Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

bukimi

Zamieszcza historie od: 10 stycznia 2011 - 11:26
Ostatnio: 22 czerwca 2018 - 14:02
O sobie:

Dlaczego mój nick może sugerować płeć piękną?
Bo pochodzi z języka japońskiego, gdzie samogłoska na końcu to norma ;)

PS. Nadal masz wątpliwości? Nie wiesz co oznacza dziwne kółeczko ze strzałeczką?
MĘŻCZYZNA, FACET, CHŁOP, SAMIEC

  • Historii na głównej: 15 z 26
  • Punktów za historie: 9670
  • Komentarzy: 3790
  • Punktów za komentarze: 21343
 
zarchiwizowany

#16445

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pojawiają się ostatnio historie z ZUS-em, to czas na moją.

Kto ma jeszcze resztki nadziei, że instytucje państwowe choć odrobinę przejmują się wydatkami i budżetem z pewnością je zaraz straci.

Teściowej przysługuje tzw. ekwiwalent węglowy (pieniądze należące się emerytom z branży górniczej). Nie są to szalone kwoty, jednak zawsze coś.
Tak rok w rok pieniądze pojawiały się na koncie.

Jednak któregoś roku z kolei, bez żadnego listu czy powiadomienia, ekwiwalent węglowy nie dotarł. Zapytanie do ZUS-u i ich odpowiedź: "nie wypłacimy, bo na razie nie ma z czego".
Z tym, że to instytucja państwowa, więc ma tyle ile chce, szarpiąc się z dziurą budżetową. Poza tym można zrozumieć "będzie później" ale to było ewidentne "nie ma i nie będzie".

Jako, że sprawa dotyczyła większej ilości osób, zaczęły się sprawy sądowe.
Z prostego względu, że świadczenie było gwarantowane i każdemu przysługiwało po prostu jak emerytura i inne "dotacje", każdy z ZUS-em wygrał swoje pieniądze z odsetkami, a szanowna instytucja musiała płacić koszty sądowe (a rozpraw było sporo!).

Myślicie, że to koniec? Morał? Jakaś nauczka?
Otóż nie, przy następnej "serii" wypłat sytuacja IDENTYCZNA. Pieniądze nie dochodzą i już...
Kochany ZUS woli zapłacić dwa razy więcej i jeszcze zapewnić pracę okolicznym sądom i zajęcie emerytom.

Czemu? Po co? Pewnie "odgórne" zarządzenie, którego nikomu się nie chce naprostować.

ZUS

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 128 (172)

#10186

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia z czasów, gdy pracowałem w wielkopowierzchniowym sklepie z AGD/RTV.

Któregoś dnia słyszę, że ktoś na sklepie dość głośno puszcza muzykę. Słychać ją było praktycznie w każdym zakątku. Patrzę, a tu średnio podpity facet siedzi na kanapie, która była częścią ekspozycji dobrej klasy kina domowego i sobie puszcza muzykę ze swoich płyt.

Już chciałem zwrócić mu uwagę, ale zauważył to kolega (starszy stażem) i wyjaśnił mi całą sytuację:
-To jest nasz klient. Ostatnio codziennie do nas przychodzi i kupuje różne drogie sprzęty za gotówkę. Co ciekawe, nie każe sobie ich przywieźć, ani ich ze sklepu nie zabiera. To kino domowe, przed którym siedzi, też teoretycznie należy już do niego.

Nie wiedzieliśmy czemu facet robi tak, a nie inaczej. Pojawiały się różne teorie: albo wygrał dużą sumę i się "bogaci", albo dom buduje i nie ma gdzie sprzętu zabrać albo przechodzi załamanie i tak się próbuje pocieszyć...

Tak czy siak, nasz "złoty klient" szybko stał się najlepszym przyjacielem każdego sprzedawcy na sklepie. Wszyscy mogli poświęcić mu dowolną ilość czasu na zaprezentowanie najnowszych gadżetów ze swojego działu. A pan przychodził jakoś ponad tydzień, słuchając muzyki i puszczając sobie u nas filmy. Nikomu oczywiście przez myśl nie przeszło go wyganiać albo dopytywać o szczegóły (a nóż by się zraził i poszedł gdzie indziej). Nigdy nie dowiedzieliśmy się kto to był, skąd miał pieniądze, ani po co to robił.

