Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

speedymika

Zamieszcza historie od: 9 marca 2015 - 2:58
Ostatnio: 1 stycznia 2016 - 2:45
  • Historii na głównej: 13 z 20
  • Punktów za historie: 5455
  • Komentarzy: 100
  • Punktów za komentarze: 774
 
Komentarz poniżej poziomu pokaż
Komentarz poniżej poziomu pokaż
[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 8) | raportuj
31 grudnia 2015 o 13:23

@BlueBellee: czekam wciąż na maila z dokumentami z wczorajszej wizyty, od stowarzyszenia już dostałam propozycję ponownego przebadania płci na ich koszt, czym się zajmę zapewne jak mi córa wyzdrowieje (chcę być osobiście przy badaniu a nie chcę targać królika autobusem).

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 5) | raportuj
31 grudnia 2015 o 13:15

@Iras: Ktoś pomylił się na pewno. Nasza wczorajsza doktor jest absolutnie przekonana do swojej oceny płci, dzwoniłam tam jeszcze dzisiaj rano się upewnić że to mąż czegoś nie poplątał. Ogonek jest lecznicą specjalizującą się w królikach i gryzoniach. Co raczej daje pewność że wiedzą co mówią :)

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 11) | raportuj
31 grudnia 2015 o 13:02

@Devotchka: kto go tam wie, co w nocy wyrabia kiedy śpimy :D Ale teraz przynajmniej wiem skąd umiejętność strzelania takich pięknych babskich fochów (to trzeba zobaczyć, tą minę...) jak mu się coś nie podoba :D

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 12) | raportuj
31 grudnia 2015 o 13:00

@nellciaa: ale za co JA mam Was przeprosić? za to że jest dziewczynką? czy za to że opisałam to w miejscu które służy do opisywania wszelkich piekielności? Gdzie JA piszę o fałszowaniu? To Pani użyła pierwsza tego określenia. Mnie w świetle wczorajszych rewelacji weterynarza, zastanawia dlaczego razem z królem nie dostałam dokumentacji, o którą prosiłam. Miały być też wizyty "kontrolne" waszego inspektora, który miał sprawdzić w jakich warunkach żyje królik. Ani razu się z nami nie skontaktowaliście po adopcji. To ja dzwoniłam w spr. dokumentów i na początku w sprawach wątpliwości natury ogólnej. Wyglądało to tak że odebraliśmy zwierzę, zasililiśmy Wasze konto uczciwą sumą w ramach wsparcia na dalsze zajmowanie się uszakami, i na tym się sprawa zamknęła. Jak słusznie ktoś w komentarzach zauważył, mogło dojść do pomylenia zwierząt. Mogło dojść do pomyłki weterynarza, który opisał nie ten zabieg u nie tego zwierzęcia. Mogło oczywiście też być tak że po prostu, ktoś tworzący stronkę zrobił standardowo "kopiuj - wklej" w opis zwierzaka, jako że dokumentacji nie miałam nie byłam w stanie stwierdzić czy opis potwierdza dokonane zabiegi czy po prostu ktoś źle opisał królika. Mogło być to zaniedbanie Wasze czy weterynarza - dla mnie weterynarz nie jest stroną. Mogło być oczywiście też jak to Pani ujęła - celowe fałszerstwo, ale ja tego nigdzie wcześniej nie napisałam. Teraz dyskusja jest bezcelowa. Jeśli Państwo macie ochotę zweryfikować ostatecznie płeć, jak wcześniej napisałam, udostępnię zwierzaka, i jeśli okaże się samcem, zamieszczę na piekielnych stosowne oświadczenie.

