Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

zaziza

Zamieszcza historie od: 28 czerwca 2011 - 0:36
Ostatnio: 30 sierpnia 2019 - 23:18
  • Historii na głównej: 2 z 3
  • Punktów za historie: 551
  • Komentarzy: 57
  • Punktów za komentarze: 444
 

#74087

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Coś o pracodawcach.
Byłem przez ponad 7 lat pracownikiem pewnej specjalistycznej firmy, można powiedzieć, że od podstaw stworzyłem ich dział serwisowy.

Jednakże miałem "wadę". Nie miałem żony.
Pod koniec tego okresu znalazłem sobie odpowiednią dla mnie dziewczynę (zaskoczyło, że hej) i zaczęły się problemy. A to, że nie mogę zostać dłużej (no nie mogę, w końcu za radą szefa poukładałem sobie życie :)). A to, że potrzebuję wolnego (moja wybranka nie była osobą zdrową).

Co ciekawe, wcześniej gdy potrzebowałem wolnego, nie było problemu. Nie byłem niewolnikiem firmy, tylko gdy przyjeżdżał klient 400 km w jedną stronę, to nie zostawiałem go, bo na dzisiaj koniec, tylko został obsłużony. Tak się budowało markę firmy, frontem do klienta, nie tyłem :).

Najciekawsze jest na koniec, trzy miesiące przed ślubem (o czym pracodawca został poinformowany) dostałem trzy miesiące wypowiedzenia. Taki prezent ślubny.

Oczywiście nową pracę znalazłem szybciutko, więc nie było problemów finansowych, ale niesmak pozostał.

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 301 (311)

#74094

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Prywatnie używam dwóch aut. Typowej blaszanki do codziennego tłuczenia bruku oraz skitranego w garażu, motoryzacyjnego fetyszu, który jeździ w słoneczne weekendy, sypia pod plandeką, cieszy oko i serce.

Dodam: fetysz ma osiemnaście lat, był wyprodukowany w stu kilkunastu egzemplarzach, gdy go nabyłem, cieszyłem, niczym małpa, która dostała klucze do plantacji bananów, portfel zaś wył długo. Radość jedna bezcenna...

Oddałem czarny pocisk do serwisu producenta na wymianę świec i kabli oraz oleju w skrzyni plus ogólny przegląd od przedniego do tylnego zderzaka.

Odebrałem samochód, wszystko zrobione jak należy. Coś mnie piknęło jednak i sprawdziłem w zapisach z ukrytego w bebechach pudła gps-u, cóż to się z nim odbywało.

Wynik: przez dwie doby samochód zrobił 247 km, maksymalna zarejestrowana prędkość: 308 kmh na autostradzie.

Cóż... Jutro mam spokojny dzień w pracy, toteż do aso pojadę. I tak, oj tak - będzie się działo...

ASO

Skomentuj (41) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 444 (454)
zarchiwizowany

#73099

przez ~farra ·
| było | Do ulubionych
Przedszkole, podstawówkę i gimnazjum spędziłam z tą samą klasą w której nie byłam lubiana przez koleżanki. Właściwie to byłam zawsze tą nie parzystą. Jeśli jakiejś koleżanki nie było danego dnia w szkole wtedy dziewczyny zapraszały mnie do swojego wianuszka wzajemnej adoracji, a wraz z powrotem członkini byłam wykopywana i na nowo zapominana.
Im bardziej mnie odpychały tym bardziej chciałam dołączyć do ich grupy. Całą mafią zarządzała Kasia która miała bogatych rodziców i jej zwyczajem w razie problemów było stawianie całej klasie lodów z szkolnego sklepiku. Była uwielbiana przez wychowawczynię, w każdym przedstawieniu, uroczystości czy wydarzeniu musiała znajdywać się w centrum uwagi.To ona była powodem wszystkich klasowych kłótni pomiędzy dziewczynkami i chłopcami jak i również innymi klasami a naszą klasą.
Z biegiem lat stawałam się coraz bardziej niewidoczna dla klasowej elity pięknych dam. Kasia i reszta dziewczyn odzywała się do mnie tylko kiedy coś chciała. Złożyło się tak, że zawsze byłam potrzebna na plastyce z racji mojego talentu plastycznego właśnie.
Ulegałam prośbą koleżanek i rysowałam im w pięć minut to co one próbowały wyskrobać przez całą lekcję, za chwilkę popularności i parę pustych komplementów. Szybko na szczęście zrozumiałam, że taki układ to zwykły wyzysk i postawiłam na męskie towarzystwo. Zaczęłam oglądać anime, grać w gry i dyskutować na temat sportu z nowymi/starymi kolegami.
Od tego czasu stałam się obojętna na względy Kasi i gangu
co wywołało wielki ból dupy i zazdrość z powodu sympatii do
mnie - męskiej części klasy. Od tego momentu Kasia wraz z świtą wykorzystywały każdą możliwą okazję żeby uprzykrzyć mi szkolne życie. Tak trzy lata do końca gimnazjum gdzie ostatecznie rozstaliśmy się wszyscy w neutralnych relacjach. Poszłam do liceum i myślałam, że nigdy więcej nie będę miała styczności z tymi "koleżankami".
Aż tu pewnego pięknego dnia telefon od Kasi z błaganiem abym do niej wpadła. Wpadłam z czystej ciekawości, w progu powitał mnie ON. Piękne duże niebieskie oczy, szarmancki uśmiech i cudowny głos. Oprócz tego ideału była jeszcze jedna koleżanka z gimnazjum i sama zapłakana Kasia. Okazało się, że poszła do technikum związanym z umiejętnościami artystycznymi, wystawienie ocen tuż, tuż a ona musi oddać wszystkie pracę z pierwszego i drugiego semestru w klika dni.
"Babka się uwzięła i chcę ją udupić a starzy nie zapłacą za wakacje w Paryżu jak nie zaliczy roku".
Ogólnie rysowania na co najmniej cztery dni.
Jako, że zawistną i wredną osobą nie jestem zgodziłam się pomóc. Jak moją pomoc widziała Kasia?
Biorę wszystko do siebie + dokupuje potrzebne materiały i robię wszystko sama, a potem jej przywożę do domu. Pieniędzy mi nie odda bo bibuła i pastele są tanie a farby z blokami to ona da. Fajnie gdybym teraz z wszystkim się zabrała (byłam rowerem) bo ona jedzie po południu z przyjaciółkami zrobić zdjęcia do paszportu.
Uśmiechnęłam się z politowaniem, wytłumaczyłam co mogę zrobić i wyszłam z domu w momencie ataku furii na moją stanowczą odmowę robienia za "murzyna" bez słowa dziękuję.
Przystojniak z niebieskimi oczami okazał się być jej nowym sąsiadem który wybiegł za mną i odprowadził do domu. Miał na imię Radek i poprosił mnie o oprowadzenie po miejscowości i mój numer.
Kasia niestety nie zdołała zaliczyć wszystkich zaległości i chyba nie poleci do Paryża w te wakacje. Będzie miała więcej czasu na opowiadanie wszystkim w koło jak to z MOJEJ WINY ma komisa z rysunków i liternictwa bo nie chciałam jej pomóc. Opowiada wszystkim, że to przeze mnie bo niby sama deklarowałam pomoc, dzwoniłam, obiecywałam zrobienie wszystkich prac.
Co najzabawniejsze tę historyjkę próbowała sprzedać nawet swoim rodzicom czy nauczycielkom z gimnazjum. Chyba zniszczę jej zupełnie życie kiedy dowie się od kilku dni jesteśmy z Radkiem szczęśliwą parą.

relacje

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 40 (174)

1