Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

marchewa88

Zamieszcza historie od: 5 stycznia 2014 - 19:35
Ostatnio: 18 czerwca 2017 - 7:30
  • Historii na głównej: 9 z 13
  • Punktów za historie: 4085
  • Komentarzy: 21
  • Punktów za komentarze: 129
 
zarchiwizowany

#70981

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Czytam piekielnych od dawna.. zazwyczaj jak jadę rano do pracy..

Myślałam, że nie ma u mnie piekielnych rzeczy, ale po dodaniu ostatniej historii uświadomiłam sobie, iż jest tego multum.

Będę o pracownikach.

Jak wspominałam byłam za dobra, bo nie chciałam ich przeciążać. Brałam często ich zmiany.. innego sposobu "dogadzania" nie miałam.

Nie mam nic przeciwko pracującym matkom, naprawdę. Nie raz pracowały już ciężarne, z dziećmi, potrafiące pogodzić pracę z domem.

Ale trafiła mi się ONA. Miła dziewczyna, starsza ode mnie, z 2 dzieci. Bardzo chętna do pracy.

Po 2 miesiącu nastąpił pierwszy zgrzyt.

Dzwoni do mnie o 5 rano, że chora i nie przyjdzie na zmianę. Mało przytomna ogarniam się i jadę na 7 rano do hotelu.

Może się zdarzyć każdemu.

Ale załamka przyszła mi z krańcem marca/ początkiem kwietnia. święta.

Najgorszy czas. Wszystkie pakiety sprzedane, 40 dzieci rozbieganych i samowolnych na hotelu...

ONA- miała mieć nockę z piątku na sobotę i niedzielny dyżur do pomocy.

Pierwszy raz od paru lat mogłam pojechać na święta do domu.

Godzina 14:00 dzwoni do mnie, że jednak ona nie da rady, idzie na pogotowie i bierze zwolnienie.

5 h przed rozpoczęciem zmiany...

Zatem czekała mnie 24 h zmiana, albo kogoś skombinowanie.

Nikogo nie znalazłam.. Uprosiłam 1 dziewczynę aby wzięła 4 dniówki pod rząd i kolegę aby wziął 3 nocki. Sama nie pojechałam na święta tylko przyszłam do pomocy. Inni byli już w rozjazdach.

Rozumiem, iż można źle się czuć skoro powiedziała mi przez tel, że dnia wczorajszego się źle czuła.

Jeden dzień na ustawienie zmiany to dużo.

5 H przed kompletnie stawia mnie pod ścianą.

Zatem jeżeli to czytasz Malwino, wszyscy byliśmy Ci bardzo wdzięczni...

Hotel

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 99 (195)
zarchiwizowany

#60358

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Byłam wczoraj na pogrzebie.

Nie mogę zrozumieć dwóch rzeczy:

1) Jak można iść pożegnać się ze zmarłym, namiętnie cały czas żując gumę..?

2) Jak można przyjść na pogrzeb w kabaretkach i sukience ledwo przysłaniającej tyłek?!

Świat wariuje..

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 7 (127)
zarchiwizowany

#58187

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Będzie tym razem z cyklu piekielnych lekarzy.

Rok temu, powiedzmy że moja znajoma i podwładna dajmy jej Ola poprosiła mnie o tydzień urlopu bo chciałaby pojechać do rodziców, gdzie cudem załatwiła sobie wizytę u specjalisty.

Spoko, aż tak długo się nie działo więc dałam jej urlop, chociaż już wtedy trochę niemrawa mi się wydawała.


3 dni przed zakończeniem jej urlopu dostaję maila, że jest na zwolnieniu lekarskim z powodu bardzo poważnych problemów zdrowotnych.

Napisała na mojego prywatnego maila a nie na służbowego żeby ktoś przypadkiem go nie odczytał, więc musiało być nie wesoło.

Wróciła kilka dni przed kończącym się zwolnieniem ( i tak przedłużyła je) żeby porozmawiać.

Okazało się, że była w ciąży. Myślę super! i dobrze, że nic nie powiedziałam tylko słuchałam dalej.

Otóż poszła do swojego lekarza w miejscowości w której wynajmowała mieszkanie z narzeczonym.

Pani dr robi usg i mówi:

[Dr]- niestety płód jest martwy, nie ma bicia serca.

Wypisała jej receptę na tabletki na poronienie i wysłała do domu.

Oczywiście po takiej wiadomości raczej nie leci się do apteki i nie wykupuje recepty, tylko idzie się do domu aby przysposobić wiadomość.

Na szczęście Ola wyjeżdżała od razu do rodziców.

Tam jeszcze raz poszła do ginekologa.

USG:

[DR]- o i słyszy Pani jak serduszko ładnie bije?

Tak płód żył i miał się dobrze.

Aż strach pomyśleć, że ona jednak mogłaby się posłuchałać lekarza i tabletki by wykupiła i zażyła.

Boże widzisz i nie grzmisz!

Na szczęście kolejny raz mogę być ciocią.

Nie wiem czy sprawa potoczyła się w bardziej drastycznym kierunku, bo Ola już u mnie nie pracuje. Ale gdyby mi to się przytrafiło to chyba pierwszej kobiecie zrobiłabym krzywdę.

słuzba_zdrowia

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 176 (356)
zarchiwizowany

#58151

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Właśnie się wkurzyłam

Przez co? A no oczywiście przez uczelnię.

Mail z czwartku: Wpisy w sobotę o godz 12, obecność obowiązkowa, później mnie nie będzie.

Ludzie z daleka nie mieli oczywiście jak przekazać komuś indeksy aby zrobić wpis, więc cała grupa przyjechała.

Godz. 11:57 ( dosłownie) Pani z dziekanatu wywiesza kartkę:

"Wpisy odwołane- choroba"

3 min przed.

Tego jeszcze nie widziałam.

Szlag mnie trafił.

szkolnictwo

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 236 (352)

1