Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

speedymika

Zamieszcza historie od: 9 marca 2015 - 2:58
Ostatnio: 1 stycznia 2016 - 2:45
  • Historii na głównej: 13 z 20
  • Punktów za historie: 5455
  • Komentarzy: 100
  • Punktów za komentarze: 774
 
[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 30) | raportuj
13 sierpnia 2015 o 2:03

@Target: jakim przepraszam gettcie (pisze się to przez dwa "t" tak nawiasem mówiąc)? Jakich niewolników? Znasz trochę historię, wiesz jak tam wyglądały sprawy jeśli chodzi o zarządzanie i prawa ludzi? Obecni kacykowie (kiedy był tam mąż walka o prezydenturę toczyła się między ludożercą, który nie ukrywał tego że zjada przeciwników, a gościem który "zatrudniał" dzieci w swojej "armii") są dużo bardziej uciążliwi dla podwładnych niż wszyscy biali razem wzięci. Trochę poczytaj, dowiedz się, a potem komentuj.

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 9) | raportuj
13 sierpnia 2015 o 1:56

@Caron: a swoją drogą, nie widzisz piekielności w podejściu Pani Doktor? Nie mogę wypisać pacjentce Beta HCG więc wyślę ją w krainę Mordoru jaką jest SOR, z absurdalnym żądaniem potwierdzenia domniemanej ciąży (bo przecież SOR od tego jest co nie?), i naopowiadam pacjentce że Beta HCG w jej przypadku nie wyjdzie i nic nie potwierdzi, zamiast po prostu powiedzieć że nie mam uprawnień aby to badanie przepisać z NFZ????

[historia]
Ocena: 27 (Głosów: 45) | raportuj
13 sierpnia 2015 o 1:33

cóż, ja tam zbyt wiele doświadczeń z nie-europejczykami nie mam, ale małżonek miał okazję przebywac służbowo w Kongo przez kilka miesięcy. Obserwacje które poczynił dokładnie pokrywają się z tym o czym piszesz, ponadto zauważył jeszcze kilka rzeczy. 1. Śmietniki sa zbędne. Śmieci wyrzuca się pod nogi na ulicę. Zjadłeś ciastka i zostało Ci opakowanie - rzucasz pod siebie i zapominasz. Mam zdjęcia na udokumentowanie jak wygląda stolica Kongo. 2. Jedyne kompletnie wybudowane domy mieszkalne to te które zdążyli skończyć biali przed "wyzwoleniem" Kongo. Te które pozostały "w trakcie budowy", tak wciąż funkcjonują mimu upływu kilku dziesiątek lat. Tzn. stan surowy, bloki mieszkalne bez okien, bez wykończenia. Cóż, ważne że jest dach, ściany i podłoga, po co sobie zawracać głowę resztą :) 3. Stosunek do pracy. Wszyscy chcieli pracować w miejscu pobytu męża. Płacili gruube łapówy czarnoskórym strażnikom aby w ogóle przejść bramę i poprosić o pracę. Po czym jak już ją dostali (praca była), to zajmowali się wyłącznie leżeniem w cieniu, generowaniem kolejnych śmieci rzucanym pod siebie, oraz żebraniem wśród kolegów męża o konserwę/wodę/batona/koszulkę. W efekcie chłopaki (znaczy się maż z kolegami) odwalali robotę za którą przecież ktoś płacił czarnym, bo KTOŚ musiał to zrobić szybko. Jak nie jestem rasistą, to zdjęcia plus opowieści przekonały mnie że jednak coś jest na rzeczy.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 7) | raportuj
13 sierpnia 2015 o 1:14

@Caron: no drogo mi wyszło, fakt ;) ale łatwiej z pracy wyskoczyć do apteki pod nosem, niż latać rano do przychodni która zdecydowanie NIE JEST na mojej żadnej codziennej trasie na kłucie i potem na odebranie wyników :)

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
13 sierpnia 2015 o 1:09

@Toyota_Hilux: też jestem ciekawa jak nam to całe dojrzewanie minie :) Na pewno nie będzie różowo chwilami, ale mimo wszystko jestem dobrej myśli. Wszystko się da ogarnąć, tylko trzeba to robić z głową.

