Profil użytkownika
Rabarbarka
Zamieszcza historie od: | 5 września 2016 - 8:25 |
Ostatnio: | 4 stycznia 2017 - 13:57 |
- Historii na głównej: 2 z 6
- Punktów za historie: 465
- Komentarzy: 15
- Punktów za komentarze: 107
zarchiwizowany
Skomentuj
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Jakiś czas temu zmarła moja kuzynka. W rodzinie dramat, ale nie o tym historia. Przypomniała mi się historia sprzed jednego święta 1 listopada.
Kuzynka została pochowana w grobowcu rodzinnym swojego męża. Grobowiec duży i kilka osób już tam pochowano. Rodzina moja (czyli kuzynki) przynosiła co jakiś czas kwiaty dla kuzynki i kładli je po stronie gdzie leżała kuzynka i gdzie wpisane jest jej imię.
Do grobu przychodziła również rodzina jej męża. Widok kwiatów po prawej stronie, był to dla nich niedopuszczalny, bo niesymetrycznie, więc zamiast dokupić na drugą stronę, kwiaty przekładali na środek. Im bliżej 1 listopada, tym częściej się to zdarzało.
Bolał mnie widok mamy czy cioci kuzynki które mówiły:
"Ale ja dla Madzi te kwiaty kupiłam, nie dla rodziny jej męża, której nawet nie znałam... Dlaczego jej je zabierają?"
Pytanie moje: po co? Symetria kwiatów na grobie ważniejsza niż ból w sercu matki?
Mąż kuzynki ma niewielki wpływ na swoją rodzinę w tej kwestii...
Kuzynka została pochowana w grobowcu rodzinnym swojego męża. Grobowiec duży i kilka osób już tam pochowano. Rodzina moja (czyli kuzynki) przynosiła co jakiś czas kwiaty dla kuzynki i kładli je po stronie gdzie leżała kuzynka i gdzie wpisane jest jej imię.
Do grobu przychodziła również rodzina jej męża. Widok kwiatów po prawej stronie, był to dla nich niedopuszczalny, bo niesymetrycznie, więc zamiast dokupić na drugą stronę, kwiaty przekładali na środek. Im bliżej 1 listopada, tym częściej się to zdarzało.
Bolał mnie widok mamy czy cioci kuzynki które mówiły:
"Ale ja dla Madzi te kwiaty kupiłam, nie dla rodziny jej męża, której nawet nie znałam... Dlaczego jej je zabierają?"
Pytanie moje: po co? Symetria kwiatów na grobie ważniejsza niż ból w sercu matki?
Mąż kuzynki ma niewielki wpływ na swoją rodzinę w tej kwestii...
Ocena:
-10
(12)
zarchiwizowany
Skomentuj
(2)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Drobny apel do osób pracujących w usługach. Nie róbcie z klientów idiotów...
Historia 1:
Wymyśliło mi się zrobić kurczaka w panierce typu KFC. Przepis taki mam że potrzebna jest puree ziemniaczane. Idę do sklepu z rozbudowanym asortymentem, bo w małym raczej nie dostanę czegoś takiego. Szukam, szukam, nie widzę. To pytam [P]anią z obsługi, gdzie coś takiego znajdę:
[P] Ale to chodzi o takie danie instant?
[J] Nie, normalne puree, pakowane jak mąka z reguły.
[P] Zwykłe puree? Czegoś takiego nie ma, nie produkuje się.
[J] Jak się nie produkuje, skoro dopiero co opakowanie wywaliłam w domu? (zastanawiałam się czy pani nie oświecić zdjęciem z googli, ale szkoda mojego czasu)
Historia 2:
Byłam kiedyś w sklepie z bielizną w poszukiwaniu stanika w swoim rozmiarze. Rozmiar nietypowy, bo duży (może nie tyle co duży, ale obwód mały co mocno zawyża rozmiar i nie wszędzie taki rozmiar jest). Jest, kupiłam i zadowolona jestem, że w sieciówce mam z czego wybierać. Ponieważ po jakimś czasie znów chcę kupić kolejny idę do sklepu i pytam:
[J] Dzień dobry, czy dostanę stanik o rozmiarze XY?
[P] Nie, my takich nawet nie produkujemy.
[J] Ale ja mam w takim rozmiarze z waszej sieciówki na sobie...
[P] A to nie wiem, nie ma...
Historii tych jest więcej, tylko te najbardziej zapamiętałam.
