Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Aranos

Zamieszcza historie od: 9 października 2011 - 12:23
Ostatnio: 19 października 2023 - 5:52
  • Historii na głównej: 5 z 7
  • Punktów za historie: 4822
  • Komentarzy: 264
  • Punktów za komentarze: 1311
 
zarchiwizowany

#55409

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Witam ponownie.
Jako iż materiału na ten portal mam na pęczki postanowiłem skorzystać z ciszy i spokoju by się z wami nimi podzielić. Przypominam że jestem kierowcą KM wiec moje historie są o "ciemnej stronie mocy" w porównaniu do innych historii o KM.

Dziś zajmiemy się sprawą Jaśnie Oświeconymi Panami Świata i Okolic. Czyli szlachtą naszych dróg - kierowcami osobówek. Oczywiście nie będziemy się zajmować wszystkimi. Tylko osobnikami którzy z nie znanego mi powodu uważają się za lepszych/ważniejszych od całej reszty. I nie ma tu znaczenia czy siedzą za kierownicą nowego Mercedesa CLS AMG czy starego Tico. Opiszę dziś kilka zachowań takich kierowców.

I proszę bez komentarzy w duchu "A u was Murzynów biją!!".


Zacznijmy może od wyprzedzania. Wyobraźcie sobie szeroką jezdnie w centrum miasta. Po dwa pasy w obu kierunkach. Dodajcie do tego zatokę autobusową i skrzyżowanie jakieś 60m za przystankiem. Na potrzeby tej części załóżmy że stoję na przystanku.

-Godziny szczytu. Droga o której mowa zakorkowana na obu pasach. Korek nie tyle stojący co wolno posuwający się do przodu z przerwami na zmianę świateł. Stoję w zatoce z włączonym kierunkowskazem, bo swoją robotę w tym miejscu wykonałem i chciałbym jechać dalej. Ale kogo to obchodzi. Mogę tak stać i z cztery zmiany świateł zanim ktoś mnie wpuści. Przepisy mówią coś zupełnie innego ? A kogo to obchodzi. A na dodatek dobra duszyczka zostanie jeszcze otrąbiona przez tych z tyłu. No bo jak to tak kmiecia z KM wpuszczać.
-Ta sama sytuacją tylko że poza godzinami szczytu. Myślicie że jest lepiej ? Chciałaby dusza do raju... Stoję z łączonym kierunkiem i czekam. Bo nikt nawet nie zdejmie nogi z gazu bym mógł wjechać. A nawet lepiej. Gdy delikatnie się wysunę by pokazać że nie żartuje z tym że chce wyjechać, nagle KAŻDY dodaje gazu. W myśl zasady "byleby nie wyjechał przede mnie". Co z tego że lewy pas jest pusty i każdej chwili mogą mnie spokojnie minąć.

Po wielkich bojach udało mi się wreszcie ruszyć z miejsca. Ale to nie oznacza że jest już dobrze. Teraz nadeszła pora na "inteligentne" wyprzedzanie. Brakuje mi jakieś 30 metrów do skrzyżowania na którym jest obecnie czerwone.
-Wyprzedzanie mnie i dawanie po hamulcach tuż przed moim nosem. Co z tego że jest czerwone a ten kmieć z KM bedzie hamował awaryjnie. Muszę byś przed nim ...
-Takie same wyprzedzanie tyle że w celu ... skręcenia w boczną uliczkę. No przecież te 5 sekund robi wielką różnice.
-Mistrzynią świata była kobieta w nowiutkim BMW (nie wiem czy prosto z salonu ale bardzo nowa) wyprzedzała mnie w tym miejscu i zauważyła że parę metrów przed nami jest wolne miejsce parkingowe. Oczywiście nie wiele myśląc minęła mnie o jakieś 5 metrów i... dała ostro w prawo by wjechać na ten parking. Skutek ? Skasowany bok BMW i stos wyzwisk w moim kierunku. Błagam o wybaczenie że 16 tonowy autobus nie zatrzymuje się w miejscu.

Jako iż wyszło to trochę długie na koniec krótko o stawaniu osobówek na zatokach autobusowych. Macie pojęcie że jest to zabronione ? Założę się że w większości nie. Nie jestem faszystą. Jak już macie potrzebę stanąć to ok. Ale miejcie litość i róbcie to z głową. Wjedźcie na zatokę i stańcie na jej KOŃCU. Nie na początku, nie na środku ale na końcu. Wtedy wy sobie tam robicie co tam chcecie a kierowcy MPK dalej spokojnie swoją prace wykonują. Osobiście dostaje białej gorączki gdy widzę np. kobietę w służbowym autku gadającą przez telefon na środku zatoki. W takim przypadku ja musząc zachować dystans by móc wyjechać z zatoki, w sytucji gdy droga ma jeden pas ruchu po prostu go blokuje wystającym zadkiem przyczepy...

