Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

risingsun

Zamieszcza historie od: 11 maja 2013 - 19:02
Ostatnio: 21 kwietnia 2016 - 20:58
  • Historii na głównej: 5 z 8
  • Punktów za historie: 2990
  • Komentarzy: 65
  • Punktów za komentarze: 446
 

#71122

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Chciałabym się odnieść do historii http://piekielni.pl/70646. Jakkolwiek nierealnie dla niektórych brzmi jej końcówka, tak bagatelizowanie zachowań i tekstów takich jakimi ten "pan" ją uraczył mogą być groźne w skutkach. Jaka była moja historia?

Przed paroma laty poznałam pewnego młodego mężczyznę, znajomy znajomych. Uznając, że przecież rozmowa między mężczyzną i kobietą nie jest "wiążąca", sobie z nim rozmawiałam. Kiedy nalegał na spotkanie uświadomiłam mu, że owszem, możemy iść do kina jako kumple, ale nie ma na nic liczyć, o czym UCZCIWIE GO INFORMUJĘ. Niby rozumiał.

Ale kiedy już na spotkaniu zaczął mówić rzeczy, które w głowie mi się nawet nie śniły, postanowiłam zakończyć znajomość.
Ilość SMS-ów, telefonów była zatrważająca. Treści- chore. Bo mu się nie odmawia, ja jeszcze nie wiem, że o nim marzę, będzie mnie miał, choćby nie wiem co i wtedy się przekonam, że tylko on może dać mi szczęście.

Zablokowałam jego numer. To zaczął kręcić się w okolicy mojego mieszkania, miejsca pracy, nauki. Zawsze wracałam z kimś.
Każdy, któremu mówiłam o tym, że się boję, bagatelizował to uznając, że chłopak ma złamane serce i mu przejdzie.. Aha...

Kiedy nic nie działało, zaczął podszywać się pode mnie na forum erotycznym, rozdając mój numer telefonu, gadu-gadu. Dostałam mnóstwo SMS-ów, mnóstwo zdjęć na gg, wiadomo jakich. Dopiero jeden z tych panów, na moją wyraźną prośbę i informację, że ktoś mi szkodzi, powiedział, co to za forum, co za nick, co za dane...

Byłam przerażona. Sprawa została załatwiona na drodze sądowej, ale przypłaciłam to depresją, nawet kiedy wracam autobusem i jestem jedynym pasażerem, boję się samego kierowcy, bo co jak on też jest niezrównoważony? Czuję strach, kiedy siada obok mnie w autobusie mężczyzna, nie mówiąc o tym, że nawet taksówki są dla mojej psychiki zagrożeniem i za szofera robi mój facet, któremu miesięcznie dorzucam się do paliwa. Wciąż chodzę do psychologa.

Jakiś czas temu doszły mnie słuchy, że przeciwko "panu niezrównoważonemu" toczy się postępowanie w sprawie gwałtu i nękania.

Jak czytam komentarze facetów, że dziewczyna zareagowała głupio, na wyrost, to moja nienawiść rośnie, bo wszyscy są mądrzy dopóki to nie dotyczy ich żon/kobiet/sióstr/córek. A i wtedy nie są w stanie sobie wyobrazić, jak to paraliżuje i zmienia życie.

Skomentuj (43) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 451 (485)

#69466

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Witam, dziś o piekielności... ludzkiej, mentalnej.

Do niedawna wierzyłam w przyjaźń damsko-męską. No właśnie, wierzyłam.

Studiuje zaocznie, co determinuje fakt, iż na kierunku jest wielu dorosłych ludzi (głównie mężczyzn), którzy w branży już pracują, a papierek jest jedynie wymagany do awansu.
Na zajęciach poznałam M. Fajny facet.
Pokazywał mi mnóstwo zdjęć swoich córeczek, opowiadał z radością o swojej rodzinie, nawet o swojej żonie. Uznałam, że jest porządnym facetem i będzie dobrym kumplem, z którym wymienię się notatkami, zrobię wspólny projekt, czy po prostu porozmawiam między zajęciami. I tak minął może rok studiów. Pisaliśmy od czasu do czasu na Facebooku, dzwonił do mnie... coraz częściej. Zapaliła mi się czerwona lampka, kiedy zamiast po pracy dzwonić do swojej żony, dzwonił do mnie. Na moje pytania o ten fakt, śmiał się, i zawsze jakoś to wytłumaczył. Dalej słyszałam zachwyty nad rodziną/dziećmi/żoną, myślę sobie, nie ma co się martwić.

Po powrocie z dłuższej delegacji, po zjeździe zaprosił mnie do siebie, a bo to projekt omówić trzeba, a bo to i tamto. No i miałam zobaczyć pokój dziewczynek.

