Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

pineza

Zamieszcza historie od: 25 sierpnia 2011 - 7:09
Ostatnio: 30 kwietnia 2018 - 17:41
  • Historii na głównej: 4 z 11
  • Punktów za historie: 2448
  • Komentarzy: 31
  • Punktów za komentarze: 136
 
zarchiwizowany

#62045

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jest w mieście taka dzika łączka, na której spaceruje mnóstwo ludzi z psami. Łączka typu dżungla, trawa po pas, jakieś krzaczki, drzewka, dzicz ogólnie.


Dostałam tam parę dni temu opiernicz od jakiejś baby, bo mój pies raczył tam nabrudzić (znaczy się załatwić). Usłyszałam wykład na temat tego, jaki to syf po psach zostawiamy, że to brud i smród, bakterie, sanepid, brak estetyki, wulgaryzm itp.


Wszystko może byłoby logiczne, trafne i prawidłowe, gdyby mój pies narobił w centrum miasta na środku chodnika, a nie w dzikiej głuszy, pośród:
sterty puszek,
potłuczonych butelek,
roztrzaskanego telewizora,
papierów,
kartonów po wiśniówce,
folii po piwie,
szkieletu odkurzacza,
zwałów zbutwiałej odzieży,
i, nomen omen, nadtłuczonej muszli klozetowej,
które to ekologiczne śmieci upiększają łączkę non stop. I kto zostawia po sobie większy syf?

dzikie pola?

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -6 (56)
zarchiwizowany

#59200

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Tak mi się przypomniało:


Zbierałam kamienie. Takie zwykłe, polne, przydrożne, wyłowione z morza, rzeki, jeziora, taszczone z lasu, znalezione pod domem. Nie jakieś wielkie, drobnica, za to pamiątkowa.
Zbierałam je na Morzem Czarnym, na Kaukazie, w Tatrach, Kopenhadze, Wiedniu, Częstochowie, Władysławowie, pod mostami w Stańczykach.

Drobna kolekcja pamiątek z miłych mej duszy miejsc zajmowała dwa litrowe słoiki. Stały sobie na biurku, nie wadząc nikomu. Każdy kamyczek zapamiętany, ciekawy, opisany w zeszycie "zbiórek", ot, taki szmergiel nastolatki.

Pojechałam na studia.

Po powrocie kolekcji nie zastałam.

Mamusia wywaliła "te śmieci" bo robiła porządki na święta...

Przestałam zbierać cokolwiek....

rodzice

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 97 (347)
zarchiwizowany

#47567

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Mam do oddania zwierzę - czemu i jak to nie na ten portal.

Ogłoszenie widnieje w internecie. Czasem dzwonią telefony. Wczoraj zadzwonił "miłośnik zwierząt": gadka szmatka, ile lat, jaka rasa itp. I na koniec: "czy nie możemy mu przesłać psa kurierem?"

Serio?????

"kurier"

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 139 (267)
zarchiwizowany

#45115

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Przypomniała mi się historyjka z poczekalni u ginekologa.

Gabinet malutki, wciśnięty między gastrologa i kardiologa, miejsca tyle co kot napłakał, w zasadzie trzy krzesełka w "poczekalni". Ludzi tłum, do pani ginekolog z 8 kobiet z widocznymi brzuszkami, w tym ja (jakiś 8 miesiąc). Dołożyć jeszcze należy tych czekających do lekarzy innych specjalności, wcale nie wyglądających na zdrowych. Na krzesełkach siedzi starszy pan, okropnie blady i wychudzony oraz dwie kobitki w ciąży.

W ten tłum wpada nagle pustak (taki nietypowy, bo nie blond, za to ubrany jak na zlot dziwek pod lasem). Płaskie, chude, mini pod samą brodę. Dziewczę się rozgląda i pyta, która ostania do gina. Jak się zorientowała, że długie czekanie ją czeka walnęła z grubej rury:
- Ja muszę usiąść, bo w ciąży jestem.

Takiego plucia jadem ze strony wszystkich czekających dawno nie widziałam. Najważniejsze, że pustak zniknął jak kamfora w ciągu 2 minut z cegłą na twarzy taką, że szpachla go nie zakryła.

poczekalnia u ginekologa.

