Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Nymphetaminka

Zamieszcza historie od: 3 września 2011 - 14:21
Ostatnio: 3 lipca 2013 - 13:57
  • Historii na głównej: 2 z 7
  • Punktów za historie: 3283
  • Komentarzy: 20
  • Punktów za komentarze: 104
 

#51358

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kiedyś już w jednej z historii wspomniałam, że jestem miłośniczką zakupów w ciuchlandach i ta historia będzie dotyczyła zakupów właśnie w takim miejscu, choć znów będzie mało zabawna (bądź odwrotnie, sami oceńcie).

W piątek wybrałam się do pobliskiego lumpeksu w celu odstresowania się :) Weszłam, wzięłam koszyk i zaczęłam buszowanie po sklepie. Wybrałam kilka bluzek, spodnie i dwie sukienki. Przymierzalni w sklepie oczywiście nie ma, ale jest lustro, przy którym można na oko sprawdzić, czy wybrane rzeczy będą pasowały. A więc staję sobie przed lustrem i po kolei przykładam do siebie wybrane ciuchy. Jedna bluzka, druga, sukienka. Fajne, więc z powrotem lądują do koszyka. W tym momencie podchodzi do mnie jakaś kobieta i zagaduje:
K: Będzie Pani brała tamtą sukienkę?
Ja: Tak. Będę.
K: Ale jest Pani pewna? Bo moja córka takie lubi i na pewno byłaby zadowolona.
Ja: Przykro mi, ale ja również takie lubię i za taką cenę (15zł za sukienkę z metką, czyli nową) na pewno ją zakupię.
K: Yhm. Przepraszam.
Ja: Nie ma za co.
I z uśmiechem odprowadziłam Panią wzrokiem, która raczej do mnie uśmiechać się nie chciała.

Odłożyłam kilka rzeczy, które mi nie pasowały i zaczęłam przeglądać inne ubrania, które wisiały na wieszaku koło lustra. Koszyk postawiłam na podłodze, coby go nie "dźwigać" i nadal buszowałam. Znów do koszyka trafiło kilka rzeczy, więc powróciłam do lustra. Tam, zauważyłam, że brakuje ww. sukienki. Hmmm, pewnie ją przez przypadek odłożyłam, tak jak inne rzeczy, których nie chciałam. Szukam po sklepie, nie ma. Trudno. Idę w kierunku kasy, a tam kobieta, z którą wcześniej zamieniłam kilka słów. I co kupuje? Sukienkę, z mojego koszyka, która na pewno spodoba się jej córce...

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 731 (847)

#51300

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Od kilku lat, tj. odkąd wyjechałam na studia, nie mieszkam już w domu rodzinnym, jednak staram się tam bywać w miarę często, ze względu na mojego wiekowego ojca. W trakcie pobytu w rodzinnym mieście zawsze robię ojcu zapasy jedzenia oraz innych potrzebnych artykułów (aby ojciec nie musiał dźwigać), więc podobnie uczyniłam ostatnim razem. Teraz jednak postanowiłam zaopatrzyć się w nowo otwartym sklepie.

Sklep jak sklep. Samoobsługa, szeroki asortyment i obsługa miła. Jednak nie wszystko złoto co się świeci...

Po wybraniu potrzebnych mi produktów, staję w kolejce do kasy, jako piąta bodajże. Przede mną starsza pani (SP), nieco przygarbiona, zakupów w jej koszyku niewiele. Znam ową panią z widzenia, bowiem jej mąż został pochowany nieopodal grobu mojej babci i często widziałam ją na cmentarzu. Dochodzi jej kolej, pani przy kasie (K) skanuje produkty i podaje kwotę do zapłaty. Starsza pani płaci i wychodzi. Dochodzi moja kolejka.
Jednak do sklepu wraca rzeczona staruszka.

SP: Ja bardzo przepraszam, ale na paragonie jest kilka rzeczy więcej, których nie kupowałam. O, proszę spojrzeć do siatki.
K: W tym sklepie po odejściu od kasy reklamacji nie uwzględniamy - wskazała tu na ukrytą pośród reklamówek tabliczkę z identyczną treścią.
SP: Ale ja nie wiedziałam. I jakoś tak do głowy mi przyszło, że drogie te zakupy, musiałam okulary wyciągnąć. A tu na paragonie cukier, mąka - nie kupuję tego sama, bo mi dźwigać nie wolno.
K: (podniesionym głosem) Trzeba bardziej uważać na to co się robi...
Ja: Ano właśnie. Należy bardziej uważać na to, co się wbija na kasę. Przecież to oszustwo. Poza tym tego typu klauzule, jakie widnieją na owej tabliczce są niezgodne z prawem. Proszę zatem nie utrudniać życia tej pani, tylko zwrócić jej pieniądze.
K: Ja tu tylko na kasie siedzę, robię co mi każą.
Ja: To ja poproszę z kierownikiem sklepu.

Kasjerka poszła po kierownika, staruszka próbuje i mi się tłumaczyć, przepraszając przy tym resztę klientów, że przez nią tak długo czekają w kolejce. Wszyscy za mną stojący w ogonku bardzo serdeczni, kibicują staruszce, wyrażają swoje oburzenie zachowaniem kasjerki, z niecierpliwością czekając na rozwój sytuacji. I nadchodzi oczekiwany pan kierownik (PK).

PK: Słucham, co się tu dzieje? W czym mogę pomóc?
SP: Bo ja kupiłam tylko to - pokazuje zawartość reklamówki - a tu mi pani naliczyła inne rzeczy jeszcze.
PK: Mariolu, dlaczego naliczyłaś pani te produkty?
K: A ja nie wiem, nie przypilnowała (sic!) i jakoś tak wyszło. Poza tym poszła sobie, nie mówiła wcześniej, że coś się nie zgadza... 
PK: W tym sklepie po odejściu od kasy reklamacja nie jest uwzględniana.
Ja: Ale powinna być, to nie jest zgodne z prawem, nie mogą państwo stosować takich wybiegów.

Reszta kolejki obstaje za moim zdaniem, domagając się przy tym zwrotu pieniędzy staruszce.

A pan kierownik co na to? Zwrócił się do mnie tymi słowami:
PK: Proszę opuścić sklep. Pani obecność i tej starej pani wprowadza zamęt w sklepie.

Inni klienci oczy w słup, jakiś mężczyzna z końca kolejki krzyczy:
- Przecież to skandal! Dopiero co sklep otworzyliście i tak klientów chcecie zachęcić?!
PK: Jeśli się komuś coś nie podoba, może zrobić zawsze zakupy w innym sklepie. Nie potrzeba nam takich klientów - i wyszedł na zaplecze.

Kasjerka nie wiedziała co robić, nie mogła przecież zwrócić pieniędzy. Ludzie powoli zaczęli opuszczać sklep. A pan z końca kolejki, czerwony ze złości, wziął paragon staruszki, sprawdził co jest w reklamówce i poszedł buszować po półkach. Przyniósł po chwili resztę artykułów widniejących na paragonie, wrzucił do siatki i zaproponował starszej pani, że chętnie ją odwiezie, żeby nie musiała dźwigać.

Moje rodzinne miasteczko jest niewielkie, toteż wszystkie informacje szybko się rozchodzą, a w szczególności tego typu historie. Coś czuję, że długo nowy sklep nie będzie funkcjonował, zwłaszcza, że odpowiednie instytucje zostały już poinformowane o praktykach tego punktu.

sklepy

Skomentuj (53) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1549 (1587)

1