Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

mru

Zamieszcza historie od: 2 lipca 2011 - 20:43
Ostatnio: 14 maja 2024 - 16:15
  • Historii na głównej: 18 z 30
  • Punktów za historie: 19430
  • Komentarzy: 380
  • Punktów za komentarze: 4806
 
zarchiwizowany

#13603

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jak tylko nauczyłam się mówić trułam rodzicom żebyśmy kupili psa. Poczytawszy sobie "Lessie wróć" dostałam już kompletnego amoku. Potrzeba posiadania psiego przyjaciela stała się tematem codziennego trucia. W końcu rodzice wymiękli.
Akurat znajomi postanowili oddać za przysłowiową flaszkę pięknego prawie rocznego dalmatyńczyka. Darowanemu koniowi... tfu! psu w paszczę itd.... Pies był piękny, przyjacielski z pozoru bez wad. Właściciele go już nie chcieli bo im kury dusił. A starzy jeszcze wtedy młodzi... wydawało im się że taki pies w bloku to będzie pięknie leżał, blisko poligon i lasy to problem żaden. Hahahaha o naiwności ludzka.
Mając dziesięć lat stałam się właścicielką piekielnie inteligentnego demona z hiperprzerośniętym instynktem łowieckim. Na początku przeszurał mnie po betonie. Zdobyłam szacunek psa bo pomimo zalania się krwią bydlaka nie puściłam.
Skubaniec potrafił zdjąć KAŻDY kaganiec a w ostateczności w kwadrans wygryźć w nim dziurę, przegryźć smycz i zwiać na wolność.
Na początku poznawał teren dookoła bloków bzykając wszystkie psie samice i trzebiąc stada miejscowych gołębi.
Następnie zaczął się zapuszczać w okolice domków jednorodzinnych gdzie ludzie trzymali kury. W miasteczku wtedy były dwa dalmatyńczyki. Średnio raz w tygodniu musieliśmy zapłacić za jedną, dwie zamemlane kury.
Szczytem dokonań bydlaka było przepędzenie środkiem miasta (i zatamowanie ruchu)spanikowanej owcy. Skąd on ją wytrzasnął do dzisiaj nie wiem.
Zanim odkrył pasące się na poligonie krowy, na szczęście się przeprowadziliśmy.

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 207 (263)
zarchiwizowany

#13596

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Moim piekielnym jest tato. Tato jest bardzo specyficznym i nieszablonowym człowiekiem. Jest jednym z niewielu z lekarzy z powołania a co za tym idzie zamiast intratnej specjalizacji przynoszącej kasę wybrał sobie anestezję. Skutkiem czego jako jedno z niewielu lekarskich dzieciaków odkąd pamiętam zawsze biegałam w dziurawych trampkach.
Tato pomimo wielkiej pasji i dobrego charakteru w ogólności jest też cholerykiem z misją prostowania świata. Jak czytam tu opisy typu piekielni vs wiecznie grzeczni opisujący to tatko jest jakby drugim biegunem takich postaw. Całe życie powtarzał " chamstwo dziecino należy zwalczać chamstwem i KULTUROM OSOBISTOM" starsi zapewne pamiętają z jakiego to cytatu parafraza :)
Tato jako biedak medyczny wiecznie dorabiał na dyżurach. Między innymi w małym miasteczku. I tam tez jeździliśmy zobaczyć się z nim i przypomnieć sobie jak wygląda ten koleś co niby z nami mieszka a tak naprawdę jest wiecznie na dyżurze.
I tak pewnej słonecznej soboty popylamy my sobie w składzie mama, brat i ja do tatki.
Jakieś 20 metrów przed samym pogotowiem z hukiem otwierają się drzwi tegoż przybytku. Razem z drzwiami wypada menel. Menel wypadł w sposób sugerujący że wcześniej ktoś w środku nadał mu już stosowną prędkość po czym padł na czworaka, wstał i zaczął spierniczać w popłochu.
Za nim z "GODNOŚCIOM OSOBISTOM" wytoczył sie tatulo i obwieścił menelowi, oraz połowie miasteczka:
- I żebym cię tu k...a więcej ch...u więcej nie zobaczył bo ci tak dupę skopię że cię więcej głowa nie będzie boleć !!!!
Myśmy z lekka osłupieli, menel się zmył.
No i tatko się zreflektował że przy nieletnim narybku własnej roboty mięsem rzuca.
Historia wyglądała tak (relacja tatki):
- Miasto małe. Nie ma co robić. Nuda od płota do płota to miejscowe piją od rana jak tylko sklep z procentem otworzą. Niemniej ile można pić. To tez się robi nudne. (czasy kiedy w telewizji były dwa kanały a "mody na sukces" jeszcze nie wynaleźli ) Więc miejscowe znaleźli sobie rozrywkę. Przychodzą zawiani i mówią gdzie ich boli. Obowiązek zbadać jest. A naprawdę przychodzą bo to dla nich rozrywka żeby ich młode pielęgniarki pooglądały i pobadały a i za tyłek taką złapać to potem jest co opowiadać kolegom od jabola.
Pechowo dla nich tatko miał tam dyżury kilka razy w miesiącu. Po jakimś czasie menele załapali że nie opłaca im się "chorować" jak tatko ma wartę.

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 152 (198)