Prysło wszystko, kiedy zamiast notatek moim oczom okazało się wino, przyparcie do szafki w kuchni (proponował herbatę) i magiczne słowa.... że rodzina to jedno, a każdy facet ma swoje tajemnice, i chyba nie mam 10 lat by wierzyć, że facet może chcieć od kobiety czego innego, niż... no ;)

Takiego rozczarowania CZŁOWIEKIEM nie czułam już dawno, oczywiście znałam to z historii wielu osób, ale nie doświadczyłam osobiście.
A dlaczego o tym wszystkim piszę? Właśnie dostałam wiadomość od jego żony, że mam się odczepić (wersja wulgarna) od niego, bo on ma rodzinę, a ja jestem najgorszą K. i wszystko do mnie wróci, kiedy i mojego męża będzie kusić inna....
Po prostu zostawiłam szal w domu M.... żona znalazła.

Uwielbiam kobiety za ich brak solidarności względem innych kobiet, zrzucanie winy zawsze na nie i oczywiście zero uwag do swoich mężów, bo to ZŁE KOBIETY uwodzą Bogu ducha winnych, naiwnych, głupiutkich i zagubionych mężczyzn.... Czy po prostu wstyd tej kobiecie przyznać się przed samą sobą, że mogła źle wybrać? ;)

Nie wierzę, że to była jednorazowa akcja z jego strony.

Skomentuj (77) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 390 (526)

#65023

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia, którą zaraz przytoczę bawi mnie, ponieważ nigdy nie padłam ofiarą takich oczekiwań. Ale szczerze współczuje kobietom, którym przyszło żyć z takimi matkami/teściowymi/same takie są.

Jechałam sobie autobusem, nieco zmęczona po wykładach na uczelni, pełna radości, że w domu już czeka facet z obiadem.
Na przeciwko mnie siedziały dwie babuleńki, po siedemdziesiątce. Znam je, mieszkają w moim bloku, znam ich dzieci.
Od jednej z nich bije ogromne ciepło i serdeczność, od drugiej niekoniecznie.
Rozmowa jak to rozmowa - dzieci, wnuki, synowe.

Pani, od której ciepło nie bije, miała bardzo dużo w tej kwestii do powiedzenia. A zatem:

To nic takiego, że synowa pracuje tyle samo godzin co syn, to nic, że równie ciężko. Ona jest bezczelna, i ona chce by jej Karol "pracował w domu", a przecież on po pracy zmęczony jest, musi odpocząć... Druga babcia pyta:

- Ale przecież Anitka też pracuje ciężko, wracają o tej samej porze, no to też zmęczona. A mi to mój Bogdan też zawsze pomagał, i radośniej było, że wspólna praca.

- Zmęczona, nie zmęczona ona jest żoną i matką, od tego jest żeby w domu było czysto i ugotowane, a ona, zamiast odebrać w środę dzieciaki z przedszkola, to nie, bo Karol musi, bo ona ma siłownię i kosmetyczkę. Kto by to widział, żeby tak dzieci zaniedbywać i tylko się stroić, by obcych facetów kusić.
- Ale przecież i mężowi miło, że może oko zawiesić, że Anitka zadowolona... i tak jeszcze chwilę. Otóż to. Anitka nie ma prawa niczego chcieć od Karolka, niczego oczekiwać od życia i podobać się sobie, bo jest matką i żoną. I koniec kropka. Służyć ma. Bo jak Karolek był młodszy, to ona Karolkowi wszystko. Mężowi też wszystko. To teraz zrzędzi.

Osobiście znam Anitę i Karola. Mimo takiej matki, to świetny facet, który nie uważa, że "pomaga w domu" tylko wykonuje prace domowe, bo to przecież ICH dom i ICH dzieci, a nie tylko jej. Wspólnota. Dobrze, że mądry chłop, mimo mamusi takiej.

Teściowa

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 598 (696)

#63400

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Sprawy, nie na bieżąco, ale trochę się tego nazbierało.

W maju tego roku, wraz z dwiema przyjaciółkami postanowiłyśmy zamieszkać razem. Każda miała stosunkowo dobrze płatną pracę (jak na możliwości przed-studenckie ;)).

Wiedziałyśmy - omijać mieszkania w kamienicach, które bywają problematyczne, omijać mieszkania bezczynszowe (by uniknąć ryzyka kolosalnych rachunków, o których tyle się od czasu do czasu słyszy), by omijać ofert zbyt tanich, wynajmu pięter w domach.

