Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

GabrysiaJanik

Zamieszcza historie od: 1 marca 2011 - 16:09
Ostatnio: 10 lipca 2011 - 23:35
  • Historii na głównej: 9 z 17
  • Punktów za historie: 1541
  • Komentarzy: 11
  • Punktów za komentarze: 75
 
zarchiwizowany

#13878

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia o piekielnym tacie, chociaż właściwie to ja w całej tej sytuacji zachowałam się najgorzej. Pisałam już o chłopaku z Sycylii, który pracuje u mojej siostry. Mój ojciec przepada za nim i nieraz mówił, doprowadzając mnie tym do szału, że chciałby zobaczyć nas razem na ślubnym kobiercu. Dla ścisłości - nie jesteśmy parą, ani nawet nie jesteśmy w sobie zakochani.

Zeszłej niedzieli wróciłam z kościoła do domu. Przywitała mnie mama, ze łzami w oczach i padła mi w ramiona. Pierwsza myśl - ktoś umarł. Ale jednak nie.
- Gabi, tak się cieszę! - powiedziała. - Ojciec przed chwilą mi powiedział.
- Ale... ale o co chodzi, wygrałam coś? - spytałam głupio, ale z sensem, bo ostatnio braliśmy z bratem udział w jakimś konkursie SMS-owym.
- Jeszcze pytasz? Wychodzisz za mąż, dziecko! Na Boże Narodzenie!
W końcu wyciągnęłam z mateczki, że Salvatore przyszedł do mojego ojca, kiedy ja byłam w kościele i poprosił "tradycyjnie" o moją rękę, a ojciec w moim imieniu się zgodził. Wściekła nawrzeszczałam na mamę, że co to za maniery, planować moje życie za moimi plecami i to samo chciałam wygarnąć ojcu, ale chwilowo był poza domem. Poszłam do pokoju, zapytałam brata, czy coś wie - jeszcze nie wiedział i chwała Bogu, bo pewnie też by mu się oberwało. Obdzwoniłam najbliższe przyjaciółki, wyżaliłam się. Następnie poleciałam do "narzeczonego".
- Co ty sobie wyobrażasz?! - rzuciłam na wstępie.
- Ja? Co? Nie rozumiem.
- Nie zgrywaj idioty! - W złości uderzyłam go pięścią w twarz. - Żenić się chce, tak? Może byś najpierw zapytał, czy ja tego chcę! Pomyślałeś o tym, baranie? Naprawdę wydawało mi się, że jesteś spoko facet, ale teraz...
I dalej, okładać biedaka poduszką, ale cóż, moim zdaniem należało mu się ;)
I wtedy przyszedł SMS od taty.
"Córcia, gdzie jesteś? Ja tylko żartowałem. Nie sądziłem, że tak gwałtownie zareagujesz."
Co było potem, łatwo się domyślić. Wyjaśnianie, przepraszanie, zwłaszcza niedoszłego pana młodego, bo o mały włos nie wybiłam mu przedniego zęba. Mama przysięgała, że nie brała udziału w spisku, ale kto ją tam wie...

Dodam, że mój ojciec nie jest z reguły osobą skłonną do tego typu dowcipów. Zwłaszcza w dniu innym niż prima aprilis.

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 128 (204)

#10741

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kolejna opowiastka rodem ze sklepu siostry, tym razem z moim udziałem. Nie było akurat żadnego klienta, więc wyszłam z siostrą i jej kolegą na zewnątrz. Oni palili papierosy, ja popijałam mleczko o smaku bananowym. W końcu zaczęliśmy podawać sobie to mleczko i tak zastały nas dwie przechodzące obok nastolatki.

N1 - Patrz, oni piją mleczko dla dzieci. Ale obciach!
N2- Weź, ja mam o połowę mniej lat niż ta wysoka (chodziło o siostrę, która ma 26 lat, choć wygląda na 30) a do fajek Tyskie otwieram! Wieśniaki, nie wiedzą, co piją ludzie na poziomie.
N1 - Właśnie, chodź, kupimy browar!

Weszły do sklepu, a za nimi moja siostra, tłumiąca wybuch śmiechu.

S- Co podać?
N1 - (czerwona jak burak) Eee... (nie wiedziała, że Aśka jest tu ekspedientką) Kubusia poproszę.

