Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

speedymika

Zamieszcza historie od: 9 marca 2015 - 2:58
Ostatnio: 1 stycznia 2016 - 2:45
  • Historii na głównej: 13 z 20
  • Punktów za historie: 5455
  • Komentarzy: 100
  • Punktów za komentarze: 774
 
[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
16 września 2015 o 23:06

Doinformowałam się w temacie przyczyn bezdomności tej kobiety. Otóż, wcześniej na tym osiedlu miała 3-pokojowe mieszkanie, które straciła bo zaczęła pić gdy mąż ją puścił w trąbę. Ma 3 synów, próbowali wiele razy ją wyciągnąć z dna, nieskutecznie, w końcu się poddali, sprzedali mieszkanie dużo poniżej wartości bo stało się ruiną i meliną dla żuli. ona odmawia pomocy, ucieka z ośrodków. Tutaj ludzie dają jej jedzenie, ubrania, pieniądze na alkohol. Potrafi rzucać swoją kupą (zrobioną na klatce schodowej) w ludzi zwracających jej uwagę na niestosowność wypróżniania się w takim miejscu. Bilans z dnia dzisiejszego. Między godziną 6-stą a 9.15 - pięć piw kupionych u mnie. Potem jeszcze z 3-4. Kolega z popołudniowej zmiany mówił mi ok. 20-stej że jeszcze po 4 piwa przyszła. Przyjdą zimne noce i zamarznie po tej ilości alkoholu nie będzie w stanie ocenić sytuacji. Odrzuca pomoc, była ostatnio karetka, panie z opieki, policja.... przykre patrzeć jak człowiek sam się unicestwia.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
16 września 2015 o 22:57

@KoparkaApokalipsy: uznałam że trzeba dodać trochę "kolorytu" mojej jak bardzo powtarzalnej i dla wielu z tego powodu - nudnej historii.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
15 września 2015 o 23:30

@Trzosnek: a ile razy widujesz rowerzystę sygnalizujągego ręką zamiar skrętu? Bo ja szczerze to nie widuję...tylko dlatego że nie mam lusterka wstecznego. I nie mówię tu o mlodym pokoleniu, ale o osobach które powinny teoretycznie zdawać na kartę rowerową, kiedyś, dawno temu. moje własne dziecko wożone na bagażniku (jak dawniej, bez fotelika i kasku), nie rozumiało dlaczego tak dziwnie rękę czasami wystawiam. I nie wiem co jej odpowiedzieć jak pyta czemu inni tak nie robią...

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 8) | raportuj
15 września 2015 o 22:03

@PiekielnyDiablik: to chyba patrzyła zbyt krótko...

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 9) | raportuj
15 września 2015 o 21:54

Bezdomny made in Poland: dostaje 2 fajki, bo głupio mi jakoś żeby kiepy po mnie dopalał. Po 20 minutach ŻĄDA kolejnych fajek. obraża się kiedy odmawiam, tłumacząc że ja na swoje papierosy pracuję. kiedy brakuje mu do piwa 10 groszy ale obiecuje że odda, puszczam płazem. Kiedy przychodzi tego samego dnia po 9-te piwo, wciąż nie oddając tych 10 groszy, a ja zwracam uwagę i deklaruję że nie sprzedam póki nie odda długu, obraża się śmiertelnie "bo przecież zawsze płaci, nie kradnie". Więc to jest powód aby mu spuszczać z ceny.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
15 września 2015 o 16:54

@Rehen: @pokrzywdzona: Każdy sklep tej sieci, czy to Żaba czy Fresh, ma innego ajenta (czasem ajent ma więcej niż jeden sklep), który na swoje konto zatrudnia pracowników. Centrali to nie interesuje. Dla nich jedynym i ostatecznym klientem jest de facto..ajent (temat równie piekielny, zasługujący kiedyś na osobną historię). Dlatego tylko od Ajenta zależy jaką ma kadrę na sklepie, to bezpośrednio nie ma nic wspólnego z polityką sieci.