Wszystkim życzę takiego klienta!

ME

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 538 (626)

#9171

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia sprzed kilku lat.
Jadę tramwajem po raczej odludnej trasie (mało ludzi na przystankach).
Nagle tramwaj zamiera w bezruchu i przestaje wydawać jakiekolwiek dźwięki. Okazało się, że na trakcji wzdłuż całej ulicy jest awaria prądu. Co ciekawe, maszynista musiał po prostu poczekać na jej naprawę (nie dało się m.in. otworzyć drzwi).

Tramwaj stał gdzieś w trawie, co nie przeszkodziło jednej starszej pani podejść do drzwi z przodu i krzyknąć do maszynisty:
- Może pan otworzyć te drzwi?
- Nie mogę...
- No weź pan otwórz. Chcę wsiąść!
- Ale mówię, że nie mogę!
- To po co pan jeździsz?!
(dłuższa chwila namysłu)
- Jeżdżę... bo lubię.
Ludzie w tramwaju w śmiech, starsza pani sobie poszła.

PS. Tramwaj ruszył po ok. 5 minutach postoju.

KZK GOP

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 574 (686)
zarchiwizowany

#8860

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia z czasów, gdy jeszcze pracowałem w pomocy technicznej.
Warto wspomnieć, że był to oddział międzynarodowy więc byliśmy podzieleni językami na: angielski, niemiecki, francuski i włoski.
Gdy dzwonił ktoś z Francji automatycznie trafiał na konsultanta z językiem francuskim.
Nasz oddział zajmował się obsługą wyłącznie firm, z którymi był kontrakt, więc przed rozmową o problemie trzeba było podać nr klienta.
Tyle tytułem wstępu.

Przez pewien czas na linię włoską notorycznie wydzwaniał pewien pan, licząc na połączenie z konkretną konsultantką. Jako, że na włoskim było najmniej osób, nie było to trudne.
Gdy tylko usłyszał jej głos, zaczynał rozmowy na tematy, powiedzmy, "matrymonialne" z proszeniem o rękę włącznie.
Koleżanka oczywiście nie miała ochoty na takie sex-telefony, więc konsekwentnie go zbywała. Niestety bez skutku.

Na szczęście wszystkie rozmowy były nagrywane, więc po kolejnym razie razem z szefem musieli skorzystać z bazy danych i wyłapać wszystkie nagrania z niedoszłym amantem...
Włoskiemu bohaterowi nie było już tak wesoło, gdy nagrania rozmów dotarły do jego przełożonego w firmie we Włoszech.

Historia ku przestrodze zarówno wydzwaniającym jak i odbierającym takie telefony.

tzw Kapeć

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 162 (236)

#7966

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Któregoś dnia czekam w kolejce do kasy banku, żeby wypłacić trochę pieniędzy. Jak zwykle w kolejce stoją 3-4 osoby. W międzyczasie okienko "kredytowe" obsługuje innych klientów.

Nagle do banku wbiega dwóch barczystych mężczyzn "w pełnym ekwipunku"
(z karabinem, hełmem, w grubej kamizelce). Nie pamiętam, czy mieli napis "Ochrona" ale od razu było widać, że to ochroniarze, a nie napastnicy.
Zaczęli powoli iść do kasy dokładnie rozglądając się na boki i z poważną miną przyglądając się każdemu klientowi.
Gdy już prawie doszli do kasy, kasjerka spojrzała pod ladę i mówi:
- Ojejku, znowu guzik alarmowy kolanem naciskam...

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 993 (1113)

#7926

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Akcja dzieje się w zwykłym osiedlowym sklepie spożywczym.
Właśnie obsługiwany jest starszy pan, za nim stoi starsza pani.
Pan kupił całkiem sporo i mówi:
- Znalazłem 100zł to sobie dziś nakupuję.
Na to stojąca za nim kobieta:
- O! To ja zgubiłam! Proszę mi oddać!!
Jak tylko to powiedziała, kasjerka i obsługiwany pan zaczęli się głośno śmiać. Oczywiście chciwa klientka nie wiedziała dlaczego.
Kasjerka jej tłumaczy:
- Ten pan zawsze jak więcej kupuje, to żartuje, że albo znalazł albo wygrał pieniądze!
Klientka cała czerwona wyszła ze sklepu...

osiedlowy spożywczak

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1442 (1592)