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 10) | raportuj
13 sierpnia 2015 o 0:42

@gatto31: Takie miałam założenia jeszcze w ciąży, że klapsy owszem, wbrew obecnej modzie - ale tylko jeśli będzie to jedyna opcja uchronienia dzieciaka od samozagłady (wyrywanie się z ręki i wbieganie na ulicę, gniazdka od kontaktu itede). Może właśnie dlatego że zakładałam że w końcu jak mi się możliwości inne wyczerpią, dam tego klapsa, to - prawie nigdy nie musiałam go dać. Po prostu. Obserwowałam młodą. Reagowałam, tłumaczyłam. Znajomi mają syna. W wieku ok. 5 lat postanowił pogrzebać w kontakcie czymś tam. Na jego szczęście tylko korki wywaliło. Dostał porządne lanie w dupę. Przez jakiś miesiąc trzymał się z daleka od kontaktów. Po tym czasie kolega przyłapał go w ostatniej chwili jak próbował włożyć coś metalowego (już nie pamiętam co to było) do tego samego gniazdka. Chwilę później mogło być już zbyt późno. Czego zabrakło? Rozmowy, wytłumaczenia DLACZEGO dostał w dupę i dlaczego dzieci mają się trzymać z daleka od prądu. Daleko mi od stwierdzenia że klapsy są złe. Ale podstawa to rozmowa, umiejętność wytłumaczenia dziecku słowami które do niego dotrą. Nie negujmy inteligencji naszych dzieci, nie róbmy z nich bezmyślnych istot które trzeba "kijem i marchewką". Naprawdę można.

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 11) | raportuj
13 sierpnia 2015 o 0:33

@KoparkaApokalipsy: dałam plusa, mogłabym polemizować ale ogólnie masz rację. Przyczepiłabym się do tego że młodsze nie rozumieją. To teraz tak się tłumaczy. Owszem, świetnie rozumieją. Ja wyszłam z założenia że tłumaczę językiem zrozumiałym dla 1-2-3 latka, jednocześnie nie odpuszczając konsekwencji i systemu kar-nagród. Duużo tłumaczyłam. Ale rozumiała, docierało, dzisiaj to procentuje, sama czasem tłumaczy innym dzieciakom, tym młodszym na podwórku, i dosłownie słyszę moje własne słowa sprzed kilku lat. Da się. Ale masz rację co do ogólnego założenia, że metodę dostosować trzeba do możliwości, a nie odwrotnie.

[historia]
Ocena: 16 (Głosów: 18) | raportuj
12 sierpnia 2015 o 13:30

Wczoraj miałam podobnie w pracy z jedną Klientką :) W Żabkach występuje coś takiego jak "wielosztuki" - czyli dana rzecz kosztuje w regularnej cenie powiedzmy 2,99 ale jeśli kupisz 4 szt - łącznie płacisz 8 zł. Proste? Niekoniecznie. Babka się uparła obejść system i kupić 2 piwa w cenie jaka wychodzi w wielosztuku właśnie "4 szt. za 8 zł", czyli po 2 zł/szt. 3 razy wracała, blokowała kolejkę, tłumaczyłyśmy razem z koleżanką, w końcu się na nas obraziła że nie chcemy jej sprzedać po 2 zł :) Inny człowiek stwierdził że go okradam i złoży na mnie skargę bo w Żabkach nie można wymienić wygranego kapsla na piwo. Tłumaczyłam mu po kolei jak to działa i dlaczego w Żabkach nie działa. Jak grochem o ścianę, okradamy go i koniec. A, i standardowa sytuacja w zasadzie codzienna - Klient pyta gdzie coś leży. Jeśli mogę wyjść zza kasy to prowadzę, jeśli jednak np. mam kolejkę - tłumaczę. Prosto. Na przykład: w tej alejce (wskazuję dłonią), regał po prawej stronie, 3 półka od góry zaraz obok kawy. 99% Klientów skręca w niewłaściwą alejkę, patrząc na lewą stronę na półki na samym dole (wiem bo widzę w kamerze :) )...

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 7) | raportuj
12 sierpnia 2015 o 13:12

@tick: a skoki rozwojowe u niemowląt też nie istnieją? Bo nie wiem czy wiesz, ale bunty są takimi późniejszymi skokami rozwojowymi ;)

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 6) | raportuj
12 sierpnia 2015 o 13:10

