Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

sixton

Zamieszcza historie od: 25 lutego 2013 - 20:48
Ostatnio: 31 grudnia 2017 - 16:16
O sobie:

Błazen.

  • Historii na głównej: 5 z 12
  • Punktów za historie: 2965
  • Komentarzy: 727
  • Punktów za komentarze: 6311
 

#68348

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Znajomy kupił mieszkanie.
Płoty, kamery, ochrona, recepcja - nowoczesne osiedle poza granicami jednego z większych polskich miast.
Czasem wydaje mi się, że ludziom od nagłego przypływu gotówki miesza się w głowach na temat spokojnego życia z dala od miejskiego gwaru. Prostym przykładem jest ta piekielna historia...

Kolega posiada klasyczny model rodziny 2+2. Starszy syn jest w wieku początkowego nauczania, natomiast młodszy rozpoczyna edukacje przedszkolną. Wszystko ładnie, pięknie, ale co takie dzieci mają robić w domu w czasie wolnym?

Podsunąłem znajomemu pomysł, żeby zapytał się w biurze deweloperskim czy przypadkiem nie istnieje możliwość postawienia jakiegoś placu zabaw. Odpowiedź przyszła szybko: NIE... Jedyny 'zielony skwerek' na osiedlu przygotowywany jest pod budowę... fontanny. Dopiero przy powiększeniu przestrzeni osiedlowej i następnej budowie dwóch bloków mieszkalnych, znajdzie się miejsce na plac zabaw - czyli jakieś 3/4 lata...

Jak się również okazało, brak miejsca dla zabaw swoich podopiecznych okazał się być problemem tylko moich przyjaciół. Sąsiedzi wysyłają swoje dzieci po prostu na szereg zajęć pozaszkolnych typu: basen, lekcje językowe, lekcje gry na instrumentach... lub kupują im konsole czy inne iPody. Zwykła zabawa odeszła do lamusa - dosłownie.

Znajomy nie pozostawał w tyle i najprostszym sposobem kupił małą piaskownicę ogrodową i huśtawki.

Kiedy wydawało się, że problem został minimalnie rozwiązany, a dzieciaki w końcu zaczęły bawić się na dworze, któregoś dnia sąsiadka zapukała do drzwi kolegi w ręce trzymając - ŻYLETKI.
Ktoś w nocy postanowił rozsypać w okolicy miejsca zabawy dzieciaków ostre żyletki, najprawdopodobniej komuś musiał przeszkadzać hałas pod oknem...

Sprawa została oczywiście zgłoszona na policję, jednak zważając na ilość kamer - ciągnie się zdecydowanie zbyt długo.

podmiejskie osiedle

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 494 (566)

#68191

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Sytuacja działa się około 8 lat temu, nie ma to jednak najmniejszego znaczenia dla historii.

W tamtym czasie posiadałem moje pierwsze cztery koła, które z perspektywy czasu bardzo miło wspominam, chociaż wtedy nie były powodem do specjalne dumy.
Wozidłem owym był Opel Corsa A (kwadrat) z silnikiem 1.0 o zawrotnej mocy dwóch garbatych osłów. Próba wyprzedzanie czegokolwiek nie będącego pieszym wymagała dysponowaniem przed sobą pełno wymiarowym pasem startowym wyposażonym w wieżę kontroli lotów.

Gdy udało mi się rozpędzić Corsolota (tak pieszczotliwe zwał go mój kolega z roku) do prędkości, która umożliwiała jazdę bez narażania się na ciągłe trąbienie jadących za mną samochodów, starałem się ją utrzymywać za wszelką cenę.
I właśnie to okazało się zgubne.

Jechałem sobie szczęśliwie trasą na Sochaczew, błękitne niebo, bak prawie pełen (w tamtych czasach oznaczało to po prostu że nie jechałem na rezerwie), prędkość na liczniku około 70 - 75 km/h. Wydaje się, że nic nie może popsuć tej sielanki, a jednak.

Droga prowadziła przez jakąś małą miejscowość (teren zabudowany), postanowiłem nie zwalniać bo a) nie rozpędzę swojej maszyny do tej prędkości przez następne 50 km i b) co chwilę wyprzedzają mnie samochody z prędkościami rzędu 120 km/h. Myślę sobie, że skoro tyle jadą to znaczy, że droga jest dobra, nie ma przejść dla pieszych itd.

Wyjeżdżam zza zakrętu a tuż przed maskę wyskakuje mi... policjant machający lizakiem.
Pedał hamulca w podłogę!
Pisk opon i chmura dymu... Udaje mi się zatrzymać i nie rozjechać odważnego stróża prawa. Mam ochotę poprosić go o wezwanie karetki, bo jestem święcie przekonany że to nie stan przedzawałowy a pełno prawny zawał.

[P] - Policjant
[J] - Ja

[P] - Dzień dobry, starszy aspirant ble ble [pełna formułka]
[J] - Panie! Czy Panu życie niemiłe tak wyskakiwać na drogę tuż za zakrętem?!!! Przecież mogłem Pana zabić!!
[P] - No tak.. - z pełnym spokojem - widzi Pan, należy jeździć wolnej, bezpieczniej, to mała miejscowość tu mogła wyjść krowa, pies, dziecko... - monolog trwa w najlepsze, a nas mijają kolejne samochody z prędkościami w granicach 100 - 140 km/h.
[J] Przerywam tą tyradę - To dlaczego nie zatrzymuje Pan tych wszystkich kierowców którzy jadą często dwukrotnie szybciej niż ja?!
[P] Znowu z pełnym spokojem i flegmą - A myśli Pan że mi życie obrzydło? Przecież jakbym wyszedł przed takiego co jedzie 120, to nie miałby szans wyhamować...
[J] aaa... ee.. mhhh...

Zadałem już tylko pytanie czy gdybym jechał szybciej to by mnie nie zatrzymał, na co uzyskałem twierdzącą odpowiedź. Nie pozostało mi nic innego jak przyjąć mandat (miło że najniższy jaki mógł dać) i odjechać z ciągle miękkimi kolanami.
Przecież z tak żelazną logiką nie można się spierać.

P.S. Oczywiście wiem, że jechałem niezgodnie z przepisami i nie mam żadnych pretensji do policjanta za wystawienie mandatu.

policja droga niezaprzeczalna-logika

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 298 (428)

1