Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

b_b

Zamieszcza historie od: 11 września 2012 - 21:48
Ostatnio: 7 stycznia 2018 - 6:18
  • Historii na głównej: 17 z 45
  • Punktów za historie: 10026
  • Komentarzy: 524
  • Punktów za komentarze: 3632
 
zarchiwizowany

#48668

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Idę dzisiaj odwiedzić koleżankę w szpitalu.
Nie chciałam przynosić jej jakichś głupich pierdułek, czy słodyczy - tym bardziej, że koleżanka jest lekko przy kości. Zapowiada się długa hospitalizacja, więc wybór padł na koszulkę/ piżamkę i dobrą książkę.
O ile z książką problemu nie było, to z piżamek w rozmiarze XL/XXL miałam do wyboru:
- różowy dół + biała góra z uroczą świnką i napisem "heavy sleeper"
- niebieska z hipopotamkami
- biała "ciążowa" z dzidziusiem
- znów róż "majtkowy" i również szczęśliwa świnka.
- babcine "burkowe" chińskie długie koszule z sztucznego "jedwabiu"

W innych sklepach podobnie. Nie rozumiem, jakaś ustawka? Nagonka na ludzi size+ ? Nie każdy ma do siebie taki dystans...

sklepy

Skomentuj (41) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 98 (322)

#48138

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Machnąć ręką...?

Niestety mam bardzo wrażliwą skórę głowy i muszę używać specjalnych(drogich), aptecznych szamponów.
Kilka dni temu kupiłam trzy takie w pobliskiej aptece.
Po otwarciu pudełka w domu okazało się, że szamponu jest 1/3. Pierwsza myśl, oczywiście - producent nabija nas w powietrze, czyli efekt paczki czipsów. Dla pewności przelałam do kubeczka z miarką i okazało się, że zamiast 200 ml było 110ml. W kolejnym zamiast 150ml, ~100ml oraz w trzecim, zamiast 150ml, ~130ml. Wątpię, żeby producenci tak ryzykowali ilością produktu. Jedynym (dla mnie) wytłumaczeniem, jest odlanie przez sprytną aptekarkę części szamponów. Reklamacja w aptece nie ma sensu, bo nie mam szans udowodnić, jaka była ilość szamponu.

Nie rozumiem, co się dzieje z tym światem. Wszędzie trzeba się pilnować, bo na każdym kroku można spotkać kogoś, kto chce nas okraść... Czy następnym razem powinnam wziąć ze sobą menzurkę? przeliczyć ilość tabletek we fiolce? A może jeszcze sprawdzić, czy nie lizane?

apteka

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 681 (749)
zarchiwizowany

#41439

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Ochłonęłam już trochę, mogę więc spokojnie opisać...

Temat: mechanik.

Sprawa kilka lat temu. Stary samochodzik, niewiele wart oprócz ogromnej wartości sentymentalnej(15 lat niezapomnianych, wakacyjnych, nadbałtyckich podróży wśród wtedy jeszcze dzikich plaż). No nic, rozmarzyłam się. Coś kapie- diagnoza nagrzewnica do wymiany. Samochodzik odstawiony przez tatę do naprawy, odbiór za kilka dni. Tutaj trzeba zaznaczyć, że tato, jak to większość facetów ma w zwyczaju- laikiem nie był, zresztą sam przewidział diagnozę. Samochód odebrany, nie cieknie, wszystkie parametry ok... ale problem wrócił 6 dni później. No to dawaj, sprawdzamy - nagrzewnica nie została wymieniona. W skrócie powrót, opier**, tym razem ojciec został i 4 godziny się przyglądał.

mechanik 2
Jak się zapewne domyślacie, oczywiście nie ten sam, co poprzednio. Było to dosyć dawno, a ja w tych sprawach nie za bardzo się orientuję. W każdym bądź razie, samochodzik odebrany, sprawdzony, w 100% sprawny więc jedziemy w trasę. (300km w jedną stronę). Następnego dnia wracamy. Tutaj ujawniła się Boża Opatrzność/ wielka siła zza światów/fuks czy jak tam zwiecie. Było trochę gorąco, więc włączamy klimat. Kilka minut później coś paliwem zalatuje, potem bardziej. Dobrze, że było to już niecałe 100 km od domu, bo środek pola, a my stoimy. Co się okazało- niedokręcone cosik (nie chcę pomieszać ?uszczelka pod głowicą?)
Niewiele brakowało, a zapalilibyśmy się jak hot wheels'y.

mechanik 3 - hardcore
Historia krótka. Pęknięty bęben hamulcowy w dostawczaku.
Podkreślam w dostawczaku. Samochód odwieziony, naprawiony, odebrany. Jednak coś wzbudziło wątpliwości ojca - przy płaceniu szef zawołał pracownika i zapytał, czy samochód gotowy. Poza tym, pod ścianą leżały nowe bębny (może dwa komplety zamówili?). Aż tak czarny scenariusz wydał się zupełnie nieprawdopodobny, ale mama zachowała trzeźwość umysłu. Dawaj- podnośnik, sprawdzamy. Takiej furii i takiej wiązanki epitetów nigdy wcześniej i później nigdy nie słyszałam... Tu wcale nie chodziło o kilkaset, czy nawet kilka tysięcy złotych, a o życie osoby która miałaby "szczęście" nieświadomie prowadzić samochodzik załadowany kilkunastoma tonami, bez hamulców... Nie jestem sobie nawet w stanie wyobrazić, że któryś mechanik nie zdawał sobie sprawy, że hamulce to najważniejsze części w samochodzie i co może spowodować ich brak...?