@Toyota_Hilux: cóż, taką drogę wychowawczą obrałam, aczkolwiek kilka klapsów przez te 7 lat (dokładnie to chyba trzy) też rozdałam. Kolejne bunty (4 i 6 lat) przeszła już znacznie łagodniej. Nie żałuję, mam teraz super ogarnięte 7-letnie dziecko, które umie się zachować w każdej sytuacji, nie wykłóca się godzinami rozumie że "nie" oznacza "nie" a jeśli nie zgadza się z naszą decyzją to szuka logicznych argumentów aby nas przekonać - merytoryczną rozmową a nie krzykami czy fochami. Do ludzi dorosłych odnosi się z szacunkiem, wśród rówieśników radzi sobie świetnie, nie jest ani zbyt asertywna ani zbyt "zahukana". W szkole też super. Wszędzie gdzie z nią nie idziemy, jej ogarnięcie i umiejętność zachowania się zaskakuje nawet starsze osoby które pamiętają jeszcze "jedyne słuszne" metody wychowawcze czyli pas na dupę bez zbędnych słów. Jedyne na co możemy narzekać to bałaganiarstwo, ale to ma po nas niestety ;)

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 10) | raportuj
12 sierpnia 2015 o 11:25

@vonflauschig: no cóż, na chwilę obecną w ciąży nie jestem. Beta < 0,10 Jutro wracam do Dochtór i zobaczymy co powie, przecież według niej beta miała nic nie wyjaśnić... Ciekawe czy dalej będzie się upierać przy SOR i USG, czy jednak łaskawie wypisze skierowanie do endokrynologa :/

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 12 sierpnia 2015 o 11:28

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 19) | raportuj
12 sierpnia 2015 o 10:11

@tick: proszę....o buncie dwulatka coś się kiedyś obiło o uszy? Jeśli nie to podpowiem: dzieciak, nawet super konsekwentnie wychowywany, zamienia się w chodzącą piekielność. Jest to czas kiedy odkrywa po raz pierwszy że może mieć na coś wpływ, i testuje na wszelkie sposoby jaki REALNIE wpływ może mieć, gdzie są granice, i jak je obejść. Tylko od Rodziców i ich konsekwencji zależy czy wyjdą z buntu cało, czy nauczą dzieciaka że odpowiedni arsenał (wrzask, kopanie, bicie, plucie, gryzienie, rzucanie przedmiotami, rzucanie się na ziemię) skutkuje ustępstwem Rodziców dla "świętego spokoju" - na przykład po to aby przestał robić cyrki w miejscu publicznym. Moja córa, do czasu buntu chodzący anioł, zamieniła się na 3 miesiące w potwora. Wrzask był o wszystko, dosłownie. Na przykład: zasada była taka że przysługuje jedna krótka (do 15 minut) bajka po zjedzeniu obiadu. Przed buntem nie było z tym problemu. W czasie buntu codziennie darła się o włączenie kolejnej, tak do 2-3 godzin wrzasku. Nigdy nie ustępowałam, sadzałam na "karnym żółwiku" do czasu uspokojenia. Sąsiedzi nawet pukali do drzwi z pytaniem co się u mnie dzieje :D Uwierz że nawet 100% konsekwencja, groźba kary NIE wpłynie na to że 2-latek będzie i tak kolejny raz próbować "złamać system". Za to jak mu czas buntu minie to ta wcześniejsza konsekwencja zaprocentuje pięknie. A że otoczenie musi niestety tych wrzasków czasem posłuchać...cóż, to te wrzeszczące bachory będą pracować na Waszą emeryturę, pamiętajcie ;)

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
12 sierpnia 2015 o 9:56

@imhotep: zapisałam się na jutro ;)

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 14) | raportuj
12 sierpnia 2015 o 9:51

@sixton: @sixton: Znaczy się, zbuntowane dwulatki zamykamy w beczkach po kapuście?

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
12 sierpnia 2015 o 2:21

Jedyne co to nie chodzić tam, wysyłać negatywy, sieć musi zareagować.

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 23) | raportuj
12 sierpnia 2015 o 2:14

Bardzo dobrze się zachowali. Nie robili sceny publicznie tylko pokazali że jego fochy nie wpłyną na chęć odtworzenia jajka niespodzianki. Co mieli zrobić w markecie? Karnego jeżyka?

