Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Justyna18

Zamieszcza historie od: 19 czerwca 2016 - 12:57
Ostatnio: 9 marca 2018 - 6:49
  • Historii na głównej: 2 z 6
  • Punktów za historie: 647
  • Komentarzy: 4
  • Punktów za komentarze: 3
 

#78142

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W moim ogrodzie mam figurkę Matki Bożej. Stoi ona ukryta za drzewami, za zamkniętą bramą ogrodu. Odkąd zaczęły się majówki, ludzie zaczęli przeskakiwać (!) przez siatkę i w moim ogrodzie odprawiać nabożeństwa majowe. Było to dość irytujące, ale ok, przeżyję. Dzisiaj jednak przesadzili.

Ponieważ miałam w domu spotkanie z ważnym klientem, wywiesiłam na bramce takie ogłoszenie: "Bardzo proszę o NIE odprawianie w dniu dzisiejszym nabożeństwa majowego na terenie tego ogrodu." Ludzie i tak weszli. Na dodatek ze sprzętem nagłaśniającym. Spotkanie się odbyło, ale klient był wyraźnie zniesmaczony.
Sytuację oceńcie sami.

ogród

Skomentuj (37) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 175 (303)
zarchiwizowany

#74411

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Będzie o piekielności na pewnej stronie internetowej, na której możesz dodać opinię o jakimś lekarzu. Nie, nie będzie o piekielnych opiniach o lekarzach, lecz o piekielnych administratorach tej strony. Jakiś czas temu wystawiłam tam opinię o pani doktor, u której ostatnio byłam. Dałam jej 5 gwiazdek (maksymalnie) i napisałam tak: " Pani doktor bardzo miła i pomocna. Super. "
Jakiś tydzień później postanowiłam sprawdzić, czy moja opinia została już zaakceptowana przez administratora strony i czy już się tam znajdowała. Tak, znajdowała się. Ale jeden problem. Miała zaznaczone tylko 4 gwiazdki! Patrzę niżej, a tam pisze tak: "Twoja opinia "Pani doktor bardzo miła i... [rozwiń całość]
" została zmieniona na 4 gwiazdki-dobre. Powód: słaba argumentacja."
Zdenerwowałam się. Chyba sama wiem najlepiej, jaka według mnie jest pani doktor, u której byłam. Nie mają prawa bez wcześniejszego skonsultowania tego ze mną, zmieniać moją opinię.
Zajrzałam niżej na inne opinie i zauważyłam że inne osoby również mają pozmieniane opinie. Wiem, nie jest to zbytnio ważne, ale jak dla mnie dość denerwujące, i gdyby powrócić te wszystkie zmienione opinie do orginalnych, pani doktor na pewno miałaby wyższą ocenę. No cóż, brak słów.

Strony_internetowe piekielni_administratorzy

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 56 (86)

#73831

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Chciałabym opisać 3 krótkie sytuacje, po których stwierdziłam, że głupota ludzka nie zna granic, a niektórzy ludzie najwyraźniej zatrzymali się w rozwoju i dalej są małpami. Nie przedłużając, zaczynam.

1. Sytuacja sprzed ok. 2-3 lat.
W ogrodzie mam starego pieska Morusa. Było wtedy gorące lato. Morus siedział sobie przy siatce i wpatrywał się w samochody. Nagle jeden się przy nas zatrzymał. Nie zwróciłam na to uwagi, bo mieszkamy koło skrętu. Morus nagle zapiszczał, a samochód szybko odjechał. Podeszłam do niego i co widzę?! Ktoś z wiatrówki lub czegoś innego go postrzelił! Tak o, normalnie go postrzelił! Na szczęście pojechałam z nim szybko do weterynarza i wszystko jest już z nim dobrze.