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 9) | raportuj
31 grudnia 2015 o 12:43

@BlueBellee: dokładnie. Moje zwierzaki nie siedzą sobie w klatkach tylko są w kontakcie z nami. Obserwuję odchody, apetyt, oczka. Z doświadczenia wiem że grunt to nie latanie do weta, tylko zdrowe żywienie. Suczka żyła mi 18 lat, odeszła nie przez moje zaniedbania tylko przez złośliwy nowotwór, który po usunięciu dał przerzuty na płuca, a i tak przeżyła jeszcze 3 lata po operacji a nie jak prognozowano - góra rok. Zwierzakom na zdrowe jedzenie nie żałuję, a każda zmiana w zachowaniu i wyglądzie jest dla mnie sygnałem aby się zainteresować bardziej - tak jak było w tym przypadku. Sama też nie biegam do lekarza jeśli nie widzę podstaw, tą samą zasadę mam co do dziecka. W tej chwili mała bierze 3 antybiotyk w 7,5 letnim życiu, bez powodu lekami nie faszeruję, zdrowo ją żywię i to działa lepiej na odporność niż milion wizyt kontrolnych u lekarza.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 8) | raportuj
31 grudnia 2015 o 11:19

@nellciaa: rozumiem że macie dokumentację potwierdzającą że tego i tego dnia został wykonany taki i taki zabieg. Natomiast niestety to nie dotyczy tego konkretnego królika. Lekarz mówi że tam w ogóle nie ma śladu po usuniętych jądrach. Jedyna opcja która dopuszcza aby to był samiec to kastracja w bardzo wczesnym wieku zanim się tam mu wszystko wykształciło. Dokumentację miałam otrzymać przy przekazywaniu zwierzaka, niestety tak się nie stało, prosiłam potem o przesłanie na adres pocztą, również się nie doczekałam. Nie oskarżam Was o nic, tylko podaję fakty. A są one takie że zabieg na który macie dokumentację nie mógł być wykonany na tym konkretnym króliku. Nie wiem jak do tego mogło dojść, to już Wasza sprawa aby to z weterynarzem i u siebie wewnętrznie wyjaśnić, ale jest to dość niepokojące, prawda? Jeśli czujecie się Państwo pewnie co do tego że macie rację, mogę wyrazić zgodę na przebadanie (na Wasz koszt oczywiście, gdyż ja ufam wczorajszym wynikom badań, Ogonek również potwierdza pewność do do płci i jest gotowy potwierdzić to na piśmie) dokładniejszą aparaturą, jeśli takowa w ogóle występuje. Na koniec powtórzę co napisałam - jeśli okazuje się że zabieg kastracji nie mógł być przeprowadzony tak jak to opisujecie - to poddaje w wątpliwość Waszą wiarygodność. Fajnie że staracie się pomagać tym uszakom i to bardzo cenię, natomiast bardzo niepokoi mnie że mógł w ogóle wyniknąć taki "babol".

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
31 grudnia 2015 o 10:34

@nellciaa: wiem tyle że od pierwszego oglądania były wątpliwości czy to jest wykastrowany samiec czy samiczka, dlatego (i z racji podejrzenia że jeśli dziewczynka to może być ropomacicze) wykonano badanie sondą. Wujek google podpowiada że może być to takie urządzenie: http://www.lancet.pl/pyometra.html

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 9) | raportuj
31 grudnia 2015 o 10:20

@nellciaa: szczerze mówiąc to nie wiem jak wyglądało w praktyce bo mąż z nim pojechał, mamy chorą córkę i nie mogliśmy jechać razem, a ja z kolei nie mam prawa jazdy, autobusem nie chciałam go ciągać w tą pogodę. Ale przed chwilą rozmawiałam telefonicznie z kliniką, doktor która wczoraj przeprowadzała badanie twierdzi że na absolutne 100% jest to samiczka, jedyna opcja żeby to był samiec to kastracja w pierwszych miesiącach życia. Płomyk podobno w momencie adopcji miał 3 lata i twierdzicie że kastracja została przeprowadzona miesiąc wcześniej. Co do badania to wiem tyle że przy okazji miało wykluczyć/potwierdzić czy nie ma ropomacicza. Ogonek również jest w stanie potwierdzić na piśmie wyniki badań :). Ja się Was nie czepiam że to dziewczynka, bo mi to różnicy nie robi a córka szczęśliwa bo zawsze chciała żeby to była dziewczynka właśnie :) Można powiedzieć że spóźniony prezent od Mikołaja dostała :D Ale chciałabym abyście na przyszłość lepiej sprawdzali zwierzęta, bo inna płeć to najmniejszy z możliwych problemów.

