Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Kaldvee

Zamieszcza historie od: 23 lutego 2012 - 11:44
Ostatnio: 7 grudnia 2013 - 22:44
  • Historii na głównej: 1 z 6
  • Punktów za historie: 1076
  • Komentarzy: 8
  • Punktów za komentarze: 14
 
zarchiwizowany

#56646

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dawno nie pisałem żadnej historii, bo też nic się nie działo, ale obecnie jestem naładowany złą energię i to mnie trzyma już od kilku godzin.

Od pewnego czasu robię kurs na prawo jazdy - jestem w trakcie jeżdżenia po mieście, godzina ani pierwsza, ani ostatnia, bliżej środka.

Moje wk******ie powoduje zachowanie ludzi gdy widzą L-kę.

Ludzie, do cholery, ja się dopiero uczę jeździć dlatego błagam, nie róbcie mi numerów takich jak:

1) Konieczność wepchnięcia się przede mną na światłach, nieważne jaka jest odległość do nich - nawet jak jest to już bardzo blisko, to przecież hamowanie w miejscu mam już opanowane - nawet nie chodzi o hamowanie, chodzi po prostu o stres związany z takimi zachowaniami

2) Ludzie muszący mi koniecznie wejść przed maskę nie na przejściach dla pieszych - widząc inne samochody grzecznie czekają, widząc mnie zaczynają przebiegać, czasem sunąć z gracją jak na pokazach mody

3) Nagminne wyjeżdżanie mi przed samą maskę z dróg podporządkowancyh. Ludzie, proszę, możecie mnie później wyprzedźcie, nie róbcie mi takich numerów wtedy, to strasznie deprymuje

4) Trąbienie już ze względu na za wolną jazdę przemilczę

Uszanujcie to, że ja - podobnie jak inne L-ki - nie jesteśmy jeszcze mistrzami kierownicy i nie możemy jechać z zabójczą prędkością. Podczas jazd to nie jest nawet wielki problem, ale na egzaminie może mieć do bardzo ważne znaczenie, dlatego wrzućcie na luz i nie spinajcie się widząc nas, bo zaczynacie robić rzeczy które po prostu denerwują nas - a przynajmniej mnie - jako uczących się kierowców.

Wrocław

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 2 (30)
zarchiwizowany

#39110

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Wystawiałem ostatnio kilka rzeczy na pewnym serwisie internetowym z dwoma takimi samymi literkami koło siebie w nazwie i przypomniały mi się moje potyczki z niektórymi ludźmi parę lat wcześniej.

Wtedy to wystawiłem kilkadziesiąt rzeczy na raz (coś koło 50), z czego prawie wszystko sprzedałem, czy to za pierwszym wystawieniem, drugim czy trzecim...

Kilka kwestii mnie zaczęło męczyć.

1) Jeden z klientów kupił i nie zapłacił, nic nie napisał, sytuacja jakie się zdarzają. Czekałem dwa tygodnie, wystawiłem negatyw i kilka dni później pan odezwał się, że zapłacił i oczekuje wysyłki. W międzyczasie zdążyłem już drugi raz przedmiot wystawić i sprzedać (nie zdążyłem tylko wysłać). Napisałem więc panu uprzejmie jak wygląda sytuacja i zwróciłem pieniądze. W ramach rewanżu i ja otrzymałem komentarz negatywny.

2) Z cyklu "Skoro kupiłem towar to jestem panem czasu jego sprzedawcy". Parokrotnie zdarzało się, że ludzie dzwonili do mnie (chociaż ja zdecydowanie bardziej wole e-maile) po 21, albo przed 8 pytając się o kompletne pierdoły. Ja rozumiem, że niektórzy chcą wiedzieć więcej, ale czy naprawdę nie można tego zrobić o jakiejś normalnej porze?

3) Upierdliwi klienci, którzy próbują targować się na "Kup Teraz". Bo jeżeli wystawiłem coś za 25zł, to na pewno zadowoli mnie, jeżeli ktoś napisze na e-maila, że może kupić po 15 złotych (jedna pani napisała że będzie zachwycona jeżeli kupi towar wart wg mnie 50zł za 25 wliczając w to już koszty wysyłki... bez komentarza). Jeszcze jakby ktoś chciał zbić parę złotych, rozumiem. Ale... no gdybym chciał wystawić za połowę, to bym wystawił wtedy za połowę.

