Profil użytkownika
RadioaktywnyPluszak ♀
Zamieszcza historie od: | 26 czerwca 2012 - 11:33 |
Ostatnio: | 27 października 2012 - 9:41 |
O sobie: |
12 letni podmiot, silnie radioaktywny... |
- Historii na głównej: 2 z 5
- Punktów za historie: 2744
- Komentarzy: 20
- Punktów za komentarze: 256
« poprzednia 1 następna »
Wojnę z szkolnymi psychologami toczyłam, toczę i najwyraźniej toczyć będę... Niedawno malowaliśmy plakaty w temacie typowo ekologicznym. Kiedy nauczycielka nasuwała nam pomysły na temat wspomniała coś o nieodwracalnych skutkach i katastrofie ekologicznej. Wtedy otóż w mojej nieodwracalnie spaczono-masochistycznym umyślę zamrugała delikatnym, wtedy jeszcze niewinnym światełkiem pewna myśl... Postanowiłam namalować postapokaliptyczny wizerunek człowieka ze spuszczoną głową, wspierającego się na konarach uschniętych drzew. Całość wyglądała bardzo podobnie: http://www.michaeljacksonart.com/data/media/16/Earth_Song_ScreenShot_Resized.jpg Rysunek uważałam za naprawdę udany, nieźle się napracowałam. Niestety, po 15 minutach od zaprezentowania mego dzieła zostałam dosłownie "za szmaty" zaciągnięta do psychologa. Wyszłam po 2 godzinach. Ale tylko na chwilę, aby owy "ekspert" mógł pomówić z moim tatą na osobności... Kiedy wyszedł, prawie zaszedł się ze śmiechu... Otóż moje mroczne myśli są spowodowane... ubiorem, wyglądem i muzyką w której lubuje się mój ojciec. Zdaniem "eksperta" próbuję się do niego na siłę upodobnić by zostać zaakceptowaną... Oh God, Why?
Najwyraźniej nie mogli się zdecydować...
Doskonale Cię rozumiem... Pluszak w szkole jest nielubiany pod każdym względem... Ja również otrzymałam kiedyś podobną karteczkę, tylko że nikt uczniów o sporządzenie jej nie prosił... Najciekawsze: Czyta książki. Jest GUPIA i TEMPA. (zapis oryginalny) Słucha GUPIEJ muzy. Nie lubi REGE, woli BOBA MARLEYA. (czy tylko ja mam wrażenie że dla dzisiejszych nastolatek Reggae to tylko Bednarek?) Patrząc na określenie, „osrany ryj przez ptaki, co mają ptasią grypę” wnioskuję że autor inteligencją nie grzeszył... Ja miałabym ochotę wsadzić im tego grosza w dolny otwór...
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 14 lipca 2012 o 15:09
Na myśl że po wakacjach również zacznę uczęszczać do jakże zniesławionego gimnazjum, ciarki mnie przechodzą... A no właśnie, dokuczanie z powodu straty ojca? Nie potrafię sobie tego wyobrazić...
Jeśli ktoś jest zainteresowany co ciotka odstawiła nie długo potem, zapraszam: http://piekielni.pl/34942 Dziękuję za wszystkie komentarze.
Jestem człowiekiem i błędy niestety popełniam...
Troszkę dłuższą wersję tej historii dawno temu czytałam w gazecie "Z Życia Wzięte"... Wersja "gazetowa" bardziej mi się podobała...
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 8 lipca 2012 o 20:29
Źle to ujęłam. "Słuchanie muzyki tak, że aż drzwi podskakiwały było normą. Grzebanie w rzeczach i "pożyczanie" również. Skargi i upomnienia nie przynosiły zamierzonego skutku."
Doskonale Cię rozumiem... Ja czuję paniczną odrazę do ważek... Moja standardowa reakcja na te latające paskudztwa to zwinięcie się w kłębek i silne dreszcze. Ile to ja się koleżankom nie natłumaczyłam że podkładania mi przeróżnych zdjęć, rysunków na serio nie jest zabawne...
Gdybym wtedy mogła trzeźwo myśleć nie skończyłoby się tylko na solidnym kopniaku.
Właściwie to nie ja, a jedna z zwołanych sąsiadek.
Jak na złość podczas czytania wzięłam solidny łyk Coli...
Dziękuję za słuszną uwagę dotyczącą apostrofu. Gdyby znalazła się tam coś tak cennego jak płyta z dedykacją, młody 15 minut po całym zajściu leżałby w pudełku po butach, 2 metry pod ziemią w ogródku. ;D
Proponowałam drut kolczasty... Niestety plan spełzł na niczym. ;D
Poniszczone rzeczy spoczywają sobie w pudełku, kiedy usiłowałam skompletować i skleić jedną z książek również myślałam nad inteligencją i "normalnością" ciotki...
Sama jestem od owego sprawcy nie wiele starsza, zaledwie 2 lata. Ale nigdy nie przypuszczałam że może być do tego zdolny, tym bardziej że doskonale zdawała sobie sprawę jak bardzo ważne były dla mnie te rzeczy...
Nie, wciąż obliczam przypuszczalną kwotę "odszkodowania".
Od razu przypomniała mi się historia "koleżanki" która maltretowała koty, wymyślając i wprawiając w czyn najbardziej wyszukane tortury których nie powstydziłby się średniowieczny kat, tylko dlatego iż uważała że "koty są brzydkie i śmierdzą".
"Chów" - idealne określenie...
<FacePalm> Nie ogarniam... Nie rozumiem... Co niektóre dziewczyny mają w głowach?