Profil użytkownika
AWOsms ♂
Zamieszcza historie od: | 8 lutego 2015 - 12:27 |
Ostatnio: | 28 kwietnia 2024 - 20:51 |
- Historii na głównej: 10 z 12
- Punktów za historie: 1622
- Komentarzy: 83
- Punktów za komentarze: 509
zarchiwizowany
Skomentuj
(31)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
A dzisiaj historia o moim piekielnym piesku.
Paręnaście lat temu, gdy mieszkaliśmy jeszcze w bloku z "wielkiej płyty" posiadaliśmy jamnika. Wredna, uparta i cholernie złośliwa istota.
Był też wyjątkowo inteligentny, na przykład potrafił wyjeść czekoladki z bombonierki zostawionej luzem na ławie.
Pewnego dnia przyszedł do nas człowiek od spisywania podzielników ciepła. Zapukał, zapytał się czy może dostać klucz do piwnicy i do pomieszczenia z "kurkiem". Dostał go, podziękował i poszedł wykonywać swoją pracę.
Nie był już taki kulturalny jak oddawał klucz.
Włazi do mieszkania bez pukania, jak do siebie.
Ale pies był czujny - widząc otwierające się drzwi i obcego gościa w progu rzucił się odważnie. Jednakże krótkie nóżki uniemożliwiają jamnikowi skok do gardła, więc skoczył tak wysoko jak mógł - równo na wysokość "klejnotów rodzinnych".
Widok faceta od liczników próbującego się wycofać, z rękami obejmującymi swoje jądra i odganiającego jamnika był iście nieziemski.
Paręnaście lat temu, gdy mieszkaliśmy jeszcze w bloku z "wielkiej płyty" posiadaliśmy jamnika. Wredna, uparta i cholernie złośliwa istota.
Był też wyjątkowo inteligentny, na przykład potrafił wyjeść czekoladki z bombonierki zostawionej luzem na ławie.
Pewnego dnia przyszedł do nas człowiek od spisywania podzielników ciepła. Zapukał, zapytał się czy może dostać klucz do piwnicy i do pomieszczenia z "kurkiem". Dostał go, podziękował i poszedł wykonywać swoją pracę.
Nie był już taki kulturalny jak oddawał klucz.
Włazi do mieszkania bez pukania, jak do siebie.
Ale pies był czujny - widząc otwierające się drzwi i obcego gościa w progu rzucił się odważnie. Jednakże krótkie nóżki uniemożliwiają jamnikowi skok do gardła, więc skoczył tak wysoko jak mógł - równo na wysokość "klejnotów rodzinnych".
Widok faceta od liczników próbującego się wycofać, z rękami obejmującymi swoje jądra i odganiającego jamnika był iście nieziemski.
jamnik blok mieszkanie
Ocena:
116
(238)
A oto kontynuacja historii o sąsiadach - czyli jak plany o byciu miłym dla bliźnich szlag trafił.
Zawarłem pewną umowę z moimi rodzicami - jeżeli dostanę się na studia, dziadek "odsprzeda" mi swój motocykl.
Typowy klasyk z lat 50 - Awo Simson Sport. Wygooglujcie sobie jeżeli nie wiecie jak to wygląda. Do tego z wózkiem bocznym :D
Dostałem się na studia, więc umowy trzeba dotrzymać. I tak od 8 lat jestem szczęśliwym posiadaczem "motóra".
Ale trzeba poćwiczyć jazdę. Bo te 30 godzin na kursach to śmiech na sali - więc sobie jeździłem po drogach polnych i marnowałem benzynę.
Dzieciak sąsiadów zobaczył, że mam motocykl i ubłagał rodziców żeby i mu kupili. A że sąsiad jeździł do Niemiec tirem, to tam kupił dla syna jakiś stary skuter.
Feralnego dnia, pod wieczór, stwierdziłem że jeszcze przejadę się parę kilometrów.
Wyjechałem ze swojej posesji, skręciłem w dróżkę, i powolutku się rozpędzam. Za zakrętem czekała na mnie niespodzianka - gówniarz sąsiadów. Pruje dziesięcioletni gnojek na skuterze wprost na mnie, zdecydowanie za szybko, żeby wyhamować na dystansie 5-8 metrów. Mniej więcej taka odległość była między mną a nim. Zdążyłem jedynie dobrze zaprzeć się o kierownicę.
I bum.
Skuterek szlag trafił, dzieciak się poobijał, mi szczęśliwie nic się nie stało (W końcu ta drobna różnica mas. Ja z motocyklem - blisko 370 kg, skuter z gówniarzem - 150 kg maksymalnie). Wózek boczny jedynie ucierpiał - ale nie ma takiej rzeczy, której nie da się naprawić młotkiem :)
Sąsiedzi dalej mają mi za złe, że zniszczyłem dzieciakowi taki fajny motorek.
Zawarłem pewną umowę z moimi rodzicami - jeżeli dostanę się na studia, dziadek "odsprzeda" mi swój motocykl.
Typowy klasyk z lat 50 - Awo Simson Sport. Wygooglujcie sobie jeżeli nie wiecie jak to wygląda. Do tego z wózkiem bocznym :D
Dostałem się na studia, więc umowy trzeba dotrzymać. I tak od 8 lat jestem szczęśliwym posiadaczem "motóra".
Ale trzeba poćwiczyć jazdę. Bo te 30 godzin na kursach to śmiech na sali - więc sobie jeździłem po drogach polnych i marnowałem benzynę.
Dzieciak sąsiadów zobaczył, że mam motocykl i ubłagał rodziców żeby i mu kupili. A że sąsiad jeździł do Niemiec tirem, to tam kupił dla syna jakiś stary skuter.
Feralnego dnia, pod wieczór, stwierdziłem że jeszcze przejadę się parę kilometrów.
Wyjechałem ze swojej posesji, skręciłem w dróżkę, i powolutku się rozpędzam. Za zakrętem czekała na mnie niespodzianka - gówniarz sąsiadów. Pruje dziesięcioletni gnojek na skuterze wprost na mnie, zdecydowanie za szybko, żeby wyhamować na dystansie 5-8 metrów. Mniej więcej taka odległość była między mną a nim. Zdążyłem jedynie dobrze zaprzeć się o kierownicę.
I bum.
Skuterek szlag trafił, dzieciak się poobijał, mi szczęśliwie nic się nie stało (W końcu ta drobna różnica mas. Ja z motocyklem - blisko 370 kg, skuter z gówniarzem - 150 kg maksymalnie). Wózek boczny jedynie ucierpiał - ale nie ma takiej rzeczy, której nie da się naprawić młotkiem :)
Sąsiedzi dalej mają mi za złe, że zniszczyłem dzieciakowi taki fajny motorek.
sąsiedzi motocykl
Ocena:
492
(566)
‹ pierwsza < 1 2
« poprzednia 1 2 następna »