Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

kasiulecc

Zamieszcza historie od: 25 czerwca 2011 - 17:00
Ostatnio: 15 kwietnia 2014 - 14:26
  • Historii na głównej: 22 z 25
  • Punktów za historie: 21690
  • Komentarzy: 135
  • Punktów za komentarze: 829
 

#12758

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia koleżanki, która pracuje od 8 lat na infolinii jednego z operatorów komórkowych.

P(piekielny):Ukradliście mi 5,40 zł. Miałem jeszcze darmowe minuty, a wy naliczaliście mi opłaty.
Przejrzała fakturę o której klient mówi.
K(konsultantka):Proszę pana przeanalizowałam fakturę i wydaje się być prawidłowa. Dnia 27.06 o godzinie 15:40 skończył się panu pakiet darmowych minut i połączenia były taryfikowane według cennika.
P(piekielni)Przykro mi, ale zadałem sobie trud i policzyłem czas rozmów i jak byk mi wyszło, że minut nie wykorzystałem,zostało mi ich 5.

Pakiet minut nie był duży(30 minut),więc konsultantka zaproponowała, że jeżeli klient pozostanie na linii to policzy czas rozmów aby mieć absolutną pewność.

Liczy....

K:Proszę pana, policzyłam i wszystko się zgadza dnia 27.06 o godzinie 15:40 wykorzystał pan pakiet darmowych minut.
P:Czy pani jest blondynką i zliczyć do 30 nie potrafi? Ja jestem po ekonomii, pracuję w Ważnej Instytucji Państwowej (ukochanej przez Polaków) w departamencie finansów i rachunkowości i proszę mi wierzyć, że potrafię liczyć.
K:Dobrze, może w takim razie policzymy wspólnie
P:Dobrze to ja idę po kalkulator a pani będzie mi dyktować czas rozmów.
K: Zaczynamy 30 sekund, 1:20....
Tutaj coś ją natchnęło....
K:A w jaki sposób wprowadza pan 30 sekund na kalkulatorze?
P:No jak to jak 0,30?!Dyktuje pani dalej...
K:Proszę pana, ale w ten sposób wynik będzie nieprawidłowy. Jeżeli chce pan to w ten sposób sumować to musi pan to wprowadzić jako 0.5, bo jest to pół minuty. Minuta ma 60 sekund, a pan liczy w dziesiętnych.
P:Co mi pani za głupoty opowiada, niech pani dyktuje a nie bzdury wygaduje!
Koleżanka widząc, że w ten sposób się nie doliczą zaproponowała według niej najprostszą metodę
K:To może policzymy inaczej, najpierw pełne minuty a potem zsumujemy sekundy i podzielimy je przez 60, będzie najszybciej.
P:Wiem co robię niech pani dyktuje a nie mi tu nowe zasady matematyki wprowadza.
K:Proszę pana, ale powtarzam, że jeżeli będzie pan w ten sposób liczył to wynik będzie błędny i szkoda naszego czasu.
P:Przypomnę pani, że jestem po ekonomii a pani po czym?
K:Kończę anglistykę...
P:No widzi pani to co pani może wiedzieć o matematyce
K:Proszę pana to, że studiuję kierunek humanistyczny to nie oznacza, że nie znam podstaw....Zapewniam pana, że rachunek jest prawidłowy a pana przekonanie wynika z tego, że błędnie pan sumuje.
P:Dyktuj!
K:To nie ma sensu, wynik będzie błędny.
P:Dyktuj!
K:Proszę pana pracuję w biurze obsługi klienta i nie będę z panem przerabiała materiału z drugiej klasy podstawówki, jeżeli uważa pan, że rachunek jest nieprawidłowy proszę złożyć reklamacje!
P:Złodziejko,odmawiasz dyktowania, bo wiesz, że by wyszedł wasz szwindel! Złożę reklamację bądź pewna!

