Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

b_b

Zamieszcza historie od: 11 września 2012 - 21:48
Ostatnio: 7 stycznia 2018 - 6:18
  • Historii na głównej: 17 z 45
  • Punktów za historie: 10026
  • Komentarzy: 524
  • Punktów za komentarze: 3632
 

#76337

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Osoba z mojej rodziny posiadająca telefon na kartę odebrała telefon od "operatora", aby zarejestrować numer przez telefon. Potrzebne byłyby tylko dane z dowodu. Jest to przezorna osoba, więc odmówiła.

O fakcie, że jest to przekręt, dowiedziałam się osobiście, trochę później, jak zadzwonili do mnie - na numer z abonamentem.

call_center

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 180 (228)

#76272

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Od bardzo dawna utarło się w mojej okolicy, że listonosz dostaje jakąś "końcówkę" renty czy emerytury, zazwyczaj nie więcej niż 5 zł.

Ja z różnych powodów nie lubię typa, ale to inna historia.
Podczas odwiedzin, u dziadków tak jakoś wypadło, że to ja poszłam do bramki odebrać ich emerytury, załóżmy, że 643 zł każda. Facet najpierw daje jeden kwitek, wyciąga plik banknotów, na oko z 20 tysięcy, wszystkich nominałów, odlicza setkami na moje ręce 6 sztuk, bacznie mnie obserwując, następnie daje banknot 20 złotych, dalej jakoś obserwuje, dziwnie się mieszając, wreszcie zaczyna grzebać w ogromnej liczbie monet.

Ja przypuszczając o co pajacowi chodzi, nadal stoję niewzruszona. Wreszcie zaczyna stękać, jęczeć że on nie ma drobnych, że nie będzie miał jak wydać. (Kurde! sama widziałam, że na sto sposobów mógł mi to wypłacić) Ja nadal stoję, nie odzywam się i czekam z wyciągniętą ręką. Facet nadal pojękuje, że nie będzie miał jak innym wydać, daje mi cztery piątaki i resztę co do grosza.

Następna wypłata poszła szybciej. Chyba zrozumiał, że nie machnę ręką na 23 zł, czekałam na ostatni grosz, grzecznie się pożegnałam i wypuściłam faceta z posesji. Wzięłam babcię na spytki i się wygadała, że listonosz zawsze na równo wypłaca, bo rzadko kiedy ma "drobne", bo na poczcie mu nie dają. Jeszcze w tym samym tygodniu założyłyśmy konta w banku i zawiozłam wniosek o zmianę formy wypłacania emerytury do zusu.

Od tamtej pory pajac nie odpowiada dziadkom na "dzień dobry", na wszystkie polecone wystawia awiza, a i plotki od znajomych chodzą, że pajac obgaduje dziadków po sąsiadach, że dom wielki mają, kasy jak lodu, a tak skąpi. Z mojej strony wraz z życzeniami "Wesołych Świąt" dla pana pajaca idzie około 200 paczek od alibaby.

poczta

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 248 (264)

#76274

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O tym, jak mafia przejęła ostatni bastion wolności w moim mieście.

Jadąc do marketu na większe zakupy, zauważyłam, że w małym ciucholandzie wisi szyld nowa dostawa. Pomyślałam, że może zaraza tu jeszcze nie dotarła, a zahaczyć nie zaszkodzi.

W środku było tylko kilka osób, panie dopiero sukcesywnie wykładały towar. Zaczęłam oglądać dorzucone bluzki, gdy nagle kobieta stojąca obok krzyczy na mnie "To jest zajęte". Parsknęłam śmiechem i przeglądam dalej. "Trzeba było sobie wcześniej stanąć w kolejce, a nie grzać dupę w łóżku!". Odpowiedziałam, że nie widzę tu nikogo i wróciłam do przeglądania. "No co się głupia śmiejesz, tu jest zajęte!" Niemal z łapami się na mnie rzuciła. Odpuściłam, bo wiedziałam, że zaraz kolejne dołączą, a z nimi nie wygram.