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -2 (30)
zarchiwizowany

#40436

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Polskie Sądy....

Znajomy otrzymał wezwanie na rozprawę. Wezwanie zawierało: sygnaturę akt, wykaz osób, których rozprawa dotyczy, pouczenie o konsekwencjach niestawienia się.
Żadną miarą nie mógł dojść czego sprawa dotyczy: "...postępowanie z urzędu o zmianę postanowienia...." Ki czort?

Wysupłał ostatnie pieniądze, zabrał podopiecznego, którego sprawa dotyczy, pojechali w świat.

Pomijam tu pierdółki jakimi jest połączenie stolicy z resztą kraju, bo nie o PKS i PKP to opowieść.

W sądzie stawili się wymęczeni (noc spędzona u rozrywkowych znajomych, a rozprawa bladym świtem - nie mieli jak dojechać rano, musieli zaiwaniać dzień wcześniej), ale o wyznaczonej przez Sąd godzinie. Sąd na wokandzie przyznał się do marnacji czasu - opóźnienie sięgnęło godziny.

Na sali sądowej dowiedzieli się, że:
sprawa dotyczy tego i tamtego,
stawiając się na rozprawę powinni mieć ze sobą kupę papierów na powyższy temat plus wnioski (sztuk 3),
w związku z niedopełnieniem papierologii Jej Wysokość Sędzina odracza rozprawę o 2 miesiące,
są debilami, którzy jadąc na sprawę są nieprzygotowani.

Na grzeczne okazanie lakonicznego wezwania JWS osobaczyła jeszcze znajomego, że jest bezczelny i niech się nie mądrzy bo to ona tu rządzi i nie będzie parobek błędu Sądowi wytykał.

Na Jej korzyść zadziałał fakt, że zmieniła łaskawie godzinę rozpoczęcia następnej rozprawy na późniejszą, przyjmując do wiadomości fakt, że jednak 300 kilometrów z kawałkiem to nie przejażdżka z Otwocka do Młocin.

A ja mam pytanie: dlaczego wymiar sprawiedliwości ma sprawiedliwość w odwłoku? Dlaczego nie napiszą porządnie, o co chodzi, po co wzywają obywatela do Sądu - te dwa, trzy zdania więcej wiele by ułatwiły. Zwłaszcza, że kartka A4 jeszcze trochę tekstu zmieściłaby spokojnie. Najważniejsze na wezwaniu jest jednak pouczenie o konsekwencjach niestawienia się, które zajęło ponad połowę kartki.

Dlaczego my wszyscy za to płacimy - petent nie wie po co jedzie, dowiaduje się na miejscu, Sędzia wyznacza nowy termin, sprawa się odbyła, zapłaciliśmy za jej przygotowanie, prowadzenie itp, po czym zamiast skończyć na tej jednej mamy kolejną? A kasa za to idzie z mojej kieszeni. Płacimy za pracę Sądu, zużyte tony papieru, tonerów, bilety miesięczne osób pracujących tam itp, itd.

Znajomy na jedną rozprawę, która w zasadzie się nie odbyła zmarnował: 260 zł, niemal 2 doby na dojazdach (wolne z pracy dostał tylko na dzień rozprawy), kupę nerwów, wiarę w siebie i coś czego nie da się zmierzyć - zaufanie do instytucji publicznej.

Ale warto było - Sąd pracuje i ma efekty - co z tego że zerowe. Co z tego, że proste sprawy ciągną się latami. Sąd ma się dobrze.

Sąd rejonowy w "stolycy"

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 132 (200)
zarchiwizowany

#23558

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
W moim mieście miał miejsce wypadek. Przyjechały odpowiednie służby, zabezpieczyły co trzeba w tym wjazd z obu stron w uliczkę, na której doszło do stłuczki. Pan Strażnik Miejski zabezpieczał wjazd bardzo solidnie, machał lizakiem, pomagał sobie rękami, własnym ciałem broniąc wjazdu. Tuż obok niego, na pobliskim trawniku trzech chłopców, na oko po 11-12 lat znęcało się nad koszem na śmieci, trawnikiem i ogrodzeniem sąsiedniej posesji. Pan Strażnik Miejski nawet nie drgnął, przecież jego tam nie było...... i sytuacji rozwalania mienia nie mógł widzieć. On został przydzielony do jednego Ważnego Zadania - Zablokowania Drogi.