Pozdrawiam.
Aranos

PS.Postaram się wrzucić więcej w ciągu 24h. Na poczekaniu polecam artykuł : http://www.word.siedlce.pl/artykuly/uwaga-autobus,2,2,813,739,813

komunikacja_miejska

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 148 (222)
zarchiwizowany

#31194

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Witam wszystkich.


Dziś chciałem opowiedzieć o pewnym typie ludzi których szczerze nienawidzę pomimo że często dostarczają mi wiele rozgrywki. Chodzi mi o przysłowiowych kozaków bardzo mocnych w słowach a w czynach już nie koniecznie.


Sytuacja miała miejsce jeszcze za czasów gdy pracowałem w sklepie zoologicznym. By nieco rozjaśnić sytuacje powiem że byłem zatrudniony jako sprzedawca a moim działem była terrarystyka i akwarystyka. W naszym sklepie mieliśmy 18 terrariów w regałach i 3 wystawowe. W jednym z wystawowych mieszkał Łypa. Łypa to dorosły samiec epicrates cenchria cenchria (brazylijski boa tęczowy) mierzący około 170cm. Kawał węża. Ale osobnik wyjątkowo przyjazny i spokojny. Akurat dzień wcześniej został nakarmiony wiec w tej chwili przedstawiał postawę "mam wszystko w nosie". Jego domek stał w rzędzie wraz z regałami z terrariami. A teraz właściwa sytuacja.

Tego dnia był wyjątkowy spokój i cisza. Stoję sobie i oglądam z zafascynowaniem jak w terrarium Łypy rośnie trawa (bardzo się nudziłem) gdy do sklepu wchodzą oni. Ona - tleniona blondi choć nie jakiś mega plastik. On - dresik wagi pół-śmiesznej. Pomimo wątłej postury bujał się na boki tak że zajmował 3x więcej przejścia niż powinien (nie wiem czy chciał sobie dodać powagi czy nadrobić rozmiary). Ja sobie stoję zajęty swoimi sprawami (przestawiłem się na przeliczanie każdego źdźbła trawy). A oni podeszli do regałów z terrariami. No i zaczęło się. O ile śmiechy i durne komentarze na poziome zerówki jestem w stanie zrozumieć - to już walenie w szyby terrariów już nie (tak walenie, nie pukanie). Parka przesuwa się w moim kierunku a dresik coraz bardziej się nakręca. Co on to nie miał w domu, czego on tam nie wie itp. Mnie już trafia szlag gdy co chwile słyszę kolejną jego bajkę poprzedzoną porządnym trzaśnięciem w szybę. Miałem już zwrócić im uwagę gdy wpadł mi do głowy lepszy pomysł. Odsunąłem się kawałem i obserwuje. Parka dochodzi do terrarium z Łypą, już dresik wziął zamach i walnął w szybę. A właściwie to by walnął gdyby takowa się tam znajdowała. Tak. Otworzyłem terrarium a jego pukniecie trafiło w powietrze. Przez chwile stał jakby przetwarzał informacje co się właściwie stało (z ręką w środku). Gdy właściwy impuls przestał wreszcie błądzić gdzieś po obwodnicach i objazdach, i trafił tam gdzie powinien, dresik odskoczył jak poparzony. Na jego twarzy oprócz maksymalnego przerażenia rysowały się wszystkie kolory tęczy (z prędkością której nawet kameleon by zazdrościł). Stał dobre dwa-trzy metry od terrarium a miał minę jakby zaglądał śmierci w oczy. Jego towarzyszka chyba trafniej oceniała sytuacje bo stała jak stała przed chwilą i nie zapowiadało się jakby miała zamiar zwiększyć dystans do gada. Tylko spoglądała to na mnie, to na dresika, to na Łypę. Nie wiem jak długo byśmy tak stali ale postanowiłem że się odezwę:
-Niech Pan teraz spróbuje zapukać.
Dresik nie zmieniając wyrazu twarzy pośpieszył ku wyjściu (ba, niezłym galopem zasuwał). Jego blond towarzyszka pośmiała się chwile, zapytała czy to taki killer jak mówię (powiedziałem zgodnie z prawdą, że gdyby nie to że wczoraj był karmiony i to nie zdrowe go teraz ruszać to mogłaby się z nim pobawić), pośmiała się jeszcze bardziej i poszła.

A ja wróciłem do swoich niezwykle pasjonujących zajęć
-

sklep_zoologiczny

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 223 (267)

1