Taka sytuacja jest we wszystkich sklepach z używaną odzieżą w mieście. Panie mają swoją hierarchię, swoje zasady, przychodzą w dzień dostawy zazwyczaj większą grupą, zgarniają cały nowo wyłożony towar do wielkich czarnych worów, a dopiero potem go "sortują" i odrzucają wadliwe. Są to kobiety mniej więcej 50-60 letnie, towar prawdopodobnie opychają z przebitką po bazarach lub tandetach. Obsługa sklepów nie reaguje już w żaden sposób.
Przy takim kuriozum, to nawet karp w Lidlu wymięka.

mafia

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 281 (309)

#75777

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Piekielne sytuacje w dniu dzisiejszym osiągnęły kumulację i jak się nie wygadam, to zaraz wybuchnę.

Przejście dla pieszych na dwupasmówce, oddzielone pasem zieleni, droga bardzo mocno uczęszczana. Ja zdążyłam minąć dwa pasy i stanęłam na pasie zieleni, bo z drugiej strony na światłach z pełnym gazem ruszyli kierowcy. Stoję tak i obserwuję dziewczynkę na rolkach, która zbliża się do przejścia, na wprost mnie. Dziewczynka zatrzymała się, ustawiła rolki w kierunku pasów, odczekała kilka sekund i dosłownie metry przed pierwszym samochodem ruszyła na pasy. Kierowca chyba się spodziewał takiego ruchu, ale kierowca na drugim, wewnętrznym pasie nie do końca. Tylko jego refleks uchronił ją przed tragedią.

Drogi Czytelniku, jeżeli jesteś rodzicem około 12-letniej dziewczynki w jasnej kurtce i dżinsach, która brawurowo pokonała przejście przy przystanku Przybyszewskiego w Krakowie, to wiedz, że mogłeś w te święta mieć jedną duszę więcej do wspominania.

dziecko_na_pasach

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 252 (262)
zarchiwizowany

#75405

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Niedawno postanowiłam poszerzyć swoje kwalifikacje i zapisałam się na studia 2 stopnia. Ten sam kierunek co kiedyś konczylam tylko inna specjalizacja, żeby pogodzić z pracą. Rozpoczęcie roku, duża sala jakieś 80 osób, opiekun roku czyta kolejne punkty ze swojej listy i nagle pada pytanie -"czy jest jakaś osoba niepełnosprawna? " wszystkie rozmowy ucichly, nastala zupelna cisza, nikt się nie zgłosił,wiec po chwili opiekun postanowił kontynuowac dalej.
Tak profesorku, ja i wszystkie moje kompleksy miałyśmy ochotę przed 80 obcymi osobami wyznać ze jesteśmy niepełnosprawni.

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -2 (30)
zarchiwizowany

#70544

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia z dnia wczorajszego. Wracam ze sklepu z 6- letnią dziewczynką za rękę. Przechodzimy przez przejście dla pieszych, zaraz obok kościoła. Już z daleka widziałam puszkarza, więc lekko skręcamy aby go wyminąć. Niestety..
- Może wrzuci pani na chore dzieci?
- Nie, dziękuję
- Nie ma pani serduszka jeszcze, na dzieci..
- Nie
- Czego pani dziecko uczy, trzeba się dzielić..
- ...
- a jak to pani dziecko zachoruje?

Facet z wyglądu nieco żulowaty, puszka - a właściwie kartonowe pudełeczko jakoś tak podniszczone dosyć mocno, nachalny i nieprzyjemny przeszedł za nami pół obwodu budynku kościoła.

Dzięki niemu jestem jeszcze bardziej na nie tej akcji. Uszanowałam prośbę Owsiaka, powstrzymałam się od komentarzy w dniu wczorajszym, ale absolutnie nie życzę sobie czegoś takiego.


