Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

este1

Zamieszcza historie od: 24 marca 2012 - 22:49
Ostatnio: 25 lutego 2024 - 22:34
O sobie:

Piszę z telefonu. Słownik jest okrutny.

  • Historii na głównej: 6 z 12
  • Punktów za historie: 1499
  • Komentarzy: 391
  • Punktów za komentarze: 2330
 

#88247

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mój operator komórkowy jest genialny.

Napisałam wypowiedzenie i chyba przyjęli je do wiadomości. Rozumiem, że do mnie dzwonią, a nuż zaproponują coś lepszego. Nie rozumiem tego, że jak odbieram to się rozłączają. Już mam 3 numery zapisane.

Jak oddzwaniam to wrzuca mnie na ich infolinię. Żeby porozmawiać z człowiekiem trzeba posłuchać ok 10 minutowego wykładu o polityce prywatności czy czymś takim.

Od kilku dni nie reaguję, to zaczęłam dostawać wiadomości, że kogoś złapała poczta, ale się nie nagrał.


Mi nie zależy, im powinno.

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 137 (155)

#85615

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Co do zachowań na drodze i wyprzedzania...

Krótki rys sytuacyjny. Tam gdzie mieszkałam na tamten moment, moje auto było dość rozpoznawalne, potrafiłam w poniedziałek usłyszeć, że byłam tam i tam w weekend, bo auto.
Do pracy miałam około 10 km ekspresówką. Pracował ze mną pewien 'Rosjanin' (mówią po rosyjsku ale jak powiesz, że z Rosji to się obrażają), z którym miałam dobre relacje do momentu kiedy coś mu się nie spodobało i zaczął mi dogryzać. Póki to były bzdury nie utrudniające pracy, miałam to gdzieś.

Wychodzę pewnego dnia z pracy i wracam do domu, dojeżdżam do BMW od wyżej wspomnianego, jedzie 80km/h, dopuszczalna jest setka, więc zaczynam wyprzedzanie. Zrównałam się z nim i jak na liczniku miałam już 120, to zdecydowałam że odpuszczam, bo jechaliśmy równo. Ja w hamulec i kierunek żeby wrócić za niego a... on też hamuje! Moje auto jest cięższe, więc jakbym nie zareagowała, to bym go zepchnęła do rowu.

Facet mógłby być moim ojcem, ale żeby mi dogryźć ryzykuje do tego stopnia. W ramach 'zemsty' kilka dni później w pracy opowiedziałam historię, że się go boje, że jeśli on chce się zabić to ok, ale ja konfliktów z pracy nie wynoszę po za nią. Zadziałało, do końca trzymał się na dystans. Rozmowy zdawkowo-służbowe.
Najlepsze jest to, że do dzisiaj nie wiem za co się obraził. Dobrze, że już tam nie mieszkam i nie pracuję.

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 102 (116)

#84081

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mam od kilku lat konto na blablacar. Ogólnie polega to na tym, że ja wystawiam przejazd, a ktoś może zabrać się ze mną, co sprawia, że koszty paliwa się rozkładają pomiędzy pasażerów.

Zawsze byłam zadowolona, że albo za fajną cenę pojechałam do domu, albo miałam ekstra pieniądze (bo auto i tak trzeba zatankować).

Od jakiegoś czasu jest tak, że pasażer, chcąc zrobić rezerwację, musi wykupić dostęp i płaci około 20 zł, ja jako kierowca nie mam nic z tych pieniędzy. Po dokonaniu rezerwacji, pasażer dostaje mój numer telefonu i inne dane, jeśli je podałam.

W teorii bajka.

Serwis podał mój numer, więc i prawdopodobnie inne bardziej newralgiczne dane, już co najmniej dwóm osobom, które nie dokonały rezerwacji (wiem, bo dostałam SMS-y dot. przejazdu). Ja nie jestem nawet w stanie sprawdzić, co to za ludzie.

Cenię sobie moją prywatność i dbam, żeby mój numer nie był ogólnodostępny, a oni rozdają go na prawo i lewo.

Uważam się tutaj za pokrzywdzoną, bo tym, że dodaję przejazd, daję im zarobić, a równie dobrze mogłabym znaleźć pasażerów w inny sposób.

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 57 (111)

#81738

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mimo, że pozornie jestem roztrzepana, to w moich dokumentach zawsze był idealny porządek. Od dawna szukam idealnego banku, który nie będzie miał problemu z tym, że znowu zapomniałam loginu do banku(którego nie używam na co dzień, a nagle aplikacja go żąda), albo jakimś dziwnym sposobem zablokowałam dostęp.
Szukam.

