Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Kamaiou

Zamieszcza historie od: 9 lutego 2017 - 8:02
Ostatnio: 30 listopada 2023 - 12:49
  • Historii na głównej: 7 z 11
  • Punktów za historie: 2006
  • Komentarzy: 134
  • Punktów za komentarze: 784
 
[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
21 lutego 2017 o 17:51

@Caron: Nie wiedziałam tego o nowotworach, ale jego historia nie zmierzała w tym kierunku, albo bardzo długo się rozkręcał z puentą. Natomiast wydaje mi się, że w przypadku raka opóźnienie badania o maksymalnie dwa tygodnie nic by nie zmieniło, a w przypadku ciąży różnica jest ogromna.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
21 lutego 2017 o 15:24

@zendra: Dziękuję za wyjaśnienie, czego NFZ nie robi. Faktycznie nie byłam świadoma dokładnie jak to działa, bo nigdy się tym nie interesowałam. Historię opisałam, bo jest piekielna, żal mam, bo płacę, a nie mogę korzystać. Nie dzwoniłam natomiast ze skargą, bo po pierwsze nie wiedziałam, że jest taka możliwość, a po drugie - teraz kiedy już wiem też nie będę dzwonić, bo de facto leczę siebie i dziecko w ramach prywatnego abonamentu. Do przychodni publicznej zapisałam się tylko dlatego, że kazano mi to zrobić po porodzie i właściwie nie mam zamiaru tracić swojego czasu, żeby "naprawiać system". A skoro NFZ nawet nie kontroluje we własnym zakresie prywatnych przychodni, z którymi podpisuje umowy, i nie wie co się tam w nich dzieje, dopóki obywatele nie "naskarżą", to tym bardziej szkoda mi moich pieniędzy, które co miesiąc odprowadzam na to przymusowe "ubezpieczenie".

[historia]
Ocena: 14 (Głosów: 14) | raportuj
21 lutego 2017 o 13:52

http://i.dailymail.co.uk/i/pix/2012/06/06/article-2155225-13794769000005DC-901_634x821.jpg Edit: przycisk "Odpowiedz obrazkiem" jakoś średnio działa chyba... Edit2: wystarczy ponarzekać i jednak działa :D.

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 21 lutego 2017 o 13:58

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 6) | raportuj
21 lutego 2017 o 13:39

@justek007: Nie rozumiem związku między znajomością swojego ciała, a wiedzą, kiedy należy zrobić pierwsze USG w ciąży. Ja swoje ciało znam, ale to lekarz powinien wiedzieć i mi wytłumaczyć, jakie i kiedy badania powinnam zrobić. Ja medycyny nie studiowałam.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
21 lutego 2017 o 13:35

@Winsomegirl: Nie, akurat samo badanie pan doktor wiedział jak zrobić na tym etapie, transwaginalnie. Zobaczył tylko "pojedyńczy pęcherzyk ciążowy bez widocznego zarodka".

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 16) | raportuj
21 lutego 2017 o 13:29

@Pelococta: O jasny gwint, na to nie wpadłam o.O Ja pomyślałam, że "taniec na róże" to jakiś amerykański wynalazek z dziwną nazwą, coś w takim stylu, że dziewczynka w stroju Carmen pomyka z różą w zębach, po dywanie z róż, gibiąc się przy tym kusząco...:D

[historia]
Ocena: -5 (Głosów: 7) | raportuj
21 lutego 2017 o 13:21

@Jorn: Mój komentarz dotyczył wymagania, aby wszyscy studenci pisali bezbłędnie. Artysta grafik dla mnie znajduje się w tej kategorii, gdzie poprawny język ma znaczenie, owszem, ale zawsze można skorzystać z usług korektora. Moim zdaniem uzdolniony grafik nie znający wszystkich zasad pisowni, choćby i z poziomu podstawówki, i tak poradzi sobie lepiej (zakładając, że przed prezentacją prac sprawdzi je pod kątem błędów językowych) niż mierny grafik, który za to nigdy błędów językowych nie popełnia - bo nie poprawna pisownia jest tu kluczowym atrybutem, a ogólny zmysł artystyczny. Ja autorce nie zarzucałabym nieznajomości zasad pisowni z czasów szkolnych, bo to naprawdę nie jest niezbędne, tylko pewną dozę lenistwa, bo nie upewniła się, czy jej tekst nie łamie tych zasad zanim go zamieściła. I tyle.

