Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

n527

Zamieszcza historie od: 26 sierpnia 2011 - 0:07
Ostatnio: 3 października 2015 - 22:33
O sobie:

Bydlak i upierdliwiec z talentem do przyciagania kłopotów.

  • Historii na głównej: 13 z 16
  • Punktów za historie: 11125
  • Komentarzy: 70
  • Punktów za komentarze: 591
 

#21681

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ostatnio widzę sporo historii, dotyczących ludzi próbujących chyba wymusić wjechanie w tylny zderzak. (sam byłem tego świadkiem wracając ze świąt). Historia kolegi, Jarka.

Znajomy ma poloneza, duże bydlę, ciężkie jak czołg, po tuningu optycznym i technicznym. Wersja z zestawem lamp na dachu i jeszcze kilkoma z przodu (nie wiem po co, ale się sprawdza w trudnych warunkach).

Sytuacja: Warszawiak, wiecie o co chodzi, wyprzedził i nagle po pedałach. Droga pusta, ograniczenia nie widać, znajomy prawie mu wjechał w dupsko, w jakąś s(z)kodę nowszą. No uj, niech mu będzie, może sarnę zobaczył czy coś. Jadą 50 na godzinę, przyspieszyli do 80, a ten znowu hamulec i do 30/h. Kolega aż musiał kontrować, litania przekleństw była, ale dobra, piekielny jakiś się trafił, wyprzedzić nie ma jak bo ślisko strasznie las, w dodatku ciągle auta z przodu. Sytuacja znowu, tym razem widać, że ewidentnie chce sobie spowodować wypadek. Tutaj wkurzenie i jak tylko z przeciwległego pasa nikogo nie było, przyhamował mocno i dalejże przełączył oświetlenie (taki przełącznik jak w myśliwcach - tuningowca fantazja) i odpalił wszystkie osiem reflektorów prosto w auto piekielnego. (odpalają się tak, że przez sekundkę jest tylko czerwony drucik, a potem skaczą od razu na pełną moc).

Ten chyba oślepł, (bo z tego, co wiem, te lampy o mocy atomowo-przeciwlotniczej oświetlają drogę na 3-4 km do przodu, zostawiając wszystko w odcieniach błękitu a ogólnie bliżej do czarno-białego) Warszawiak zabujał autem z jednej krawędzi pasa na drugi i wylądował na poboczu, ostro hamując i stając prawie bokiem. Wyrzutów sumienia nie zanotowano.

Nie rozumiem, to odszkodowanie i zrobienie komuś gorszych świąt jest aż tyle warte, by spowodować wypadek?

Mazowsze

Skomentuj (41) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 687 (771)

#16665

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Smutna sytuacja z życia wzięta, Wrocławski rynek. Jedno z przejść na naprawdę przelotowym skrzyżowaniu, na głównej trasie przejazdowej przez miasto.

Ludzie stoją, czekając na zielone światło, dochodzę do krawędzi i staje w niewielkiej grupce ludzi i patrzę sobie w komórkę, odbierając smsa.

Obok stała dziewczyna, mniej więcej siedemnaście lat, teraz to trudno ocenić. Nos w komórce, słuchawki i ciemne okulary przeciwsłoneczne. Ktoś drgnął obok niej i dziewczyna ruszyła z byka (!) na pasy, ledwo co udało mi się chwycić ją za plecak i z całej siły pociągnąć w tył, samemu wyskakując częściowo na ulicę, auto zatrzymało się z piskiem opon, tylne koła były tam gdzie stałaby dziewczyna. A więc 100% szansa na potrącenie.
Kierowca pognany klaksonami ruszył dalej, wyklinając ciężkimi zakrętami przez szybę.

Jedyne co usłyszałem to to, że jestem "popierdolony" bo mogłem zniszczyć jej (?!) nowy plecak.

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 909 (941)

#16539

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Poczta Polska, czyli coś, co istnieje, niektórzy z tym walczą, a większość już nie ma siły.

Awizo. Czyli wróg każdego, kto czeka na przesyłkę.

Jak 99% ludzi też dostaje awizo czekając na list i siedząc w domu bujając się od pokoju do pokoju, czasami tylko grając na kompie, czy oglądając telewizje, standardowo dla listonosza mnie nie ma.

Dzwonienie na pocztę, skargi, nic nie dawało. Postanowiłem się zaczaić na listonosza, którego pani na poczcie określiła jako niepełnosprawnego, który nie może chodzić dużo - nie zostawię do tego komentarza.

Stałem sobie trzymając ulotki pozabierane ludziom na rynku dnia poprzedniego, listonosz przyszedł punktualnie (do poczty mam rzut kamieniem, a z okna wystarczy dobrze plunąć)

Wszedł do klatki dzwoniąc po całym, absolutnie całym domofonie, z góry na dół. Podszedł do skrzynki i zaczął wrzucać kilka kopert i pocztówek, po czym wyciągnął bloczek i zaczął wrzucać Awizo. Czekałem cierpliwie aż wrzuci do mnie do skrzynki, brat dodam siedział w domu, gdy wrzucił podskoczyłem do niego ze spokojnym tonem.

- Panie Listonosz, jakie Awizo, w domu brat jest i czeka na przesyłkę. No jak tak można, wstyd!

A ten skok za drzwi i prosta, aż mu ta wózkoteczka podskakiwała na kostce.

Dodam, że listonosza nie dogoniłem, to był najszybszy inwalida jakiego widziałem.

Awiza dalej w skrzynce.

Gospodarstwo Domowe

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 687 (761)