Ja rozumiem, że są osoby które do sklepu z AGD przychodzą kupić masło, ale bez przesady. Jak nie wiesz to powiedz, że nie wiesz, a nie z klienta idiotę robisz...
Historia 1:
Wymyśliło mi się zrobić kurczaka w panierce typu KFC. Przepis taki mam że potrzebna jest puree ziemniaczane. Idę do sklepu z rozbudowanym asortymentem, bo w małym raczej nie dostanę czegoś takiego. Szukam, szukam, nie widzę. To pytam [P]anią z obsługi, gdzie coś takiego znajdę:
[P] Ale to chodzi o takie danie instant?
[J] Nie, normalne puree, pakowane jak mąka z reguły.
[P] Zwykłe puree? Czegoś takiego nie ma, nie produkuje się.
[J] Jak się nie produkuje, skoro dopiero co opakowanie wywaliłam w domu? (zastanawiałam się czy pani nie oświecić zdjęciem z googli, ale szkoda mojego czasu)
Historia 2:
Byłam kiedyś w sklepie z bielizną w poszukiwaniu stanika w swoim rozmiarze. Rozmiar nietypowy, bo duży (może nie tyle co duży, ale obwód mały co mocno zawyża rozmiar i nie wszędzie taki rozmiar jest). Jest, kupiłam i zadowolona jestem, że w sieciówce mam z czego wybierać. Ponieważ po jakimś czasie znów chcę kupić kolejny idę do sklepu i pytam:
[J] Dzień dobry, czy dostanę stanik o rozmiarze XY?
[P] Nie, my takich nawet nie produkujemy.
[J] Ale ja mam w takim rozmiarze z waszej sieciówki na sobie...
[P] A to nie wiem, nie ma...
Historii tych jest więcej, tylko te najbardziej zapamiętałam.
Ja rozumiem, że są osoby które do sklepu z AGD przychodzą kupić masło, ale bez przesady. Jak nie wiesz to powiedz, że nie wiesz, a nie z klienta idiotę robisz...
sklepy
Ocena:
-10
(26)
Próby oddawania projektu na uczelni u jednego z dr.
Podejście 1:
[Ja] Chciałabym spytać czy wszystko jest ok.
[dr.] Mhm... mhm... dobrze... trzeba jeszcze dodać wariant 6, wariant 7 i wariant 8. I muszą być po dwa podwarianty, bo to zależy od lokalizacji (przykład ogólny).
[Ja] Rozumiem, przyjdziemy za tydzień.
Podejście 2:
[Ja] Chciałabym spytać czy wszystko jest ok.
[dr.] Mhm... mhm... dobrze... ale po co tyle wariantów, skoro wiadomo, że 5, 7 i 8 są bez sensu na pierwszy rzut oka.
[Ja] Ale mówił Pan... no dobrze, poprawimy...
Nie muszę wspominać, że trzeba kolejne warianty zmieniać przy kolejnych podejściach?
Projekt nie jest do napisania w jeden wieczór, ale przez 3 osoby przez cały semestr, taka mini praca dyplomowa...
Wiedza dr ogromna, ale podejście do studentów boli...
Podejście 1:
[Ja] Chciałabym spytać czy wszystko jest ok.
[dr.] Mhm... mhm... dobrze... trzeba jeszcze dodać wariant 6, wariant 7 i wariant 8. I muszą być po dwa podwarianty, bo to zależy od lokalizacji (przykład ogólny).
[Ja] Rozumiem, przyjdziemy za tydzień.
Podejście 2:
[Ja] Chciałabym spytać czy wszystko jest ok.
[dr.] Mhm... mhm... dobrze... ale po co tyle wariantów, skoro wiadomo, że 5, 7 i 8 są bez sensu na pierwszy rzut oka.
[Ja] Ale mówił Pan... no dobrze, poprawimy...
Nie muszę wspominać, że trzeba kolejne warianty zmieniać przy kolejnych podejściach?
Projekt nie jest do napisania w jeden wieczór, ale przez 3 osoby przez cały semestr, taka mini praca dyplomowa...
Wiedza dr ogromna, ale podejście do studentów boli...
Ocena:
149
(203)
Kilka lat temu zrobiłam kurs na prawo jazdy. Jak wiadomo trzeba przed egzaminem zrobić badania u okulisty, co z reguły organizuje szkoła jazdy.
Moje spotkanie z okulistą:
[O] Okulary Pani nosi?
[J] Tylko do czytania i komputera
[O] A to nie ważne, to zapiszę jazdę samochodem w okularach. A soczewki Pani nosi?