2. Sytuacja sprzed roku.
Na siatce mamy reklamę pewnej firmy. Ktoś bez powodu przychodził w nocy i cały czas odcinał specjalny plastik, który utrzymywał ten baner. Odcinał, a reklamę zostawiał. Reklamę ZOSTAWIAŁ, nie brał jej, to oznacza, że robił to na złość. Reklama nie jest dla nikogo obraźliwa, tam po prostu jest zapisana nazwa firmy budowlanej.

3. Sytuacja sprzed chwili.
Koło samej siatki rosną mi piękne, drogie japońskie krzewy. Oczywiście ktoś popryskał je środkiem chwastobójczym i oba się teraz pomału spalają.

Wszystkie te trzy historie są prawdziwe, a mnie po prostu denerwują niektóre ludzkie zachowania, szczególnie te, które przeszkadzają i są uciążliwe dla innych, a dla sprawców nie przynoszą żadnych korzyści. Brawo, ludzie. Oby tak dalej, a całe społeczeństwo się cofnie w rozwoju i zostanie małpami.

Ogród działka

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 253 (283)
zarchiwizowany

#73799

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia z dziś.
Dziś zapowiadali upały, więc na spacer z psem postanowiłam wyjść ok. godz. 8:00. Z powodu, że idę tylko na szybki spacer niw wzięłam portwela. Idę sobie idę, i nagle pod sklepem spotykam jakąś cygankę. Nie zwróciłam na nią uwagi, idę dalej. Ona natomiast biegnie w moją stronę, dosłownie łapie mnie za rękę i mówi:
-[C]yganka- Poczytam pani przyszłość, tylko 7 zł.
-Ja- Nie, dziękuję, nie chcę.
-C- No proszę panią... (Jeździ mi palcami po dłoni) Widzę, widzę, Saturn nakłada się z Marsem i przyniesie dziś pani szczęście...
-Ja- Nie chcę żadnych wróżb, nawet nie mam przy sobie pieniędzy.
(Powiedziałam i wyrwałam swoją rękę i poszłam dalej. Oczywiście ona dalej za mną biegnie.)
-C- Widzę szczęście, widzę miłość, ojciec koziorożec dopomoże... ( wyjęła z torby jakąś karteczkę z takim znakiem ♑ i wepchnęła mi do ręki) 2 zł, tylko 2 zł...
-Ja- Ale ja nawet nie mam pienędzy, zresztą nic od pani nie chcę.
-C- To może taki amulet szczęścia? Przynosi pieniądze! (pokazała mi jakiś zielony wisiorek) tylko 9 zł.
-Ja- Nic od pani nie chcę. ( krzyknęłam już zdenerwowana. Na szczęście byłam już blisko domu, więc szybko weszłam do środka, a pani jeszcze dobre 10 minut stała pod bramą i coś tam wróźyła)

Nie rozumiem takich ludzi. Wyraźnie jej mówiłam, że nie mam pieniędzy, a ona i tak za mną leciała. Oczywiście cała rozmowa odbyła się podczas gdy ja szłam, a ona za mną biegła i gadała jakieś tam głupoty.