Komentarz poniżej poziomu pokaż
[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 5) | raportuj
31 grudnia 2015 o 9:51

@bonsai: wczoraj było przeprowadzone badanie sondą aby wykluczyć wątpliwości, ponieważ mąż upierał się że na pewno mamy wykastrowanego samca :) Sonda potwierdziła że to samiczka. Ogonek to renomowana klinika, polecana i specjalizująca się właśnie w uszakach i gryzoniach.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 12) | raportuj
31 grudnia 2015 o 9:48

@nellciaa: Niestety mimo ponawianych próśb nie doczekałam się ani jego książeczki zdrowia ani żadnych dokumentów medycznych po adopcji. Jako że zdrowy był jak rybka to odpuściłam. Ale teraz oficjalnie żądam dostarczenia mi wszelkiej dokumentacji.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 13) | raportuj
31 grudnia 2015 o 9:46

@nellciaa: Płomyk był badany sondą wczoraj, aby wykluczyć wątpliwości co do płci. W Ogonku. Wpis więc nie jest tak bezsensowny. Rozumiem że bronisz Stowarzyszenia, ale fakty są takie że to samiczka. Nawiasem mówiąc kable gryzł na początku jak szalony...

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 14) | raportuj
31 grudnia 2015 o 2:37

@bloodcarver: pewnie tak, ale z drugiej strony patrząc to wolę ich (to stowarzyszenie) lekko zmotywować (co też równolegle uczyniłam). Niech sobie dalej działają, niech pomagają tym uszakom bidnym co się jako prezenty gwiazdkowe znudziły i wylądowały w parku. Byleby uczciwie u weta badali i bzdur nie wypisywali :)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
23 września 2015 o 20:11

@asmok: rozmowa na ten temat nawet była, ale moja stawka go przerosła. Może nie była najniższa, ale już na tyle długo tam jestem że wiem ile jest zaległości w papierach, ile spraw jest do ogarnięcia sprzed wielu miesięcy i zwyczajnie za 2 zł podwyżki na godzinę, nie zamierzam tego robić, bo przewiduję siedzenie po 12h dziennie żeby ogarniać to porządnie i jak się należy. A to już jest dużym kosztem mojego kontaktu z córką i mężem. I niestety musi kosztować. Za to on wtedy mógłby naprawdę wpadać tylko po kasę i nic więcej. Wolał zostawić po staremu, nie próbował negocjować. Więc jest jak jest :)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
23 września 2015 o 20:01

Przykro mi ale się mylisz co do kodeksu. Klient jest zobowiązany do zapłaty najniższym możliwym nominałem, czyli masz prawo zażądać zapłaty banknotem 20-złotowym za zakupy poniżej tych 20 złotych. Nie masz prawa żądać wyliczonej gotówki. Pozdrawiam, też pracuję w Żabie :)

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
20 września 2015 o 20:44

@rodzynek2: a, i jeszcze bo zapomniałam, odnośnie "sukcesu sklepu". Sukcesu nie było i nie ma. Jest słabo. Umiem liczyć, znam marże dla ajentów żabek, znam dzienne/miesięczne obroty. W księgowości też pracowałam ;) I wiem że ledwo wyrabia, a nawet niewykluczone że do własnej kieszeni ma mniej niż płaci mnie. Ale tym bardziej trzeba zakasać rękawy. Inaczej lepiej nie będzie, a tylko coraz gorzej, prawda? Jak tu przyszłam dziennie ilośc paragonów oscylowała ok. 200 osób. Z całego dnia. Obecnie jeśli sklep jest dobrze zatowarowany, jest to ok. 400 osób. Nie przypisuję sobie zasługi, ale wiem też że wiele osób woli obecnie przyjść do nas, bo jest miło, czysto i sympatycznie. Do tego stopnia że wolą iść dalej, a mają bliżej żabkę, tyle że wiecznie podłoga brudna, obsługa niemiła itd. Jest o co walczyć, bo konkurencji za ścianą też zmieniła się cała obsada i z tego co wiem to na minus. Można przejąć więcej Klientów, ale trzeba mieć towar na półkach, i ciągle szukać tego co przyciągnie następnych ludzi. Niestety, inaczej to nie zadziała.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
20 września 2015 o 19:11

