Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Zodiac

Zamieszcza historie od: 25 września 2011 - 14:31
Ostatnio: 6 listopada 2017 - 15:57
O sobie:

Toczę się i obijam w sobie tylko znanym kierunku

  • Historii na głównej: 2 z 5
  • Punktów za historie: 1017
  • Komentarzy: 81
  • Punktów za komentarze: 604
 
zarchiwizowany

#46539

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Moja Mama w wieku już słusznym zrobiła prawo jazdy, kupiła auto i z zapałem godnym obrony Wizny w '39 zaczęła jeździć prawie codziennie. Kilka dni temu będąc na jednej ze swoich przejażdżek spowodowała "stłuczkę" (ciężko to nazwać nawet stłuczką, bo na maminym zderzaku nie było śladu, a na zderzaku poszkodowanego były tylko brud z maminego zderzaka i kilka miejsc z odpadniętym drobinami lakieru) - na małym wzniesieniu przy ruszaniu auto się osunęło (droga nieodśnieżona) i stuknęło lekko stojące za nią.

Z auta natychmiast wyskoczył zaczerwieniony jegomość zaczynając urowować na czym świat stoi, okraszając swoją wymowę dynamiczną gestykulacją. Mama moja z natury jest osobą raczej mało konfliktową, więc natychmiast zgodziła się kiedy jegomość zażądał wezwania policji, chociaż gdyby pan posługiwał się bardziej poetyckim językiem to moja Mama zapłaciłaby za "szkodę" od ręki. Po pewnym czasie (w którym dalej trwało urwowanie) przyjechał Policjant, Rodzicielka moja dostała mandat, bo wina jej ewidentna. Kiedy już miała się zbierać okazało się również, że Pan Furiat miał nieważny dowód rejestracyjny (w sumie również stał na pasach i ewidentnie za blisko auta Mamy w momencie stłuczki, ale to już szczegół), jak się dalej to potoczyło nie wiem, bo Mama odjechała w stronę "zachodniętego" już słońca.

Na koniec nieco refleksyjnie - Bardzo trzeba być ynteligentym żeby chcieć wezwania policji, gdy ma się nieważne papiery?

Nasze polskie drogi

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 77 (185)
zarchiwizowany

#32630

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia opowiedziana przez Dziadka.

Druga połowa lat 30 ubiegłego wieku. Odpust w jednym z sanktuariów maryjnych. Jak to na odpustach bywa, jest i rozpust (jak mawia moja Mama). Sporo straganów z rzeczami przyziemnymi jak i dewocjonaliami. Jedno z nich prowadził przyjezdny który zachwalał swoje medaliki jako, najprawdziwsze srebrne otrzymane od ojców Paulinów z Jasnej Góry, z nakazem rozprowadzenia ich "na większą chwałę Bożą" (czy coś w tym stylu). Aby potwierdzić, że srebrne, rzeczony handlarz polewał aluminiową łyżeczkę odrobiną kwasu z jednej fiolki i faktycznie łyżeczka była nadżerana. Potem polewał z drugiej fiolki swoje medaliki, które nie ulegały uszkodzeniu - publika kiwała z uznaniem głowami. Jako że dziadek (wtedy około 7 letni chłopak) z pradziadkiem byli dość dociekliwymi ludźmi, zapytali się czemu polewa z innej fiolki, a nie tej samej. No i wtedy rozpętało się piekło. Ze wszystkich stron ruszyła szarża bohaterskich krzyżowców w postaci starszych kobiet z okrzykami bojowymi typu "Niewierni!", "Bluźniercy!". Pomimo przewagi liczebnej nieprzyjaciela, Saraceni w postaci Dziadka i Pradziadka wyrwali się z okrążenia, bez większych strat. Przechodząc dwie godziny później przez pole niedawnej walki już nie zauważyli stoiska przyjezdnego handlarza. "Podobno" medaliki nie były srebrne - ktoś to szybko zauważył i handlarz został pogoniony staropolskim zwyczajem.

odpust

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 86 (140)
zarchiwizowany

#19283

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pewnego niezbyt słonecznego dnia lata siedziałem w domu, gdy przyszła z pracy moja Mama (godzina 16 - ważne) i podała mi awizo, o klasycznej formie "Listonosz nie zastał Pana blablabla o godzinie 17". Taaak jakimś cudem listonosz zna przyszłość, faktycznie o 17 nie było mnie w domu, bo leciałem na pocztę po list...

poczta

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 136 (170)

1