4) Wysyłka. Właściwie to jest dla mnie denerwujący temat. Zawsze jak wystawiałem przedmioty mniejsze, to dałem możliwość wysyłką priorytetową albo ekonomiczną. Ekonomiczna kosztowała złotówkę mniej, to nie jest ogromna różnica... No dla niektórych jednak jest. Jeżeli płacicie za ekonomiczną, to oczekujcie jej po dłuższym czasie niż priorytetowej, a nie piszcie do mnie każdego dnia "Gdzie jest mój/moja ..." Później komentarze, że to tylko złotówka różnica więc co mi szkodzi... Może nie szkodzi, ale skoro umawialiśmy się na ekonomiczną, to dotrzymam słowa.

Zdecydowana większość sprzedanych przedmiotów została kupiona jednak przez normalnych ludzi. Niestety, otrzymałem parę komentarzy negatywnych, parę neutralnych i moja karta wygląda gorzej. Będę musiał z tym żyć.

Internet

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 99 (135)

#33610

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mieszkańcy Wrocławia pewnie kojarzą panią z dworca, która chodzi i zbiera pieniądze, jak nie dasz - robi aferę. Znajduje się w 3 miesiącu ciąży... od 2 lat.

Jakiś miesiąc temu spotkałem ją w tramwaju. Też zbierała pieniądze, wszyscy jej grzecznie dawali (ci którzy się opierali dostawali awanturę i w końcu też dawali). Ja pokazałem, że jestem głuchy, a na grzechotanie jej kubeczka i pokazywanie nie reagowałem więc sobie poszła. Doszła do jakiejś [k]. I tu [w]ywłoka znowu:

[W] Niech pani rzuci jakimś pieniążkiem, ja jestem w 3 miesiącu ciąży, wie pani jak to ciężko...

Kobieta szuka pieniędzy gdy nagle:

[K] Ja panią znam... To panią spotykam od pół roku na dworcu głównym?

Wywłoka się nie odzywa.

[K] Przykro mi, nic pani ode mnie nie dostanie za te oszustwa.
[W] Pani nie wie jak to jest być w ciąży, żyje sobie dostatnie, a ja tu sama, biedna muszę się utrzymywać...
[K] Nic pani nie dam, proszę się wziąć do roboty.

Kobieta trzymała kawę w ręce i wywłoka to spostrzegła.

[W] (na cały tramwaj) Taka jedna kawa to z 5zł kosztuje, a mi te 5zł by wystarczyło, a nie mam jak zarabiać, bo niedługo już nie będę mogła pracować...
[K] (również na cały tramwaj) Jeżeli będzie się rozwijać w takim tempie jak teraz, to ma pani jeszcze bardzo dużo czasu by zarobić.

Wywłoka chyba zrozumiała, że nic tu po niej bo poszła dalej starać się o pieniądze, ale jakoś nikt jej nie chciał dawać...

Żeby nie było - wiem, że niektórzy zbieracze naprawdę mają problemy. Ale ta kobieta jest po prostu oszustką, ci którzy mają do czynienia z dworcem we Wrocławiu wiedzą o tym, bo każdy ją spotkał przynajmniej raz. Ta pani ma wyjątkowo wredne metody na zdobywanie pieniędzy i jak ktoś jej nie daje zaczyna wydzierać się na cały regulator jaki ten ktoś jest niedobry, a ona biedna i w ciąży. Dlatego budzi we mnie odrazę.

Tramwaj

Skomentuj (37) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 578 (638)
zarchiwizowany

#28309

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kolejna historia która przypomniała mi się dzisiaj - ma ona 3-4 tygodnie, nie więcej.

Jechałem autobusem do domu, czego nie cierpię, ale jakoś do domu przedostać się trzeba, a że zimno, rower odpada. Ponieważ były to godziny szczytu autobus był pełny - mimo, że był przegubowy. Na kilka przystanków przed końcem mojej trasy wsiadła ONA.

Kobieta na oko między 50 a 60 rokiem życia - taka dość szeroka. Ponadto miała ze sobą dwie siatki. Wepchnęła się do środka nie czekając na wyjście innych i - niestety - wypatrzyła wolne miejsce, do którego wiodła droga koło mnie. Oczywiście nawet nie starała się mnie ominąć, ale na szczęście ja tylko zostałem odepchnięty parę kroków dalej - jednak jedna osoba wpadła głową na poręcz (obrażeń większych nie było) i nie zauważyła 7 letniego dziecka z tornistrem, które poleciało na ścianę - na szczęście nie uderzyło w nią. Kobieta usiadła w końcu na wolnym miejscu i... zaczęła się modlić. Nieco zaskoczony kontrastem między pokorną chrześcijanką a [P]iekielną babą z siatami. Podeszła do niej jakaś [D]ziewczyna - może ze 20 lat.

D: Przepraszam bardzo, czy to grzecznie tak rozpychać się...

