Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

marra

Zamieszcza historie od: 9 marca 2012 - 14:58
Ostatnio: 3 sierpnia 2017 - 12:39
  • Historii na głównej: 3 z 7
  • Punktów za historie: 1449
  • Komentarzy: 93
  • Punktów za komentarze: 365
 
zarchiwizowany

#74206

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Nawiązując co historii Miki2016 http://piekielni.pl/74184#comments
Jestem typem człowieka który zaczepia innych i poucza. Oczywiście pani z opowieści widać, że nie zna się na rzeczy i jej „pouczanie” jest nieuzasadnione. Jednak osobiście zdarza mi się ludzi zaczepiać w sytuacji kiedy idą z psem, który ma zbyt mały kaganiec, a już na pewno w takie upały. Wiedza w tym temacie jest bardzo niska, bardzo duży procent przypadków nie ma pojęcia, że pies chłodzi się poprzez ziajanie. Zamykając mu pysk kagańcem doprowadza się do przegrzania organizmu i jednocześnie męczarni. Reakcje są bardzo różne ale więcej na szczęście jest tych pozytywnych. Ludzie przyznają, że nie wiedzieli, mało tego, taki kaganiec poleciła pani krystyna ze sklepu zoologicznego, sklepu w którym porada powinna być kompetentna. I tak, będę zaczepiać dalej.
Mogłabym ten tekst napisać w komentarzu ale może w ten sposób więcej osób go przeczyta, będzie reagować i dzielić się tą wiedzą dalej.

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 76 (130)
zarchiwizowany

#72957

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Rozmowa z przedstawicielem pomarańczowej sieci komórkowej:

-Dzień dobry, czy rozmawiam z właścicielem firmy?
-przepraszam z kim?
-właścicielem firmy
-???nie
-to proszę numer do właściciela
-ale o co chodzi?
-proszę pani dzwonię z firmy pomarańczowej
-ale my nie mamy numerów z pomarańczy
-no wiem…dlatego dzwonię, proszę numer do właściciela…
-ALE W JAKIM CELU??
- <ciężkie westchnięcie> mmmm, dobra dziękuje miłego dnia życzę.

Pierwszy raz zdarzyła mi się taka „rozmowa”, ktoś mi powie co to miało być?

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 2 (32)
zarchiwizowany

#70338

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Temat, który powraca jak bumerang w tym okresie świąteczno-sylwestrowym. Petardy...
Niemalże od zakończenia wigilii zaczyna się jazda z wystrzałami i głupimi dzieciakami. Dlaczego nikt nie przejmuje się koszmarem jaki przeżywają zwierzęta w tym czasie? Te nasze domowe, te bezdomne i te dzikie. Wszystkie niestety cierpią. Jestem w stanie zrozumieć zabawę i fajerwerki 31 grudnia, nawet przez cały dzień, należy się bawić i imprezować ale na litość Boską żeby walić tymi bombami tydzień przed i tydzień po sylwestrze?
Wszystkie moje psiaki są przerażone, z ogonami podkulonymi, niektóre z nich nie chcą wręcz się załatwiać przez kilka dni. O ile możemy w miarę zapanować nad psami czy kotami, podać im środki uspokajające przepisane przez lekarza weterynarii o tyle nad spłoszonym koniem już nie. Ludzie, takie zwierze może nawet zabić nie tylko opiekuna ale i osoby trzecie. Pomijam fakt, że może stać przy tak dużym zwierzęciu np. dziecko, koń się spłoszy i tragedia gotowa.
Osobiście uważam, że sprzedaż tego przeklętego dziadostwa powinna być dopiero 31 grudnia. Niestety oprócz dzieci, takie zabawy urządzają sobie również dorośli, co to powinni mieć więcej podobno rozumu. Niestety nie jest tak.
Miejcie wyobraźnię.

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 127 (181)
zarchiwizowany

#67666

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Ciąg dalszy historii http://piekielni.pl/67579

- przebieranie, przykład: Mały wstanie o 7, oczywiście przebiera piżamkę i wskakuje w ciuchy jak dla mnie czyste i schludne. O godzinie 9 Ala postanawia wyskoczyć do sklepu, rzecz jasna z Małym. Należy go więc przebrać w bardziej wyjściowe ciuchy… bo tamte się nie nadają na wyjście. Po powrocie (godzina-dwie) oczywiście przebieranko do ciuchów „po domu”.

