Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

goxik

Zamieszcza historie od: 4 lipca 2014 - 15:28
Ostatnio: 22 lipca 2016 - 15:07
  • Historii na głównej: 7 z 11
  • Punktów za historie: 2348
  • Komentarzy: 24
  • Punktów za komentarze: 80
 

#72887

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Czytając historię 72864, przypomniała mi się sytuacja sprzed tygodnia.

W bloku, w którym mieszkam klatka przy drzwiach wejściowych jest bardzo wąska - szerokości drzwi. Zaraz przy wejściu po lewej stronie są drzwi do piwnicy, a za nimi schody.

Nagminnie ludzie zostawiają wózki, rowery w rogu, co skutkuje zmniejszeniem i tak małej przestrzeni.
Jestem w trakcie remontu, a co za tym idzie razem z mężem i bratem kursowaliśmy w sobotę z wielkogabarytowymi rzeczami między mieszkaniem piwnicą, a śmietnikiem.
Co zrobiła genialna sąsiadka widząc stojących nas z płytą wielkości 3 m x 1.6m? Ano weszła z wnuczkiem do klatki, stanęła wózkiem w owym roku i zaczyna pomału wyjmować dziecko. Po czym wchodzi do góry.

Poinformowałam ją, że wózek wywożę przed klatkę, bo jak widzi nosimy duże rzeczy. Kiwnęła głową, że ok i poszła.
Zrobiliśmy dwa kursy, zeszłam do piwnicy próbuję się przecisnąć znów z kilkoma rzeczami i co widzę? Wózek z powrotem w tym samym miejscu.
Ręce opadają.

Sąsiedzi

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 186 (234)

#72542

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Czytając historie ~niedobrywieczor przypomniała mi się historia sprzed kilkunastu lat. Miałam wtedy jakieś 13-14 lat.

Były wakacje, wraz z koleżanką postanowiłyśmy chodzić sobie na basen. Aby na ten basen dojść, trzeba było przejść tunelem podziemnym pod ulicą. Tunel dość często uczęszczany.
Lipiec, godzina 12 w południe, wracamy z basenu przez ten tunel i nagle w połowie drogi wyskoczył facet koło 40 w samej koszulce (bez majtek, szortów - jakby ktoś się zastanawiał) i zaczął się onanizować, krzycząc w naszym kierunku "Cześć, dziewczynki!".

Koleżanka zachowała na szczęście zimną krew, szarpnęła mnie za ramię i szepnęła "Nie patrz, idziemy szybko".
Pana zobaczyłyśmy po chwili po drugiej stronie ulicy, jak się ubierał.
Niemiłe doświadczenie, tym bardziej dla 13-latki.

tunel

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 179 (209)

#71043

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ostatnia historia Scorpiona przypomniała mi pewną moją piekielną historię sprzed lat.

Zaraz po maturach postanowiłam podjąć swoją pierwszą pracę.
Zostałam kelnerką w jednej w sieci restauracji.

Praca przebiegała pomyślnie, po pół roku dostałam swego rodzaju "awans", zostałam kelnerką szkoleniową, dostałam kilka delegacji do innych restauracji w celu wyszkolenia kelnerów.

Niestety w pewnym momencie po długim urlopie macierzyńskim do pracy wróciła Pani Piekielna (P) siostra kierownika.
Nim kierownik został kierownikiem, P zajmowała stanowisko kelnerki, ale w związku z faktem, że teraz kierownik jest kierownikiem, no to siostrę też trzeba awansować.
Pomału zaczęła wykradać moje stanowisko.
Ostatecznie została zastępcą kierownika.

W związku z faktem, że od początku nie przypadłyśmy sobie do gustu, ponieważ zawsze narzucała swoje zdanie, niestety większości nie słuszne, kazała wszystko robić według swoich upodobań.

Nie dostała pozwolenia na zwolnienie mnie, więc czekała tylko na jakiś inny sposób.
Niestety miałam pecha, bo kończyła mi się umowa.
Szanowna Pani jako Zastępca kierownika zaprosiła mnie do siebie i oznajmiła, że nie przedłużą mi umowy.
Na moje pytanie o powód, zaczęła rzucać argumentami jak z rękawa.

P: źle wykonujesz swoje obowiązki, klienci są niezadowoleni.
J: Niestety, nie mogę się zgodzić, nikt nigdy się na mnie nie skarżył, każdego klienta obsługuje tak jakbym sama chciała być obsłużona.
P: Ale źle sprzątasz sale.
J: Tutaj też się z Tobą nie zgodzę. Nigdy po sprzątaniu porannym kierownicy nie doczepili się ani jednej rzeczy
P: Ale wprowadzasz złą atmosferę w pracy, nikt cię nie lubi.
Tutaj myślałam że wybuchnę śmiechem. Moi najlepsi znajomi, z którymi w tamtym czasie wychodziłam na imprezy, to właśnie znajomi z pracy i niestety fakt był taki że P nikt nie lubił.