Znalazłyśmy. Po miesiącu. W ciągu tego czasu dowiedziałyśmy się, że dlaczego nie chcemy ubić interesu życia i dostać mieszkania po niższej cenie za "obsłużenie Pana" raz w tygodniu? Bądź "zabaw na żywo", w końcu jesteśmy aż trzy. Inne to by się biły, by móc spokojnie się uczyć a nie na mieszkanie zarabiać. No ale w końcu trafiło się! Mieszkanie schludne, świeże, kuchnia i łazienka po remoncie. Cena adekwatna to metrażu i stanu. Krótki wywiad środowiskowy po sąsiadach. Żadnych problematycznych staruszków, wszystko ładnie. Wzięłyśmy.

Mieszkanie wynajęłyśmy od pewnego Pana KK.. Na około 50-60 lat. Naprawdę, trudno oszacować dokładniej. Zaczęło się krótko potem.

Wszystkie sporo pracowałyśmy, dodatkowo ja, zawsze w nieregularnych godzinach.
Pewnego dnia wróciłam wcześniej do domu. Wbiłam kod, wchodzę. Dochodząc na parter widzę zdyszanego Pana KK, ze speszonym uśmiechem, kręcącego się przy drzwiach. Rzekomo chciał porozmawiać. 2 zdania i tyle go widziano. Po tygodniu i rozmowie z przyjaciółką okazało się, że i ona przyłapała go tutaj dwa razy. Postanowione, że nie ma co przekładać w czasie i czas zmienić zamki. No ale natłok obowiązków, wyleciało.
Temat ucichł.

Mówiłam, że kocham swoją pracę? Mam świetnego szefa, który daje mi pracę do domu, mogę wykonywać ją o każdej porze dnia i nocy. Byle była na "jutro". Zabrałam papiery, wszystko co niezbędne i ruszyłam do domu. Do bloku weszłam wraz z sąsiadką. Mieszkania otwierać nie musiałam, bo mieliśmy gościa. Moim oczom ukazał się Pan, w sytuacji następującej: cała moja bielizna wyjęta z szuflady, porozkładana na łóżku, jedna para majtek w jego dłoniach. Ogarnął mnie taki szał, że najpierw krzyczałam, potem wyrzuciłam, a na końcu śmiałam z żałości bytu tego pana. Decyzja krótka, wynosimy się stąd. Skoro miał czelność wchodzić pod naszą nieobecność (wiem, nasz błąd, przekładanie zmiany zamków w czasie- pan policjant nas zbył w tej sprawie), bawić się naszą bielizną, to kto wie, czy nie miałby czelności zamontować kamer, podglądać nas czy nie wiadomo co?

Może dla kogoś mało piekielne, ale dla dziewczyn, które dopiero wchodzą w dorosłe życie (pierwsze mieszkanie, praca, niedługo studia) i zetknięcie się na dzień dobry ze stosem ofert, jak to łatwo wynająć mieszkanie za danie dupy, jak to nic takiego, że ktoś popatrzy/podotyka, jak się może przysłużyć i łatwo coś osiągnąć takim sposobem jest bardzo nieprzyjemne. Wszystko równa się uprzedmiotowieniu i poczuciu bycia kawałkiem mięsa.

Wynajem mieszkanie

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 534 (630)

#62775

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jedno z większych, ale nie największych miast w Polsce.
Moja ciocia choruje na raka. Leczenie idzie nieźle, ale chemia robi swoje - wszystko odbiło się na jej wyglądzie. Szara, ziarnista cera, brak włosów, brwi. Jednak te narysować można, a na głowę założyć chustkę - tak też czyni:)

Odwiedziłam ją i razem poszłyśmy na zakupy do dużego marketu na literę K. ;)
Zakupy zrobione. Idziemy do kasy. Wtedy słyszę "Powinna w domu siedzieć, a nie chodzi i zdrowym pięknym ludziom obrzydza dzień". Słowa te padły od grupki 2-3 na oko- dziewiętnastolatków. Wiek może tłumaczyć głupotę? Może tłumaczyć to, jak bardzo zepsutym trzeba być, by uważać, że świat to tylko to co piękne, zdrowe? Czyja to wina, że dzieci uczy się takich wartości, odsuwa od nich choroby, problemy dnia codziennego, coś co może spotkać każdego? Pierwsze co pomyślałam sobie to to, że współczuje ich przyszłym żonom, bo co stanie się jak po ciąży nie będą wystarczająco atrakcyjne? Schowają je w domu i znajdą ładniejsze?

Ciocia nie przejęła się słowami. Uśmiechnięta opowiedziała mi historię, jak to kobieta (50-55 lat, obca!) w sklepie poinformowała ją i męża cioci, że powinna dać chłopu spokój, by sobie znalazł zdrową i dorodną kobitę co mu nie umrze a nie, ona go zadręcza chorobą... co to za sposób myślenia?

sklepy

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 482 (578)

1