Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

SamanthaFisher

Zamieszcza historie od: 12 lutego 2014 - 13:53
Ostatnio: 4 grudnia 2021 - 6:51
O sobie:

Nikt nie zna mnie lepiej niż poczciwa tabliczka mlecznej czekolady.

  • Historii na głównej: 9 z 9
  • Punktów za historie: 3078
  • Komentarzy: 117
  • Punktów za komentarze: 632
 
[historia]
Ocena: 15 (Głosów: 15) | raportuj
11 grudnia 2014 o 0:07

@DeadAgain: Nagrajcie jego zachowania, próbę rozmowy, napiszcie eleganckie pismo do właściciela (aby było to oficjalnie przedstawione). Żądajcie zerwania umowy za niedotrzymanie zasad współżycia społecznego, oddajcie dziadowi kaucje niech się nią wypcha a z właścicielem uzgodnijcie, że załatwicie kogoś na jego miejsce. To nie będzie takie trudne, skoro mówisz, że mieszkanie ok i okolica w porządku. art. 673 § 3 Kodeksu cywilnego-jeżeli czas trwania najmu jest oznaczony, zarówno wynajmujący, jak i najemca mogą wypowiedzieć najem w wypadkach określonych w umowie. W umowie powinno być zawarte na jakich warunkach może nastąpić wypowiedzenie najmu, powinniście to wykorzystać.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 7) | raportuj
10 grudnia 2014 o 23:47

@Drago: Nie oczekuję, że będzie się kłócić, ale dziecko się uczy mówić "nie" od małego, jeżeli czegoś nie chce. Skoro matka puściła ją sama w podróż, to stwierdziła zapewne, że jest na tyle rozgarnięta, aby dać sobie radę w "wielkim świecie", w tym chociaż podjąć się rozwiązania takiego problemu m.in. korzystając z pomocy obsługi pociągu. Przecież jak się jeździ pociągiem to się pokazuje konduktora dziecku, zazwyczaj zapada w pamięć, bo np. coś zagada czy pomoże wnieść wózek, a poza tym wygląda na tyle charakterystycznie, że ciężko jest go przeoczyć z grona reszty pasażerów.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 10 grudnia 2014 o 23:48

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 23) | raportuj
10 grudnia 2014 o 23:38

"mój wiek wyrażał się jeszcze w jednej cyfrze" Dodatkowo mnie ciekawi, kto rozsądny puścił tak małe dziecko same, dramat po prostu. Widok podróżującego samego gimnazjalisty/licealisty jeszcze ujdzie, aled dziecko z podstawówki? Od razu wzbudza zainteresowanie i to nie tylko ludzi o świetlistych intencjach. Jeżeli już miałaby taka sytuacja być, to zgłasza się to konduktorowi żeby miał na dziecko "oko". Różni ludzie jeżdżą pociągami i to nie tylko przykładni obywatele, ale też różnego rodzaju zboczeńcy, napaleńcy, odmieńcy i lekko psychiczni. Pociąg jest transportem o najmniejszej kontroli (wnioskuję, że był to dalekobieżny- jest załóżmy 10 wagonów, a konduktorów raptem 3- jakaż to ochrona?), w przeciwieństwie do autobusów, gdzie kierowca może jeszcze jakoś ogarnąć sytuację za nim, bo ogarnąć 40 siedzeń to nie jakiś problem. Brak wyobraźni ze strony rodziców KOMPLETNY. I tu nawet nie są usprawiedliwieniem czasy, że kiedyś były inne. A potem się tacy "rodzice" zapłakują, że gdzie ich Martusia/Anetka/Wioletka, bo oni je same tak bezpiecznym pociągiem wysłałli!

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 10 grudnia 2014 o 23:39

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 9) | raportuj
10 grudnia 2014 o 23:27

@zlotareneta: A co ma konduktor do tego? Jeśli nie robi się z tego powodu afery, a siedzi się w tym samej klasie, to konduktor nie zareaguje sam z siebie, jeżeli mu się nie zgłosi problemu. Sama nieraz siedziałam nie na swoim miejscu, bo np. wagony z tyłu pociągu były mniej zatłoczone niż ten co ja miałam i nikt z tego powodu problemu nie robił. Autorce zwyczajnie brakowało asertywności żeby powiedzieć "nie" i tyle. A jak problemy byłyby bardziej rozbudowane to po prostu iść po konduktora i załatwić sprawę z delikwentkami. Albo ma się jaja, albo jest się pomiatanym na każdym kroku. Jeśli nie jest się do czegoś przekonanym, to trzeba walczyć o swoje.

