieniem organizacji spotkań, podawaniem wymaganej literatury, formie zaliczenia, etc. Jakże mnie i moim współstudentom było dzisiaj wstyd!

Profesor tak się postarał, wypunktował nam wręcz tematy, które będą poruszane na wykładach, cud, miód, nie było miejsca na żadne wątpliwości, ani nawet nie bardzo było o co pytać, ponieważ wszystko było tak przejrzyste. Wtem odzywa się kilka osób z pytaniami, jak następuje (mniej więcej w jednym czasie, nie dając biednemu profesorowi nawet czasu na pełną odpowiedź):

- A ma pan może pulę pytań na egzamin? Może mógłby pan nam taką wysłać?
- Czy może nam pan podać dokładne zagadnienia na egzamin?
I hit oraz mój osobisty faworyt:
- Pan chyba nie wierzy, że ktoś przeczyta te wszystkie 15 książek!
Słownie: piętnaście pozycji. Z czego kilka słowników i książek stricte technicznych, których przecież nie czyta się od deski do deski, a część potrzebna jest też na innych przedmiotach.

Miałam się ochotę schować pod biurko. Taka mnie po tym refleksja naszła: dlaczego ci ludzie idą na takie studia? Bo im rodzice kazali? Bo nie mieli czego ze sobą zrobić?
Z roku na rok poziom studentów, czyli w końcu naszej przyszłej elity intelektualnej, spada na łeb, na szyję. I to nie tylko pod względem wiedzy, ale nawet kultury osobistej. A to tylko porównując pierwszorocznych na przestrzeni ostatnich sześciu lat, kiedy dane mi było studiować po raz pierwszy.

Naprawdę nie każdy musi, a nawet niektórzy nie powinni iść na studia.

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 355 (489)
zarchiwizowany

#60080

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Wiedziałam, że posiadanie dziecka jest i będzie nieskończonym źródłem piekielnych sytuacji. Nie spodziewałam się tylko, że zacznie się to tak szybko.
Często się zdarza, że podchodzą obce osoby, achują nad wózkiem, pytają czy chłopiec czy dziewczynka, bo nie ubieram młodej w ubrania krzyczące: "Jestem księżniczką!". Nie są to zazwyczaj specjalnie natrętne osoby, więc grzecznie i z uśmiechem odpowiadam na ich pytania, tudzież dam się (pełna dumy) pozachwycać nad dzieckiem.
Nie mogę jednak zrozumieć jak można podejść do dziecka z papierosem w ręku! Już pal sześć, że to obce dziecko.
Miałam wczoraj taką sytuację, kiedy musiałam, skądinąd sympatycznej pani, zwrócić uwagę, żeby tego nie robiła.
- Ale przecież nie będę dmuchała. - Takim oto absurdalnym argumentem uraczyła mnie kobieta i przy okazji zabiła mi ćwieka.
Zdołałam tylko tylko wydukać:
- Mimo wszystko proszę nie podchodzić...
- Phi!
I poszła. Nie było ciętej wymiany zdań, wyzywania, klaskającego kierowcy autobusu, jednak sytuacja zmusiła mnie do myślenia.
Nieraz widuję rodziców/dziadków palących zaraz obok dzieci. Nie można zapomnieć o kobietach palących w ciąży, zgroza. Co takie osoby sobie myślą?

Skomentuj (33) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 74 (192)
zarchiwizowany

#52525

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia będzie o panu menelu, który uznał za stosowne krytykować czyjeś wybory życiowe.

Mam 25 lat, jestem w 7 miesiącu planowanej ciąży. Wybierałam się do centrum miasta, jednak przez moje ślimacze tempo spóźniłam się na autobus i byłam zmuszona poczekać kilka minut na następny.
Do przystanku, sinusoidalnym krokiem, zbliżał się pan menel z reklamówką. Zrobił sobie postój przy śmietniku w poszukiwaniu kolejnych skarbów, a następnie usiadł na ławce obok.
Nie specjalnie rozumiałam co mi chciał przekazać, ale uśmiechał się i miał miły ton, toteż uśmiech odwzajemniłam.

Zmiana w zachowaniu owego pana nastąpiła, kiedy zauważył mój wystający brzuch. Teraz jego słowa były już bardziej zrozumiałe. Może dlatego, że zaczął krzyczeć. Zostałam wyzwana od gówniar, usłyszałam "po co ci to było?!" i kilka innych przyjemnych zwrotów (próbował chyba wyartykułować słowo "puszczalska", ale nie dam sobie paznokcia uciąć).

Na szczęście na przystanku pojawiło się więcej ludzi, bo już chciałam się ewakuować. Skąd mogłam wiedzieć czy coś oprócz krzyku mu nie przyjdzie do łba?
Niestety wsiadł do tego samego autobusu z komentarzem:
- Wystawi ten brzuch i przejść nie można.
- Dobrze, następnym razem go wciągnę.

Kiedy już opadły ze mnie pierwsze emocje, zauważyłam śmieszność całej sytuacji. Nawet gdybym miała, dajmy na to, szesnaście lat, a moje dziecko byłoby wpadką z dyskoteki... Jakie to, panu menelowi grzebiącemu po śmietnikach, daje prawo do krytykowania mojego życia i moich wyborów? Ot, ironia losu.

Wrocław

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 69 (357)

1