Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

KittyBio

Zamieszcza historie od: 5 marca 2018 - 12:52
Ostatnio: 8 stycznia 2021 - 2:49
  • Historii na głównej: 12 z 12
  • Punktów za historie: 1470
  • Komentarzy: 132
  • Punktów za komentarze: 504
 
[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
4 grudnia 2018 o 20:27

Kurde wszyscy tak o tym psie, a nikt nie zapyta co z DZIEĆMI. Zamykanie dzieci w pokoju, bo chodzi pies?! A różne pasożyty/bakterie, które dla niemowlęcia mogą się skończyć zwyczjenie źle?! (pewnie na veta też nie było czasu- odrobaczyć). A bezpieczeństwo maluchów? <duże szczenię z takim poziomem agresji w akcie zazdrości "pozbędzie" się problemu w postaci 2 niemowlaków>. Pominę kwestie odpowiedzialnosci ojca, ale dla mnie to już brzmi jak patologia. Gdyby mój narzeczony coś takiego zrobił... Nie, mu to nawet do głowy by nie przyszło. Raczej by dużo więcej latał przy dzieciach i psie niż ja i przeżywał każde "gugu" jak wygranie w lotka. <Psa już mamy, dzieci planujemy> Dorosłego człowieka odróżnia od dziecka to że staje się w pełni odpowiedzialnym swoich czynów. I jakoś nie wyobrażam sobie z Twoim podejściem pójścia do sklepu jak dzieci troszkę podrosną... Wykupisz im cały sklep zabawek, bo widząc łzy w oczach i płacz, bedzie Ci szkoda powiedzieć nie?! Albo będą Cię szantażować, że same zgłoszą się do opieki społecznej, bo naruszasz prawa dziecka...A mąż teraz za każdym razem będzie Cię straszył jak czegoś nie będziesz chciała, że Cię zostawi? Dla mnie co najmniej dziwne, ale w sumie nie mój problem i portfel. W tej sytuacji, której nie mogę sobie wyobrazić pewnie pies by wylądował u rodziców męża, a ja zabrałabym dzieci i do swoich rodziców bym pojechała na co najmniej tydzień <wiem, ze to głupie zachowanie, ale pasuje do tej historii>...

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
29 listopada 2018 o 8:29

@GlaNiK: Mojemu znajomemu też przez "czekanie" uciekł samolot. Z tym że pociąg spóźnił mu się już do Kutna (a z Kutna do Poznania uciekł => to był ostatni pociąg). Gerealnie była jesień, wiec sobie znalazł jakiś hotelik. Nie wiem ile go to kosztowało - pewnie ok 1000zł (wcześniejszy lot był kupiony "za grosze", bo lecieć musiał, a wiedział ze 4 msc wcześniej). Dostał chyba wtedy 200 zł "rekompensaty i zwrot za niewykorzystany bilet do Poznania (również mniej, bo tamtem w promocyjnej cenie)

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 6) | raportuj
17 listopada 2018 o 23:32

@Lobo86: Nie wiem kto Cie minusuje, ale żeś samą prawdę napisał. Tylko problem jest taki, że chyba teraz na studia idzie się dla papierka, a nie po wiedzę. Nikt się pod taką skargą nie podpisze, bo przecież jeszcze zaczną od nich coś wymagać, będą musieli notować albo coś... A tak większość gra na srajfonach w chińczyka (dosłownie). Zresztą jak napiszę, a oni są po znajomości, to ja oberwę, a muszę wytrwać tam 3 lata, bo inaczej będę za ten badziew płacić. Prezentacje(i plany studiów) mają być na moodlu, tylko jest problem... Nie ma moodla. Ma być, ale też nie wiadomo kiedy. A z tymi ECTSami to wiem, tylko jak poszłam się człeka zapytać czy przepisze, to nie, bo nie może, bo on nie wie czy na pewno to miałam. A teraz na każdych zajęciach pyta mnie o jakieś duperele po czym mówi "źle, ja państwu pokaze" po czym zmienia szyk zdania i mówi dokładnie to samo. Tylko na ćwiczeniach mnie nie chce do tablicy wziąć... Prawdę mówiąc boję się nawet przyznać, ze mam tytuł dr. Pan mgr za każdym razem nam powtarza jak trudno było dostać mgr z socjologii, a ja bym tu z takim dr wyskoczyła, to chłop by pomimo wieku na zawał zszedł " i z czego się panie śmieją?<za pierwszym razem się uśmiechnęłam z politowaniem jak mówił o tych trudnościach> To wcale nie jest tak, ze tu każdy zdaje. Panie zobaczą jak trudno napisać pracę".