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 10) | raportuj
10 grudnia 2014 o 21:20

@DeadAgain: A jakbyście znaleźli mieszkanie temu brudasowi i przy okazji kogoś bardziej ogarniętego na jego miejsce? Nie przeszłoby to?

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
8 grudnia 2014 o 9:30

To nie jest fajne myślenie, iż jak coś jest dotknięte wiekiem to znaczy, że można tego nie szanować. Właśnie, idąc tym tropem to ciekawe czy babcie swoje szanują, bo one też w większości są stare i zniszczone. :D

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
7 grudnia 2014 o 12:04

@janhalb: 1. W szynobusach zawsze jest kultura i niczego nie brakuje (krótsze trasy robią, więc ludzie do wc chodzą mniej chętnie), chyba że jakiś geniusz wrzuci garść ręczników papierowych/rolkę srajtaśmy do muszli to zapcha muszle i ubikacja będzie wyłączona z użytku. W pociągach dalekobieżnych zazwyczaj jest mydło, nawet jak nie ma we wbudowanym dozowniku to postawione jest zwyczajnie na zlewie (tak, o ile tego też ktoś do muszli nie wrzuci, albo okna nim nie wysmaruje bo tak też się zdarzało). O ile mydło nie skończyło swojego żywota śmiercią tragiczną przez jakiegoś imbecyla, to było i dlatego ja nie mogę w tej kwesti narzekać. Wsiadałam kiedyś we Wrocławiu, od razu poszłam za potrzebą, było na zlewie postawione mydło szutk 6. Pociąg jechał do Gdyni, więc zapewne te 6 sztuk mydła by starczyło, ale jak już poszłam do wc w Rawiczu (pociąg jedzie tam godzinę) to już żadnego mydła nie było. W domu kostka mydła starcza na długo, więc w magiczny sposób nikt tego mydła w godzinę nie zużył. Wniosek nasuwa się sam. 2. Może też to kwestia trasy, bo z tego co wiem, to w mazowieckim są ciągle jakieś remonty, roboty na torach. Ot, w dalszym ciągu walka z pozostałościami zaborów trwa nadal :) Ja podróżuję przede wszystkim na trasach byłych Prus i Polski A, głównie wsiadając w Trójmieście, Poznaniu, Bydgoszczy, Berlinie i tutaj opóźnienia powyżej 10 minut są tak jak napisałam wcześniej, rzadko spotykane. Nawet oczekując w Poznaniu na przesiadki coraz rzadziej słyszę, że jakiś pociąg ma opóźnienie. Uzględniane są w rozkładach planowane roboty dodając w jakimś terminie do czasy jazdy pociągu np. 30 czy 10 minut. Przez stolicę jechałam raptem 2 albo 3 razy i tutaj również nie mogę narzekać na opóźnienie, bo pociąg jechał planowo. Także moje przemyślenia nie są niczym niepodparte i wzięte z nieba.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
6 grudnia 2014 o 14:39