Komentarz poniżej poziomu pokaż
[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 8) | raportuj
21 lutego 2017 o 0:29

@singri: Ja nie minusuję, ale naszły mnie myśli filozoficzne: A co jeśli ta kobieta jest bezdzietna, bo poświęciła całe swoje życie nauce i wynalazła lekarstwo na AIDS/raka/ebolę? Czy szanowne przetrwanie gatunku byłoby wtedy skłonne do akceptacji? :)

[historia]
Ocena: -5 (Głosów: 7) | raportuj
21 lutego 2017 o 0:23

@Farellka: Jestem świeżo po naukach przedmałżeńskich, więc spieszę z wyjaśnieniem :D. Otóż w metodzie naturalnej nie chodzi w żadnym wypadku o marnowanie nasienia. Jeżeli nie chce się kobiety zapłodnić, to po prostu nie należy współżyć. A jeżeli mimo tego się współżyje, to nie można "wyjąć" - bo należy zaakceptować, że skoro jest akt małżeński to może być też i jego owoc. Ma to związek bodajże z panowaniem nad popędami. Co z kolei prowadzi nas do zrozumienia, dlaczego prezerwatywy są złe - bo możesz współżyć, a nie będzie potomstwa, a to prowadzi do rozwiązłości seksualnej. Z pigułkami zaś to już nie przelewki - to nie jest tylko środek hormonalny, zawierają one również składniki wczesnoporonne (co podobno małym druczkiem jest napisane na ulotkach), więc chyba nie muszę dalej wyjaśniać. (Tak, też się dziwię, że wytrzymałam ten natłok mądrości, ale czego się nie robi dla ukochanego, któremu się zamarzył ślub kościelny...:P).

[historia]
Ocena: 25 (Głosów: 29) | raportuj
20 lutego 2017 o 23:59

@timo: Dbałość o poprawne stosowanie języka chwalebna, ale po co ta pogarda w formie przekazu?

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
20 lutego 2017 o 23:30

@maat_: Nie było w wypisie: "w całej mojej dokumentacji szpitalnej nie ma ani słowa o tym odkryciu". A co do P.S. Mama VIP akurat leżała na łóżku tuż obok mnie, więc z pierwszej ręki (a raczej ucha) wiem, że nie była "powikłana", to nie był obchód i akurat pani doktor "przylazła i pogaduchy urządzała". A na sali oprócz mnie - a w sumie moje schorzenie można nazwać powikłaniem w tym przypadku - była jeszcze mama bliźniąt, z których jedno miało problemy zaraz po urodzeniu, też moim zdaniem podchodzi pod "powikłanie" - do nas pani doktor nie przyszła.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
20 lutego 2017 o 23:15

Czy panie obsługujące były jakoś hermetycznie oddzielone od reszty oczekujących, że przez godzinę uprzejmie ponawiały zamiast ruszyć odwłok i panią normalnie obudzić?

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 5) | raportuj
13 lutego 2017 o 20:36

@tommy45: Nie pamiętam OWU szczerze mówiąc, aczkolwiek w trakcie 6 lat korzystania nie było mi potrzebne nic z wymienionych przez Ciebie rzeczy. Za to wiele razy robiłam usg nerek, ciążowe, ostatnio dziecku przezciemiączkowe i jamy brzusznej, badania krwi standardowe i ciążowe, cytologię, raz EKG, holtera, zdjęcie rentgenowskie i założenie gipsu i wszystko było w ramach wtedy jeszcze trzydziestu paru złotych. Czterdzieści płacę od kiedy mam dziecko, bo też może korzystać ze świadczeń. I nigdy nie było problemu z zapisem na wizytę czy badanie, okres oczekiwania na wyżej wymienione badania zawsze poniżej tygodnia. I 40zł versus 300zł na NFZ, z którego rzadko kiedy mogę skorzystać...

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 9) | raportuj
11 lutego 2017 o 20:21

@glan: Opisałam, co widziałam. Nie wiem po co miałabym cos takiego wymyślać. Moim zdaniem wpisanie ile krwi zostało pobrane i wręczenie czekolady nie oznacza, że krew zostanie wykorzystana, a nie zutylizowana.

