Profil użytkownika
Fisstech
Zamieszcza historie od: | 1 czerwca 2016 - 9:05 |
Ostatnio: | 11 grudnia 2016 - 21:11 |
- Historii na głównej: 19 z 19
- Punktów za historie: 5559
- Komentarzy: 169
- Punktów za komentarze: 1498
« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 następna »
Dla mnie osobiście dziwni są ludzie, którzy podnoszą larum w Internecie po ujrzeniu nagiego (lub półnagiego) dziecka i czują się tym obrzydliwym widokiem niemalże zniesmaczeni. Osobiście nie uważam, żeby przebieranie dziecka na ulicy było czymś rozsądnym i wskazanym, tym bardziej, że niedaleko znajdują się toalety, ale dziwi mnie reakcja dorosłych ludzi, którzy zachowują się, jakby po ujrzeniu jakiejkolwiek nagości mieli mieć traumę do końca życia.
Rada na przyszłość: nie wiązać się z siusiumajtkami. Nawet, jeśli są ładne i "ogarnięte jak na swój wiek".
@Meliana: A ja nie lubię określania mianem patologii ludzi, których się nawet nie zna, nigdy się z nimi nie rozmawiało i nie zna się ich historii. Ostatnio nastała moda na nazywanie patologią wszystkiego, co nie mieści się we współczesnych normach społecznych. Z tego, co napisała Litterka, młoda babcia jest zapatrzona we wnuka, więc pewnie i z matką ma całkiem niezłe kontakty. Dziecko być może rozwija się lepiej, niż w niejednej "normalnej" rodzinie. Z komentarza Litterki wynika, że matka mogła urodzić córkę w wieku 17 lat, a córka wnuka w wieku lat 18, więc gdzie tu patologia? Bo dziecko pojawiło się przed domem z ogródkiem, samochodem i psem?
@Lynxo: Poszło :).
@Litterka: W sensie, że jak ktoś młodo zostaje rodzicem czy babcią, to obowiązkowo musi być patologiczny?
@melmire: Jak dla mnie cała ta panika związana z pedofilią zakrawa już o paranoję. Ja rozumiem, że publikowanie nagich zdjęć swoich pociech w Internecie jest raczej mało rozsądne, delikatnie mówiąc (pomijając już fakt, że nie rozumiem w ogóle idei fotografowania gołych dzieciaków), ale opublikowanie zdjęcia dziecka umorusanego czekoladą to już dziecięca pornografia, bo jakiś pedofil może je zobaczyć? To może lepiej w ogóle nie wypuszczać dzieci z domu? Kuźwa, dożyliśmy czasów, w których ojca idącego na plac zabaw z dzieckiem wyzywa się od pedofilów.
Mnie natomiast zastanawia jedno. Skąd wiesz, że dziewczyna spieszyła się akurat do domu? Po drugie wszyscy widzieli nadjeżdżający pociąg już z daleka. Nikt nie krzyknął ani nie próbował jej powstrzymać? Po trzecie taki nadjeżdżający pociąg robi tyle hałasu, że nie ma bata, żeby dziewczyna go nie usłyszała ani nie zobaczyła nawet kątem oka. Jak dla mnie historia grubymi nićmi szyta.
@Razieler: Swoją drogą daj znać, gdybyś potrzebował korekty ;).
@Katka_43: Bo się sprzedaje. Masz odpowiedź :).
@Razieler: Swoją drogą my się chyba znamy. Coś mi świta, że gdzieś już rozmawiałam z osobą o tym nicku, która była bliżej niż dalej wydania książki.
@Patrycja0: Ale dlaczego chcesz iść do self-publishingu, skoro nawet n i e s p r ó b o w a ł a ś w normalnym wydawnictwie?
@Bestatter: Zgadzam się. O ile świat byłby piękniejszy, gdyby ludzie poważnie traktowali przysięgę małżeńską, a nie podchodzili do niej w stylu "I nie opuszczę cię aż do chwili, w której znajdę ładniejszą/fajniejszą".
Pilipiuk ponoć przez pięć lat błąkał się po wydawnictwach, nim ktoś wydał jego "Kroniki Jakuba Wędrowycza". Niestety nie wydaje się dobrych książek, a takie, które się sprzedadzą - nikt nie wiedział, czy opowieści o bimbrowniku z Lubelszczyzny przemówią do serc czytelników. Ja wiem na przykład, że mnie nikt nie wyda. Nie piszę o romantycznej miłości, zwyczajnych nastolatkach z nadzwyczajnymi mocami ani o wampirach. Bardzo małe szanse, że ktokolwiek mnie wyda. Ale piszę - dla siebie i swoich wiernych czytelników w ilości sztuk 2. Zastanawia mnie tylko jedna rzecz. Wspomniałeś o researchu. Serio sądziłeś, że ktoś Ci za zapłaci za w ogóle myślenie o napisaniu książki?
@Patrycja0: Odmówiły Wam wszystkie wydawnictwa po kolei, czy jak? Może to znak, że Wasze książki nie są tak dobre, jak sądzicie i nie sprzedadzą się, nawet, jeśli same je wydacie?
@Agness92: Na początku też tak sądziłam. Po roku uświadomiłam sobie, że to nie działa.
Mi psycholog powiedział kiedyś, że przyczyną mojej depresji jest fakt, że nie umiem pisać lewą ręką (i jako terapię zarządził pisanie w zeszycie), a najlepszym lekarstwem na lęk pourazowy jest układanie sobie planu odrabiania lekcji.
@yourspecialitsupport: Jeżeli jedynie może zapewnić zakwaterowanie, to jestem chętna. Doświadczenie mam, jakby nie patrzeć ;).
@Suctoria: Poszło :).
@Papa_Smerf: Miałam pisać teksty reklamowe w postaci artykułów. Czyli generalnie coś, nad czym trzeba dosyć porządnie przysiąść, tym bardziej, że miały mieć one ok. 10 000 znaków.
@Massai: Nie usprawiedliwiam. Wyjaśniam.
@Bestatter: Wydaje mi się, że istnieje korelacja między dobieraniem się pań "ze sporym biustem" (a więc tych, które każdą wolną chwilę spędzają u kosmetyczki, a główne hobby ograniczają do mazideł i ciuszków) i panów z "dużym portfelem". Te pierwsze po prostu wiedzą, że na zabiegi pielęgnacyjne będą potrzebować mnóstwa kasy, więc zależy im na bogatych facetach, którzy za możliwość bycia z ładną dziewczyną są w stanie zapłacić naprawdę wiele - dosłownie. Normalni ludzie dobierają się jednak na zupełnie innych zasadach.
@Isegrim6: Ale ja twierdzę dokładnie to samo, co Ty - że to zazwyczaj nie są czarno-białe sprawy. Należy pamiętać, że zdrada jest zwykle efektem jakichś problemów w związku, a nie ich przyczyną. Z tym, że dla mnie jest różnica między sytuacją, w której człowiek zdradza, bo niezależnie od starań współmałżonek ma na niego wywalone, a on nie chce rozbijać rodziny ze względu na dzieci, a między zdradą, bo akurat była okazja i osoba płci przeciwnej zaświeciła gołymi pośladami i potrzęsła dupskiem.
@losegzekutores: Ja nie twierdzę, że nie istnieją też winne kobiety, bo istnieją. Ale nawet w takim przypadku zemsta musi być bolesna - bo to męża wina, że chciał odejść ;).
@Isegrim6: Nie chodzi o to, żeby starać się tak, jak przed ślubem, ale o to, żeby starać się po ślubie.
Pewnie gdybyś poszedł prywatnie, to by Cię przebadał ;).