Profil użytkownika
sayus ♀
Zamieszcza historie od: | 3 lutego 2013 - 13:26 |
Ostatnio: | 1 grudnia 2016 - 15:47 |
- Historii na głównej: 11 z 17
- Punktów za historie: 5759
- Komentarzy: 51
- Punktów za komentarze: 265
« poprzednia 1 2 3 następna »
Ta, u mnie na uczelni jest to samo :D Starasz się o IOSa (indywidualna organizacja studiów), odrzucają Twój wniosek bo "praca nie jest podstawą do IOSa", yay!
@Fressa: No osobiście uważam że rozkraczanie dziecka na wprost 4 dorosłych facetów to nie jest dobry pomysł. Bo dzisiaj siedziałam ja z kolegami, a kto tam może siedzieć jutro?
@sutsirhc: Nie, było podpisane jako "hot dog jeden.". Dlatego też próbowałam się dowiedzieć, co takiego w tym hot dogu jest niezwykłego, że płacę za niego więcej :')
Ooo... Przeżyłam dokładnie to samo, gdy miałam robiony zabieg laserowy nosa. Wrzucili mi jakąś gazę nasączoną znieczuleniem do nosa, tylko że wszystko z tej gazy spłynęło gardłem... Nie czułam języka i pewnie z powodzeniem dali by radę wyciąć mi migdałki, ale nos dalej "żywy". 3 pięlegniarki trzymały mi głowę podczas zabiegu, a do lekarza nie dochodziło, że znieczulenie nie złapało i też słyszałam tylko powtarzającą się formułkę "nie może boleć, było znieczulenie". Uczucie podobne do leczenia kanałowego bez znieczulenia, tylko że w nosie. Nie polecam, ani jednego, ani drugiego...
@Morog: Akurat ta, do której uczęszcza "uczy go życia". Poza nim na jedną opiekunkę jest tylko dwójka podobnych dzieci, mają wiele zajęć razem i uczą się takich podstaw jak proszenie, jeśli czegoś chcą/potrzebują, dziękowanie, przepraszanie i podstawowa komunikacja czy tak błahyh dla nas czynności jak czekanie na swoją kolej, "spokojne" poruszanie na ulicach, etc :) Byłam na kilku zajęciach i osobiście jestem pod wielkim wrażeniem, tym bardziej, że sama do tej pory miałam raczej złe zdanie o szkołach specjalnych.
@Morog: Chłopak uczęszcza na terapię i uczy się w szkole specjalnej :) Co nie zmienia faktu, że zdarzają się sytuacje jak wyżej - całe szczęście bardzo sporadycznie.
@Igielka: Szczerze Ci powiem, że nie wiem. Ja jedynie dostałam wytyczne, by rano go odwozić (między 9 a 10 rano, niezła impreza musiała być), a po 15 wracać z nim na piechotę do domu - podczas spacerów nie ma z nim żadnych problemów. Zresztą nawet w tym tramwaju była to jednorazowa sytuacja od dłuższego czasu (wg. relacji mamy i poprzedniej opiekunki).
@KoparkaApokalipsy: Chłopak poza autyzmem ma także cały zespół innych cech, które czynią go niepełnosprawnym. Całkowicie leży u niego motoryka mała (czyli niby się chwyci, ale wychodzi mu to dość topornie = trzymanie się w tramwaju kilka minut nie wchodzi w grę), często się "zawiesza" - po prostu nagle odlatuje, nie kojarzy gdzie jest, nie wie co ma robić, zamyka się w swoim małym światku (trzymanie się w tramwaju - j.w.). Ma problem z oczami - źrenice źle u niego pracują - wystarczy szybka zmiana światła, żeby nic nie widział. I można by się dalej rozpisywać, ale ani nie znam odpowiedniej terminologii jego przypadłości, ani nie jest to potrzebne do wyjaśnienia głównych przyczyn, dla których lepiej jest go sadzać.
@thebill: Na szczęście dzieciaczek ogólnie jest grzeczny - ma za sobą już kilka lat terapii. Z reguły nie zaczepia obcych - wyjątek stanowią np. jakieś ciekawe torby i wtedy próbuje je opukać, ale zazwyczaj pomaga zwykłe "nie wolno i dalej siedzi grzecznie. Nie wiem jak sprawa się miała kilka lat temu z prostej przyczyny - opiekunką jestem od niedawna. Ale jak gdzieś wyżej wspominałam - młody ma naprawdę niezłą dyscyplinę. Więc prędzej sam by "oberwał" niż komuś obcemu miałoby się robić awanturę.
@dodolinka: Wszystkie moje komentarze odnosiły się głównie do Twojego pierwszego komentarza, bo - jak ktoś już wyżej wspomniał - ciężko wyłapać w nim ironię. A i przez ten czas, jaki spędziłam przy młodym jestem strasznie wyczulona na takie "ataki". Niestety, ironia lepiej działa w rozmowie w 4 oczy niż w komentarzach w internecie...
