Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Paulix

Zamieszcza historie od: 7 maja 2011 - 10:43
Ostatnio: 19 sierpnia 2015 - 15:31
  • Historii na głównej: 0 z 21
  • Punktów za historie: 484
  • Komentarzy: 77
  • Punktów za komentarze: 294
 
zarchiwizowany

#10123

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Robiłam wczoraj zakupy w Polo Markecie. Dokładniej kupowałam wędlinę i chciałam kupić ser. Bardzo podziwiam panie pracujące na tym dziale za cierpliwość. "A pani pokaże", "a pani przyniesie", "tego tego tego tu", "nie nie tego", "tylko bez końcówki", "2 plasterki", "mniejszy kawałek", "większy kawałek", "inny kawałek" itp.itd., więc zawsze mówię "dzień dobry" i jestem miła i wyrozumiała. Wzięłam 2 rodzaje wędliny, chciałam prosić o ser, ale pani tak była zajęta rozmową z koleżanką, że poznała po oczach, że te dwa rodzaje w zupełności mi starczą i napewno niczego więcej nie będę chciała. Powiedziałam:"mogę prosić jeszcze sera?" i w tym momencie pani zdjęła rękawiczki i sobie poszła. Odpowiedziałam sobie sama, że chyba nie mogę prosić na co koleżanka (nota bene krojąca ser) machnęła ręką "tam leży pokrojony,można brać"... Tia leży z białymi rantami i sparowany no i najdroższy...

Polo

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 38 (122)
zarchiwizowany

#10024

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Odnośnie "źle" wydanej reszty. Pracowałam w markecie budowlanym, w czasach gdy święta typu Boże Ciało były pracujące. Przychodzili wtedy klienci pochodzić, kupić konewkę za 3 zł, zapłacić 100 złotowym banknotem i poużalać się, "że święto a pani tu siedzi". Właśnie po wydaniu 97 zł reszty skończyły mi się 10 złotówki. Wydałam 2 ostatnie, jedną 20 i 50 (no i bilon). Pani wzięła i skierowała się do drzwi. Za chwilę wraca z wrzaskiem, że jej źle wydałam, bo brakuje 10 zł. Mówię, że na pewno dobrze, bo miałam 2 ostatnie dyszki, które jej dałam a co ona z nimi zrobiła to nie wiem. Pewnie skończyłoby się na wezwaniu kierowniczki i przeliczeniu kasetki, ale starszy ochroniarz przytknął 10 zł to takiej szyby z pleksi, która "kończyła" mój box kasowy. Pani zgubiła to 10 zł. Wzięła je od ochroniarza i z fochem odwróciła się na pięcie. W tym samym momencie i ja i ochroniarz:"a może by tak PRZEPRASZAM?!". Coś tam mruknęła i poszła

OBI

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 164 (188)
zarchiwizowany

#9916

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Wiele to historii o kanarach. Ja nie mogę narzekać, może dlatego, że mam zawsze bilet:) Ostatnio w moim mieście jest moda na smarowanie biletu klejem lub świeczką. Po skasowaniu i wyjściu z autobusu zmazuje się "skasowanie" i można wiele razy jechać na jednym bilecie. Ale kanary już znają ten sposób. Ostatnio spisywali za to kobitkę (spokojnie i kulturalnie z dwóch stron). Pani siedząca obok mnie szukała wsparcia swego zdania i zagadnęła do mnie, "że jak oni tak mogą, biednych ludzi, no ale co się dziwić mają za to premie". Odpowiedziałam pani, że to ich praca a gdyby jej płacili premie za łapanie gapowiczów to też by łapała. Pani obrażona wysiadła. Swoją drogą była mądra, bo była po 65- roku życia, a po tym wieku w moim mieście nie kasuje się biletów. Nie wiem z jakiej racji...