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
17 listopada 2018 o 22:51

@nursetka: Ja ten sam rok (2006). No u mnie było normalnie i rzadko kto nie posiadał prezentacji (dobra, czasem zdarzały się folie,ale to była rzadkość). I już wtedy ludzie umieli robić prezentacje (mało tekstu, umiarkowanie "kolorowe" i spójne) i naprawdę z radoscią chodziło się na znaczną część wykładów, bo prowadzący (często w podeszłym wieku) byli jakos bardziej dynamiczni i zaangażowani w to co robią. Tu jest jakaś porażka i chyba wolę nie myśleć jak jest na dziennych.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
25 października 2018 o 7:38

Jako dawna bywalczyni szpitala (praca, nie leczenie) mogę stwierdzić 2 rzeczy: - mile pielęgniarki są wtedy, gdy nie ma pełnego obłożenia na oddziale/ oddział jest mały, a Was jest wystarczająca ilosć - są lekarze wyjątkowo chamscy ( chociaż mało ich poznałam) - niektorzy co drugi dzień spóżnieją się po 0,5- 1,5 godz, a potem są problemy, bo jest np poślizg w zabiegach o 2 godz. Co do "warczenia" do pielęgniarek - po prostu większosć jeszcze ma zakorzenione, że lekarz to "cos świętego, madrego etc".Pielęgniarki są często wśród opini ludzi wykonawcami, robotnikami ( tak wiele osób myśli, nie ja), które ślepo wykonują rozkazy.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
2 października 2018 o 9:08

Też tak miałam, tylko ja kupowałam szafki do kuchni - usługa wnieś i skręć. Wyszło tak, że w końcu mój chłopak pomagał mu wnosić (bo była awaria windy jakoś tydzień), a potem skręcać, bo "ludzi ni ma". Generalnie pierniczyli sę z tym dosyć długo, w kóncu było, że pan już przekroczył limit czasowy pracy i się zawija. Niestety wtedy byłam jeszcze "młoda i głupia" i darowałam sprawę...

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
25 września 2018 o 9:47

@Lobo86: Nawet sobie nie wyobrażasz ile dzieciaków chodzi z psami, a straż jeszcze się nie zdażyło, żeby przyjechała bez "ale"<zwykle nie dzwonię, czasem zdarza mi się, jeśli coś komuś grozi>. I to nie tylko dot dużych psów (dziś rano mijałam ok drobną 10 latkę z naprawdę ślicznym malamutem), ale głównie tych minipiesków - bo nie raz muszę omijać dziecię co ledwo drepta (4 lat może mniej - mnie wtedy nawet rodzice sami na dwór nie puszczali :D) z jakimś yorkiem czy ratlerkiem na 5 m smyczy. A rodziców mandat nie nauczy (chyba że są biedniejsi). Mam sąsiadkę z starszym, średnim psem. Chyba dostała już ze 20 mandatów za psa bez szmyczy ( tak twierdzi), bo przecież na starosc nie bedzie go "sznurować".

[historia]
Ocena: -5 (Głosów: 9) | raportuj
24 września 2018 o 22:55

@Windowlicker: Ok, rozumiem błąd, ale mam pytanko <po prostu mnie ciekawi ta kwestia, a na prof.Miodka jest za błaha> - Jeśli mowię Kościół -mam na myśli księży, wiernych itp, jak również może być jako budynek. Dlaczego więc szkoła nie może byc zbiorem ludzi i jednocześnie budynkiem. Podobnie jak szpital (nawet w gazetach czasem można przecztać "szpital nie ma funduszy na...)? To jest nielogiczne. Oczywiście przepraszam za ból oczu :D

