Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

LadyGoth

Zamieszcza historie od: 23 czerwca 2013 - 12:38
Ostatnio: 11 lutego 2015 - 17:27
  • Historii na głównej: 6 z 13
  • Punktów za historie: 4385
  • Komentarzy: 39
  • Punktów za komentarze: 170
 

#52223

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Szukania pracy ciąg dalszy - jeszcze jedna "zabawna" historia.

Ogłoszenie dotyczyło stanowiska managera w parku linowym. Miejscowość oddalona od Warszawy o jakieś 30 km, co też jest istotne. Wysyłam CV, ponieważ doświadczenie kierownicze mam kilkuletnie. W tym przypadku też szybka reakcja, pani chce się spotkać w Galerii Mokotów na kawę i rozmowę.

Spotykamy się i rozmowa przebiega fantastycznie, rozumiemy się z panią bez słów. Pani informuje mnie, że to pierwszy etap, na drugi umówi mnie z właścicielem obiektu już na miejscu. Ode mnie to jakieś 70 km w jedną stronę, ale ponieważ praca brzmi obiecująco (zarządzanie całością nowego parku linowego plus klubem muzycznym na terenie plus bazą sportową z hotelem i spa), to decyduję się natychmiast na tę drugą rozmowę.

W wyznaczonym dniu jadę na miejsce - duży budynek, wyraźnie z czasów PRL odpicowany średnio, stojący po środku wsi z 5 domów. To już mnie trochę zastanowiło. Zaczynam rozmowę z prezesem/właścicielem, w tym wypadku też super się dogadujemy, ja mam pomysły, pan ma środki na realizację i jest otwarty na wszelkie działania. Idziemy obejrzeć obiekt. I tu już całkiem światełko alarmowe świeci - klub muzyczny to 5 stolików z ceratą i barem, spa to stara wanna i coś jakby stół do masażu, pokoje hotelowe jak schronisko dla młodzieży. Jedyne co wygląda rozsądnie to ten park linowy, jeszcze nie wykończony ale przynajmniej nowy i zgodny z opisem.

Wracamy do biura, gdzie ja już jestem zdecydowana na ewakuację ale grzecznie słucham propozycji do końca: 1000 zł na rękę bez umowy, bez zwrotu kosztów dojazdu do klienta czy telefonu, reszta rozliczenia to prowizja 10% od tego co zapłaci klient. "No wie pani jak tu przyjadą z jakiegoś banku czy korporacji, to sobie pani wyobrazi te 10% to duża kasa będzie". Przyjadą? Tu? Do tego syfu w środku niczego? Wątpię.

poszukiwanie_pracy

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 515 (563)
zarchiwizowany

#52459

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Krótka historia o przedłużaniu umowy z operatorem (dużo fioletu w salonach):
Umowa skończyła mi się na początku czerwca (oczywiście ja musze o tym pamiętać bo to nie te czasy, że dzwoniono w tej sprawie przypomnieć i zaoferować coś lepszego). Do dzisiaj odbijałam się w kolejnych salonach - przy każdej wizycie - zawieszenie systemu "może się Pani przejdzie i wróci za 10 min"? Przechadzałam się wracałam system dalej nie działa. Ok. To może chociaż się dowiem jaka jest oferta i jaki aparat mogę wybrać? Dowiedzieć się mogę ale żaden z wybranych przeze mnie telefonów nie jest dostępny w salonie. Będzie kiedyś tam. I tak przez ponad miesiąc w różnych salonach. Dzisiaj podjęłam ostateczną próbę załatwienia sprawy. Oczywiście w jednym salonie system natychmiast się zawiesił :D w drugim już działał ale aparatów oczywiście nie ma, miały być ale nie ma. Ok. To może przedłużę na rok bez aparatu? Zgadzam się ale na koniec się dowiaduje, ze oferowany mi od ponad miesiąca abonament nie dotyczy internetu. Za internet jest dopłata. Co czyni ten abonament droższym od konkurencji :D
Podziękowałam i poszłam zmienić operatora. W salonie obok (dawna Era) system działa, abonament z internetem tańszy, aparat dostępny do ręki, podpisałam w 10 minut wszystko. Można? Można

telefon

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -8 (22)
zarchiwizowany

#51592

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia krótka i powszechnie znana, czyli nowa Listonoszka na poczcie. Latami jeździła tu na rowerze w charakterze Listonoszki przemiła pani o wyglądzie nieco patologicznym ale o niesłychanej solidności wykonywania zawodu. Zasłużenie zatem awansowała gdzieś w strukturach pocztowych i nastała nowa pani. Ja oczywiście rozumiem, że nauka i wdrożenie trochę trwa ale...nagminnie mam awizo w skrzynce, mimo, że jestem w domu i pocztę mogę odebrać o każdej zamarzonej przez panią porze. W mojej skrzynce przynajmniej raz w tygodniu znajduje się poczta z innych adresów. Chodzę więc i wykonuję pracę za panią bo żal mi sąsiadów,bo może to coś ważnego na co czekają. Ostatnie 2 przesyłki listowe do mnie musiały się walać gdzieś po urzędzie ponieważ doczekałam się telefonu od zaniepokojonej awansowanej poprzedniczki. "Niech pani przyjdzie od tyłu ktoś te listy pani poda bo jeszcze zginą". No cudnie, że ta pani tam czuwa. Przyjeżdżam więc, pukam najpierw delikatnie, potem ostrzej do tylnych drzwi rzeczonego urzędu. Słyszę ze środka salwy śmiechu, przekleństwa i ogólnie nastrój imprezowy. W końcu ktoś otwiera, ale nikt nic nie wie. Po 20 minutach kotłowania się na zapleczu listy się odnajdują. Odnajduje się też nowa pani Listonoszka, zapłakana ze śmiechu w nastroju cudownie zabawowym. "Fajnie sobie tu pracujecie" wyrwało mi się sarkastycznie, niestety ironia pozostała bez odbioru. Dzisiaj znowu znalazłam awizo wgniecione w róg skrzynki, z piątku - oczywiście byłam cały dzień w domu...

poczta

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 144 (200)