@rodzynek2: nie mogę już zedytować więc dopisuję tak: Przyjaciółka majaczyła na horyzoncie od początku, najpierw delikatnie (ale to właśnie na jej potrzeby kilka razy rezygnowałam z wolnego dnia, bo chciał jej pomóc), z czasem coraz silniej aż do obecnego totalnego zaangażowania w nią, trwa to ok 2 mcy już. Mam odczucie, nie wiem czy słuszne, że w pewnym momencie zdał sobie sprawę że prowadzenie sklepu spożywczego (najwięcej roboty i najmniejsza opłacalność) to jednak nie jest to co Tygryski lubią najbardziej, i w jakiś tam sposób, może podświadomie, "uciekł" w zamiennik w postaci koleżanki.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
20 września 2015 o 18:59

@rodzynek2: Prawie dokładnie tak. Z tą różnicą, że wcześniej zasuwał na sklepie (zanim ja przyszłam, a potem pewnie siłą rozpędu jeszcze jakiś czas), bo nie umiał wyegzekwować od pracowników wykonywania obowiązków. Zdawał sobie sprawę że mogliby więcej zrobić, ale kończyło się tak że on wszsytko sam robił. Taka spychologia była, kto pierwszy się złamie... Jak ja przyszłam jeszcze jakiś czas dużo robił na sklepie, ale jak przychodziły nowe osoby to od początku widziałam że nie umie ich przypilnować. Nawet jak coś polecił do zrobienia, to potem nie sprawdził. Więc ludzie szybko zauważali że równie dobrze można nic nie robić. Ja jestem tylko ich współpracownikiem, nie szefem. Mogę jedynie poprosić o zrobienie tego czy tamtego, ale nie zażądać i nie wyegzekwować. Rozmawiałam z nim o tym mnóstwo razy. Obiecywał że zacznie pilnować, bezskutecznie. Ale że był wciąż w porządku (tylko "za dobry" trochę dla pracowników), to robiłam swoje i za innych, licząc że w końcu trafimy na kogoś takiego jak ja i koleżanka. Mi nie trzeba pokazywać palcem pustych półek, sama je widzę. A że lubię tą pracę, to i lubię mieć ładny zadbany sklep w którym pracuję. Zgłaszałam mu za każdym razem kiedy ktoś zaniedbywał swoją robotę i przerzucał ją na mnie, a moje rozmowy nie pomagały. Konkretnej zmiany z jego strony brak, za to coraz rzadziej bywał, coraz mniej robił aż doszliśmy do tego stanu o którym piszę.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
20 września 2015 o 18:12