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 12) | raportuj
15 września 2015 o 14:36

@Drill_Sergeant: poza tym niepokoi mnie ewidentnie rasistowski, nazistowski i nietolerancyjny przekaz w Twojej propozycji. Dlaczego dla oznaczenia "złych" Klientów wybrałeś akurat czarny kolor, a dla "dobrych" - biały???

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 12) | raportuj
15 września 2015 o 14:32

@Drill_Sergeant: w takim przypadku należałoby wprowadzić reglamentację i dostęp kontrolowany do wszelkich wybielaczy oraz farb do tkaniny/tworzyw sztucznych, w celu zapobieżenia ewentualnym fałszerstwom opasek. Obawiam się też gwałtownego rozrostu szarej i czarnej strefy handlu fałszywymi opaskami.

[historia]
Ocena: 16 (Głosów: 18) | raportuj
15 września 2015 o 14:14

@Drill_Sergeant: hehe, ciekawe jaka nazwa wygrałaby u mnie :) Ale proponuję też wzajemnie - każdy Klient powinien mieć oznacznik (np. w formie kodu kreskowego który odczytuje się przy wejściu do sklepu a informacja wyświetla na monitorze kasy), na którym zapisane by były podstawowe informacje dla obsługujących go pracowników, zbierane i aktualizowane na bieżąco. Pomogłoby to uniknąć niepotrzebnego stresu dla pracownika. Na przykład: - UWAGA nie uśmiechać się, unikać kontaktu wzrokowego, traktuje to jak zaproszenie na randkę, - nie proponować nic z oferty promocyjnej, zrobi awanturę o wciskanie mu czegoś na siłę, - nie patrzy na etykiety, oczekuje wyrecytowania z pamięci cen i aktualnych promocji, przygotuj się na długą tyradę o niekompetencji dzisiejszych sprzedawców, - nie waż się pytać o reklamówkę, przecież to oczywiste że nie chce - nie próbuj nawet nie pytać o reklamówkę, przecież to oczywiste że chce - zawsze pyta czemu tak drogo i czy nie można taniej. znajdź ciętą ripostę, bo inaczej będzie to powtarzać do upojenia. - nie próbuj prosić o drobne, zapała świętym oburzeniem że śmiesz go fatygować, przecież grosiki biorą się w sklepowej kasie z powietrza a nie od Klientów.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 15 września 2015 o 14:16

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 6) | raportuj
15 września 2015 o 12:02

U nas to samo. Ogłoszenie wisi już kilka miesięcy. Ludzie przychodzą spytać, ale na rozmowę z szefem już nie. Bądź umawiają się już z szefem na przyjście do pracy (odpłatne) - to samo. Żadnej informacji że rezygnują. Nie odbierają telefonu. W czasie takiej "wstępnej" rozmowy z nami, zazwyczaj słyszę litanię rzeczy których nie potrafią/nie będą robić. Czyli że: -nie potrafią pracować na kasie i boją się odpowiedzialności za pieniądze, -nie chcą otwierać/zamykać sklepu samodzielnie, -nie chcą/nie mogą pracować w weekendy, -nie będą obsługiwać lotto (którego nota bene u nas nie ma). -w ogóle to sami nie wiedzą czy chcą pracować czy nie. Na litość boską...po takiej "autopromocji" faktycznie czujemy się mega szczęśliwi że dany osobnik w ogóle zaszczycił nas ewentualnym zainteresowaniem pracą z nami.

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 12) | raportuj
10 września 2015 o 12:10

@asmok: Nie ma to noclegowni w mieście? Mało jest miejsc gdzie bezdomni mogą otrzymać pomoc? warunkiem jest jednak niespożywanie alkoholu, dlatego wolą sępić od ludzi którym często samym się nie przelewa, i pić na umór pod chmurką. Takie wspomaganie bezdomnych to tylko hodowanie ich bezdomności. Dopóki dostają pieniądze od ludzi, nie czują potrzeby wyrzec się nałogu i pójść do noclegowni. Bądź w inne miejsca gdzie można otrzymać pomoc. Wiesz jaki będzie finał? Jak myślisz, ta pani w końcu uzna że trzeba przestać pić i spróbować sobie pomóc inaczej, za pieniądze kupi sobie zestaw czystych ubrań, i uda się po pomoc? Czy raczej zapije się w tych krzakach, bądź zamarznie jeśli dożyje zimy? Dalej uważasz że trzeba i warto dawać jej pieniądze na alkohol?