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
24 września 2018 o 16:38

@Lobo86: My do lab kupujemy zwykły papier po 9 zł w hurtowni i to nie sa jakieś imponujące ilości. W marketach śmiało można dostać po 11 zł - Jak napisałam od fizyki nie ma sprawy - chociaż widać, że papier nie idzie na lewo, bo jednak coś dostają, ale historia, matematyka, jakieś zawodowe, gdzie czasem się zdarzy, że dostaną jakieś rysunki techniczne czy coś, a składka dla każdego - 2-3 zł.(czyli min 50 zł - 4/5 ryz)I nie chodzi, ze to są jakieś wielkie kwoty, tylko o zasadę, bo wątpię w to, ze szkoła nie ma "jakiejś" planowanej ilości na klasówki czy coś. Jak ja chodziłam do liceum, to nawet nauczyciele mówili, że ćwiczenia są niepotrzebne (miałam chyba do niemieckiego i czegoć jeszcze), cześć podręczników też nie kupowaliśmy albo robiliśmy zrzutkę i 1 na ławkę, a potajemnie mieliśmy spiracone z neta (tak wiem, że to nielegalne), ale np z ang przeczytaliśmy moze ze 10 kartek, a podr musiał byc co lekcje, bo było nieprzygotowanie i za 3 np było 1 <pan nam kserował sam jakieś kartki, bez żadnych kupowanych mu ryz> Podobnie sądzę o zrzucie na mydło ... Bo dla mnie to lekko niepoważne. Wyposażenie owszem sporo kosztuje, ale szkoła nie powstału tu, teraz, dzień wcześniej. Istnieje całkiem długo, a więc można śmiało w tym roku zrobić coś, w przyszłym następne. Można się postarać o projekt obywatelski czy coś takiego...

Komentarz poniżej poziomu pokaż
[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 6) | raportuj
24 września 2018 o 15:16

@Lobo86: Na papier zbiera nie 1 nauczyciel, tylko prawie każdy. Z fizyki drukuje im notatki i kart pracy - ok ( tylko wtedy po co im ćwiczenia i podręcznik?), a np z historii zbierała 2 zł na klasówki i kartkówki (20 str na rok). W klasie jest 25 uczniów... Wydaje mi się że to państwowa szkoła i chyba na toner/ tusz powinni mieć. U mnie było np tak, że pani mówiła, że papier mają wydzielony i jeśli chcemy arkusze maturalne, to mamy kupić 2 ryzy papieru i ona nam drukowała. Co do fiansowania - pewnie masz rację. Z tym że technikum było rok temu "remontowane" - piękna elewacja, nówki ławeczki, kosteczka na zewnątrz i nasadzenia :) Myślę że pieniądze by się znalazły, gdyby ktoś ich tam nie prał.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
12 września 2018 o 20:41

Ekhem... Ostatnio jechałam pociągiem z Centralnej do Katowic - IC. Klimatyzacja?! Na 6 wagonów tylko w 1 działał. Zadbany, czysty i nowoczesny - zdecydowanie nie. W sumie koleją jeżdżę rzadko, ale od kiedy I raz jechałam ( miałam 4 lata), tak przez prawie 30 lat nic się nie zmieniło. A ostatni był opóźniony TYLKO o 25 min :D

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 6) | raportuj
23 lipca 2018 o 13:04

@Evergrey: Zdaję sobie sprawę z tego że to nie właściwe miejsce dla dywanów ( ale w sumie chyba wycieraczek niekt nie zabrania) -nie wiem, bo nigdy nie przyszło mi do głowy kłaść dywan na klatkę schodową ( zresztą ja mieszkam w takim bloku gdzie od głównego korytarza odchodzi kilka mieszkań, a nie 2 na każde piętro). Do obrazów nikomu nic do tego (mogą wisiec). Tv jest głośno na tyle że słychać je w łazience ale nie przeszkadza mi (normanlnie słyszącej). Tzn słychać tak jakby szum tła nie bardziej niż jeżdżące po ulicy auta. Jak mówiłam próbowaliśmy nieco przystopować zapędy sąsiadów na zemstę, ale to w końcu ich dom i są w większosci (pani z dzieckiem i pracująca para też się podpisali pod skargą, bo przeszkadza im głównie pies). Co do manadatów - za stukanie laską starszej osobie to tak samo jak dziecku za krzyczenie moim skormny zdaniem. Sama jestem ciekawa jak to się skończy.

