Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

TrissMerigold

Zamieszcza historie od: 3 lutego 2012 - 14:21
Ostatnio: 15 grudnia 2016 - 19:07
O sobie:

No i wróciłam :) Nie ma jak uzależnienie od piekielnych ;)

  • Historii na głównej: 13 z 22
  • Punktów za historie: 11032
  • Komentarzy: 1718
  • Punktów za komentarze: 14737
 

#15572

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kilka dni temu zadzwoniła ciotka z pytaniem czy ja i mój brat nie mielibyśmy jakichś ciuchów za małych i w dobrym stanie do wydania (ciotka wie, że mam obsesję dbania o ciuchy, więc moje i rodziny rzeczy są w stanie idealnym), bo jest ktoś kto potrzebuje.
Ok, przejrzeliśmy z bratem szafy, trochę ciuchów znaleźliśmy. Wyprałam je, wyprasowałam, zapakowałam i przekazałam ojcu i ciotce by je zwieźli.

Po 3 godzinach wraca ojciec wściekły jak diabli. Wpada do domu, bierze papierosy i idzie zapalić na dworze. Idę i pytam o co chodzi.
Ojciec zaczyna opowiadać:
- Nic mi nie mów, pojechaliśmy z ciotką do nich, wyciągamy rzeczy. Niby wszystko ok, kobieta się nawet cieszy, podziękowała, pochwaliła, że ładne rzeczy. Było miło, dopóki jej najstarsza córka nie przyszła.
Jak się okazało, córcia zaczęła wybrzydzać i marudzić, że kolor jej się nie podoba, że czemu takie wielkie szmaty (kurde, M to wielki rozmiar?). Przy płaszczu stwierdziła, że ona chciała karmelowy z bufkami, a nie prosty czarny i mogłaby być torebka do kompletu.
Ojciec się wkurzył, ciotce zrobiło się przykro. Pożegnali się i pojechali.
Nie powiem, zrobiło mi się przykro. Nie dałam szmat, tylko ciuchy w stanie bardzo dobrym czy idealnym wręcz, wyprane i wyprasowane niemal w kancik.

Chciałam pomóc, a zostałam nazwana skąpiradłem, które torebki żałuje.
Smaczku dodaje fakt, iż jest to nasza daleka rodzina, której bardzo często pomagamy.

Rodzina, spółka z o.o.

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 737 (797)

#12996

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wczoraj wybrałam się pieszo po zakupy (pogoda piękna, więc warto zrobić sobie spacer).
Idę sobie spacerkiem i przed oczami wyrasta mi dostawczak zaparkowany tak, że nawet kot miałby problem z poruszaniem się po chodniku. Ja mogłam przejść kawałek po jezdni, ale matce z wózkiem, która szła za mną, było by ciężko. Przyjrzałam się i zauważyłam, że w środku siedzi kierowca. Jakimś cudem obeszłam samochód i podeszłam do drzwi. [J]a, [k]ierowca:
[J] - Zna pan przepisy ruchu drogowego?
[K] - Pewnie, że znam, a co ci chodzi?
[J] - Oto jak pan zaparkował. Kodeks mówi, że parkując kierowca musi zostawić przestrzeń dla pieszych nie mniejszą niż 1,5 metra.
[K]- No i co? Zaraz k***a odjadę.
[J]- Odjedzie pan teraz albo wzywam policję.
Pan powiedział w dość wulgarnych słowach co myśli o mnie i kim według niego jestem.
[J]- Zrobiłam panu trzy fotki; na pierwszej widać jak samochód jest zaparkowany, na drugiej jest wyraźnie widoczna tablica rejestracyjna, a na trzeciej pan. Wzywam policję i podejrzewam, że oprócz mandatu może coś panu skapnąć za znieważenie.
Wyjęłam komórkę i ustawiłam tak, by facet widział jak wpisuję numer policji.
[K]- Dobra, k****a, już odjeżdżam. P********a gówniara.
[J]- Dzwonię.
Facet wycofał spod sklepu z piskiem opon i praktycznie spalił gumę, tak szybko odjechał.
Wnioski? Dwa. Pierwszy: słowo „policja” potrafi zdziałać cuda; drugi: piekielni uczą jak nie dać sobie w kaszę dmuchać ;)

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 596 (702)

#12995

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O piekielnej kontrahentce.
Hobbystycznie zajmuję się biżuterią hand made i w związku z tym, jestem użytkowniczką dwóch portali swappingowych (swapping to wymiana rzeczy na portalach lub spotkaniach). Zwykle sprzedaję „płody” mojej wyobraźni i rąk, czasem wymieniam i kupuję.
Któregoś dnia na portalu przeglądałam z ciekawości oferty użytkowniczek i wpadła mi w oko śliczna jasnoróżowa bluzeczka. W opisie panna twierdziła, że nówka sztuka rodem z Włoch i dostała ją w prezencie ale jej się nie podoba. Cena przystępna (30 złotych z wysyłką), więc kupujemy. Transakcja zatwierdzona, przelew zrobiony, no to czekamy na listonosza.
Przyszedł, paczkę wręczył, ja z paczką sprintem do pokoju. Otwieram kopertę i... szok totalny. Ciuch, który miał być nówką sztuką przypominał raczej szmatę do podłogi. Pod pachami straszyły czarne, nieudolne szwy. Myślę sobie „Spokojnie, napiszę do laski, wyjaśnię co i jak. Ostatecznie nowicjuszką nie jestem.” Piszę do dziewczyny, że bluzka nawet do pracy polowych w Kazachstanie się nie nadaje i proszę o zwrot całej kasy. Na co dostaję odpowiedź, że to moja wina bo mogłam pytać w jakim stanie jest rzecz (chwilka, w opisie, że bluzka jest nowa). Z uporem maniaka piszę, że żądam zwrotu kasy. W końcu dostaję odpowiedź „owszem, mogę oddać ci kasę, ale tylko 8 złotych”. Powtórka z pisania z dopiskiem, że 8 zł zwrotu mnie nie satysfakcjonuje, odpowiedź „mnie nie satysfakcjonuje zwrot całej sumy”. Nawet zadzwoniłam do niej do domu (raz jeden tp się przydało na coś). Doprowadzona do ostateczność piszę post na forum portalu, opisuję całą sytuację. Koleżanki się zleciały na sabat, rady i artykuły prawne podrzuciły. Ledwo skończyłam czytać porady, dostałam wściekłego maila (praktycznie był to wyjec rodem z Harry'ego Pottera). Panna pisze, że rujnuję jej opinię (żadnych jej danych nie podałam), że robię z niej perfidną oszustkę i że odda mi kasę bo ma do czynienia z furiatką. Szmatkę jej odesłałam, oczywiście najpierw sprawdziłam czy przelew faktycznie doszedł, komentarz wystawiłam i teraz zastanawiam się czy nie wystawić jej „laurki” na forum (wraz z dokumentacją fotograficzną bluzki nówki sztuki).

Skomentuj (45) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 526 (572)