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 10) | raportuj
12 sierpnia 2015 o 1:38

Nie wierzę. Fake moim zdaniem.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 10) | raportuj
12 sierpnia 2015 o 1:05

Moje testy były robione w większym odstępie czasu. Okres był, zgagi brak (a występuje u mnie zawsze na początku ciąży i tylko wtedy, 3 razy byłam w ciąży z czego 2 pierwsze straciłam, za każdym razem zgaga była). Naprawdę nie sądzę... mam już 40 na karku, cała babska część rodziny ma problemy z tarczycą, włączając moją 7- letnią córkę... raczej w tym jest problem. Ale jutro będzie jasne ☺

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
11 lipca 2015 o 22:45

@didja: tak, za 6 zeta masz coś z bistro (hot dog/zapieks/panini/tortlla), plus coś do picia - głównie 0.5l napoje z Pepsi albo energetyk albo jogurt pitny, plus baton/chipsy małe/coś tam. Jest też opcja do domu za 8 zeta - coś z bistro zmienia się w pizzę mrożoną, różne inne rzeczy mrożone albo do odgrzania. Ogólnie rzecz biorąc opłaca się :)

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 11) | raportuj
11 lipca 2015 o 22:39

Oj, w handlu siedzisz a nie złapałaś o co chodzi...ktoś jest w stanie sprzedawać taniej, więc trzeba go max shejtować, najprościej podając się za potencjalne kupujące, które znają oczywiście miejsce gdzie jest o niebo lepszy towar :D :D :D

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
11 lipca 2015 o 21:26

@qulqa: Widzisz, mi takiego znajomego zabrakło. Dźwigałam Mamę jak umiałam. Rad żadnych. Teraz mi "wyszło", i teraz zaczynam walkę. I jak napisałam w głównym poście, nie zamierzam płakac tylko że nie dostanę, choć płacę składki, państwowo, po prostu ogarnę się prywatnie. Tylko że to dość piekielne nie sądzisz? Co do sportu. Uwierz, brak czasu. Brak mi czasu żeby się wyspać a co dopiero pojechać na basen i spędzić tam w sumie z dojazdem ponad 2h. Mąż ciężko pracuje żeby bylo nas stać m.in. na prywatne leczenie i dziecko jest siłą rzeczy na mojej głowie. Jak mąż nie zapracuje to nie będzie nas stać. Błędne koło co nie? proste zabawy typu bieganie, fittnesy różne odpada bo mam popsute kolano i nie trzyma, wszelkie np. rozkroki odpadają. Rower i basen to wszystko co mogę realnie. Na rowerze jeżdżę codziennie, basen w ramach możliwości korzystam jak tylko się da. A przy kompie siedzę już bardzo rzadko, w takich dniach jak teraz kiedy rodzinkę wygoniłam na wakacje i mam "ciszę i spokój" w domu :)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
11 lipca 2015 o 21:18

True! pracuję w żabie i mam to samo! Może mówisz o moim sklepie (tym drugim, gdzie przyjęli drobniaki?) My ciągle żebramy o grosiki, stałych Klientów wręcz prosimy o przyniesienie walających się groszy po domu, w celu wymiany na grubsze, tymczasem słuchy mnie dochodzą że w sąsiedniej żabce odmawiają przyjęcia "żółciaków".

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
11 lipca 2015 o 21:04

@singri: mąż na szczęście mgr prawa, co prawda zupełnie gdzie indziej pracuje, ale ogarnia przepisy i paragrafy dość nieźle, poza tym od czego koledzy ze studiów :) mowi że z tą drugą umową powalczymy ale powinno być ok, zaś kartę trzeba będzie spłacić i tyle.

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 10) | raportuj
11 lipca 2015 o 20:55

@Karmelitka: poza tym teraz sama sobie przeczysz. Piszesz że: "Zdenerwowalo mnie to, ponieważ sama pracowalam w tej sieci sklepów i wiem ze nie ma prawa odmówić wykonania zamówienia." No to ma prawo jednak odmówić czy nie ma? :)

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 13) | raportuj
11 lipca 2015 o 20:47

@Karmelitka: 1. Godziny otwarcia sklepu nie są kwestią pozostawioną ajentowi. Jedyne wyjątki od reguły to sytuacje kiedy lokalna wspólnota mieszkaniowa się nie zgadza na sklep czynny do 23, to są naprawde rzadkie przypadki. Ajent musi logować i wylogowac kasę najpóźniej o 6 rano a najwcześniej o 23. 2. Nie ma tam hot dogów a tylko opiekacz do zapiekanek i panini? Opiekacz grzeje się bardzo długo do temperatury właściwej do przyrządzania tych dań. Są przecież (pracowałaś więc na pewno wiesz) procedury dotyczące tych spraw. Nie da się zrobić zgodnie z procedurą zapiekanki przy opiekaczu do połowy podgrzanym. Wiem, testowałam kilkakrotnie po umyciu a jeszcze przed zamknięciem, efekt był taki że Klient czekał 20 minut na ledwo ciepłe danie.

« poprzednia 1 2 3 4 następna »