Efekt: zniszczony kosz, zadeptany całkiem ładny kawał trawy, zniszczone roślinki ozdobne, rozsypane dookoła ozdobne kamyczki. I ja, mająca ciągle przed oczami i uszami reakcję młodych na mój apel o "zaprzestanie wykonywanych czynności": "Wypierd... kur..." poparte zamachem metalowym koszem na moją skromną osobę.

Obok miejsca wypadku

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 133 (159)
zarchiwizowany

#17856

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Tata w MOPS-ie. Brak dochodu jakiegokolwiek, taki splot okoliczności, do tego choróbsko śmiertelne i uniemożliwiające normalne życie. Dodatkowo: I stopień niepełnosprawności i Legitymacja Zasłużonego Honorowego Dawcy Krwi.

Dzwoni tata codziennie do szacownej instytucji, czy mają już dla niego pieniądze - zasiłek pielęgnacyjny (który nawet na dojazdy do szpitali i środki opatrunkowe nie starcza). Raz się zdarzyło, że decyzja o pieniądzach dotarła do niego, gdy akurat był w szpitalu - ma się jutro stawić w kasie, bo pieniądze są. Siłą rzeczy się nie stawił, bo szpital teleporterem nie dysponuje. Zadzwonił, wyjaśnił w czym rzecz. Ależ oczywiście, nie ma problemu, jak wyjdzie to kasę wypłacą. Wyszedł 2 dni później, już był nowy miesiąc. Poszedł do MOPS-u, kasy nie ma, bo nikt nie odebrał, zrobili zwrot na konto jakieś tam, bo nowy miesiąc i muszą mieć poprzedni rozliczony czy coś. Po ostrej dyskusji pozwolili mu się pofatygować do kasy po kilku dniach.

Minął miesiąc, Tata znowu dopytuje się o pieniądze, które mu się należą z tytułu: choroby, I grupy inwalidzkiej, Zasłużonego Dawcy. I co słyszy od MOPS-ianki: Otóż ona mu "załatwi" (z wielką łaską) pieniążki wcześniej, tylko żeby znowu nie musiała zwrotu robić, bo nikt się po nie nie zjawi.
- Czy ja mogę wobec tego dostawać te pieniądze na konto? Bo mogę po prostu być w szpitalu, czy mogę słabo się czuć i nie dojdę do Was? - grzecznie się petent pyta.
- Nie, bo to inna pula pieniędzy i nie możemy ich na konto wysyłać. Musi być odbiór osobisty. Tylko żeby Pan na pewno się zjawił, bo ja tu dla Pana specjalnie wcześniej załatwię....

I tak dyskusja, sugerująca, że Tatuś specjalnie, na złość babie z MOPS, miał w nosie poprzedni termin wypłaty kasy, że specjalnie po nie nie przyszedł, żeby ona musiała zwrot robić. Ogólnie, że zmarnował jej czas i chęci dobre.

- Wie Pani co, jak do tego czasu nie umrę, to przyjdę w tym terminie. - rzekł Tata już po prostu zrezygnowany, przybity, czy ja wiem..... dobity.

Do ciężkiej cholery, nie siedzi w tym MOPS-ie dlatego, że jest żulem, degeneratem i na dynks mu brak, tylko dlatego, że jest umierający i nie może pracować na emeryturkę Paniusi z MOPS. Czy to on jest dla MOPS-u czy MOPS dla niego? Dlaczego babka, która przecież i tak chodzi po środowiskach nie przyniesie mu tej kasy do domu? Po co MOPS istnieje? Żeby człowiek w potrzebie został przydeptany bardziej? Po co wielokrotnie ratował ludzkie życie oddając najcenniejszy dar? Żeby młodsza od niego panienka traktowała go jak obywatela niższej kategorii. Takie jest "dziękuję" społeczeństwa. W państwowej instytucji. Ech....

MOPS - w całej Polsce jak sądzę.

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 113 (195)

1