Cyganka

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 27 (117)
zarchiwizowany

#73670

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Będzie o nawiedzonych sąsiadach...
Otóż kilka lat temu zmarła nasza sąsiadka. Miała 99 lat. Dom parę lat stał pusty, ale początkiem stycznia tego roku wprowadzili się tam conajmniej dziwni sąsiedzi. Przyjechali do
"nowego" domu ok 21:30. W sumie nic dziwnego, może były korki, może daleko wcześniej mieszkali. Lecz ok. 2-3 w nocy zaczęły się do nich zjeżdżać samochody. Na oko było ich ok. 15-20. Droga wąska, jak zaparkowali przy ulicy to prawie całą jezdnię zablokowali. Zapomniałam dodać, że przyjeżdżając wszyscy głośno trąbili, że pół miasta obudzili. To, choć dziwne, byłam jeszcze w stanie zrozumieć. Może przyjechała rodzina, może znajomi, ale bez przesady, po co to trąbienie w środku nocy? Rano samochodów już nie było. Następnego dnia okazało się, że są oni zamiłowanymi hodowcami pawii. Oczywiście krzykliwe pawie miały swoją siedzibę przed moim oknem od sypialni. Po pewnym czasie tolerowania ich dziwnych zachowań wyjechali, lecz po tygodniu wrócili. O pierwszej w nocy obudziło mnie trąbienie. Zdenerwowałam się i wyszłam na balkon. I teraz hit wszystkiego: Sąsiedzi siedzieli w swoim aucie, które zaparkowane było u nich na rabatkach z kwiatami! Mało tego w aucie zapalone było światło, a oni siedzieli wpatrując się w nasz dom! Zdenerwowałam się, podeszłam do nich i zapytałam co oni robią. W odpowiedzi usłyszałam, że zginął im jeden paw i podejrzewają, że to właśnie my perfidnie im go ukradliśmy i przechowujemy u nas. Oczywiście po dłuższej kłutni zdecydowałam się ich wpuścić do mnie do domu i im pokazać, że się mylą mnie o to oskarżając. Gdy po ponad cztero godzinnych "przeszukaniach" niczego nie znaleźli mimo wszystko nie chcieli wyjść. Musiałam im zagrozić policją, to dopiero w pośpiechu opuścili moje mieszkanie. Po jakimś czasie zauważyłam sąsiadkę wieszającom pranie na drzewie! To akurat nie było by dziwne, gdyby nie fakt,że obok wisiał sznurek na pranie. Ogólnie gdyby szukać, to takich sytuacji można było by napisać całą książkę, np. puszczanie muzyki na fula w wielkich głośnikach od 6 rano do 22 w nocy, itp.,itd.
Rozumiem, chyba każdy ma jakieś dziwne przyzwyczajenia, ale żeby aż tak? Pewnie ciekawi was jak ta historia się skończyła. A otóż sąsuedzi wyjechali. Teraz mamy innych, dużo bardziej normalnych.

No cóż, konkretny komentarz zostawiam wam.
Ps. Uprzedzając wiele komentarzy, zapewniam, że historia jest w 100% prawdziwa. Pozdrawiam.

Ogród dom

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -14 (28)
zarchiwizowany

#73652

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Siedzę sobie dziś na ławce w parku i taki oto widzę widok:
Idzie sobie mamuśka z córką (na oko ma 10 - 12 lat) Upał, 35 stopni, a córka w długiej,brązowo-czarnej spódnicy (typowo babciowatej) w grubej bluzce z długim rękawem, a nawet można powiedzieć, że w swetrze, i w równie babciowatej chusty na głowie. Taka wywiązała się między nimi rozmowa:
-M- mamuśka ; -C- córka
-C- Mamo, tu jest tak strasznie gorąco, pozwól mi to zciągnąć!
-M- Zwariowałaś! Już Ci mówiłam, masz być zakonnicą, przyzwyczajaj się.
-C- Ale ja się tu ugotuję!
-M- Ugotujesz się jak będziesz na misji w Afryce w jeszcze grubszym zakonnym stroju, dlatego mówię ci, musisz się zacząć ptzyzwyczajać!
-C- Ale mamo, ja nie chcę być zakonnicą.
-M- A co mnie to obchodzi co ty chcesz?! Do zakonu można wstąpić od 17 roku życia, do 18 lat ja o tobie decyduję, od kąd będziesz miała 17 lat będziesz w zakonie, a potem już nie będziesz mogła zrezygnować!
-C- Nie zniszczysz mi życia! (krzyknęła i zciągnęła sobie z głowy chustę)
-M- A ty nie zniszczysz mi! ( krzyknęła i jeszcze raz ubrała córce na głowę chustę, tylko tym razem dosłownie owinęła ją jej do okoła głowy i zaplątała we włosy tak, aby córka nie mogła jej ściągnąć)

Biedne dziecko.

Park

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -2 (52)

1