Daty i godzina w historii zmieniona. Klient reklamacje złożył, ubaw z tego miały wszystkie działy, nawet te nie związane z obsługą klienta, rozniosło się po całej firmie, bo pan w reklamacji uzasadniał swój sposób liczenia wykorzystanych minut podpisał się i przybił pieczątkę Ważnej Instytucji Państwowej.

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 928 (972)

#12768

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia, którą odpowiadano nam na szkoleniach wstępnych do pracy w sieci komórkowej.
Początki rozpowszechniania się telefonii komórkowej, telefony cegły, monochromatyczne wyświetlacze, polifonia, anteny, klapki to tylko takie którymi zakrywało się klawisze, a nie te obecnie znane.
Młode małżeństwo poszło na imprezę zostawiając wnuczkę pod opieką babci, zostawili jej też telefon komórkowy syna instruując,że jeśli naciśnie 2 przyciski to połączy się na komórkę synowej. Z aparatu stacjonarnego połączenia na komórki mieli zablokowane na własne życzenie.
Babcia sobie nie poradziła, na telefonie stacjonarnym znała się bardziej, numer do synowej miała zapisany w notesiku, ale niestety wykonać połączenia nie mogła ze względu na blokadę, usłyszała tylko komunikat o braku takiej możliwość. Babcia zadzwoniła na błękitną linię, żeby jej odblokowali połączenia na komórkę, ale takie zlecenie po pierwsze może złożyć jedynie właściciel, po drugie w formie pisemnej. Konsultantka była miła i jak babcia jej podała początek numeru do synowej to określiła sieć (to były czasy kiedy przenoszenie numerów się nikomu jeszcze nie śniło) i wskazała numer do obsługi właściwego operatora, może tam babci pomogą.
Tu zaczyna się historia właściwa.
Babcia dodzwoniła się na infolinię opowiedziała o swoim problemie i poprosiła, żeby jej wytłumaczyć jak się ten telefon obsługuje.
K(konsultantka):Widzi pani klawisze a na nich cyferki i literki?
B(babcia) No widzę.
K:Czy jak naciska pani klawisze to ekran się podświetla?
B: Tu nie ma żadnego ekranu.
K:Proszę spróbować czy są jakieś elementy do przesunięcia
B:No jest tu taka klapka i bateria.
K:Dobrze,proszę to klapkę zakryć, z drugiej strony aparatu musi być wyświetlacz. Proszę się dobrze przyjrzeć.
B:Nie, nic nie ma.
Konsultantka gorączkowo myśli co to za model, w tamtych czasach nie było ich zbyt wiele i nie kojarzyła aparatu z ukrytym wyświetlaczem.
K:Czy telefon ma antenkę? Czy jakaś dioda się świeci? Czy ma pani jakieś pokrętło? Jakiego koloru jest aparat? Może jakiś napis na nim jest?(pytania pomocnicze w celu określenia modelu telefonu, żeby wiedzieć jak odblokować ewentualną blokadę klawiatury i znaleźć wyświetlacz)
B:Antenki nie ma, jak naciskam to się taka dioda świeci raz na czerwono raz na zielono, koloru jest czarnego i jest napisane Sony (wtedy jeszcze niepołączony z Ericssonem jeden z najpopularniejszych producentów).
Konsultantka myśli, wrzuciła babci muzyczkę, pyta kolegów, przełożonego co to może być za model i gdzie jest wyświetlacz. Doszli do wniosku, że to musi być jakiś aparat z zagranicy. Konsultantka wróciła do babci i kontynuują rozmowę, babcia już telefon zmacała ze wszystkich stron i nadal nic, w trakcie rozmowy wrócił syn z synową, konsultantka na linii, babcia do nich z pretensją, że co za ustrojstwo jej zostawili, że nawet taka mądra pani z biura nie umie powiedzieć jak się z tego dzwoni.
Po tym co usłyszała za chwilę konsultantkę zamurowało.

Syn: Mamo, ale przecież to jest pilot od telewizora! Komórka leży tam!
Syn wziął słuchawkę od mamy, przeprosił, podziękował i się rozłączył… a konsultantka siedziała dalej zamurowana i purpurowa.

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 888 (930)