@janhalb: Ad.1 Rzadko mi się zdarzyło, żeby na początkowej stacji nie było papieru czy mydła , wody chyba, że to pociąg, który opóźniony wjechał na stację końcową i od razu wracał. W takich sytuacjach (jeżeli to pociąg dalekobieżny) zazwyczaj zastawało się sajonik. W innych sytuacjach szału nie było, ale przynajmniej wc wyglądało względnie czysto. Toalety w szynobusach są bardziej cywilizowane niż te w starych wagonach PKP Intercity, ale w każdych można trafić na bajzel. Tu nie chodzi o warunki sterylne, bo ciężko o to w publicznym szalecie, ale o zwykłe pozostawienie po sobie porządku (no wymaganie braku papieru na podłodze czy chociażby spuszczenie wody to jest naprawdę wymaganie niemożliwego). Poza tym ja nie mówię o tym, że ze strony przewoźnika wszystko jest ok (mimo tego i tak się stara, na coraz większej ilości tras jeżdżą nowoczesne składy, gdzie w 2 klasie jest w przedziałach nie 8, a 6 miejsc, wyświetlacze, prąd, klimatyzacja itp.), ale w historii chciałam się skupić na zachowaniach pasażerów i tak też zrobiłam. Ad. 2 Opóźnienia w ostatnich czasach większe niż 10 minut są rzadko spotykane chyba, że dzieją się niezależne od przewoźnika rzeczy (np. ktoś z rana wjechał na przejazd i wykoleił pociąg, przez co na odcinku kursowała komunikacja zastępcza, a jak wiadomo autokar jeździ wolniej). Nawet powoli zaczyna się uwzględniać roboty na torach układając rozkłady jazdy, więc aż takich poślizgów nie ma. Jeżdżę bardzo dużo koleją w różnych kierunkach, z różnymi przewoźnikami i różnymi pociągami. I przykładów nieprawidłowości jest dużo, ale najwięcej zaobserwowałam ze strony pasażerów. Na obsługę pociągu trafiałam zazwyczaj miłą i pomocną, dlatego w tej kwestii za bardzo nie mam na co narzekać :)

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 10) | raportuj
6 grudnia 2014 o 12:11

@komentator555: jak dodaje się historie, to na samym dole jest napisane "MIEJSCE" a nie "KTO BYŁ PIEKIELNY". Jako miejsce wskazałam kolej, bo rzeczy opisane w historii się dzieją właśnie na kolei :) I jak widać nie winię obsługi pociągu w historii o brak kultury pasażerów.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 6 grudnia 2014 o 12:17

[historia]
Ocena: 15 (Głosów: 17) | raportuj
6 grudnia 2014 o 11:36

Gorzej jeśli przed ich podróżą w tym przedziale jechała banda syfiarzy, a oni musieliby po nich sprzątać- osobiście nie chciałabym ponosić odpowiedzialności za ich brak wyniesionej z domu kultury. Nie podoba mi się to, więc lepsze jest działanie samosądowe- lincz :) Pan od zasłonkowej kinder niespodzianki miał jechać do Wrocławia (z Bygdoszczy), po paru miłych słowach ewakuował się w Mogilnie. Mimo wszystko niesmak i uraz psychiczny do zasłonek pozostał... W ogóle odniosę się od razu do tego komentarza z FB jakoby po prostu WC były mało sprzątane, bo w galeriach handlowych jest czysto. Może za mało, ale: 1. koszta zatrudnienia dodatkowych pomocy sprzątających, które albo by jeździły pociągami, albo sprzątały wc na poszczególnych stacjach. Zakładając, że średnio w dalekobieżnym pociagu jedzie 8 wagonów, w których jest razem 16 wc, pasażerów kilkanaście razy tyle, to musiałoby tych pań być w każdym pociągu minimum 4, a pociągów dalekobieżnych mamy dużo. Tym samym musiałby podrożeć bilety, bo jakoś te braki w środkach na wypłaty kolej musiałaby sobie wynagrodzić. 2. opóźnienia w pociągach (jeśli panie miałyby sprzątać na stacjach, postój by się wydłużał)

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 11) | raportuj
6 grudnia 2014 o 11:20

@Edytujprofil: Bo takie genialne postulaty, iż cały ten ogólnie rozumiany syf to jest wina kolei.A czy w nowoczesnych wagonach InterCity (fakt faktem jest ich coraz więce, co cieszy), gdzie wszystko wygląda iście "zachodnio i europejsko", można spotkać gorszy syf niż w rynsztoku na melinie. Ba, większość przykładów opisanych w historii miało miejsce w takich "kulturnych" wagonach. Owszem, pociągi dalekobieżne mają czasem i jeszcze sprzątanie wc mniej więcej w połowie trasy, ale ogólnie po każdej trasie się sprząta. I moim zdaniem to jest szczyt mentalnej wsi, żeby tak strasznie zasyfić pociąg w mniej więcej 2-3 godziny jazdy, bo po tym czasie zaczyna on wyglądać jak strefa po zrzucie atomówki na Nagasaki. Może to jakaś mentalność "nie moje, nie muszę o to dbać" tylko, że tacy syfiarze najwięcej narzekają na syf. Ot, paradoks :)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
6 grudnia 2014 o 0:39

