Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Sklepowa92

Zamieszcza historie od: 9 kwietnia 2016 - 0:18
Ostatnio: 15 maja 2020 - 9:02
  • Historii na głównej: 2 z 3
  • Punktów za historie: 454
  • Komentarzy: 5
  • Punktów za komentarze: 24
 

#86538

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Specjalnie zalogowałam się po latach żeby opisać historię, która ostatnio mi się przytrafiła.

Odziedziczyłam po zmarłej babci mieszkanie. Postanowiliśmy z narzeczonym jak najszybciej się tam przeprowadzić, głównie żeby nie płacić obcej osobie dwa razy tyle za wynajem w miejscu gdzie aktualnie mieszkamy i dodatkowo nie opłacać drugiego pustego mieszkania, tym bardziej, że za miesiąc urodzi nam się dziecko. Jednak z racji tego, że mieszkanie po babci nie było remontowane co najmniej 20 lat, między innymi elektryka oraz rury pamiętają czasy, w których blok został zbudowany, konieczny był jego generalny remont i dostosowanie do naszych potrzeb.

Początkowo remont przebiegał bez najmniejszych problemów ze strony innych mieszkańców, jedynie czasami byliśmy zaczepiani przez sąsiadów, którzy znali babcię i zwyczajnie pytali co jej się stało i czy mieszkanie remontujemy sobie czy pod wynajem. Jednak byłoby to zbyt piękne gdyby trwało dłuższy czas. Przy remoncie pomaga nam kuzyn narzeczonego i to właśnie do niego przyszła sąsiadka mieszkająca dokładnie nad nami z tygodniową rozpiską godzin, w których ma nie hałasować, ponieważ jest nauczycielką i w tych godzinach prowadzi lekcje on-line.

Staraliśmy się ją zrozumieć, jednak te godziny w jednym dniu potrafią być 4 np. 8-12, ale już dzień później są to godziny 12:50-19 i od poniedziałku do piątku codziennie w jakiś sposób musielibyśmy się do niej dostosować.
Nie wiem czy to ze mną jest coś nie tak, że ciężko mi się do tej prośby dopasować czy z sąsiadką, która oczekuje, że będziemy robić wszystko żeby mogła wykonywać swoje zawodowe obowiązki w spokoju i skupieniu całkowicie zmieniając swoje plany. Tym bardziej, że ten remont nie jest naszym widzimisię z okazji kwarantanny, tylko koniecznością, którą chcemy jak najszybciej mieć z głowy.

mieszkanie w bloku remont

Skomentuj (52) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 135 (163)

#72322

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Od 1,5 roku pracuje w niewielkim osiedlowym sklepie i tam też miała miejsce opisana poniżej historia.

85% naszych klientów stanowią mieszkańcy pobliskich bloków. Są to osoby odwiedzające sklep praktycznie codziennie w związku z czym z wieloma z nich jesteśmy już na ty. Jednym z takich klientów, jest 30-sto kilku mężczyzna, nazwijmy go Mariusz, którego głównym zajęciem jest spotykanie się ze swoimi pracującymi kolegami i upijanie się na ich koszt.

W ciągu dzisiejszej popołudniowej zmiany, widziałam się z Mariuszem i jego kolegami kilka razy. Ostatnia jego wizyta miała miejsce po godzinie 20, kiedy to po odprowadzeniu zmęczonych trudami dnia codziennego kolegów do domu, postanowił wpaść na jeszcze jedno piwo. Wszystko odbyłoby się bez większych problemów, gdyby nie fakt, że Mariusz nie miał wystarczającej na ten cel ilości pieniędzy. Podszedł więc do lady i zaczął prosić mnie o piwo na kreskę (w sklepie czasami odpuszczamy jakąś niewielką kwotę klientom, ale tylko kiedy któremuś z nich zabraknie na produkty typowo żywnościowe i jest to kwota nie większa niż 0.50zł). Starałam się jak mogłam wytłumaczyć Mariuszowi, że tego piwa nie dostanie, ponieważ wieczorem musimy rozliczyć kasę, a ani ja ani koleżanki nie zamierzamy się tłumaczyć kierownictwu z minusów powstałych w wyniku takich działań. Jednak moje argumenty nie trafiały do niego i zawzięcie zapewniał mnie, że pieniądze odda następnego dnia z samego rana, jak tylko spotka się z którymś z kolegów.

W tym momencie do sklepu wszedł kolejny z w miarę stałych klientów. Z naszych obserwacji jego osoby, wynikało, że bardzo dobrze potrafił postawić się w sytuacji Mariusza. Sam najczęściej kupował alkohol i spożywał go w jakimś mocno podejrzanym towarzystwie. W drodze od drzwi do lady usłyszał jakieś strzępki naszej rozmowy i zaczął komentować sytuację mówiąc, że nie lubi przychodzić do tego sklepu, bo jesteśmy wredne, nie pomagamy klientom, on przychodzi tu tylko kiedy musi, a my jesteśmy zwykłymi żydami i żałujemy facetowi paru złotych, które mogłybyśmy za niego założyć.

Wniosek nasuwa się jeden. Sklepowa nie tylko musi sumiennie wykonywać swoje obowiązki, obsługiwać każdego, bez wyjątku, jak króla, ale także dawać z własnych ciężko zarobionych pieniędzy zapomogi potrzebującym klientom, coby im nigdy nie zabrakło złocistego napoju bogów jakim jest piwo.

sklepy

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 277 (291)

1