[J] Z reguły nie, ale planuję.
[O] A to nieważne z resztą, bo to zamiast okularów może Pani soczewki założyć, a Policja przecież w oku dłubać nie będzie.
[J] Rozumiem, ale w związku z tym prawko będzie terminowe?
[O] Nie, nie będzie różnicy, to nie ma znaczenia, będzie bezterminowe.
Egzamin zdany, prawko odbieram. Terminowe oczywiście! Ale mówię sobie, że trudno, wadę mam, to wszyscy z wadą wzroku mają terminowe. Przeszło mi tym bardziej w związku z tym, że teraz wszystkie wydawane są terminowe.
Ale uwaga. Niedawno zatrzymuje mnie policja za przekroczenie prędkości. Wiem, wiem, moja wina, ale ograniczenie było w nietypowym miejscu (jakiś wyjazd z budowy), a policja wyskoczyła nagle. Z resztą przekroczenie niewielkie, to te kilkadziesiąt złotych przeboleję.
Policjant bierze prawko i dyskusja:
[P] Ale Pani okularów nie ma
[J] Mam soczewki
[P] Ograniczenie ma Pani na okulary, więc muszą być okulary.
[J] Ale okulista w szkole jazdy powiedział mi, że mogę w soczewkach jeździć, że to bez znaczenia.
[P] Wypisał Pani ograniczenie na okulary, nic nie zrobię. To będzie dodatkowo 500 zł kary, za niewłaściwe korzystanie z prawa jazdy (bardziej fachowo to nazwał)
Dziękuję Panie okulisto i ElkaScool. Wyrobienie nowego prawka, to kolejna wizyta u okulisty i opłata za dokument.
Dopiero potem sprawdziłam w internecie, że nie jedyna się na to nacięłam. Więc ku przestrodze: Ograniczenie na dokumencie o numerze:
01.01 - jazda TYLKO w okularach
01.02 - jazda TYLKO w soczewkach
01.06 - jazda w okularach LUB soczewkach
Moje spotkanie z okulistą:
[O] Okulary Pani nosi?
[J] Tylko do czytania i komputera
[O] A to nie ważne, to zapiszę jazdę samochodem w okularach. A soczewki Pani nosi?
[J] Z reguły nie, ale planuję.
[O] A to nieważne z resztą, bo to zamiast okularów może Pani soczewki założyć, a Policja przecież w oku dłubać nie będzie.
[J] Rozumiem, ale w związku z tym prawko będzie terminowe?
[O] Nie, nie będzie różnicy, to nie ma znaczenia, będzie bezterminowe.
Egzamin zdany, prawko odbieram. Terminowe oczywiście! Ale mówię sobie, że trudno, wadę mam, to wszyscy z wadą wzroku mają terminowe. Przeszło mi tym bardziej w związku z tym, że teraz wszystkie wydawane są terminowe.
Ale uwaga. Niedawno zatrzymuje mnie policja za przekroczenie prędkości. Wiem, wiem, moja wina, ale ograniczenie było w nietypowym miejscu (jakiś wyjazd z budowy), a policja wyskoczyła nagle. Z resztą przekroczenie niewielkie, to te kilkadziesiąt złotych przeboleję.
Policjant bierze prawko i dyskusja:
[P] Ale Pani okularów nie ma
[J] Mam soczewki
[P] Ograniczenie ma Pani na okulary, więc muszą być okulary.
[J] Ale okulista w szkole jazdy powiedział mi, że mogę w soczewkach jeździć, że to bez znaczenia.
[P] Wypisał Pani ograniczenie na okulary, nic nie zrobię. To będzie dodatkowo 500 zł kary, za niewłaściwe korzystanie z prawa jazdy (bardziej fachowo to nazwał)
Dziękuję Panie okulisto i ElkaScool. Wyrobienie nowego prawka, to kolejna wizyta u okulisty i opłata za dokument.
Dopiero potem sprawdziłam w internecie, że nie jedyna się na to nacięłam. Więc ku przestrodze: Ograniczenie na dokumencie o numerze:
01.01 - jazda TYLKO w okularach
01.02 - jazda TYLKO w soczewkach
01.06 - jazda w okularach LUB soczewkach
Ocena:
253
(277)
zarchiwizowany
Skomentuj
Pobierz ten tekst w formie obrazka
O braku empatii wśród ludzi.