Ps. hobbystycznie zajmuję się tworzeniem pudełeczek kartonowych, również sześcianów i ośmiościanów. Nie znam konstrukcji pudełek Owsiaka, ale nie znalazłam jeszcze wzoru którego nie dałoby się otworzyć nożem do papieru i zakleić nie pozostawiając śladu zwykłym magikiem za 2zł.

przejście dla pieszych przy kościele

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -8 (34)
zarchiwizowany

#60228

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Już parę ładnych lat po studiach minęło, tym bardziej po liceum. Większość z nas te studia pokończyła, ale nie ON. Fajny chłopak, ale trochę skrzywiony ilością tatusiowych pieniędzy, do których miał dostęp nieograniczony. Jeszcze za czasów LO zapowiadał, że on na studia absolutnie nie, on już plany na wielkie biznesy ma. Na początku jakąś knajpę miał przejąć w naszym mieście. Rzeczywiście, widziałam go kilka razy zaraz po maturze przy remoncie lokalu w centrum. Z relacji znajomych wiem, że lokal nieźle stał, ale potem coś się stało. Lekko licząc 9 lat później spotykam kolegę w mieście w którym zostałam po studiach. Postarzało mi się, posiwiało, wyraźnie schudł. Okazało się, że oprócz pieniędzy ojca wziął dużą pożyczkę na nową knajpę, tym razem w większym mieście. Knajpa zwana dalej restauracją znajduje się przy jednym węzłów przesiadkowych w dużym mieście. Wejście do restauracji to około półmetrowej grubości błyszcząca, czarna futryna, dalej marmur na podłodze, ściany i wnętrze black& white. Wszystko w minimalistycznym stylu. Nazwa również obco brzmiąca. Jednym słowem nie wiadomo czego się spodziewać, oprócz astronomicznych cen i być może mikroskopijnych porcji. Idealne wnętrze dla spotkań firmowych dla panów w garniakach którzy jak w filmach spotykają się, by podpisać kontrakt życia. Zresztą kelner też z muchą, biało czarny, jak pingwin. Niestety nie idzie tam dojechać inaczej, jak tylko komunikacją miejską. Najbliższy parking 500m dalej na zasadzie jak ci się uda, to znajdziesz. Zaprosił mnie na poczęstunek i rzeczywiście, jedzenie przepyszne, ale mało i dla koneserów. Na pewno nie dla szaraczka pędzącego z pracy do domu, który ma kilka minut do busa. Uwierzycie, że byłam pierwszą osobą, która ukazała mu absurd umieszczenia takiej restauracji obok budek z kebabami, do których notabene są kolejki...? Nie wiem, skąd on wziął biznesplan do kredytu i jaki architekt polecił mu taki wystrój wnętrza w starej kamienicy obok ruchliwego skrzyżowania. Co na to kierownik restauracji. Każdy z nich zapewne wziął/bierze swoją kasę i zadowolony, ale już niedługo bo knajpa jest bliska bankructwu. Podobno starają się do tvn zgłosić, chodź nie wiem po co.

Nie wiem, czy historia jest piekielna, ale głupota na pewno. Tylko kto jest bardziej winny. Rodzice, że wyłożyli ogromne pieniądze (wiedzieli na co i gdzie), bank który zaakceptował nierealny biznesplan i dał kredyt? Doradcy ? Kierownik restauracji? ON, który nie rozeznał rynku?

Aha, od razu napiszę. Nie uważam, że studia to konieczność, ale JEGO niechęć do nauki/studiów wyraźnie mi zapadła w pamięć.

gastronomia

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1 (37)

#59843

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jakiś czas temu pisałam o bloku w środku miasta, który podążając za modą odgrodził się i tym samym zablokował nam dojście do głównej ulicy. Jak się okazuje te działania wiązały się również ze znacznym zmniejszeniem ilości miejsc parkingowych.

