Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

alia

Zamieszcza historie od: 29 lipca 2013 - 7:30
Ostatnio: 21 lutego 2017 - 15:38
  • Historii na głównej: 8 z 8
  • Punktów za historie: 4230
  • Komentarzy: 17
  • Punktów za komentarze: 220
 

#77144

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Poprzednia moja historia, przypomniała mi inną.

Przed świętami moja koleżanka urodziła dziecko. Dziecko wyczekane, wystarane i wymodlone. Z tej okazji zrobiła przyjęcie dla swoich koleżanek. Byłam tam i ja.

Nie ma nic lepszego na świecie niż koleżanki!
Młoda mama dowiedziała się, że:
- teraz to już nie ma życia, tylko pieluchy, gotowanie i sprzątanie.
- teraz to już życie bez seksu. Bo kto by chciał się kochać z kimś z rozstępami i obwisłym brzuchem?
- teraz to się nie wyśpisz! I tak do końca życia...
- mąż to wcale nie pomaga przy dziecku. Tylko patrzy, żeby zwiać z domu.
- pomaga? Pewnie podrywa młodsze metodą "na wózek".
- nie wolno dziecku dawać czekolady.
- trzeba dziecku dawać coś słodkiego.
- dziecko nie może spać z rodzicami
- dziecko MUSI spać z rodzicami

A gdy jedna z mam dowiedziała się, że zapłodnienie nie przebiegło "po bożemu", wykrzyknęła tylko:
To Oliś jest nieprawdziwy?!

Moja koleżanka i jej nieprawdziwe dziecko mają się dobrze. Mimo wszystko.

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 301 (345)

#77109

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mam dwa koty. Jestem ich opiekunem, to o nie dbam.
Karmię, gotuję (wywar z kurczaka, dodaję żelatynę i robię galaretkę), wymieniam kuwetę, czeszę, prowadzam do weterynarza i kupuję zabawki. Dodam też nieśmiało, że lubię z nimi spędzać czas.

Ostatnio dowiedziałam się od moich znajomych, że jestem fanatyczką. I żebym coś lepiej dzieciom kupiła, a nie tym zwierzętom, bo szkoda kasy.

"Koleżanka" raczyła mnie ostatnio opowieściami, że U NICH to DZIECI są najważniejsze, że U NICH to kot by nie siedział na kanapie, że u NICH to najważniejsze jest zdrowie, a koty to źródło bakterii, zarazków i chorób. I że, to mój osobisty faworyt, jak ktoś KOCHA dzieci to rozumie, że zrobi się dla nich wszystko, a nie przerzuca miłość na innych.

Czyli, że nie kocham swoich dzieci? Bo nie rozumiem.

Znajomych sobie chyba zmienię, a przed następnym najazdem gości łyknę hydroksyzynę.

Skomentuj (40) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 237 (289)

#74448

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mój syn jest uczulony na wiele rzeczy:

a.) truskawki
b.) koktajl truskawkowy
c.) ciasto z truskawkami
d.) jogurty truskawkowe
e.) lody truskawkowe

Śmieszne, prawda? Truskawki to truskawki. Otóż nie.
Mój syn został dziś w przedszkolu nakarmiony ciastem z musem truskawkowym.
Dlaczego? Bo w karcie było tylko o truskawkach, a nie o cieście.

Odebrałam go z przedszkola ze swędzącymi dziąsłami, pokrzywką i wymiotami.

przedszkole

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 369 (381)

#68142

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia z czerwca.

Musiałam na kilka dni zostawić dzieci u teściowej i pojechać do szpitala. Podejrzenia były poważne, ale na szczęście okazały się nietrafione.

Przyjęłam z ulgą jej propozycję, by zająć się naszymi wyścigówkami. Mąż kursował praca-szpital-dom teściowej-nasz dom. Oboje trochę zaniedbaliśmy pociechy, więc noszę w sobie poczucie winy.