Po moim odejściu "pokierownikowała" jeszcze kilka miesięcy i została zwolniona.

praca restauracja

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 161 (197)

#71218

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ostatnio wiele historii o petardach stwarzających niebezpieczeństwo, postanowiłam dodać też swoją, tyle że dotyczącą jakże przewspaniałych lampionów szczęścia.

Cudowny letni wieczór, plaża we Władysławowie, TŁUM ludzi ogląda zachód słońca i duża część zbiorowiska zaczyna puszczać lampiony szczęścia.

Szkoda, że większość robi to z początku plaży, gdzie plaża szeroka i zapełniona ludźmi, pozwala robić to dzieciom i nad głowami innych.

Siedzę sobie z mężem i znajomymi na kocu i nagle mąż się obrócił i w ostatniej chwili złapał spadający na moją głowę lampion. Dwie minuty później mogłabym być bez włosów z poparzoną głowa.

Nie będę już wspominać o aspektach zaśmiecania już i tak brudnego Bałtyku.

lampiony szczęścia głupota ludzka plaża wakacje

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 271 (299)

#71166

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Rok temu wraz z mężem poszukiwaliśmy korzystnej oferty ubezpieczenia samochodu. Weszliśmy na znane portale, w których można otrzymać od razu informacje z wielu ubezpieczalni.

Jakoś tak wyszło, że Mąż podał swoje imię i nazwisko, ale mój nr tel.
Po całym zabiegu odezwały się może 2 firmy, z 1 nawet skorzystaliśmy i zapomniałam o temacie.

Nagle w listopadzie dostaję telefon z FIRMY UBEZPIECZENIOWEJ, chcą rozmawiać z mężem, wspominają, że byliśmy zainteresowani ubezpieczeniem (trochę późno się obudzili).
Od tego czasu otrzymuje średnio raz na dwa tygodnie telefony i to nie tylko telefony z firm ubezpieczeniowych, ale również w sprawach skorzystania z mega fajnej oferty, przygotowanych konkursów, oraz super występów, na których będą chcieli mi wepchnąć garnki, patelnie, kołdry itd.

Skąd wiem, że to właśnie ta firma sprzedała im kontakt?
Właśnie wspomniana wcześniej pomyłka mojego męża.
Nigdy nie chcą rozmawiać ze mną tylko z nim. Dzwoniąc na mój nr.

Oczywiście na pytanie skąd mają mój nr - każdy odpowiada, że komputer go wylosował.

call_center sprzedaż danych osobowych

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 303 (313)

#69831

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wracam sobie z mężem z pracy, godziny szczytu, trzeba się przedostać przez centrum miasta wojewódzkiego. Wjeżdżamy na osiedle. Jak to na osiedlach bywa - droga wąska, a dodatkowo wzdłuż drogi zaparkowane samochody, więc ciężko się wyminąć. Trzeba się nawzajem "chować".

Strefa 30, więc jedziemy wolno. Sznurek aut bo przecież godzina 16 - największy ruch. Nagle samochód przed nami zwalnia. Myślę, pewnie szuka miejsca parkingowego iii.... nagle kierowca staje. Stoi tak dobre 2 min na środku jezdni. Ani go wyminąć ani nic. Wszyscy zaczynają trąbić, a pan włączył awaryjne, wysiadł - krzyknął "tylko skoczę na chwilę do domu" i pobiegł w stronę klatki.

Pozostawię to bez komentarza.

kierowcy korek miasto

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 309 (365)
zarchiwizowany

#68351

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
historia o tym, ze czasem goxik ma za dobre serce.

wracam wczoraj wieczorem do domu, zaczepia mnie pan z zawodu menel (P)
P: Pani da na coś do jedzenia, sam z synem mieszkam.
J: To proszę ze mną, kupie panu coś do jedzenia
P: Ale gdzie tu pani teraz o tej porze kupi, da pani pieniądze
J: Nie dam pieniędzy bo pan wyda na alkohol a nie na jedzenie
P: Na jedzenie tylko kupie sobie coś co będę chciał.
Tutaj chciałam sie już obrócić na pięcie i iść dalej niestety stałam przy przejściu dla pieszych z czerwonym światłem a P to wykorzystał i zaczął dalej coraz ostrzej naciskać, żebym mu dała jakiś grosz.
Stwierdziłam ze mam w kieszeni jakąś złotówkę wiec wyciągne dla świętego spokoju i własnego bezpieczeństwa.
J: nie mam więcej drobnych (dając złotówkę) mam nadzieję, ze wykorzysta pan to na jedzenie.
P: (z oburzeniem) Tylko złotówka, przecież nic za to nie kupię. I poszedł oburzony.