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 12) | raportuj
10 września 2015 o 11:33

@imhotep: Już tłumaczę i objaśniam. Ta żabka w której pracuję jest jedną z większych powierzchniowo. 100 m. kw. Na takiej powierzchni sklepu jest co oczywiste więcej roboty niż w typowej "małej ciasnej" Żabce jaką każdy pewnie zna. Obowiązki pracowników to: -obsługa Klienta -pilnowanie kamer kiedy są ludzie na sklepie (złodziei się dużo kręci) -dbanie o czystość (podłogi, kurz itd) -dokładanie towaru (wieczorem potrafi "sczyścić" prawie całą lodówkę z piwem) -robienie hot-dogów i innych dań -pieczenie pieczywa -przyjmowanie płatności za rachunki Ilość ludzi jaka się średnio przewija w sklepie: wieczorem ok 30 os./godz, rano połowę mniej. Oznacza to w praktyce że uczciwie pilnując kamery, wieczorem nie ma szans nawet wyjść zza kasy. rano też czasem ciężko cokolwiek więcej niż dołożenie np. czegoś więcej niż piwa, szczególnie że jeszcze są poranne obowiązki które też zajmują czas. Teraz ilość pracowników: Ta powierzchnia sklepu i ilość obowiązków wymagają najlepiej 4 osób, stale 2 osoby na zmianie, a i piąta miała by co robić. Szefa stać na maxymalnie 3 osoby. Tak więc wieczorem są zazwyczaj 2, rano 1. Jeśli jest pełna obsada i każdy robi swoje, jest w miarę dobrze. Jedyne co wtedy oczekujemy od szefa to np. zastąpienie nas za kasą kiedy chcemy iść na zaplecze po chipsy (szeleszczą i nie słychać że klienci wchodzą), a jesteśmy sami na porannej zmianie. Jednak praktyka jest taka że CIĄGLE albo nie ma tego trzeciego, albo dopiero się uczy (jak to wygląda pisałam wyżej), albo wolne ktoś odbiera (tak, pracownicy żabek też miewają czasem wolne dni). Albo któraś z nas jest zwyczajnie chora, bądź nasze dzieci. Więc zostają po 1 osobie na zmianie plus szef. Który w tym momencie powinien zdawać sobie sprawę że to jego interes aby sklep był czysty, dołożony towar na półki, i dopilnowane kamery, prawda? w końcu od tego zależy jego zarobek, ja mam stałą pensję niezależnie ile osób wejdzie i wyjdzie bo piwa nie ma w lodówce. Będąc sama na wieczornej zmianie się nie rozdwoję mając cały czas kilka osób na sklepie, nie dołożę w tym czasie piwa chipsów i napoi. -

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
5 września 2015 o 16:50

Odpowiem hurtowo :) Wioska może nie tak daleko od Kielc, ale typowo "wiejska" - tylko lokalni mieszkańcy, dość mała. Nam to pasuje, duże miasto mamy na co dzień. Co przeszkadzało w integracji? Otóż atmosfera się trochę zrobiła napięta jeśli chodzi o tłumaczkę, zaś Duńczycy jak się okazało mówią z koszmarnym akcentem. Rozmawiałam w j. angielskim z różnymi ludźmi dla których nie był to język ojczysty, ale tych naprawdę było ciężko zrozumieć. Zamieniliśmy kilka zdań, jako przykład podam że miałam problem ze zrozumieniem pytania "czy zawsze jecie tak późno kolację?", mąż też widziałam odpowiadał z lekkim opóźnieniem co normalnie mu się nie zdarza. Odpowiedzi tłumaczki do Duńczyków rozumieliśmy bez problemu, więc to nie my zapomnieliśmy języka tylko naprawdę oni mówili dość słabo. Ona rozumiała, w rozmowie z nimi opowiadała że uczy się też duńskiego, wiąże przyszłość z Danią, więc domyślam się że zdążyła się "osłuchać' i przywyknąć do ich akcentu. Tak więc ostatecznie pomoc tłumaczki byłaby na miejscu w tym przypadku, nie było by tych krępujących przerw na zastanowienie się "co on do cholery do mnie powiedział" - ale że było jak było na wstępie, to i nam głupio było prosić o wsparcie, i ona podchodziła do nas dość niechętnie...no i tak to wyszło niezręcznie wszystko.