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 12) | raportuj
22 lipca 2018 o 18:06

@JolaG: Ta klatka wyglądała jak wnętrze domu (starego zabytkowego domu). Na piętrach leżały dywany/chodniczki, wisiały obrazy, rosły kwiatki itp. Pies sąsiadów podobno podsikuje kwiatki na klatce i te nieszczęsne dywany. A obrazy - nie wiem w sumie czemu prosili by zdjąć. Pamiętajmy że to są starsi emeryci, którzy mają swój świat.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
22 lipca 2018 o 18:02

@mskps: U dziadka na klatce schodowej wisi regulamin spółdzielni, w którym za wywieszenie prania za barierkę balkonu można nałożyć karę pieniężną (coś w tym stylu). Podobnie jak dokarmianie ptactwa i niesprzątanie klatki. Po prostu do tej pory nikomu to nie przeszkadzało, więc nie miał kto zgłaszać.

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 12) | raportuj
21 lipca 2018 o 23:38

Dziwne te godziny... Licencjat - teoretyczny napisałam w miesiac ( 121 publikacji - część po polsku, część po angielsku), magisterka - gdyby nie badania, to tydzień ( niestety badania trawały 2 miesiace i całe 5 dni ogarniałam statystykę( bo na studiach nie mieliśmy testów statystycznych) - publikacji 100 - głównie po angielsku). Podobnie na doktoracie - miesiąc pisania ( badania 1 rok). Gdyby nie było to nielegalne (i sumienie było nieco inne, bo nie popieram tego), to dodatakowa praca jak znalazł - 2 tys od pracy i mogę pisać, bo czego się dowiem z tych artukułów to moje. Zresztą uważam, że jak człek już doszedł do tego lic albo inż albo mgr to napisanie poprawnie pracy nie powinno stanowić jakiegoś wyczynu.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
5 lipca 2018 o 21:39

@Morog: Nawet dziś w szpitalach chodzą takie "wałki", ze trudno uwierzyć. Jak historia z 10 - 15 lat wstecz, to miała szanse się wydarzyć.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
5 lipca 2018 o 21:21

@bazienka: Ja się z tym całkowicie zgadzam, ale ciągle uważam, że ludzie są wolni i mają prawo decydować o sobie (ci pełnosprawni umysłowo). Jak powiedziałam, cały czas są nowe metody w medycynie i one tanieją z każdym rokiem. Kiedy owa historia się wydarzyła, pewnie nawet 80% społeczeństwa nie wiedziało o badaniach prenatalnych, chociaż fakt niedonoszenia ciąży powinien dać do myślenia, ale lekarze są różni ( moze lekarz jakiś radykalny chrześcijanin?). Mi np cytologie przez USG zrobili i każdy niebiolog raczej nie wie, co z tym by było nie tak, bo nie każdy się musi tym interesować. Jak potrzebuję jakiejś porady prawnej idę do prawnika i ufam mu, że podpowie dobrze, a nie zamierzam prawa studiować, by sprawdzić inne opcje. Co do finansów rolników - znam różnych. Tych co mają "miliony", tych co żyją na "milionowych" kredytach i tych co mają warzywniak pod domem i 1 starą krowę w walącej się stodole. Czasem Ci ostatni są w stanie zebrać oszczędnosci życia, by dziecku coś kupić ( sama udzielałam korepetycji ich synowi za "darmo", a że darmo nie chcieli, wiec płacili w maśle) Moim zdaniem ten co ma chore dziecko, powinien płacić jakiś dodatkowy fundusz, a po śmierci jego spadek powinnien być przeznaczony na jego utrzymanie i tyle, ale to moje zdanie. Jestem przeciwna wszystkim dodatkom na dzieci ( 500+,300+, mieszkanie+, dodatki dla niepełnosprawnych i inne bajery), ale skoro jesteśmy na tyle bogaci by mieć taki socjal, no to trudno, na dzieci chore też starczy :) Co do stosowania antykoncepcji - polecam wizytę w gorszym liceum - 16 latek z dostępem do internetu i nie ma pojęcia o tym że podczas pierwszego razu albo okresu można zajść w ciążę, a mówimy tu o ok 30 - 40 letnich ludziach z nieco innym podejściem do całej seksualności :)