Komentarz poniżej poziomu pokaż
[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
11 lutego 2017 o 11:54

@Armagedon: Czyli nie powinnam teraz narzekać, że mimo regularnie płaconych składek nie zawsze mogę skorzystać z przynależnej mi publicznej opieki zdrowotnej, bo kiedyś w przyszłości może mi się przytrafić (ale wcale nie musi) jakieś ciężkie schorzenie? Wybacz, ale ciężko mi doszukać się sensu w takim rozumowaniu.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
10 lutego 2017 o 11:08

@mahisna: Aż się pokusiłam o sprawdzenie na formularzu PIT, bo faktycznie zapomniałam, że składki są dwie. Po podzieleniu kwoty za "Składki na ubezpieczenia zdrowotne" na 12 miesięcy wychodzi 322zł na miesiąc, więc jak najbardziej jest to dla mnie kilkaset złotych, których jestem pozbawiana co miesiąc. Nie uważam przy tym, żeby moja pensja była jakoś specjalnie wybitna.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
10 lutego 2017 o 9:48

@biszkopcik83: Wybaczcie domowe nazewnictwo, jest u nas "koteł", więc i "dziecioł" jakoś tak naturalnie się stworzył :).

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
10 lutego 2017 o 9:04

@corsa77: Poważnie sądzisz, że jest jakaś procedura, która zakazuje tym paniom korzystania z sytemu, który w zamyśle jest jednym z głównych narzędzi wykorzystywanych w ich pracy? Chociaż może coś w tym jest, bo gdyby pierwsza pani sprawdziła, że mój akt już został wpisany, to pozostałe trzy nie musiałyby zajmować się moją sprawą, więc można by było pokusić się o szaloną myśl, że nie mają co robić i być może jest ich za dużo...:P A tak na marginesie, żadna z pań nie była jakoś specjalnie niemiła, ale ja nie oczekiwałam od nich wcale wybuchów serdeczności czy nawet uśmiechu, a po prostu kompetencji.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 7) | raportuj
10 lutego 2017 o 8:44

@Lubella: Nie jestem co prawda lekarzem, ale wyglądało to na zwykłe przeziębienie, bez gorączki, z lekkim katarem i kaszlem, które mogło samo przejść przy użyciu domowych sposobów w stylu wody morskiej do nosa i witaminy C. Chciałam się zapisać do lekarza, gdyby objawy się pogłębiały i potrzebne były jakieś mocniejsze środki. Być może jestem niezwykłym typem matki z odpieluszkowym zapaleniem mózgu jak sugerowano mi wyżej, ale przy tym wyrodnej, która nie zajmuje kolejek u lekarzy przy pierwszym kichnięciu dziecka. To moje pierwsze, więc jeszcze nie zdecydowałam się na konkretny model macierzyństwa :P

[historia]
Ocena: 14 (Głosów: 20) | raportuj
10 lutego 2017 o 8:36

@Arcialeth: Po pierwsze - nie jestem lekarzem, ale na zdrowy rozsądek wydaje mi się, że ryzyko wzajemnego pozarażania się chorych dzieci w kolejce w ciągu dwóch godzin jest większe niż w ciągu pięciu minut oczekiwania na konkretną godzinę umówionej wizyty. Po drugie - a propos P.S.: jak ja byłam mała, to mieszkałam w 6 osób na 30 metrach kwadratowych bez bieżącej wody, łazienki, toalety czy przyłącza gazowego i też mi się nic nie stało, co nie znaczy, że chciałabym teraz takich warunków dla mojej córki. Jeżeli takie moje podejście świadczy o odpieluszkowym zapaleniu mózgu, to owszem, mam i jestem z tego dumna :P

[historia]
Ocena: 21 (Głosów: 21) | raportuj
9 lutego 2017 o 17:21

@vahaala: Jestem w stanie zrozumieć, że system może wadliwie funkcjonować. Nie jest to jednak usprawiedliwieniem, żeby z niego w ogóle nie korzystać. Niestety w tej historii żadna z pań oprócz tej 4 nawet nie spróbowała do niego wejść i sprawdzić, czy mój akt został już wprowadzony. Natomiast tak jak napisałam, czwarta pani nie napotkała żadnego problemu, znalezienie informacji zajęło jej naprawdę 5 sekund.

[historia]
Ocena: 13 (Głosów: 17) | raportuj
9 lutego 2017 o 8:08

Ja z określeniem "pasożyt" w stosunku do dziecka spotkałam się ze strony mojego ginekologa prowadzącego ciążę. Żart uznałam za przedni i od razu postanowiłam poszerzyć nazewnictwo, aczkolwiek jakieś tam radosne niedowierzanie, że pan doktor taki wyluzowany musiało się pojawić na mojej twarzy, bo biedaczek się trochę spłoszył i natychmiast obronnie stwierdził "no co, to nie ja wymyśliłem, to panie tak mówią!".

« poprzednia 1 2 3 4 5 następna »