@dodolinka: Wiem tyle, ile jest mi potrzebne do pracy :) I jakoś żaden z przedstawionych przez Ciebie argumentów u młodego sie nie sprawdza. I skoro mówisz, że masz takie dziecko... No cóż. Współczuję w takim razie Twojego podejścia do niego, odnosząc się do pierwszego komentarza.
@dodolinka: I szczerze - chłopak którym się zajmuje jest bardzo grzeczny. Za to często się "zawiesza". I ładny zdecydowanie nie jest, chyba że dana osoba lubi zniekształcone dziecięce buzie, zez i inne wady których nie jestem w stanie ani nazwać ani opisać. "bezstresowe wychowanie" - takiej dyscypliny jak ma ten chłopak brakuje obecnie wielu dzieciakom. Więc obstawiam że temat autyzmu też jest dla Ciebie nie do końca zrozumiany...
@dodolinka: poza autyzmem jest niepełnosprawny i to po nim widać. Wzmianka o autyźmie ma głównie na celu wyjaśnienie pierwszej sytuacji.
Nic mnie już nie zdziwi po tym, jak nie mogłam wziąć laptopa za 1000 zł, bo nie miałam zdolności przy zarobkach powyżej średniej... A moja mama nie mogła wziąć lodówki na raty, bo miała umowę zlecenie na czas nieokreślony, mimo, że w jednym miejscu pracowała już ponad 5 lat. Życie. A raczej życie w Polsce.
Wystarczy jeden mały kruczek prawny.. Oficjalnie sklepy nie mogą ustalić kwoty minimalnej przy płatności kartą. Ale wystarczy zamienić zdanie na "do takiej i takiej kwoty przyjmujemy tylko gotówkę" i problem znika. Bo przecież nikt sklepowi nie zabrania przyjmować tylko gotówki :)
@Ostryy13: hmm.. pewnie dlatego, że ADHD to nadpobudliwość, a nie chamstwo :)
@PiekielnyDiablik: pierwsze co mi wtedy przyszło do głowy, to "też mam ADHD, więc mogę" i strzelić jednemu z nich w łeb, ale zachowanie pracy było dla mnie jednak ważniejsze ;p
Przy ostatniej rozmowie z panią z xxx firmy dowiedziałam się, że biorą numery z książek telefonicznych. Na moje zdziwienie, bo nasz numer nie pojawia się w takowej od 10 lat conajmniej, pani mi nieśmiało powiedziała, że to książka z 97 :) I bądź tu człowieku mądry...
Nie znam się. Sama nie mam auta, więc i ubezpieczenia nie są mi potrzebne. Wiem jedynie że z jej "kieszeni" pójdą naprawy. Więc na pewno sporo straci. Ps. sam zderzak w pierwszym aucie - naprawa ok. 1500 zł brutto :)
Tylko tu dochodzą koszty napraw 2 stukniętych aut + jej własne :) może dlatego niższy ten mandat.
Moja mama była w pierwszym aucie. Więc to informacje z pierwszej ręki :)
osobówką. Nie wiem jakiej marki, wiem że typu combi :)
Jak już pisałam wyżej - na kolejny zabieg czekała półtora miesiąca, ponieważ lekarz - profesor uj wie jakiej sławy stwierdził że sam chce ją zoperować, mimo iż były miejsca i lekarze, którzy również mogli wykonać ten zabieg. Mój błąd że nie umieściłam tej informacji w historii. Pierwszy zabieg odbył się szybko, jako "pilny". W naszym rejonie nie jest wcale tak źle, jeśli chodzi o miejsca. Szczególnie w nagłych wypadkach. No... Chyba że pan profesor się pojawia... Nie chciałam urazić wszelkich dobrych lekarzy. Ale Ci z historii naprawdę mogli doprowadzić rodzinę do szału.
A jakie pojęcie może mieć starsza kobieta na temat wszelkich chorób? Skoro pani doktor, to winna się znać na rzeczy - takie przekonanie babcia wiązała z nią do czasu diagnozy. A też trudno, żeby jej dzieci, które de facto miały już własne rodziny latały za nią. W końcu sama zapisywała się do pani doktor, z własnej woli do niej chodziła. Czyli niby wszystko w normie.
Marnować czas na niepotrzebny zabieg? Półtora miesiąca temu babcia mogła mieć wykonany ten zabieg. Odwleczono go tylko dlatego, że Pan Wielki i Znany w Świecie Profesor, który badał ją na początku września stwierdził, iż sam chce ten zabieg wykonać. Podczas gdy również inni lekarze w tym przybytku mogli to zrobić.