W nieistniejącym już w Polsce banku wpłaciłam pieniądze do wpłatomatu. Dobrze, że nie ufałam maszynie, bo na próbę wpłaciłam tylko część. Była awaria i straciłam pieniądze na miesiąc. Przy zamykaniu konta konsultant powiedział, że nie mogę zamknąć konta mając na nim środki. Po kupieniu żelków za dokładnie 16,58 (!) wróciłam i podałam na wniosku numer konta do przelania środków z rachunku.

Następny bank naliczał mi dziwne opłaty za kartę, oraz bardzo nalegał, że muszę założyć konto oszczędnościowe, lokatę bądź inny twór gdzie będę odkładać pieniądze. Podziękowałam.

Skuszona przez koleżankę założyłam konto w bardzo internetowym banku. Na początku było dobrze, byłam zadowolona. Do czasu przeprowadzki za granicę. Okazało się, że w internetowym banku nie da się załatwić wszystkiego przez internet. Po ponad 3-miesięcznej przeprawie i przerzucaniu się, który pracownik był bardziej niekompetentny, zamknęłam konto.

Po przeprowadzce musiałam mieć konto żeby otrzymywać wypłatę. Mój wtedy aktualny partner miał konto na poczcie i zostałam do niego dopisana. Teraz od pół roku bank nie potrafi znaleźć podpisanych dokumentów o przepisanie konta tylko na mnie. On mieszka teraz w innym mieście i nie ma możliwości podpisania ich w oddziale, a bank uparcie wysyła wszystko mi zamiast Jemu. Co ciekawe w tym samym dniu zmieniałam inne dane w banku i tych dokumentów nie zgubiono. Chaos całkowity i nawet pracownicy nie potrafią mi powiedzieć co mam zrobić.

Kolejny bank. Na kartę czekałam 4 miesiące. Poszłam do udziału zamknąć to zdziwienie dlaczego zamykam. No bo proszę pani, skoro na kartę czekam 4 miesiące i dalej jej nie ma, to ile będę czekać na pin? Bez odpowiedzi.


Tak zachowują się banki, w których miałabym trzymać moje pieniądze. Ja rozumiem, że można czegoś nie wiedzieć, ale wtedy należy to uczciwie powiedzieć i dowiedzieć się, zamiast mówić mi, że nie wiem jakie mam konto.

Zbieram na sejf.
Znajomi się dziwią, czemu trzymam oszczędności "w skarpecie".

banki

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 138 (200)

#76934

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O byciu piekielnym samemu dla siebie.

W razie jakichkolwiek wątpliwości oświadczam, że mnie owa sytuacja po prostu bawi.

Mam współlokatora. Dorosły mężczyzna który już zakończył swoją edukację. Przerasta go myślenie przyczynowo-skutkowe. Z jego własnych opowieści to już od dawien dawna.

Odkąd mieszkamy razem w łazience stoi kosz na pranie. Wrzucali wszyscy, ja prałam. Wyprane rzeczy składałam i roznosiłam do pokoi. Obraził się na kosz na pranie, sam sobie będzie prał. Narzeka, że za mało rzeczy włączam w pralce.

Robiłam obiady. Mi bez różnicy jedna osoba więcej czy mniej, więc jedzenie było codziennie. Nie takie robię, przestał jeść. Kupuje sobie swoje jedzenie. Obraził się, że teraz już każdy ma swoje jedzenie! (Nawet podzielił półki w lodówce, tylko mu się mylą).

Zmywałam wszystko lub wkładałam do zmywarki. Nie podobało się, że kubek po kawie (codziennie rano pije kawę i kubek wkłada do zlewu) też był w zmywarce, bo nie włączałam codziennie. Po awanturze o kubek (!!! :D) przestałam myć jego rzeczy. Gdy potrzebowałam zlewu, to wyciągnęłam stosik talerzy i kubków i położyłam na wyspę w kuchni. Obraził się bo nie umyłam a w ogóle to to na jego laptopie stało! (30 cm od, sam potrafi zostawić opakowanie ketchupu na laptopie).

Obecnie jest na mnie wielce obrażony, bo nie chcę się z nim godzić (nie będę z nim gadać setny raz, że się godzimy skoro nie przynosi to skutków). Nie odzywa się i robi mi na złość na każdym możliwym kroku :D

Jest mi bardzo do śmiechu, bo nie umie przemyśleć tego, że sam doprowadza do sytuacji, które mu się nie podobają.
Nie umiem doczekać się wyprowadzki, ale to już całkiem inny temat.

współlokator

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 197 (269)

#28121

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W supermarkecie.

Kasuje się elegancki pan w garniturze, zakupy duże - za kilka stówek. Kasjerka prosi o drobne, żeby móc wydać i nie pozbyć się wszystkich drobnych z kasy.
Wyobrażacie sobie, że pan się zapomniał i zaczął po kieszeniach szukać drobnych, a za paskiem miał kilkanaście batoników pochowanych?

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 674 (828)

1