Byłam niedawno na zorganizowanej wycieczce, gdzie poza "normalnymi turystami" były osoby z kategorii "Janusz na wakacjach", "płacę to mi się wszystko należy". Ale nie o roszczeniowość chodzi.
Jechaliśmy autokarem przez pewne miasto i jadąc przez skrzyżowanie zauważyliśmy dwa rozbite samochody. Uszkodzenia spore, więc i nie wiadomo jaki stan poszkodowanych bo i szybko przejechaliśmy.
Reakcja "tych roszczeniowych"?
- Hahaha!!! Walnęli się!
- Haha!!! Faktycznie! Pierdoły jak nic!
- I dobrze im tak!
Generalnie tył autokaru śmieje się na całe gardło, zaś przód autokaru w szoku, jak można tak reagować...
Byłam niedawno na zorganizowanej wycieczce, gdzie poza "normalnymi turystami" były osoby z kategorii "Janusz na wakacjach", "płacę to mi się wszystko należy". Ale nie o roszczeniowość chodzi.
Jechaliśmy autokarem przez pewne miasto i jadąc przez skrzyżowanie zauważyliśmy dwa rozbite samochody. Uszkodzenia spore, więc i nie wiadomo jaki stan poszkodowanych bo i szybko przejechaliśmy.
Reakcja "tych roszczeniowych"?
- Hahaha!!! Walnęli się!
- Haha!!! Faktycznie! Pierdoły jak nic!
- I dobrze im tak!
Generalnie tył autokaru śmieje się na całe gardło, zaś przód autokaru w szoku, jak można tak reagować...
Ocena:
-4
(28)
zarchiwizowany
Skomentuj
(16)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Mam do Was pytanie odnośnie wynajmu mieszkania.
Lokatorka z dzieckiem rezygnuje z wynajmu przed końcem umowy. Wypowiedzenie podpisane, ale że w umowie są 3 miesiące na wypowiedzenie, za te 3 musi jeszcze zapłacić.
Niezadowolona, ale co zrobić, podpisała to trudno. Dodatkowo z racji (chyba) trudnej sytuacji finansowej lokatorki, układ był taki, że jak ktoś nowy się znajdzie to za resztę miesięcy płacić nie musi. Więc fajnie, szukamy nowego lokatora.
Wieczorem telefon od siostry lokatorki z wrzaskiem, że wyrzucamy matkę z dzieckiem na ulicę, że zdemolują mieszkanie, wyniosą cały sprzęt itd.
Brzmiała wiarygodnie, więc zmieniliśmy zamek w drzwiach bo klucze jeszcze mieli. Następnego dnia z rozmowy z lokatorką wynika, że ona nic nie wie i bardzo, ale to bardzo przeprasza za zachowanie siostry.
Czy to możliwe, że było to działanie celowe, że chcieli byśmy zmienili zamek? Jeśli każemy zapłacić za kolejne miesiące ma dziewczyna argument, że nie będzie płacić za mieszkanie skoro nie ma kluczy...
Lokator nowy jest więc kłócić się nie będziemy, ale to takie pytanie na przyszłość.
Lokatorka z dzieckiem rezygnuje z wynajmu przed końcem umowy. Wypowiedzenie podpisane, ale że w umowie są 3 miesiące na wypowiedzenie, za te 3 musi jeszcze zapłacić.
Niezadowolona, ale co zrobić, podpisała to trudno. Dodatkowo z racji (chyba) trudnej sytuacji finansowej lokatorki, układ był taki, że jak ktoś nowy się znajdzie to za resztę miesięcy płacić nie musi. Więc fajnie, szukamy nowego lokatora.
Wieczorem telefon od siostry lokatorki z wrzaskiem, że wyrzucamy matkę z dzieckiem na ulicę, że zdemolują mieszkanie, wyniosą cały sprzęt itd.
Brzmiała wiarygodnie, więc zmieniliśmy zamek w drzwiach bo klucze jeszcze mieli. Następnego dnia z rozmowy z lokatorką wynika, że ona nic nie wie i bardzo, ale to bardzo przeprasza za zachowanie siostry.
Czy to możliwe, że było to działanie celowe, że chcieli byśmy zmienili zamek? Jeśli każemy zapłacić za kolejne miesiące ma dziewczyna argument, że nie będzie płacić za mieszkanie skoro nie ma kluczy...
Lokator nowy jest więc kłócić się nie będziemy, ale to takie pytanie na przyszłość.
Ocena:
26
(76)
1
« poprzednia 1 następna »