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 6) | raportuj
5 lipca 2018 o 10:49

@cassis: Nie zgodzę się z tym. Nawet w dziedziczniu dominującym związanym z płcią, o ile matka jest heterozygotą (homozygot jest bardzo mało), a ojciec zdrowy- to jest 50 %szans, ze dzieciak będzie zdrowy. W najgorszym przypadku prawdopodobieństow wynosi 25% na zdrowego dzieciaka. Są i bardziej skomplikowane przypadki - dziedziczność wielogenowa itp, ale generalnie szansa na zdrowe dziecko zawsze jest o ile matka i ojciec nie wykazują cech chorobowych jej dzieci ( a o tym nie ma słowa w historii). Badania prenatalne - doczytaj sobie jak działają, bo zapewniam Cię, ze w zwykłym pakiecie, ok 40 % chorób nawet genetycznych nie wykryją. Przykro mi, ale instynkt jak najbardziej jest w biologicznym sensie( chociażby hormony), psychologią się nie zajmuję, więc nie wiem czy obalono czy nie. Człowiek jest ciekawym zagadnieniem, bo wiele modyfikują czynniki kulturowe, ale to trochę ja z suką - czasem też się zdarza, że odrzuca szczeniaki w miocie ( zwłaszcza I),potem już normalnie się nimi zajmuje. Co innego jest kochanie dziecka a co innego instynkt macierzyński w sensie biologicznym. A w rozmnażaniu czysto biologicznym, właśnie o to chodzi, by przekazać jak najwiecej swoich genów i ewolucyjnie nigdy dziecko adoptowane = dziecko własne. I jeżeli kogoś stać na dzieci to niech ma ich i 20. A wtrącanie się komuś w życie jest ktrótko mowiąc chamstwem. Mam wrażenie, ze jeszcze trochę i będzie się mówić - ten czerwony, to niech nie ma dzieci, bo ma brzydki kształt głowy i nie wpisuje się w kanon piękna.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
5 lipca 2018 o 10:28

@dorota64: Poważne wady genetyczne często same ulegaja poronieniu, chyba że ktoś bierze wszystkie możliwe tabletki na dotrzymanie ciąży. Wady genetyczne owszem można wykryć, ale np idiotyzm, debilizm, kretynizm wcale nie wynikają z chorób genetycznych. Tak jak maat_ napisał, niedotlenienie,wady rozwojowe (czasem są widoczne na USG, czasem nie) a nawet problemy z tarczycą i już opóźnienie rozwoju. Zresztą nawet jak sie robi badania genetyczne prenatalne to nie sekwencjonuje się całości, tylko najczęściej występujące mutacje ( chyba że jest wskazanie do tych mniej częstszych). A wystarczy jakaś zmiana na poziomie nawet pojedynczych nukleotydów w jakiś niebadanym genie i już coś tam się może źle rozwinąć.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
5 lipca 2018 o 10:20

@Ursueal: Zgadzam się z tym, bo sama do mgr potrzebowałam bilansów dzieci i je dostałam, po wypełnieniu chyba 6 kartek oświadczeń. Bez takich oświadczonek jest to łamanie prawa. I niestety nie opowiadałam że " Nowak z VI c" ma nadwagę, więc jego matka jest idiotką, bo nic z tym nie robi- a tak to w tej historii zabrzmiało ( zbieżność danych przypadkowa). Jedyne co mnie interesowało to wysokosć i masa ciała, a po drugie jak już powiedziałam - karty widziałam nie raz i nie ma tam słowa o wykonywanm zawodzie, a więc ktoś kto zna autorkę wie o jaką rodzinę chodzi ( podejrzewam, że to ośrodek w małej miejscowosci, gdzie sąsiad sąsiad zna).

