Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Chrupki

Zamieszcza historie od: 29 stycznia 2012 - 16:03
Ostatnio: 25 kwietnia 2024 - 9:52
O sobie:

Łódź... I wszystko jasne:-)

  • Historii na głównej: 9 z 11
  • Punktów za historie: 4333
  • Komentarzy: 376
  • Punktów za komentarze: 3098
 
zarchiwizowany

#25378

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jak wszyscy wiemy, niektóre rasy psów utarło się nazywać groźnymi. Bo duże zęby mają i jak taki wpadnie w szał, to może zabić. A czemu psy bywają agresywne? Niemal zawsze dzięki ludzkiej głupocie. O tym historia.
Latem roku 1993 małoletnia Chrupki dostaje w prezencie psa. Pocieszny szczeniak rasy rottweiler, sama go na rękach przyniosłam do domu. Pierdoła była z niego wtedy przeurocza, łapy mu się rozjeżdżały na kafelkach i płakał, że kot go nie lubi. Sielanka.
Zimą następnego roku już mnie woził na sankach po ulicy, to znaczy biegł do mojego taty i zatrzymywał się u celu, a sanki (razem ze mną) jechały dalej, póki starczyło sznurka. Potem sanki stawały w miejscu, a ja swobodnie szybowałam, ograniczona już tylko fizyką. Takie zabawy dają jakieś pojęcie o sile psa, prawda? Wielki był i bardzo przyjacielski. Niestety do czasu.
Jesień, mam powiedzmy dziesięć lat, idę z psem ulicą. Pies sięga mi do bioder i waży tylko trochę mniej ode mnie. Z naprzeciwka idzie sobie dwóch gówniarzy, mniej więcej w moim wieku, może trochę starszych. Kątem oka widzę jakiś ruch ręką jednego z nich, ale nie zwracam uwagi, mijamy się. Nagle pisk, ujadanie, mój pies zaczyna się rzucać i szarpać skowycząc. Nie wiedziałam, co się z nim dzieje, póki nie poczułam swądu palonej sierści. Tak, zidiociałe dzieciaki rzuciły mu na nos płonącą zapałkę. Nie miałam czasu nic im robić, zwierzak był ważniejszy, trzeba go było uspokoić i odkleić tą cholerną zapałkę z rany. Pies już do końca życia miał w tym miejscu jasną bliznę. I głęboki uraz do dzieci. Wszystkie małoletnie człowieki wzbudzały agresję i trzeba było je przed psem chronić, bo gdyby mógł, to by zjadł. Wkrótce do listy niemile widzianych dołączyli ludzie w roboczych ubraniach, nie daj Boże śmierdzący alkoholem - tutaj myśleniem popisał się wstawiony sąsiad. Nie rozumiem, co kieruje ludźmi, którzy krzywdzą zwierzęta. A już szczególnie uderza mnie głupota tych, którzy krzywdzą zwierzęta z natury groźne. Co z tego, że w razie napaści to właściciel będzie odpowiadać za nieupilnowanie psa, skoro taki wkurzony rottweiler nawet w kagańcu może zdrowo poturbować, a gdy nie ma kagańca, to spotkanie nie skończy się na podartych spodniach, tylko na szyciu rany?

ludzie i zwierzęta

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 194 (206)
zarchiwizowany

#24419

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Zacznę od gorących podziękowań za wszystkie głosy na moją pierwszą historię – nie sądziłam, że moje przeboje z sąsiadką dadzą mi miejsce na głównej;-) Aż prawie jestem babie wdzięczna:-) To taka terapeutyczna funkcja Piekielnych;-)

Dziś też będzie o sąsiadce z pierwszej opowieści, ale tym razem to nie mnie zalazła za skórę. Żeby nie było, że jakaś konfliktowa jestem;-) Historię tą usłyszałam w trakcie tamtego rozgraniczania. Przez dwie godziny biegania po polu w deszczu, nabyłam niezłej wprawy w poruszaniu się w gumofilcach. Poznałam też swojego niedoszłego sąsiada z zarośniętej parceli położonej częściowo między mną, a uroczą sąsiadką. Powiem, że trochę żałuję, że nie dane mu było tam zamieszkać, bo bardzo go polubiłam. Styl puszystego pana w skórze, lekko wczorajszego, co na swoje zawsze wyjdzie, wydrze się na wszystkich, zaczerwieni się, jakby miał wybuchnąć, a potem nagle puści oczko i zacznie tak grzecznie ripostować, że pokładałam się ze śmiechu:
"w zasadzie ja do tej starej baby nic nie mam, przecież człowiek też będzie kiedyś stary, bo to wiadomo, może też mi odp.ierdoli".
Po raz kolejny wyszło, że nic nikomu nie ukradłam, że to mnie ukradli, temu gościowi też, z czego się autentycznie ucieszył, bo cholernie mu sąsiadka zalazła za skórę... Czemu?
Cóż, część granicy jego działki to ściana domu tej pani, uwierzycie, że razem z synem wykuła tam sobie okno i wylewali fekalia na jego posesję? Pod tym oknem miał cegły na budowę swojego domu, jak już zrezygnował z mieszkania tam, chciał je zabrać i opowiadał, jak nie mógł nawet za większą zapłatę znaleźć chętnych, żeby te obsrane i obszczane cegły i pustaki mu załadowali na pakę. Na początku nie wierzyłam, ale po drugiej stronie płotu wyjątkowo nikt nie zaprzeczał... Chyba powinnam się cieszyć, że u mnie wyrzucali tylko swoje śmieci:-)

Piekielna sąsiadka

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 208 (278)

1