To się zdarza jeśli kupuje się bilety przez internet. Specjalnie na tą okazję IC ma przygotowane miejsca dla powieleń miejscówek internetowych, więc to nie jest za dużyp roblem tym bardziej, że na dany pociąg nie sprzedaje się wszystkich miejscówek. Owszem, jak się te przewidziane miejsca do siedzenia wyprzedadzą, system automatycznie sprzeda bilet na miejsce stojące, ale nigdy nie miałam tak, że faktycznie musiałabym stać przez to w pociągu, bo nie wszystkie były zarezerwowane, a niektóre przedziały świeciły wręcz pustkami.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
17 listopada 2014 o 1:05

@mqrtq: Studenci owszem, mogą udzielić darmowej porady prawnej dla osób, których sytuacja finansowa nie pozwala na wynajęcie odpłatnej pomocy, ale nie mogą reprezentować swoich "klientów" oficjalnie w sądzie, a tego autorka chyba najbardziej potrzebuje. Poza tym nie ponoszą odpowiedzialności za szkodę, jaką mogą wyrządzić- w końcu to osoby, które jeszcze studiów nie ukończyły.Poza tym myślę, że taki adwokat jakiego ma ta dziewczyna, jest bardziej biegły w prawie i nie będzie dawał się robić w przysłowiowe "oko". Zna lepiej praktykę prawną niż steoretyzowany student i będzie wiedział jak działać na korzyść swojego klienta.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 6) | raportuj
28 października 2014 o 17:14

Historia jak najbardziej piekielna,tylko wymaga poprawy interpunkcji, bo przez te średniki w złych miejscach niezbyt dobrze się czyta. Bardzo dobrze zrobiłaś, że go nie zachowałaś, bo mogło się skończyć to naprawdę tragicznie.Życzę powodzenia, mam nadzieję, że ich zgłosisz do sądu za to, iż narazili cię i twoją rodzinę świadomie na utratę zdrowia lub nawet życia. No, ale tak to już jest- niektórzy wcisną komuś zwierzę, które się nie nadaje dla tej osoby, byleby tylko poprawić sobie statystyki.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
22 lutego 2014 o 19:17

@katarzyna: Z iloma końmi po wyścigach miałaś do czynienia? Ja z tyloma, że mogę śmiało powiedzieć, że taki koń już zawsze będzie nieobliczalny, mimo, że może przez rok, dwa zachowywać się przyzwoicie.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
21 lutego 2014 o 18:46

@SheWolf: Zawsze jak koń robi coś wbrew nam to należy się zastanowić przede wszystkim nad sobą dlaczego tak się stało. Nie sądzę, że zrobił to złośliwie tylko po to, żeby strącić Cię z grzbietu. Znam konie, które mają tendencję do irytowania jeźdźców, np. na początku sobie powierzga, albo w galopie pobryka, ale nie jest to jakoś bardzo uciążliwe- takie zachowania się szybko nudzą. Konie nie są paskudne, możliwe, że popełniłaś błąd podczas jazdy, konik za mało chodził w teren (no i się nie wybiegał), albo po prostu nie masz szacunku u zwierzaka. A co do samego poniesienia- zawsze można próbować kierować koniem wodza-łydka, co nie będzie dla niego wygodne. Większość z nich albo zaczyna zwalniać, albo wraca do normalności z pomocami. Mój dawny znajomy skręcał na maksa głowę koniowi, ten zaczynał tracić równowagę i się opamiętywał, ale aż tak radykalna nie jestem. Mimo wszystko, nie ma sytuacji bez wyjścia.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
21 lutego 2014 o 18:37

