Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

KittyBio

Zamieszcza historie od: 5 marca 2018 - 12:52
Ostatnio: 8 stycznia 2021 - 2:49
  • Historii na głównej: 12 z 12
  • Punktów za historie: 1470
  • Komentarzy: 132
  • Punktów za komentarze: 504
 
[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 18) | raportuj
5 marca 2018 o 14:27

@piesekpreriowy: Pies chodzi na "terapię", bo atakuje ze strachu, który wiąże się z tym, ze był w schronisku ( co też było piekielnoscią, bo nikt nie ostrzegł, że pies ma zaburzenia lękowe). Moze nazywając go swoim bydlątkiem, pokazałam go jako krwiożerczą bestię, któa na wszystko dookoła się rzuca i chce zagryźć, ale tak nie jest. Owszem pies jest nieufny, ale jak się spokojnie mu tłumaczy i uspokaja, to nie ma z nim większych problemów. Psiak nie jest stary i wbrew pozorom jest bardzo posłuszny, tylko czasem gdy coś się zadzieje nagle ( zniecka podleci pies czy dziecko), wpada w panikę i nie zawsze słucha. Czasem podkuli ogon i chce rwać do domu a czasem staje się "dzikim" psem stawiającym opór zagrożeniu, a małe psy mają to do siebie, że są upierdliwe i "kruche". To nie była dantejska scena torturowania psa, tylko chwila (dosłownie chwila). Pies jest spory - uderzenie "metalowym pyskiem" jest silne dla takiego szczurka, a w skórzanym kagańcu mój obciera pysk ( a potem by się odezwali,że biednego pieska ze schroniska katuję). Tak więc mały napastnik został odtrącony, a następnie ponieważ mój stał na krótkiej smyczy (tu mój błąd, bo przy popuszczonej smyczy, dalsza rzecz nie miałaby miejsca, ale zadziałał odruch jeszcze większego przyciągnięcia smyczy), nadepnął minipsa. W międzyczasie odgoniłam pędzące dziecko, a mój pies przerażony na maksa trącił pyskiem włochatą kulkę. Moje bydlątko nie atakuje pierwsze i raczej woli unikać konfrontacji ( uciekając) niż stawiać się w boju. I przez pierwszy miesiac chodziła ta bestia bez kagańca, ale zdarzało się często, ze mały piesek podleciał do niego i jakoś nigdy nie zagryzł szczurka ( ale zdarzało się że skaleczył), więc zaczął chodzić w kagańcu (co bym ja miała pewność, że jednak nie zagryzie pchły albo dzieciaka, który bez pytania podleci by pogłaskać psa ( bo jest dosyć ładny).Zwykle staram się omijać ludzi z automatycznymi smyczami i te psie karzełki latające luzem ( ale miałam zły humor i nie obeszłam, a postanowiłam przejsć), a z dużymi psami nie mam nigdy problemu, bo zawsze są też na smyczy. To jest już mój 4 pies ( stary ze mnie człek) i do tej pory problemów żadnych nie było ( wszystkie psy dużych rozmiarów), a skuszona kampaniami "adoptuj nie kupuj", wzięłam psiaka ze schroniska ( jak się okazało, nie powiedziano mi całej jego historii, bo bym się w życiu na niego nie zdecydowała, a kupiła szczeniaka z hodowli).

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 12) | raportuj
5 marca 2018 o 13:43

@Massai: Pies ma obowiązek w miejscu publicznym chodzić na smyczy ALBO w kagańcu, chyba ze jest uznany za rase agresywną ( co kundli nie dotyczy) to obowiązuje go I kaganiec I smycz. Faktem jest, że straż miejska, nie chce sie angażować w sprawę psiarzy ( i niechętnie nawet wystawia mandaty za niesprzątanie po psie - a też jestem na to lekko cięta), ale u nas z reakcją staży nie ma większych problemów i jeśli nie ma godzin szczytu, to 10-15 min i są. Na szczęscie nie mieszkam w Warszawie tylko w średnim mieście ( i dosyć małym terytorialnie).

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 10) | raportuj
5 marca 2018 o 13:28

@Evergrey: Pies chodzi na "terapię", bo atakuje ze strachu, który wiąże się z tym, ze był w schronisku ( co też było piekielnoscią, bo nikt nie ostrzegł, że pies ma zaburzenia lękowe). Moze nazywając go swoim bydlątkiem, pokazałam go jako krwiożerczą bestię, któa na wszystko dookoła się rzuca i chce zagryźć, ale tak nie jest. Owszem pies jest nieufny, ale jak się spokojnie mu tłumaczy i uspokaja, to nie ma z nim większych problemów. Pies chodzi w kagańcu, bo właśnie zdarza się często, ze mały piesek podleci do niego i chce się "pobawić", podobnie jak dzieci ( i nie reaguja na słowa "pies agresywny") - czasem mój podkuli ogon i chce uciekać, a czasem staje się prawdziwym psem, który po prostu chce odpędzić minipsa ( bo to z nimi są w zasadzie problemy - właściciele dużych psów mają je zwykle na smyczy i nie dziamią jak opętane). Często zdarza się tak, że właściciel minipsa POPROSZONY!!!, by zabrał swojego pupila, mówi, że i tak mojemu krzywdy nie zrobi, a przecież tylko "chce się pobawić" i wtedy zaczyna się problem, bo moje bydlątko czasem wpadnie w panikę ( zazwyczaj jest bardzo posłuszny i reaguje na komendy) i może nawet nieświadomie skrzywdzić "przeciwnika".

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 15) | raportuj
5 marca 2018 o 13:15

@Pikselada: Pies jest w trakcie resocjalizacji, która nie polega na tym, by minipies podlatywał " by się pobawić" i zaczepiał, tylko na powolnym oswajaniu z innymi psami. Mój psiak toleruje psy na ulicy ( jest w stanie bezproblemu się minać), a jeśli widzę, że idzie naprzeciwko ktoś z innnym dużym psem, to zwyczajnie schodzę z drogi (bo i tamten różnie się może zachować). Być może mogłam zapobieć drugiemu uderzeniu, być może mogłam przyśpieszyć kroku, by włochaty stwór mnie nie dogonił, ale nerwy też tu grają rolę. A człowiek nie zginie - nie atakuje ludzi, nawet daje się pogłaskać obcym, jeśli robi to się spokojnie, ale żadnego dziecka nie dopuszczę do niego, bo właśnie mam wyobraźnię, a zdarzają się dzieci, co podbiegają od tyłu do psa i wyciągają do niego swoje rączki. Czasem nawet nie zdąży się powiedzieć "nie podchodź", a dzieciak już przy psie, podobnie własciciele minipsów " on się tylko chce pobawić". A chusteczka mnie obchodzi, że chce się pobawić, skoro mój nie chce.

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 następna »