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 23) | raportuj
15 sierpnia 2015 o 2:19

Mój mąż ma fajną sygnaturkę na jednym z forów, kradnę teraz, ale idealnie pasuje do sytuacji i tego co chcę o niej napisać. "Przemoc nie jest konieczna aby zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły." Nasza cywilizacja ginie. Nie w wyniku otwartej wojny, ale przez obojętność wobec naszych europejskich wartości. Tak bardzo chcemy być otwarci i "postępowi", że odrzucamy to co do tej pory było naszym symbolem, co stworzyło Europę, co spowodowało że to nasze narody dominowały na świecie. Odrzuciliśmy naszą wiarę, w imię poszanowania wiary ludzi, którzy nas powoli kolonizują. Co się dzieje we Francji? Zakaz noszenia krzyżyka na piersi? Wymuszony ateizm? Upadają wartości, zanika to co scalało kiedyś narody europejskie w walce z islamizmem, który i przed wiekami próbował podbić nasz kontynent. Ilu z Was chodzi do Kościoła, wierzy, i zginęło by za wiarę? A ilu takich jest w zachodniej Europie? Taka sytuacja już kiedyś była. Krucjaty pomogły. Polacy pod wodzą Jana III Sobieskiego zrobili "cud pod Wiedniem". W imię wiary, Bóg, Honor, Ojczyzna. Kto teraz chętny na wyprawę z biletem w jedną stronę, w imię wiary? A z tamtej strony przyjdą tysiące, które mają jedynie wiarę. Nie boją się utraty pracy w korpo, kredytów do spłacenia. Kto wygra?

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
14 sierpnia 2015 o 1:29

@sixton: znaczy się, na to się nie pozwala, to się dzieje w tym okresie życia dziecka, tak po prostu. Jeśli sądzisz że Rodzice powinni chronić otoczenie przed tym strasznym dźwiękiem, to podpowiadam rozwiązanie, czasem jedyne bo nie każdy ma Babcię/Ciocię/Nianię na zawołanie, a zakupy zrobić trzeba i to czasem nawet wspólnie.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 3) | raportuj
14 sierpnia 2015 o 1:26

@Day_Becomes_Night: sądzisz że 2-3 latek rzucający się na podłogę bo Mama/Tata nie chcą kupić cukierka, też "musiał to zaobserwować", znaczy się Rodzice się tarzają po podłodze z wrzaskiem kiedy czegoś nie dostaną?