- Ala nie zostawi Małego pod opieką dziadków, nie ma opcji. Dlaczego? Bo mogą mu dać coś do jedzenia czego nie powinien jeść, może się przewrócić i akurat jej nie będzie, będzie chodził brudny itd. Na chwilę owszem, kiedy jest w domu ale jak musi wyjść zabiera go ze sobą.

- pal licho dziadki, gorzej, że Ala ma opory żeby zostawić Małego z jego własnym ojcem, bo przecież też może się coś wydarzyć. Tym samym będąc kiedyś z nią na zakupach zamiast cieszyć się, że ma chwilę relaksu Ala dosłownie jak wiatr przeleciała po sklepach. Na moją sugestię, że może na spokojnie poszuka tych gaci których potrzebuje bo Mały jest bezpieczny Ala odpowiedziała, że w tych sklepach nic nie ma i musimy wracać bo biedny Mały będzie musiał w domu pić „tą starą wodę co stoi cztery dni”…(czyt. ojciec pozwoli mu się napić wody mineralnej z kuchennego blatu, otwartej dzień lub dwa wcześniej).

- mamy w domu 4 psy, jeszcze w tamtym roku kiedy Ala odwiedziła nas z Małym, klęknął on sobie na podłodze, żeby wygłaskać jednego z nich. Siłą rzeczy kolana brudne i miał trochę sierści. Trzeba było się przebrać. Teraz widzę, że trochę Ali z tym przeszło.

- dwa psiaki bardzo lubią bawić się jabłkami, a już na pewno jak ktoś im je rzuca jako piłki. Niedojrzałe wiadomo-spadają. I te opadłe z ziemi zwykle służyły jako „piłki”. Małemu spodobała się zabawa w rzucanie psom jabłek ale w pewnym momencie zabrakło ich już pod drzewem, co zrobiła Ala? Zaczęła zrywać zdrowe z drzewa, bo przecież Mały chce no i tak świetnie się bawi. Doprowadziło mnie to do szału przyznam szczerze bo owoce z tej jabłoni są przepyszne (a rodzi co dwa lata) to po pierwsze a po drugie wypadałoby mieć trochę szacunku do natury.

- w tamtym roku kiedy rodzina Małego przyjechała w odwiedziny, Ala rzecz jasna spała z Małym w jednym łóżku bo zdarzało mu się obudzić w nocy i nauczony był po omacku szukać jej ręki, kiedy ją złapie, śpi dalej.

- Mały ma osobną półkę w lodówce, żeby ktoś przypadkiem nie podebrał jego jedzenia.

- nawiązując do komentarzy odnośnie przedszkola. Otóż Mały już do niego chodzi, przez kilkanaście pierwszych tygodni co chwile miewał biegunki i sporadyczne wymioty. Wiemy dlaczego.

- mieszkanie Ali musi być codziennie odkurzane, bo Mały bawi się na podłodze. My przy psach nie robimy tego codziennie.

- nie wiem czy w poprzedniej opowieści wpisałam, że brudne ciuchy Małego nie mogą być prane z ciuchami dorosłych (rozumiem jak niemowlak, ale pięciolatek?).

- jakiś czas temu Mały nabawił się lekkiej biegunki, trwała w zasadzie pół dnia. Oczywiście ktoś z nas z pewnością mu coś dał rzecz jasna bez jej zgody:„od jutra pełna kontrola jedzenia”.
Czyli wyszło tak, że ktoś z nas specjalnie zapodał coś Małemu żeby miał biegunkę…


- ostatnio Ojciec Małego wyskoczył z nim do sklepu. Mały był ubrany w majty koszulkę i czapkę, upał 35 stopni więc jak dla mnie normalnie wyglądający, wesoły dzieciak. Ala zdziwiła się niemożliwie i skomentowała to, że Mały wygląda jak z patologicznej rodziny i jak mógł go w takim stroju zabrać do sklepu w dodatku majty brudne. Sklep 50m od domu.

Ciężki chleb mówię Wam…

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 89 (251)

1