P (przerywając): Jędzo, jak śmiesz przerywać mi modlitwę? Czy to kulturalnie tak? Kto to widział!

Dziewczyna - z oczami jak monety - odeszła kawałek dalej.

Na pewno kulturalnie jest za to wpychać innych na ściany i poręcze.

Słowem zakończenia - nie jestem uprzedzony do starszych ludzi. Ale uważam, że kulturę powinno się mieć w każdym wieku.

Autobus Wrocław

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 88 (132)
zarchiwizowany

#28043

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historie te są odpowiedzią na fale krytyki uderzające w kierowców rowerów - mam zamiar przedstawić kilka historii związanych z moimi rowerowymi podróżami.

Może tylko od razu napiszę, że nie jestem wybitnym użytkownikiem ruchu, ale z drugiej strony nie jeżdżę też źle - można powiedzieć że tak w normie. Ponieważ bardzo lubię jeździć, przeżyłem też - niestety - sporo spotkań z denerwującymi ludźmi.

To może przejdę do rzeczy.

1) Historia sprzed tygodnia, kiedy to jadąc po drodze dla rowerów (na tej ulicy takowa istniała) napotkałem dziurę i małżeństwo w mocno średnim wieku - trzeba było zjechać na chodnik i ominąć blokadę, ale obok niej właśnie przechodziła wspomniana para. Poruszali się oni niezwykle mało żwawo, więc musiałem dreptać za nimi, bo oczywiście za ciężko pójść jeden za drugim chwilę, albo zejść z drogi bym mógł ich ominąć (a to było możliwe). Gdy już wreszcie po dwóch latach minęliśmy przeszkodę usłyszałem dwa komentarze:
-"Jednak nie tak ciężko zejść z roweru"
-"Nagle zrobiło się ciepło i hołota wyjechała na ulice"
No cóż..

2) Przejście przez ulicę - niekiedy bywa katastrofą. Ludzie bardzo chętnie puszczają kobiety, starszych ludzi i dzieci, natomiast mnie z rowerem już jest ciężko puścić - nieraz czekałem nawet po 5 minut na przejście - oczywiście na pasach.

3) Rowerzysta na chodniku to skandal, ale pieszy na drodze rowerowej to już jest w porządku! Trąbienie nie pomaga, trzeba omijając święte krowy (w różnym wieku co najciekawsze), a nieraz i na to trzeba poczekać chwilę.

4) Jeszcze uzupełnienie do podpunktu 3 - nieraz zdarzają się liczne grupy pieszych idące drogą dla rowerów. Wówczas jadę chodnikiem, bo nie ma sensu ciągle skręcać i omijać następne grupy. Gdy zdarza się jakaś osoba na chodniku słyszę, że "przecież jest droga dla rowerów". Słusznie - DLA ROWERÓW.

5) Gdy nie ma drogi dla rowerów trzeba jechać albo ulicą albo chodnikiem. Gdy jadę ulicą słyszę, że czemu nie jadą po chodniku, skoro jest, a tak spowalniam ruch (w nieco innej składni, ale nie o to tu chodzi), a jak podróżuje chodnikiem to zdarza mi się słyszeć, że jest ulica. Bardziej chamscy wchodzą na środek i nie chcą się usunąć. Jak tu dogodzić ludziom?

Nie chciało mi się dodawać o wszystkich przypadkach trąbienia - bardzo często bezpodstawnych, bo prędkości samochodu nie rozwinę.

Oczywiście jak każdemu zdarza mi się popełniać błędy, ale przecież kierowcy samochodów też je popełniają...

Wrocław

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 75 (155)
zarchiwizowany

#26170

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia dzisiaj z autobusu. Może nie tyle Piekielna, co po prostu mnie wkurzyła

Od paru dni mam postanowienie, że będę miły dla ludzi jak to jest możliwe (co dla niektórych jest wyjątkowo trudne). Dlatego gdy dzisiaj w autobusie upadł starszemu panu duży plecak podróżny, natychmiast ruszyłem pomóc. Pan miał widoczne problemy z klęknięciem, dlatego podniosłem plecak i gdy chciałem mu go podać on wyrwał mi go z całej siły z rąk, przycisnął do siebie, obrzucił mnie pogardliwym spojrzeniem i pobiegł do wyjścia (wcześniej zrzucił plecak wstając).

Zamurowało mnie na początku i paru pobliskich ludzi też. Spojrzeli na mnie z zaciekawieniem, a ja żałowałem tylko, że nie powiedziałem na zakończenie "Nie ma za co".

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że tacy ludzie później narzekają na "dzisiejszą młodzież", która jest straszna i min. kradnie.

Autobus

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 88 (132)

1