@orzechlaskowy: Tak, to rzadkość. A jak już wyłoni się z tej rzadkości, to miałam taki przypadek przy poprzednim koniu, że dziewczyna spadła (na własne życzenie- sprzeczny sygnał i minęła się z koniem), myślałam, że jej rodzice mnie zamordują na miejscu. Trenerzy dojeżdżają, ale do ceny treningu trzeba zwrócić mu za dojazd (najbliższa stajnia jest 60 km ode mnie). Nie każdy ma ot tak wyrzucić 120 zł na jeden raz. A jeżeli chciałby coś osiągnąć, to musiałby jeździć znacznie więcej, a to już się zwyczajnie finansowo nie opłaca.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
19 lutego 2014 o 21:52

@orzechlaskowy: Nie jestem z Warszawy, co po raz kolejny zaznaczam. Nie mam możliwości udostępnienia konia wraz z niepełnoletnią pod oko trenera, bo stacjonuję we własnej stajni. A nawet, jeśli bym miała, to i tak bym na osobę poniżej 18 się nie zgodziła, bo zostałabym narażona na gniew rodziców jeśli coś by się stało. Koń to nie jest zabawka, a zwłaszcza taki, który ma 177 cm w kłębie i jest humorzasty. A jeżeli ktoś nie chce jeździć już na kucu, to w każdej stajni znajduje się odpowiednia liczba koni i można sobie potrenować na dużym zwierzaku, a przy okazji- dla bezpieczeństwa ominać mojego szerokim łukiem :)

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
17 lutego 2014 o 21:57

@katarzyna: Koń w tak młodym wieku biegający na torach nabiera zdecydowanie złych nawyków, nigdy nie wiadomo, co mu się "nawidzi". To jest ten typ konia, który nigdy nie jest ustabilizowany emocjonalnie i wystarczy jeden bodziec, aby wyrwał. Czasem nawet doświadczenie nie pomaga.

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 16) | raportuj
13 lutego 2014 o 17:33

@kambodia: Nie. Nie rozumiesz. Pole przylegało do drogi, która jest publiczna. Żeby mu zwierzęta nie wchodziły na jego teren, zamiast ogrodzić pole, postawił drut w poprzek drogi przy swojej miedzy, bo uznał, że tą drogą na pewno mu żadne zwierze już nie wejdzie. Czyli wpieprzył się z drutem nie na swoje. Wiem, co piszę.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 12) | raportuj
13 lutego 2014 o 15:42

Im więcej historii czytam, tym bardziej się uświadczam w fakcie, że rodziną najlepiej się wychodzi na zdjęciu.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 17) | raportuj
13 lutego 2014 o 14:58

@kambodia: Umiesz czytać ze zrozumieniem? To była droga PUBLICZNA i jest to wyraźnie zaznaczone w tekście.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
13 lutego 2014 o 14:45

Fakt, wiara na słowo to osobny temat. Akurat w jeździectwie to jest najłatwiej wykrywalne. Jeśli ktoś się zna, to widzi, że koń, którego właściciel zarzekał że ma 4 lata, tak na prawdę ma 2. Tak samo z umiejętnościami. :) To nie auto "140 tys przebieg, garażowany, nigdy nie bity" :)

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
13 lutego 2014 o 14:28

@Bryanka: Tylko, że nie pracuję obecnie w stadninie, a mam niewielką przydomową stajnię. I nie mam możliwości wcześniejszego dłuższego oglądania konia. Pojawiają się w moich drzwiach ludzie, którzy mieszkają kawałek od mojego domu, których nigdy wcześniej na oczy nie widziałam. Gdyby jego właściciel umieścił go u mnie na dłużej, to owszem, byłabym to w stanie stwierdzić. Inaczej muszę trzymać się pewnego schematu, który pozwala w pewnym stopniu uniknąć wpadki, iż wsiadłabym na konia, który nie powinien jeszcze nosić na grzbiecie jeźdźca.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 10) | raportuj
13 lutego 2014 o 13:25

@SzynSzylka: Tak jak napisane na początku historii- to było parę lat temu, wtedy jeszcze nie miałam telefonu z aparatem :) Teraz na pewno bym tak postąpiła jak mówisz.

« poprzednia 1 2 3 4 5 następna »