Nie mogę jednak się powstrzymać.
Moje dzieci po powrocie do domu:
- nie zasypiają same (jak przedtem)
- nie chcą chodzić do szkoły (bo tam nauczą się głupot) i przedszkola (dzieci mnie zarażą "tatarem i grupą")
- nie jedzą normalnych kawałków jedzenia, tylko rozdrobnione (żeby się nie zakrztusić)
- domagają się ton słodyczy i litrów soków (wychowane na wodzie mineralnej i zielonej herbacie)
- nie jedzą ciemnego chleba, jak dotychczas (bo jak ma taki kolor, to jest zepsute).

Niecały tydzień. Nie mogę w to uwierzyć.

dom

Skomentuj (57) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 627 (773)

#68060

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Od kilku tygodni moje podwórko jest placem budowy. Po kilku latach zdecydowaliśmy się na wymianę ogrodzenia i położenie kostki. Wynajęliśmy kilka ekip, które miały nam to zrobić szybko i profesjonalnie.

Fachowcy od ogrodzenia zostali nam poleceni,więc podpisaliśmy umowę bez obaw. Na początku przedstawiliśmy nasze oczekiwania i plany, ustaliliśmy rodzaje materiałów i czas pracy. Zapewniliśmy, że cały czas jesteśmy pod telefonem i zawsze możemy porozmawiać lub przyjechać. Pracujemy kilkanaście kilometrów od domu i możemy w każdej chwili wyjść.

Przez kilka dni nie było żadnych zapytań, zażaleń i nieścisłości, które trzeba by wyjaśnić. Sama dzwoniłam pytać czy wszystko w porządku, bywałam także w domu w godzinach pracy fachowców, ponieważ inna ekipa, ta od kostki, potrzebowała informacji.

Pewnego dnia przyjeżdżam do domu i przeżywam szok. Słupki, które poustawiali są za niskie, krzywe i różnej wysokości (moja mama odnalazła nawet w tych różnych wysokościach estetyczny klucz).

Dzwonię. Pan staje się wyjątkowo niemiły i uważa, że się czepiam, bo nie chce zapłacić faktury (?!).
Twierdzi, że słupki muszą być krzywo, bo inaczej się nie da, a są różnych wysokości, bo podłoże jest nierówne (teren był wyrównywany). Do tego ogrodzenie nie jest za niskie, bo jego pracownicy pytali ludzi od kostki czy tak jest dobrze, a tamci odpowiedzieli, że tak.
Przez pół minuty nic nie powiedziałam, bo tak mnie zatkało.

Zażądałam naprawy i nie sugerowania się zdaniem ludzi, którzy tak jak i oni, są wynajętymi pracownikami i nie są, choć trudno to pojąć, osobami decyzyjnymi.
Pan znów się oburzył i powiedział, że on tego nie naprawi, bo nie widzi potrzeby, może to jedynie rozebrać.

podwórko

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 297 (329)

#63758

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia wydarzyła się kilka lat temu, więc teraz może jest już inaczej.

Córka kilka lat temu chodziła do przedszkola. Pewnego dnia pojawiła się informacje, że do grupy mojej O. dołączy dziecko, którego rodzice przeprowadzili się do naszej miejscowości z województwa mazowieckiego.
Chłopiec miał dołączyć do dzieciaków w poniedziałek. O godzinie dziewiątej tego samego dnia dzwoni do mnie jedna z mam. Nie bardzo zrozumiałam o co chodzi, bo mówiła chaotycznie i szybko. Miałam wrażenie, że na przemian krzyczy i łka.
Przestraszyłam się, że coś się stało. Okazało się jednak , że chodzi o nowe dziecko. "Że ona tego tak nie zostawi, że dzwoni do kuratorium, że to skandal, że ona już swojego G. zabrała i czeka na reakcje moją i reszty rodziców".

Co było z maluchem nie tak?
To czarnoskóry chłopiec.

przedszkole

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 775 (913)

#61896

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Fotografia nie jest łatwym zajęciem. Wielu osobom się wydaje, że to takie proste i przyjemne, nic nie kosztuje, a te ceny co sobie "wymyślają" to z kosmosu są.

O tym, że taka praca wymaga wielu lat nauki, dobrego sprzętu i wielu godzin przy edycji niewielu już pamięta.

Dzwoni para. Mają ślub i potrzebują fotografa na jeden dzień od godziny 12 do 00:01. Mówią, że zależy im na ładnych zdjęciach, że chcieliby coś profesjonalnego, że oglądali portfolio i są zainteresowani.

