Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Zanate

Zamieszcza historie od: 18 czerwca 2012 - 23:26
Ostatnio: 10 kwietnia 2022 - 23:24
  • Historii na głównej: 8 z 22
  • Punktów za historie: 6026
  • Komentarzy: 51
  • Punktów za komentarze: 366
 
zarchiwizowany

#36784

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
O leczeniu zwierząt.

Mamy w domu myszy. Hodowlane, śliczne, rasowe myszki. Pech chciał, że jedna z nich zachorowała.
Pojenie przez strzykawkę, dyżury przy niej, ogrzewanie nic nie dawały. Zapadła więc decyzja - idziemy do weterynarza.
Myszon dostał zastrzyk, po którym poczuł się nieco lepiej. Przez kolejne dwa dni miałyśmy chodzić z nim na kolejne dawki.
Wizyta u weterynarza kosztowała nas 30zł plus koszt lekarstw, około 10zł (jednorazowo) - ta informacja jest dość istotna.
Po trzecim zastrzyku mysz czuł się naprawdę dobrze... Do czasu. W godzinach wieczornych padło mu się, bidulinie, w związku z czym został zapakowany w pudełko w celu zakopania w ogródku. Pogrzeb się odbył, łez trochę było, jako, że zwierzątko było z niego naprawdę świetne i kochane.

Co w tym piekielnego?
Ano, komentarz babci.
"Po cholerę żeście go do lekarza brały, to tylko głupia mysz za 5zł. Trzeba było łeb ukręcić albo do kosza wyrzucić i nikt by się nie zorientował. Naprawdę nie macie na co pieniędzy wydawać?".
Brak mi słów.

zwierzątka

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 57 (203)
zarchiwizowany

#36016

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Przestroga przed koloniami z Caritasu. Dwie historie, jedna na teraz, druga na później.

Piękne, nadmorskie Niechorze. Kolonia zorganizowana w kilku domkach letniskowych, część nasza, część dla turystów. Byłoby pięknie, gdyby nie piekielni opiekunowie.
Wiadomo, jakie są nieduże, nadmorskie miejscowości. Zastawione różnego rodzaju straganami, na których niby jest to samo, ale i tak miło przechodzić i oko zawiesić, a i czasem kupić sobie jakąś pierdółkę - zwłaszcza, gdy jest się dzieckiem.
Niestety, do straganów nie wolno nam było się zbliżać. Bo przecież to jest strata pieniędzy! Po co macie oglądać ten po drugiej stronie ulicy, tu jest to samo i na żaden inny iść nie trzeba! Salon gier? Na głowę upadliście?! Tatuaż z henny?! Jesteście niewdzięcznymi bachorami nie szanującymi wartości pieniądza!
Fakt, nie pochodziliśmy może z bardzo zamożnych rodzin, ale nie byliśmy też z tych, których pokazują w telewizji - walący się domek, piętnastka dzieci i zapity ojciec ćmiący papierocha, narzekający, jaki to jest biedny. Po kilkadziesiąt złotych na rozrywkę więc mieliśmy.
Kupowanie chipsów, prażynek, jogurtów czy nawet OWOCÓW, było niewskazane, no bo wyżywienie przecież jest.
Tymczasem państwo opiekujący się nami, dwunastoletnimi dziećmi, bawili się w najlepsze przy zakrapianych imprezach w ich domku.
Sądząc, że skoro u nich gra tak głośna muzyka, to i my możemy urządzić sobie imprezę, wybrałyśmy się w pięć (z jednego domku) do domku najstarszych chłopaków (przedział wiekowy 12-13 lat), z racji tego, że mieli oni płyty CD z najnowszymi przebojami. Niestety okazało się, że ich wychowawca zamknął im domek na klucz. Pomijam fakt, że drzwi balkonowe były zabite gwoździami we wszystkich domkach. Gdyby któremuś coś się stało, musieliby najpierw wywlec zapitego opiekuna z jego domku, potem kazać mu otworzyć chłopakom - ale zaraz, jakby mieli kogoś powiadomić, skoro nie mogą wyjść?
Byłyśmy jednak sprytnymi dziewczynkami - przyniosłyśmy sobie pieniek i weszłyśmy przez malutkie okno w łazience. Chłopcy zaczęli podtykać nam różne płyty do wyboru, gdy drzwi domku się otworzyły i do środka wtoczyli się podpici opiekunowie. Jedną z koleżanek wyciągnęli za włosy zza drzwi (ze strachu pochowałyśmy się po kątach, była 22:30, powinno być ciemno i powinnyśmy dawno spać), drugą za nogę spod łóżka. I się zaczęło.
- Co wy tu k*rwa robicie? Nie powinno was w ogóle być w domku chłopaków!
- My po płyty...
- Płyt wam się k*rwa o tej godzinie zachciewa? Myślicie że my głupi jesteśmy? Wiadomo, po co tu jesteście!
- My naprawdę...
- Zamknij się już! Łajdaczyć przylazły, dz*wki jedne! My znamy takie jak wy! Nie macie nic do powiedzenia?
- Przepraszamy...
- Ty k*rwa przepraszasz, a ja za ciebie odpowiadam, ty mała puszczalska s*ko! Wyjazd mi do domku, jutro będziemy k*rwa rozmawiać!
I wyrzucili nas przez drzwi. Awanturę u chłopaków słyszałyśmy jeszcze długo, płacząc w poduszki.

Kim trzeba być, żeby posądzać dwunastoletnie dziewczynki o coś takiego? I jakim trzeba być idiotą, by zgłaszać się na opiekuna kolonii, sądząc, że dzieci jeżdżące na takie wyjazdy to kompletny margines? Owszem, mieliśmy pewne problemy (w moim przypadku to rozwód rodziców) w życiu, ale nikt nie zgarnął nas z ulicy...

opiekunowie_kolonii

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 173 (249)