@rodzynek2: Właśnie wszystko na odwrót :) W tej okolicy jest ponadstandardowe zagęszczenie Żabek, tamta, którą obecnie prowadzi jego przyjaciółka, jest starsza od naszej. Układ jest taki że po naszej stronie dużej ulicy są w sumie 4 żabki, jedna od drugiej nie więcej niż 300m....w tym dwie które były od dawna, przed naszą. Po drugiej stronie jest tylko jej Żabka i nie mam tam konkurencji w takiej bliskości jak to jest po naszej stronie (mamy jeszcze jeden większy market osiedlowy - za ścianą). Jej idzie świetnie, ma obok szkołę, pętlę autobusową. Nam przy takim zagęszczeniu idzie dużo gorzej. Nadrabiamy jakością obsługi, dostosowaniem oferty do Klienta (tzw. regionalka którą mamy nieźle rozwiniętą). Szef wiecznie jest "na granicy opłacalności", podczas gdy ona nie narzeka na brak kasy. Ona ma 3 doswiadczone pracownice które zwyczajnie się jej boją i pracują uczciwie. U nas jest jak napisałam w poprzedniej i tej historii. Mówiłam milion razy szefowi że musi się poświęcić, siedzieć po 12h dosłownie, dbać o każdy szczegół na sklepie, bo inaczej samo się nie rozkręci. To w jego interesie, nie w moim jest aby były pełne półki na sklepie a nie na magazynie - jak klienci wyjdą bo nie znaleźli piwa, to on straci a nie ja. Sama nie dam rady wszystkiego bez jego pomocy i bez zaangażowania współpracowników. Doradzałam mu dużo rzeczy, mam spore doświadczenie a że go polubiłam to życzyłam mu wszystkiego najlepszego - w końcu jak on więcej zarobi to może i ja też :) Grochem o ścianę. Dzisiaj był mocno zaskoczony. Nie dałam się w żaden sposób przekonać, wcześniej pokazałam mu puste półki na sklepie po moim wczorajszym dniu wolnym. I towar na magazynie. Jeszcze mi na koniec zaserwował szpilę, pytając czy skoro odchodzę to ma się spodziewać że przestanę się starać jak wszyscy inni do tej pory...ech...

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 8) | raportuj
20 września 2015 o 0:14

@Day_Becomes_Night: oczywiście przecież to źli i niewdzięczni pracownicy go zostawią w potrzebie.

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 9) | raportuj
19 września 2015 o 22:44

@rodzynek2: ja się nie martwię o siebie :) Mąż na tyle dobrze zarabia że nawet jak nie pracuję, to i tak dajemy radę. Pracuję bo lubię, a nie bo muszę. Serio, marzę o swoim własnym sklepiku spożywczym, wiem, zboczenia są różne a ja mam właśnie takie :) Przykro mi tylko z tego powodu że szef zanim zafascynował się przyjaciółką był naprawdę w porządku, dawałam z siebie dużo, ponadstardardowo, niby widział, niby doceniał, obiecywał bonusy za to, skończyło się na obietnicach, jak pisałam osoba wpadająca dorywczo i według własnych chęci dostawała więcej za godzinę niż ja, chociaż ani razu nie zawaliłam, nieraz rezygnowałam z wolnego dnia na jego prośbę. Przykre to wszystko.

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 10) | raportuj
19 września 2015 o 21:57

@Olsea: owszem, kolega się przeszedł. Ale nie o to chodzi. Równie dobrze zamiast o szczura mogło chodzić o napad na sklep. Mogła się pracownica źle poczuć. Mogło się zdarzyć wiele rzeczy. Chodzi o to że szef przy swojej koleżance ostentacyjnie nie odbiera od nas telefonów. Dzisiaj już odbierał, bo koleżanka wyjechała na wakacje. Oczywiście on teraz tam rezyduje bo przecież musi jej pomagać. Szkoda że kiedy mamy braki kadrowe (ona ma komplet doświadczonych pracowników), woli siedzieć u niej. Od nich nie mamy żadnej pomocy, działa to tylko w jedną stronę.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
19 września 2015 o 21:25

@Johanna: przekłada się oczywiście. Ale Ajenci są różni. Często są to "świeżynki", które nic wcześniej w tej branży. Brak doświadczenia przekłada się na brak wymagań w stosunku do pracownika. Często też, z racji słabej opłacalności tego biznesu z Żabką, nie stać ich na wartościowego, doświadczonego pracownika, i zatrudniają pierwsze - lepsze osoby gotowe pracować za 6-7 zł/h. I z braku doświadczenia nie widzą zależności między jakością obsługi a ilością Klientów. To jest ogólnie temat-rzeka...

« poprzednia 1 2 3 4 następna »