Chcą się umówić na jakieś spotkania w celu obgadania szczegółów, na koniec (najlepsze na deser) pytają o kwotę. Po jej usłyszeniu zapada cisza. Nie byle jaka cisza. To TA cisza. Od razu zaznaczę, że to nie jest ogromna cena, taka zwykła, porównywalna z innymi obowiązującymi na rynku.

[Panna Młoda}-ILE?! MYŚMY MYŚLELI, ZE ZAMKNIEMY SIĘ W 400 ZŁ!
[F]-Za 400 złotych zrobię państwu mszę i pierwszy taniec.
[PM]- No... a nie mógłby pan zostać do północy?
[F]-Mogę, ale nie za 400 złotych, musi mnie pani zrozumieć - to moja praca.
[PM]-Jak pan zostanie do dwunastej, to kupimy panu obiad w restauracji i dorzucimy wódkę weselną!

DZIĘKI! To w takim razie zostanę do rana...

Skomentuj (40) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 628 (700)

#52738

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mieszkam nad sporym zbiornikiem wodnym. Ma ładne zejście, plażę, mini smażalnię ryb, gofry i kilka budek z napojami i lodami, ale pozwolenia od miasta na kąpielisko, a co za tym idzie parkingu i dobrej drogi dojazdowej nie ma. Wczoraj pół polski się zjechało chcąc ochłodzić swoje mocno nagrzane organizmy. "Jezioro" jest bardzo duże, więc i wiele osób się zmieści. Niestety, położone jest na absolutnej wsi. Dwie drogi na krzyż. Mieszkam 50 metrów od tego miejsca. Pomijam, że wczoraj jechałam do domu bite 20 minut oraz to, że zostałam zatrąbiona, kiedy próbowałam wjechać w bramę mojego domu, ale inne zachowania ludzi przerosły moją wyobraźnię.

Ustawiłam się do skrętu na podwórko, i czekam, czekam, czekam. W końcu udało mi się, wykonuję manewr i pach! Przed moją bramę wyskakuję matka z dwójką dzieci, ciągnąc za sobą dmuchaną orkę i męża. Zauważyła mnie w ostatniej chwili skierowała swe oczka na wybranka i drze się z odległości 10 metrów: PATRZ ROMAN, NA TĄ PO#EBANĄ PANIĄ! CO ONA ROBI! NAWET PRZEJŚĆ SIĘ NIE DA! IDIOTKA! Oddychałam głęboką z osiemdziesiąt razy, wjechałam do garażu. Stoję i zaciskam pięści. Nie chciałam się kłócić, no bo po co?

Wychodzę zamknąć bramę i widzę, że jakiś samochód pakuje mi się na plac. Na pytanie co robi, odpowiada, że on tylko na chwileczkę i zaraz sobie pojedzie (w aucie żona i jej koleżanki smarują się jakimiś maściami dzierżąc w ręku parawan i piłkę plażową). I wtedy coś we mnie pękło. Grzecznie odpowiadam, że po drugiej stronie ulicy mój sąsiad ma parking płatny, 5 złotych za CAŁY DZIEŃ. Pan jednak nie chciał przyjąć tego do wiadomości i dalej upierał się, żeby zaparkować u mnie. Wesoła rozmowa trwała kilka minut, do momentu, w którym mój tata wypadł z mieszkania z szaleńczą miną i paczką gwoździ. Niezadowolony kierowca odjechał rzucając na koniec:
- aaa... dom też macie brzydki!

Za chwilę przeganiałam ludzi z podjazdu do domu, którzy zasłonili całkowicie mi bramę. Jeden człowiek nawet przerzucał nam palety przez ogrodzenie, (prowizoryczne) bo on nie ma gdzie zaparkować! I co on ma teraz zrobić! Wam się te palety może przydadzą!

Droga zakorkowana była tak, że z dość szerokiej dwukierunkowej zrobiła się jednokierunkowa szczelina. Po całym zajściu moja ładna ulica usłana jest papierkami, butelkami, opakowaniami po przenośnym grillu i innymi świństwami.

Czekam na kolejny taki weekend!

Zbiornik wodny

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 727 (765)

1