Taki wiejski

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 616 (672)

#10693

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jeszcze jedna opowieść o koledze siostry, tym razem jednak akcja nie rozgrywa się w ich sklepie. Jest to historia o piekielnej lekarce. Swego czasu kolega cierpiał na okropne bóle brzucha. Jako, że do przychodni w mieście daleko, a on z trudem podnosił się z łóżka, wezwano lekarkę do domu. Przyjechała spóźniona, tłumacząc wszystko "osobistymi problemami", zerknęła, obmacała, stwierdziła, że to nic takiego, kazała pić ziółka i uciekła, gdyż jakoby się spieszyła. Salvatore na owych ziółkach daleko nie zajechał, przeciwnie, ból jedynie się nasilił, przez co trzeba było wzywać tę paskudnicę jeszcze raz. Zaleciła "mocniejsze" ziółka, dalej twierdząc, że to nic, a pacjent...mdlał na jej oczach. W międzyczasie nawiązał się dialog:

L- Ja już muszę lecieć, przepraszam, problemy w domu... Niech pan pije ziółka, czy co tam panu pomaga.
S- Nic nie pomaga.
L- Cierpliwości. Pomoże. W razie czego, dobrze by było, gdyby ktoś pana doglądał. Jest ktoś taki?
S-Nie, mieszkam sam.
L- Ach, tak... Ciężko wytrzymać z kimś, kto jęczy z powodu głupiego bólu brzucha. - Zaśmiała się z własnego żartu.

Dwie godziny później pacjent wylądował na stole operacyjnym.

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 551 (589)

#10659

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Moja siostra prowadzi sklepik. Kiedyś "na gwałt" potrzebowali jakichś napojów, więc uzgodnili, ona i drugi sprzedawca, że pojadą do marketu i kupią kilka sześciopaków. Pojechałam wtedy z nimi i miałam okazję być swiadkiem zdarzenia przy równoległej kasie. Młody mężczyzna kupował papierosy.
- Rany boskie, jak można palić papierosy? - usłyszeliśmy. - Raka się nabawi.
Głos należał do starszej pani, która zwróciła uwagę i na nasz wózek wyładowany napojami.
- Rany boskie, ile można chlać?
Zignorowaliśmy to. Tymczasem do równoległej kasy podeszła jeszcze dziewczyna, może licealistka, może nieco starsza i wzięła paczkę prezerwatyw.
- RANY BOSKIE, TAKA MŁODA, A JUŻ SIĘ KUR*I!

Wiadomo, kto był autorem komentarza.

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 588 (682)

#10656

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W sklepiku mojej siostry pracuje chłopak, który jest Sycylijczykiem (w Polsce od kilku lat, dobrze posługuje się językiem polskim). Wiadomo, jak kojarzy się Sycylia osobom, które lubią oceniać po pozorach. Jest u nas na wsi pan, który wręcz uwielbia szukać guza. Pewnego dnia wszedł do tego sklepiku i trafił akurat na owego Sycylijczyka.

Pan: - Czołem, mafioso.
Sprzedawca kiwnął głową, nie reagując na zaczepkę. Pan kupił, czego tam potrzebował i zaczął znowu.
Pan: - Ty, od jak dawna w Polsce się ukrywasz?
S: - Cztery lata.
Pan: - Kogo zabiłeś,że musiałeś uciekać?
S: - ...
Pan: - No, młody, pytam kogo zabiłeś! Myślisz,że ja nie wiem, że u was się zarzynają o byle gowno?
S: - Nikogo nie zabiłem, ale coś czuję,że właśnie mam okazję.
(Mogę zaręczyć, że człowiek ten nie podniósłby ręki nawet na psa bez poważnej przyczyny. Oczywiście, powiedział to żartem.)
Pan: - Hu, hu, grozisz mi? No tak, kto jak kto, ale ty masz w tym wprawę...
S: - (mocniej stuknął w jakiś guziczek przy kasie) Tak, właśnie nagrywam naszą rozmowę. Moi ludzie znajdą pana wszędzie, więc radzę uważać.

Od tamtej pory pan, nawet jeżeli podłapał żart, jest uprzejmy wobec sprzedawcy. Tyle dobrego.

taki wiejski

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 577 (653)

#10539

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia koleżanki z liceum, która przed maturą brała korepetycje z matematyki. Wcześniej długo chorowała, ale pomimo ogromnych zaległości zdecydowała się zdawać egzamin z tego przedmiotu. Z przyczyn losowych koleżanka ta nie płaciła za lekcje, co powodowało zazdrość chłopaka, z którym na owe korki chodziła (z braku wolnych godzin korepetytor przyjmował po 2 osoby z tym samym materiałem).

Na ogół jednak dogadywali się nieźle. Do czasu, kiedy przyszły wyniki matur i okazało się, że moja (ambitna) koleżanka zdała bardzo dobrze,natomiast ów chłopak ledwie załapał się na zaliczenie. Korepetytor otrzymał wiadomość treści następującej:

"Jakim cudem ta idiotka ze wsi zdała dobrze, a ja marnie, chociaż ja płaciłem za korki, a ona nie? Ja płaciłem, więc jakaś sprawiedliwość powinna być! Jak nie dostanę się na studia, będzie pan musiał zwrócić mi kasę co do grosza!".

Nie wiem jak to się skończyło, ale podziwiam cierpliwość osób udzielających korepetycji.

