Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

razzor91

Zamieszcza historie od: 22 lipca 2012 - 9:34
Ostatnio: 30 lipca 2022 - 11:37
Gadu-gadu: 2100655
O sobie:

Student IT, pracujący w galerii handlowej, pasjonat czytania piekielnych historii sporadycznie dorzucający coś od siebie ;)

  • Historii na głównej: 14 z 17
  • Punktów za historie: 5412
  • Komentarzy: 170
  • Punktów za komentarze: 1053
 

#67163

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Warszawski blok, na granicy centrum i Woli, sobota, godzina ok. 18:00.

Spokój i odpoczynek po całym tygodniu pracy i nauki mojej siostrze i jej współlokatorkom zakłócił przeciekający sufit w łazience. Jako, że nieszczęścia chodzą parami, to co ciekło, nie pachniało zbyt ładnie mówiąc delikatnie.

Szybka decyzja zapadła, trzeba iść do sąsiada. Sąsiad siostrze był nieznany, a na dodatek nie otwierał drzwi od domofonu (dla wyjaśnienia, na każdym piętrze są dodatkowe drzwi na domofon prowadzące do kilku mieszkań). Na szczęście któryś z sąsiadów wpuścił dziewczyny na klatkę, jednak wiele to nie dało, bo sąsiad drzwi nie otwierał.

Następnie telefon na policje, która przyjechała po 1h, bagatelizując problem, łaskawie się pofatygowała do sąsiada i im udało się dostać do mieszkania.

FINAŁ.

Sąsiadem okazała się starsza Pani (ok. 75 lat), której zapchał się kibel jakieś 2 tyg. wcześniej. Nie stanowiło to jednak dla niej przeszkody z wykorzystywania go w 100%. Nie otworzyła drzwi, bo nie musiała, jak sama twierdzi.

Na szczęście wszystko zakończyło się względnym happy endem, córka sąsiadki pokryła koszt remontu łazienki, jednak niesmak i łazienka wietrzona przez kilka dni pozostały.

Blok w stolicy

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 324 (406)

#67030

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jestem kierownikiem punktu z tuszami do drukarek w podwarszawskiej galerii handlowej.

Ogólnie na piekielnych klientów raczej nie trafiam, ale dziś zdarzył się ten szczególny.

Przychodzi Ważny Pan [WP], garnitur i w ogóle, świeci się jak miliony monet. Bez dzień dobry ani nic, rzuca mi tusze na ladę i mówi to samo proszę.

Dla wyjaśnienia, jest u nas na stoisku taka promocja, że gdy przyniesie się stary tusz marki, którą sprzedajemy (dawny sponsor Legii), to dostaje się na kolejną sztukę tej firmy 10% zniżki.

Pan jednak na 5 tuszy miał tylko 1 tusz naszej marki, jednak domagał się zniżki na wszystkie. Jako, że nie mam dziś nastroju, a Pan nie był zbyt miły, odmówiłem udzielenia zniżki na cały komplet.

Pan Ważny jednak twierdził, że jest stały klientem (okazało się, że wziął 2 faktury, jedną w 2012r., drugą w 2014r.) i JEMU SIĘ NALEŻY.

Niestety, nie należy i Pan wziął tylko jeden tusz ze zniżką, rzucają przy tym groźbami ze wszystkich stron i kierunków.

Teraz się pewnie zastanawiacie, o jaką kwotę tak Pan intensywnie walczył?

12zł... (brutto)

PS.
Nic mnie tak nie wkurza jak tekst, że coś się komuś należy w ramach samego istnienia, poza tym, gdyby Ważniak był miły i kulturalnie zapytał o możliwość rabatu na całość oraz dobrze zagadał, to by dostał.

PPS. Pan brał fakturę na salon Jeepa, więc raczej te 12zł nie stanowiło być albo nie być dla jego firmy.

sklepy

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 376 (426)

#66196

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dziś tak bardziej o strażakach i mentalności ludzkiej.