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 10) | raportuj
4 lipca 2018 o 20:10

@cassis: A co jeśli tej świadomości nie ma? Wiesz, nie wiem,czy Ty też byś pojęła bajkę o chromosomach i genach, a w biologii nie ma 100% pewności. To są dylematy etyczne, podobnie jak z chorymi na raka (dla mnie to ten sam przykład sporu etycznego). Jeśli istnieje 5, moze 10, może nawet 20 % ( a zawsze istnieje jakiś tam %) to czy warto ryzykować?! I tu każdy sam niestety musi wykalkulować, czy chce podjąć ryzyko czy nie. Dziecko nie jest od podawania wody na starość, tylko do kochania :) A dzieci z adopcji po pierwsze mają spore problemy psychologiczne i bardzo trudno nawiązać z nimi więź ( dużo trudniej, niż z tym, co się go nosi w macicy) i ma to biologiczne podstawy, nie wspominając o całej psychologii. Natomiast w rozmanażaniu, chodzi głównie o to, by przekazać 50 % losowych swoich genów.

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 19) | raportuj
4 lipca 2018 o 20:02

Po pierwsze, każdy ma prawo decydować o sobie i nie widzę w tym piekielności. Nie chciałabym, żeby ktos jak autorka decydował, czy sąsiad/znajomy/ przypadkowy człowiek miał dziecko czy nie. Ktoś chory na cukrzce(łącznie z jej wszystkimi powikłaniami) wcale nie musi urodzić chorego dziecka, a nawet takie prawdopodobieństwo jest stosunkowo niskie. Piekielnoscią wykazuje się autorka - skoro doczekali się 3 dzici, to rzecz miała się co najmniej 5 lat wstecz. A przez 5 lat wstecz w medycynie dokonał się duży skok pod wzg badań genetycznych i prenatalnych (które są co raz bardziej dostępne, ale wciąż stanowią "dobra luksusowe"). Naprawdę trudno jest ocenić po badaniu krwi i USG czy dziecko jest umysłowo chore, a jeśli tak w jakim stopniu (a już na pewno do 12 tyg). Jest przypadek w mojej rodzinie, gdzie na 3 dzieci ma 1 lekki zesp Downa, reszta zdrowa jak "ryba", podobnie u mojej koleżanki. Dzieciom nigdy niczego nie brakuje. A to że ktoś jest rolnikiem ( w mojej karcie takich danych nie ma kim jestem, no ale pomińmy, co to za dokumentacja)- ktoś tą wieprzowinke w sklepie musi wyhodować i nie cierpię takiego podejścia - że rolnik, to ktoś głupszy. I po 3 - dokumentacja medyczna służy lekarzom i pielęgniarkom. Nawet pani w rejstracji czy archiwum nie ma prawa jej przeczytać, bo np znam przypadek, gdzie moja koleżanka też zajrzała do pewnej karty i z roboty wyleciała (powiedziała mężowi, który jest menagerem, że jego pracownica jest w ciąży i ten ją krótko mówiąc ją zwolnił). Niestety to jest złamanie prawa.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
4 czerwca 2018 o 9:19

@abstrakcja: Hormonów raczej się na nich nie bada (jeśli mają taką opcję, to i tak są raczej niedokładne, zwłaszcza nieco starsze modele). U nas służy tylko do morfologii i biochemii, hormonów nigdy na nim nie badałam ( bo mamy właśnie te starsze modele - ponad 5 letnie).Nie wiem jak to było w tamtej lecznicy - raczej większości badań też tam nie wykonują (a może mają jeszcze jedną komnatę tajemnic?! Raczej było tam "ubogie" wyposażenie). Jak najbardziej bada się surowicę ( po prostu chciałam, żeby w miarę każdy zrozumiał - surowica brzmi "trudniej" niż krew). Natomiast nie sądze aby takiej maszyny nie umiał obsłużyć człowiek, który kończył weterynarię (chyba mieli zajęcia z diagnostyki), zważywszy że ona sama domaga się wprowadzania danych w odpowiedniej kolejnosci ( przynajmniej te moje starsze i ta co tam była także).

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 następna »