Blok jest wysoki - 13 pięter, więc i samochodów parę się znajdzie. Takie miejsce upatrzyli sobie z drugiej strony bloku, czyli w tym miejscu którym my musimy okrążać blok. Droga okalająca blok jest dosyć wąska. Aktualnie wygląda to mniej więcej tak = blok-samochód-droga-samochód-blok. Obydwa chodniki są na tyle wąskie, że samochody zaparkowane pół na pół na chodniku i drodze nie pozwalają na przejście nawet bardzo szczupłej osobie. Pozostaje więc iść ulicą. Ale! Wspomniałam już, że droga jest wąska. Przy tak zaparkowanych pojazdach zmieści się tylko osobówka. Kurierzy jadą na lusterka, śmieciara woła straż miejską. Lawirowanie pomiędzy przejeżdżającymi autami, a zaparkowanymi - uwierzcie - codzienna rewelacyjna dawka rozrywki. Chociaż jeszcze ciekawszą sytuację mają zmotoryzowani, bo na odcinku 150 metrów nie ma jak się wyminąć i trzeba cofać.

Były petycje, wnioski do spółdzielni i jak nie dało rady żeby śmieciara przejechała to nawet odholowali parę wozów (SM). Teraz już nawet nie chcą przyjeżdżać do zwykłych wezwań, bo mają "inne zadania".

Dzisiaj wracając z zakupów pod blokiem zauważyłam zaparkowany samochód SM. Panowie dziwnie wodzili za mną wzrokiem. Podeszłam do nich, zapytałam czy wreszcie przyjechali mandaty powypisywać dla źle zaparkowanych samochodów. Nie, oni na interwenci w innej sprawie. Z kanapkami. No ok.

Zdążyłam rozpakować zakupy, zrobić obiad i zmyć naczynie. Jakieś 40 minut. Wyglądam przez okno - dalej stoją. Dostrajam soczewki na widzenie w dali i odkryłam powód tak bacznej obserwacji mojej osoby - panowie na spuszczonych fotelach słodko drzemią. No super!

Straż miejska

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 378 (464)
zarchiwizowany

#58153

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia kulki przypomniała mi moje zakupy na all.

Wyszukałam sobie interesujące mnie części, aukcja prywatna, numer telefonu. Dzwonię do gostka, żeby dopytać o szczegóły, wszystko gra więc idę zakupić towar. No niestety, nie zdążyłam - aukcja wycofana. Tego samego dnia kupiłam w hurtowni nowe części i zapomniałam o historii.

Z racji wykonywanego wtedy zawodu często do mnie na adres domowy przychodziły paczki i paczuszki. Zazwyczaj już opłacone, a jak się zdarzyła za pobraniem, to dziadkom zostawiałam na stoliku wyliczone pieniądze.

Około 10 dni od historii z all, przyszła paczka. Nikt się jej nie spodziewał, nie było zostawionej gotówki. Dziadek jednak znał "pocztowego", więc nie podejrzewając niczego wyjął kilkaset złotych z odłożonej emerytury i przyjął paczkę. Jak się okazało, to te same części, co na zdjęciu z aukcji.

Do tej pory nie wiem, jakim cudem pan zdobył mój adres. Po numerze telefonu w góglu mógł znaleźć jedynie adres firmowy. Ja w rozmowie z nim na pewno nie wspominałam nawet miasta. Podejrzewałam jakiś wyciek danych z all (aukcja w śledzonych). Oni jednak się wypięli, bo to "sprzedaż poza all".

uslugi

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -1 (33)

#57472

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Tym razem pan sąsiad od zbyt głośno lejącej się wody.

Wracałam z pracy, robiło się ciemnawo. Z daleka widzę w oknie "ulubionego" sąsiada z papierosem w ustach. Podchodzę pod klatkę, wpisuję kod. W tym momencie słyszę odchrząkniecie, splunięcie i na moim płaszczu ląduje glut. Odskoczyłam, a debil w śmiech. Facet ma ponad 40 lat. Nie rozumiem...

sąsiedzi cd.

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 580 (668)