Jak można narażać czyjeś życie dla kilku stówek...?

idioci wszędzie

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 109 (153)
zarchiwizowany

#40574

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kolejna historia, znów reklamacje...

W mojej rodzinie jestem osobą najbardziej "rozgarniętą" w sprawach komputerowo - zamówieniowych więc jak coś potrzeba to zamówieniem przelewami itp zajmuję się zawsze ja. W połowie lipca zamówiłam dla cioci basenik (taki dla 5-6 latki). Realizacja super, dwa dni kurier puka, opakowanie nietknięte, wszystko ładnie, ale po rozłożeniu okazało się że dno w kilku miejscach przecięte. Dziury duże- rozcięcia na około 10- 15cm.
Ewidentnie wina producenta, dzwonię do firmy, odsyłam sprzęcik wraz z kopią rachunku i czekam...

Mija dwa tygodnie, mija trzeci... Sierpień się kończy, młodej oczywiście w między czasie kupiłam inny. W końcu postanawiam dzwonić, bo ile można...? Pierwszy pan nie wie o co chodzi, ale drugi od razu wie, oczywiście wysyłał do mnie dziesiątki maili i dzwonił niezliczoną ilość razy- oddadzą pieniądze, ale muszę jeszcze raz przesłać numer konta do zwrotu oraz oryginał paragonu. Wszystko pięknie poszło poleconym.
Już mi nie zależało na czasie, bo skoro pan twierdzi, że pieniądze zostaną zwrócone, to tydzień w tą czy tamtą nie robi różnicy. No więc czekam na przelew.... nadal czekam...
20 września piszę maila, co z moimi pieniędzmi, 21-go otrzymuję zwrot 10zł (za przesyłkę, pomimo że przesyłka kosztowała mnie ponad 15zł), oraz zapewnienie, że basen dojdzie prawdopodobnie w przyszłym, lub następnym tygodniu.

W tym tygodniu nie doszedł. Zastanawiam się, czy w ogóle dojdzie. Nie mam już pomysłów na nich... Trochę żałuję, że na alledrogo nie zamawiałam. Przynajmniej negatywa mogłabym wystawić...

kolejny "najlepszy w sieci" sklep sportowy...

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 77 (127)
zarchiwizowany

#39559

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
To moja pierwsza notka, ale piekielne historie zdarzają mi się chyba częściej niż pozostałej-nie pechowej części społeczeństwa.

Historia właściwa zaczyna się banalnie, a mianowicie myszka komputerowa zaliczyła glebę. Nie taką zwykłą, bowiem niczym bolid formuły 1 z zawrotną prędkością pokonała drogę z mojego biurka, przez cały pokój akademikowy zatrzymując się na kaloryferze. Rozleciała się trochę, lewy przycisk nie klikał, ale nie jest źle. Bardzo cenię sobie tą konkretną firmę produkująca myszki, więc wygooglowałam sobie najtańszy sklep, pieniądze poszły, kurier już następnego dnia, odbieram, otwieram cała szczęśliwa a tam słuchawki i jakaś gimbusowa gierka. Przez chwilę po głowie krążyły mi myśli- opyli się na all, ale w końcu postanowiłam zgłosić to do firmy. Tu się zaczęły schody(przecież to chyba w ich interesie?). Trzy dni czekałam na kuriera, potem na odpowiedź, czy doszło nieuszkodzone i nieużywane przeze mnie, potem jakaś tam procedura (ki czort)?

W tak zwanym międzyczasie kupiłam myszkę na promocji. Taką zwykłą, za 29,9. Może to nie dużo, ale jak na studencki budżet całkiem niezła kasa. Podpięłam do kompa, a ten boom- wyłączył się. Komp koleżanki- to samo. Zdenerwowana, wróciłam następnego dnia do tego sklepu i co się okazało? Na taki sprzęt nie ma żadnej gwarancji, czyli mogłam sobie równie dobrze tymi 30zł podetrzeć wiadomą część ciała. Byłam mega wściekła, a że mściwa ze mnie osoba, to ekhem.... :)
Udałam się do informacjii działu obsługi(to nie to samo miejsce, gdzie jest serwis) zrobiłam słodkie oczka i poprosiłam pana o sprawdzenie myszki. Oczywiście najpierw chciał mnie odesłać do serwisu, ale uległ!! i to był jego błąd. Hie hie hie wszystkie kompy podłączone w info nagle padły. Ulotniłam się jakoś zostawiając myszę. Teraz się zastanawiam, jak potraktuje mnie ochrona jak tam wrócę.

Aha, zamówiona myszka do tej pory nie doszła..
"największy sklep internetowy z częściami komp i peryferiami"

Auchan

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 67 (173)