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -1 (31)
zarchiwizowany

#68165

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Czytając komentarze pod http://piekielni.pl/68157 doszukałam się insynuacji, ze strony komentujących, że historia zapewne została zmyślona.

Niestety zima byłam świadkiem podobnej sytuacji.
Stojąc w kolejce na basen , przede mną stanął dziadek z wnuczką ok 9 lat.
Jak przyszła jego kolej poprosił o dwa bilety i o pasek dwa razy do szatni męskiej.
Kasjerka spojrzała na pana ze zdziwieniem i rzekła, że przecież dziewczynka już duża. pan tylko ją poinformował, ze przecież dziecko się samo nie ubierze i on żąda, żeby dostała kluczyk do męskiej szatni.kasjerka podała cóż miała zrobić.

Nie będzie podsumowania...

basen koedukacja dzieci

Skomentuj (33) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 43 (191)
zarchiwizowany

#62599

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Przeglądając starsze opowieści na Piekielnych trafiłam na opowieść Seanka ile trzeba czasem się prosić firm o wykonanie usługi i pozostawienie u nich pieniędzy.

Dwa miesiące temu podjęliśmy z mężem decyzje o wymianie drzwi zewnętrznych na nowe.
Pogrzebałam w internecie, znalazłam kilka firm w internecie w mojej okolicy, poszukaliśmy również troszkę informacji na temat marek dobrych firm i wysłałam męża do salonu X aby zorientował się w cenach ter,minach i przyniósł może jakiś katalog do domu. Tak też się stało. Dostał również wizytówkę, wiec po zdecydowaniu się na konkretne drzwi mąż zadzwonił aby umówić się na pomiar.
Otrzymał informację aby wysłał nr kontaktowy smsem i jutro ktoś się odezwie z monterów aby ustalić konkretny termin. (Był to poniedziałek)

We wtorek cisza, w środę dzwoni monter. Informuję go ze możliwy jest pomiar po godzinie 15:00 umawiamy się na godzinę 18 (bo tak pan monter skończy montaż, ok mi pasuje)
W czwartek rano dzwoni, pyta czy aktualne, potwierdzam i czekam.
W czwartek o 18:30 dostaję telefon że no niestety się nie wyrobi jest jeszcze w miejscowości Y oddalonej o 30 km. Ok umawiamy się na pt na 19.
Znów czekam i się nie doczekałam, nawet na telefon zwrotny.
W poniedziałek tel od kierownika, że został zabrany pomiar itd, ja uszom nie wierze tłumaczę panu ze żaden pomiar nie został pobrany. pan przeprasza zaraz się do mnie odezwie, dzwoni monter z przeprosinami i tekstem "no ale wie pani jak jest robota to trzeba skończyć" Kierownik ustala z nami że jeszcze dziś podjedzie sam zmierzyć drzwi.

Okazuje się ze wybrane przez nas drzwi nie będą możliwe do zamontowania przesyła nam katalog innych drzwi (ich marka własna) które kompletnie nas nie interesują.
Rezygnujemy.

Poszłam do innej firmy, okazało się że interesujące nas drzwi jak najbardziej możemy wstawiać, Pomiar jest pobrany na drugi dzień za 2,5 tygodnia przychodzi pan, montuje drzwi i wszystko idzie jak po maśle, da sie?

usługi

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 125 (175)

#60743

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Krótka, ale jakże denerwująca historia o tym jak niektórzy właściciele przybytków handlowych zatrzymali się w czasach, kiedy to klient nie miał nic do gadania.

Za niedługo wychodzę za mąż, więc przygotowania idą pełną parą. Przyszedł czas na bukiet. Wybrałam się wiec do pobliskiej kwiaciarni celem zorientowania się w cenach takowych bukietów i innych kwiecistych dodatków.

Weszłam do kwiaciarni, widzę, iż jedna z kwiaciarek obsługuje klientów, ale zauważam, że kręci się jeszcze starsza Pani po zapleczu (jak się okazało była to Piekielna właścicielka). Nikt nie podchodzi, więc powiedziałam dzień dobry i czekam. Po chwili Pani piekielna zorientowała się, że ma klienta, niechętnie do mnie podeszła. Pokazuję jej zdjęcie i się zaczyna.

P: Frezji jeszcze chyba nie ma.
J: To ma być bukiet na sierpień, więc już powinny być
P: To przyjdzie w sierpniu.
J: Ale bukiet ma być na początek sierpnia.
P: To przyjdzie przed.
J: Proszę mi tylko tak na oko powiedzieć ile za bukiet by pani wzięła. Interesuje mnie cena.
P: Na oko to chłop w szpitalu umarł.

Po tych słowach podziękowałam, pożegnałam się i wyszłam.

Kwiaciarnia

Skomentuj (37) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 507 (605)