Renoma

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 27 (163)
zarchiwizowany

#9903

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Robiliśmy zakupy w Auchanie. Moja córcia znlazła sobie kolorowankę z Myszką Miki. Wszystko ok, idziemy do kasy. Pani kasjerka skasowała nam wysko, ostatnia jest kolorowanka. No i pech- wciągnęła się między taśmę a tą blaszkę. Pani kasjerka wyrwała ją energicznie, skasowała i mi ją podała. Mi szczęka opadła do samej ziemi, bo kolorwanki ostatnia strona wisiała dosłownie na "włosku" a całość była jak psu z gardła. A pani kasjerka jak gdyby nigdy nic podaje mi kwotę. Mówię, że chyba żartuje, że chcę nową kolorowankę. Pani zdziwiona: "dlaczego, co z tą nie tak?". Mówię: "dostarczyłam tutaj kolorwanę w całości za taką zapłaciłam i taką chcę wziąść do domu". Ona na to, że nie wezwie wrotki, bo ją opieprzy. Odpowiedziałam: "albo ona albo ja, pani wybór", a kasjerka, że nie i koniec. Postraszyła mnie, że wezwie kierownika (wrotki się boi a kierownika nie), na co ochoczo przystałam. No i wezwała jednak wrotkę, wrotka przywiozła 3 kolorowanki do wyboru i pojechała, nikogo nie opieprzając. Pani kasjerka cały czas odprawiała jakieś modły pod nosem...

Auchan

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 212 (266)
zarchiwizowany

#9898

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pracuję w CH. Mój strój służbowy składa się także z białej bluzki. I to ona przysparza mi dużo problemów. Nie mogę w czasie przerwy nigdzie iść na zakupy, bo ludzie biorą mnie za pracownika sali bądź butiku, w którym się znajduję. Kiedyś pani w SMYK-u wezwała do mnie ochroniarza, który wszystko słyszał i zanosił się od śmiechu. Pani o coś spytała, odpowiedziałam, że tu nie pracuję i się uśmiechnęłam, a ona dalej grad pytań. Mówię ponownie, że tu nie pracuję. Pani doznała nagłego olśnienia: "ale ma pani białą bluzkę!!" (panie w smyku mają niebieskie koszulki polo). "Przepraszam, już nie będę". Dopiero ochroniarz jej wytłumaczył, że też jestem klientką...

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 42 (172)
zarchiwizowany

#9896

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia umcumcumc przypomniała mi moją wizytę nie w urzędzie państwowym a w energetyce. Musiałam załatwić jakieś formalności, więc najpierw dzwonię jakie dokumenty mam przygotować. Niezbyt miła pani poinformowała mnie co mam przynieść. Zjawiam się w wolnym dniu z kompletem dokumentów. Pani w BOK prosi o podanie kilowatogodzin z licznika. Mówię, że nie wiem i nie mam już dostępu do w/w i dlaczego pani, z którą rozmawiałam nie powiedziała mi o tym. Na to pani z BOK, że bez tego mi nie przyjmie. Uparłam się, więc odesłała mnie do magicznego działu rozliczeń. Wchodzę, widzę 10 kobitek 40-50 lat. Mówię "dzień dobry". Nic. Każda podniosła wzrok znad swojej kawy/gazety/drożdżówki/sernika. I nadal nic. Pytam "do której pani mogę podejść?". Pada złowieszcze "do mnie". Po drugim słowie wrzask 10 sztuk na raz co ja robię u nich, że mam iść do BOK. No to mówię, że stamtąd mnie przysłali tu. Okazało się, że za najdalszym biurkiem siedzi 30-letni rodzynek, który stwierdził, że to niemożliwe i panią z BOK pomyliłam z panem ochroniarzem. Powiedziałam mu co myślę o jego kiepskim żarcie i o traktowaniu petentów, że to absurd, że nie wiedzą sami gdzie się co załatwia w ich firmie. Panie kazały jeszcze raz iść do BOK podać kwotę a nie ilość KW i jak mnie tam nie obsłużą to mam się udać do kierowniczki na pokój nr 12. Po aprobacie pań z działu rozliczeń zostałam obsłużona bez problemu. Najbardziej mnie zdziwiło, że kazały nakablować na swoją koleżankę z pracy...