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
14 sierpnia 2015 o 1:17

@sixton: owszem, kiedyś też nie mówiono o szkodliwym wpływie tabletów. Bo nikt o nich wtedy nie słyszał.... Dzieci się odchowywało, były od małego nauczone zasady "dzieci i ryby głosu nie mają" oraz "co wolno wojewodzie to nie tobie smrodzie". Nie twierdzę, mając już swoje doświadczenie, że te zasady są skrajnie głupie :) Ale widzę też różnicę między moim dzieckiem a mną w tym wieku (akurat wiek 7-8 lat pamiętam dobrze). Jest zdecydowanie bardziej ogarnięta życiowo, samodzielna. Lepiej rozumie świat. Nie porównuj dawnego podejścia do wychowania dzieci, z tym co widać na ulicach, co słychać w mediach a propos "bezstresowych" nastolatków czy też mniejszych dzieciaków. Dzisiejsze podejście do dzieci jest lepsze. Dla nich. Pod JEDNYM warunkiem. Konsekwencji Rodziców. Tymczasem większość naprawdę piekielnych sytuacji (ta o której dyskutujemy wg mnie do nich nie należy) wynika z tego że Rodzice biorą z tzw. teorii wychowania to co im wygodnie i łatwo się wprowadza, zaś to co jest nieprzyjemne - czyli konsekwencja, stabilny system kar i nagród, staranie się, poświęcanie czasu na to aby dzieciak zrozumiał czego i dlaczego się od niego wymaga - pomijają. Tak właśnie się hoduje roszczeniowe dzieci. Którym zapewniło się wszelkie atrakcje życiowe poza wpojeniem systemu wartości. Może też być z innej mańki....Znam Rodziców którzy są dumni z tego że ich dziecko przemocą wymusza na innych zabawki/ustępowanie. Dlaczego są dumni? Bo "dzięki temu poradzi sobie w korpo". To był cytat. Sytuacja o której dyskutujemy nie jest moim zdaniem przejawem jednego ani drugiego. Ja bym na ich miejscu zmieniła tylko jedno - po uderzeniu Rodzica, jajko - jeśli nieotworzone - wróciłoby na półkę ostentacyjnie na oczach dzieciaka. Jeśli już częściowo rozpakowane - po zapłaceniu wylądowało by w śmieciach. Również na oczach dzieciaka. Z wytłumaczeniem, że skoro nie umiesz zrozumieć prośby o uspokojenie się, to my nie rozumiemy prośby o jajko. Tak robiłam i działa dobrze. Bez pasa, krzyków i scen.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 11) | raportuj
14 sierpnia 2015 o 0:58

@Rammsteinowa: serio, lałabyś skórzanym pasem aż dotrze co jest nie tak, dwu-trzy letnie dziecko? Proszę, powtórz to jeszcze raz, mam nadzieję że może jakoś palce Ci po klawiaturze nie tak poleciały jak chciałaś....

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 6) | raportuj
14 sierpnia 2015 o 0:20

Tak, ale szłam do niej nie w sprawie ciąży a w sprawie cholernie bolących i nabrzmialych piersi. Dla mnie po tym 3 teście kwestia ciąży była zamknięta.

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 9) | raportuj
13 sierpnia 2015 o 11:05

@Nietoperzyca: u nas było tak: jeśli młoda próbowała nas uderzyć, bądź uderzyła, chwytałam za łapkę i pytałam czy chce żebym jej oddała. Tłumaczyłam że jeśli ona bije mnie, ja mogę uderzyć ją. Oraz to całe tam gadanie o tym że biciem się spraw nie załatwia itede, oczywiście w języku zrozumiałym dla 2latki. Dotarło. Co do ogólnej zasady używania przemocy, ma powiedziane: jeśli ktoś w przedszkolu/szkole/na podwórku Cię bije, i nie jest to przypadkowe uderzenie, jednorazowe, w zabawie, rozmowa nie pomoże, to masz oddać 2 razy mocniej, żeby sobie dobrze zapamiętał. W takiej sytuacji my żadnej kary Ci nie zrobimy. Masz zgodę na takie załatwienie problemu, jeśli inaczej się nie da. Ale jeśli dowiem się że to Ty pierwsza kogoś uderzysz, nawet jeśli się pokłóciliście bardzo, nawet jeśli ten ktoś Ci coś zabrał/sprawił jakąś przykrość - od nas dostaniesz pierwsze w życiu lanie pasem w dupę. No i póki co skarg nie mieliśmy, ani w przedszkolu, ani w szkole. Panie mówiły że świetnie załatwia sprawy sporne i nie daje sobie w kaszę dmuchać. A o to przecież też chodzi prawda?