Parę miesięcy temu w godzinach nocnych (ok.2), pod moim blokiem pojawiła się straż pożarna na kogutach. Okazało się, że w mieszkaniu na parterze coś się ulatniało, jakiś czad, bądź inna substancja trująca. Karetka zabrała 2 osoby.

Strażacy jednak, jak na profesjonalistów przystało, postanowili sprawdzić mieszkania na 1 pietrze, czy aby trująca substancja nie zaatakowała również tam. Byli przy tym na tyle głośno, że nie spałem i bez problemu otworzyłem im drzwi, jak zapukali i do mnie. Byłem w domu z mamą, która się obudziła, ale jednak nie bardzo wiedziała, co się w ogóle stało.

Następnego dnia przysłuchałem się jej rozmowie z koleżankami o tym, że po co otwierać strażakom w nocy, budzą tylko, a przecież nic się nie stało.

Naprawdę, ważniejszy jest sen niż sprawdzenie, czy wszystko w porządku w uzasadnionym przypadku?

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 394 (478)

#36583

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia miała miejsce kilka miesięcy temu. Dotyczy szpitala neurologicznego w naszej wspaniałej stolicy, mieszczącego się na ulicy Sobieskiego.

Ponad roku temu neurolog stwierdził u mnie podejrzenie choroby Wilsona, krótko powiem, że jest to choroba wpływająca na układ nerwowy człowieka, nieleczona jest coraz bardziej uciążliwa i po czasie, śmiertelna. Zostałem skierowany do szpitala i tam przeprowadzono mi badania oprócz 1, na które miałem się zgłosić do w/w ośrodka sam.

Zgłosiłem się do instytutu, gdzie miła Pani asystent stwierdziła, że mój przypadek jest ciekawy (byłem zdecydowanie najmłodszą osobą w instytucie mając 20 lat wtedy) i osobiście przyjmie mnie za tydzień Pani Dyrektor Szpitala, piekielna kobieta, co się potem ujawni.

Ale ok, mija tydzień, przyjeżdżam, rejestruję się i czekam pod gabinetem wśród facetów i kobiet co najmniej po 40... No i przychodzi znana mi asystentka i zabiera mnie do gabinetu szefowej.

Od wejścia czułem, że nie jest to wzór łagodności. Gabinet spory, na każdej ścianie kilkadziesiąt zdjęć sław dziedziny neurologii i psychiatrii. Piekielna doktor przegląda moje badania, oglądany obraz na komputerze z rezonansu, itd. Po 15 minutach analizy stwierdza:

Piekielna: - Panie razzor, otóż po przejrzeniu Pana badania owszem stwierdzam,że ma pan objawy choroby Wilsona, ale są to lekkie objawy i nie powinien się pan niczym przejmować.

Ja: - Ale pani doktor, ja odczuwam te objawy i mi one przeszkadzają w życiu i chciałbym wiedzieć co mi jest i jak temu zaradzić.

P: - No dobrze, ale jest pan jeszcze młody i objawy pewnie ustaną, a tego badania nie mogę panu zrobić, bo NIE JEST ONO REFUNDOWANE, tylko może zostać pokryte z kasy szpitala. A wie pan, 700zł dla szpitala to duża kwota, a pan i tak spokojnie jeszcze pożyje z 20 lat.
Oczywiście, może pan te badania wykonać u nas prywatnie.

J: - Ale proszę pani, jestem niezbyt bogatym studentem, pracuje i opłacam sobie sam studia i nie stać mnie na wydatek 700zł, zwłaszcza, iż jestem ubezpieczony. Poza tym dostałem skierowanie od innego lekarza na te badanie, więc czy to nie jest wystarczający powód żeby przeprowadzić mi te badania?

Piekielna spojrzała się na mnie znacząco i z pogardą i zaleciła odprowadzić mnie do wyjścia swojej asystentce. Ta, nie mówiąc nic, odprowadziła mnie do wyjścia.

Mój wniosek jest taki, że jeśli w tym kraju nie umierasz, to jesteś zdrowy...

służba_zdrowia

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 517 (557)