Enea

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 95 (141)
zarchiwizowany

#9781

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Wczoraj byłam świadkiem takiej sytuacji:
Na schodach prowadzących do przejścia podziemnego stały dwie babcie z konwaliami. Tymi schodami schodził niewidomy chłopak z białą laską. Trącił tą laską miseczki z kwiatkami. Nie dosłyszałam co powiedziały babcie, ale chłopak odpowiedział: "a schody to nie sklep". Kurcze, że takie babsztyle nawet do niewidomego się przyczepią!

Moher Town

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 93 (195)
zarchiwizowany

#9772

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Weszłam do sklepu obuwniczego mieszczącego się w centrum handlowym. Z parkingu wzięłam koszyk sklepowy i wsadziłam do niego synka. Na witrynie nie było naklejki, że z koszykami nie wolno więc weszłam z tym koszykiem, przejechałam pod kasą, bo chciałam go postawić w miejscu, w którym by nie przeszkadzał a przede wszystkim w takim, z którego mój Mały nie sięgał by butów (zrzucałby je). Nawet nie wiecie jak mnie ekspedientka opieprzyła! Że z wózkiem nie wolno a jak już weszłąm to mam nie jeździć między regałami (od wejśca do tego miejsca były może z 3 m w linii prostej). Naprawdę chciałam grzecznie koszyk zostawić, tak by nie przeszkadzał, zakazu nie było, więc nie wiem o co tej pani chodziło. Mówię, że nie ma naklejki, że z koszami nie wolno i wystraczyłoby żeby spokojnie zwróciła mi uwagę. Nic nie odpowiedziała.

Ray

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -8 (26)
zarchiwizowany

#9485

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Mam dzieci rok po roku. Gdy byłam w drugiej ciąży, starsza córcia korzystała jeszcze z wózka. Wsiadamy do autobusu. Przy miejscu dla wózków siedzi kobieta (słodka 50-tka) namiętnie jedząca czereśnie, pestkami plując w rękę. Na miejscu obok siebie trzyma torby z zakupami. Jako że nie mogłam usiąść nigdzie indziej, bo musiałam trzymać wózek a byłam zmęczona spacerowaniem przeprosiłam panią, mówiąc że chciałabym usiąść. Obrażona zmierzyła mnie parę razy i wzięła z łaską torby, ale nie wstała, żebym mogła się wgramolić. Do małych nie należę, do tego dodać trzeba duży brzusio. No ok,udało mi się nie obić brzuchem o rury,ale zanim usiadłam (naprawdę zanim dotknęłam tyłkiem fotela) pani na mnie fuknęła, że zajmuję za dużo miejsca mam się przesunąć, albo przesiąść. W pierwszej chwili mnie zatkało, ale jak odzyskałam mowę to wypaliłam: " mi jest wygodnie a skoro pani ma problem to niech się pani przesiądzie, bo ja nie mogę". Plujnęła pestką i się przesiadła




Czy teraz jest wystarczająco poprawnie i z "szacunkiem"? :)

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 93 (205)
zarchiwizowany

#9312

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pracuję w punkcie, gdzie sprzedajemy także doładowania do telefonów. Gdy przychodzi starsza osoba (K) wygląda to mniej więcej tak:
(K) "doładować" i wsuwa mi pod sam nos (po takiej półce, która jest na wysokości mojej twarzy) telefon.
Ja: Dzień Dobry! A za ile?
(K) z obrażoną miną za 30 (no bo jak mogę nie wiedzieć za ile ona ładuje).
Drukuję doładowanie i paragon i proszę o pieniądze. Wówczas następuje nagłe olśnienie, że trzeba zapłacić. Dopiero wtedy z uśmiechem daję ten paragon i doładowanie ignorując telefon. No i zazwyczaj wtedy się zaczyna.
(K) Mówiłam, żeby doładować. Gdybym chciała zwykłe doładowanie poszłabym do kiosku. A przyjechałam tu specjalnie żeby pani mi doładowała
JA (ze słodkim uśmiechem): Ach przepraszam, nie słyszałam, żeby pani prosiła.
I wbrew pozorom niewiele to daje. Wszystko się należy i nie trzeba być uprzejmym. Kiedyś pani mi powiedziała: ale ja nie prosiłam. Pani MA mi to zrobić...

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 136 (186)