Korki

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 590 (650)

#10687

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W sklepie mojej siostry pracuje chłopak, który, jak już wspomniałam, jest Sycylijczykiem i wiele musiał znosić: od oskarżania o mafijne powiązania, po traktowanie go jak skończonego głupka, który nie rozumie po polsku. O tym ostatnim zamierzam właśnie napisać. Oto do sklepu wchodzi emerytka z zamiarem zakupienia makaronu konkretnej firmy, na co Salvatore zgodnie z prawdą odpowiada, że makaronu takowego aktualnie nie posiadają. I tu się zaczyna.

E- Makaron XXX poproszę!
S- Nie ma.
E- Nie rozumiesz? Makaron XXX! Musi być, bo zawsze jest, tylko poszukać się nie chce.
S- To pani nie rozumie. Nie ma! Mogę jedynie zaproponować makaron XYZ.
E-Nie, to pan nie rozumie! Ja chcę makaron XXX! Nie XYZ!
S- Powtarzam po raz ostatni - nie ma.
E- Więc proszę powiedzieć szefowej, że jak nie będzie makaronu XXX, to ja więcej tu nie przyjdę. Do miasta pojadę, tam zawsze jest!

Nie mają się ludzie o co obrażać?

Taki wiejski

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 317 (471)
zarchiwizowany

#10585

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
O zdarzeniu opowiedział mi dzisiaj brat Dominik, ojciec dwóch urwisów, którzy od czasu do czasu wyrastają ze swoich ubrań. Poszedł więc braciszek do sklepu z ubrankami dla dzieci w celu nabycia paru łaszków na lato. Na jego oczach rozegrała się następująca scena: oto mama z około sześcioletnim synkiem oglądała koszulki.

Mama- Chcesz taką?
Syn- Nie chcę!
M- A może taką w misie?
S- Nie chcę żadnej dziadowskiej koszulki z misiem!
M- A co chcesz?
S- Coś normalnego!
M- Tu wszystko jest normalne,tylko ty masz problemy.
Syn pokazał rączką jakąś koszulkę.
S- Taką chcę!
M- Ale zobacz,jakie to jest drogie.
S- A co mnie to obchodzi? Chcę to!
M- Powiedzialam ci, ile mogę wydać na zakupy.
S- Ale ja chcę to!!!
Matka uparcie odmawiała, na co chłopczyk zareagował krzykiem.
S- Ty mi nigdy nic normalnego nie kupisz, zawsze jakieś szmaty! Jesteś najgorszą matką na świecie i cię nie lubię! Tata by mi kupił! Jutro wyprowadzam się do taty! Głupia jesteś!

Normalny rodzic w takim wypadku odbyłby z dzieckiem poważną rozmowę. Tymczasem matka potulnie zgodziła się na kupno koszulki.

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 174 (236)
zarchiwizowany

#10543

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
W zeszłym tygodniu wyciągnęłam moje siostry na wspólne zakupy. Zajrzałyśmy rownież do sklepiku z bielizną. Właśnie była tam kobieta,która trzymała w rękach koronkowe stringi. Nie jestem szczegolnie staroświecka,ale nawet dla mnie majtki te były nieco zbyt wyuzdane.

Kobieta- Nie macie może mniejszych rozmiarów? Moja córka jest chuda, spadnie z niej.
Ekspedientka- Niestety,to jest najmniejszy rozmiar.
K - A może coś innego w tym typie? Tak żeby pasowało na dziewczynę,lat jedenaście, w pasie o taką... (tu kobieta ułożyła dłonie dla ukazania obwodu w pasie córki).

Tak. Dobrze napisałam. Jedenaście. Może nie piekielne, ale przerażające.

Bielizna

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 201 (271)

#9579

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jechałam z tatą autobusem. Muszę tutaj powiedzieć, że tata jest już po 60-tce, a wtedy poruszał się o kulach. Ojciec usiadł, ja stałam i jechaliśmy sobie spokojnie, dopóki nie stanął przy nas autobusowo-tramwajowy moher.
M– Przepraszam, chciałabym tu usiąść. [babcia wskazała na miejsce zajmowane przez tatę, tata nie zareagował]
M- Słyszałeś?! Chcę tu usiąść.
T- Ja byłem pierwszy i proszę znaleźć sobie inne siedzenie.
M- Kobietom się ustępuje! Chłop silny, to może sobie postać.
T- Nie jestem aż tak silny, jak się pani zdaje.
M- Ale jesteś mężczyzną, a ja słabą, schorowaną kobietką i coś mi się jednak należy.
Ja- Proszę nie mówić do mojego ojca na ty, bo to nie jest pani kolega z kółka różańcowego. Tak się składa, że tata porusza się o kulach i nie może stać, bo bardzo go boli...
M- Ja też chodzę o kulach, ale jak zwykle nikogo to nie obchodzi, bo każdy w tym kraju myśli tylko o sobie!
Ja- Nie widzę, żeby miała pani kule.
M– Dziecko,ja mam takie kule, o jakich ci się nie śniło! Ja mam, mam, tylko... dzisiaj akurat zostawiłam w domu!
Tata oczywiście nie ustąpił.

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 859 (945)