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 11) | raportuj
13 sierpnia 2015 o 10:50

@brodatafretka: ale co się tego niewolnictwa tak czepiasz, rozmawiamy o czarnych w Afryce czy o czarnych wywożonych poza nią? I mylisz się, uczyliśmy. Biali budowali szkoły dla dzieci, wciąż to robią. Poczytaj ile szkół otworzyli misjonarze/organizacje charytatywne a ile otworzyły lokalne władze w którymkolwiek z "wyzwolonych" afrykańskich krajów. Wywalili białych w latach 50-70 ubiegłego wieku. To w cholerę czasu żeby coś w swoim kraju zrobić prawda? Szczególnie że ze świata wciąż płynie jakaś pomoc na różne cele. Tylko że te środki są rozkradane przez kacyków, nazywających się prezydentami. Poczytaj o tym co dzieje się w RPA od kiedy zniesiono apartheid. Jak wyglądają statystyki przestępstw obecnie, jak wcześniej. Łatwo rzucać sloganami, ale aby dyskutować merytorycznie trzeba jakąś konkretną wiedzę posiadać.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 9) | raportuj
13 sierpnia 2015 o 10:41

@sixton: brawo! podpisuję się wszystkimi kończynami :)

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 8) | raportuj
13 sierpnia 2015 o 2:57

@robert12339: dzisiejsze dzieciaki NIE SĄ wychowywane. W żaden sposób. Są ogarniane, uciszane dawaniem tego czego chcą, byleby rodzice mogli spokojnie odpocząć. Albo rozmawiamy o wychowywaniu przez duże W albo o dzisiejszej praktyce "kup to co chce, byle by było cicho, daj tablet, komputer i ciesz się spokojnym wieczorem"

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 11) | raportuj
13 sierpnia 2015 o 2:50

@vonflauschig: klaps ZAWSZE jest wyrazem bezmożności Rodzica. Można inaczej, można zapobiegać, obserwować dziecko, rozmawiać. Do klapsa dochodzi kiedy już brakuje argumentów. Brałam i wciąż biorę to pod uwagę, że kiedy po prostu zabraknie mi argumentów, co zawsze jest jakąś porażką wychowawczą, będę wolała strzelić klapsa niż udać że problemu nie ma. Ja byłam wychowana "po staremu" - czyli pasek lekarstwem na wszelkie dolegliwości. Złym człowiekiem nie jestem. Ale też długo uczyłam się asertywności już będąc dorosła. Po prostu strach przed "karą" siedział we mnie mocno, mimo życiowej samodzielności. I tak źle, i tak niedobrze. PO prostu złoty środek, rozumny rodzic wie co najlepiej działa na jego dziecko. Zapominamy czasem że wychowujemy dzieci nie dla siebie, ale dla nich samych.

[historia]
Ocena: 26 (Głosów: 34) | raportuj
13 sierpnia 2015 o 2:21

@Target: polecam raport WHO dostępny w internecie, z okolic 2005 roku, w którym dokładnie opisane są "lokalne praktyki" tzn: - obwinianie małych dzieci o wszelkie nieszczęścia które na dom rodzinny spadają (przewlekłe choroby itd.) z ich winy, ponieważ są "nośnikami zła". W przypadku zaistnienia jakiegokolwiek nieszczęścia małe dziecko wyrzuca się z domu na ulicę. Tak, nawet 2-3 letnie. Jedyne osoby które pomagają tym dzieciom to biali misjonarze (mąż z nimi współpracował). 2. Jaki jest patent rdzennych Kongijczyków na uniknięcie zarażenia wirusem HIV? Otóż wystarczy seks z niewinną istotą. Najpewniejsze są niemowlęta, więc w tymże raporcie znajdziesz informacje na ten temat, mi aż niedobrze o tym myśleć a co bardziej pisać. To wszystko tam dzieje się naprawdę. Pięknie jest myśleć o nich jak o skrzywdzonych dzieciątkach przez złych białych ludzi. Ale biali ludzie nie gwałcą 2-miesięcznych niemowlaków aby zyskać odporność na wirusa jak pójdą na dziwki. Myśmy tego ich nie uczyli. Nie uczyliśmy ich porywać małych dzieci, wcielać do armii i kazać im zabijać. Nie uczyliśmy ich wyrzucać 2 letnich dzieci bo ciotka zachorowała.

« poprzednia 1 2 3 4 następna »