Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Nanaki

Zamieszcza historie od: 30 października 2011 - 20:53
Ostatnio: 9 kwietnia 2012 - 23:58
  • Historii na głównej: 2 z 3
  • Punktów za historie: 1495
  • Komentarzy: 10
  • Punktów za komentarze: 45
 
zarchiwizowany

#25323

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Mieszkam na ostatnim pietrze w czteropiętrowym bloku, na klatce jest dziesięć mieszkań. U mnie w domu zawsze były koty, które wychodziły. Sąsiedzi wiedzieli nie przeszkadzało im to i zawsze ktoś wypuszczał bądź wpuszczał kota do klatki.
Pewnego razu gdy mój kot miał już z 11 lat zadzwonił syn sąsiadów domofonem ze nasz kot leży przed klatką, krwawi i ledwo dycha. Razem z mamą pędem zbiegłyśmy na dół, jeszcze na klatce widziałyśmy ślady krwi prowadzące przed klatkę do kota.
To kota na ręce i biegiem do weterynarza który znajduje się dwa bloki dalej. Weterynarz kota pooglądał dał coś przeciwbólowego i powiedział że kot jak to kot się wyliże sam. Już z ulgą wróciłyśmy do domu. Kot odpoczywał na posłaniu i wyglądało ze wszystko jest w porządku. Ale, po kilku godzinach, jak znieczulenie przestało działać, kociak zaczął niemiłosiernie miałczeć niemalże płakać. Że był już póżny wieczór zabrałyśmy kota do całodobowej przychodni w której okazało się że kociak ma: zmiażdżone dwie przednie łapy( w jednej nigdy do końca czucia nie odzyskał), pęknięty mostek i żuchwę! Kot przeszedł długą operacje, pozszywali, poskładali i wsadzili łapy w gips. I dopiero po tym kot się jakoś pozbierał. Weterynarz powiedział że kota ktoś po prostu skopał. Na klatce gdzie wszyscy wiedzieli czyj to kot! A jak nawet to jaki jest powód żeby skatować bezbronne zwierze?

osiedle

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 176 (196)

#20233

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Niektórzy wiedzą, że w centrum Warszawy można spotkać wielu kloszardów proszących o papierosa czy drobne. Jest to bardzo uciążliwe jak ma się "okazje" spotykać takiego osobnika prawie codziennie.
I tu piekielnym, bądź bardzo pomysłowym, można nazwać mojego tatę. Któregoś pięknego dnia wracał do domu i zwrócił uwagę na jednego menelka idącego w prost na niego. Gdy tenże osobnik podszedł do mojego ojca nawet nie zdążył nic powiedzieć, gdy tatko wypalił:
-Ma pan może 50 groszy?
Menelik wydał z siebie krótkie yyy i szybko się oddalił. Jego mina była bezcenna.

Warszawa-centrum

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 701 (793)

#20240

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O tym jak zraziłam się do wody.

Dawno, dawno temu jak byłam w pierwszej klasie podstawówki moja szkoła zamiast 2 godzin wf zorganizowała basen. Na początku sielanka jak się patrzy, lataliśmy jak debile po płytkich basenach czy okupywaliśmy zjeżdżalnie. Ale pewnego dnia postanowili nauczyć nas pływać. I tu zaczął się koszmar.

Co robi 7-latek jak ma zanurzyć głowę pod wodę powiedzmy na 10 sekund? Policzy do 10 i się wynurzy. Prawda? Ale pani instruktor zawsze wiedziała kiedy ktoś "oszukuje". Wtedy podchodziła łapała za głowę i SIŁĄ(!) trzymała czyjąś głowę pod wodą, tyle ile uważała za stosowne!
Ja byłam jej pierwszą ofiara, a nauczycielki nie chciały wierzyć, że taka wykwalifikowana pani ratownik się tak zachowuje. Na szczęście rodzice widzieli, że coś jest nie tak i wypisali mnie z basenu. Po miesiącu cała klasa przestała uczęszczać na zajęcia. Niestety nie wiem co stało się ze wspaniała panią ratownik, dzięki której przez długi czas bałam się wejść do wody powyżej kolan.

basen

Skomentuj (34) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 537 (585)

1