Profil użytkownika
Fisstech
Zamieszcza historie od: | 1 czerwca 2016 - 9:05 |
Ostatnio: | 11 grudnia 2016 - 21:11 |
- Historii na głównej: 19 z 19
- Punktów za historie: 5559
- Komentarzy: 169
- Punktów za komentarze: 1498
Zamieszcza historie od: | 1 czerwca 2016 - 9:05 |
Ostatnio: | 11 grudnia 2016 - 21:11 |
Zobacz też inne serwisy:
|
|||
Retro Pewex | Pewex | Faktopedia | Stylowi |
Rebelianci | Motokiller | Kotburger | Demotywatory |
Mistrzowie | Komixxy |
Ach, te gimnazjalistki wyrażające się "Nosz ku**a" - takie dorosłe, takie dojrzałe! I to stereotypowe opisanie koleżanki na zasadzie "typowa dziunia". Bo dziewczyna bez krótkiej spódniczki i nowego ajfonika na pewno przyjechałaby na czas. Na pewno.
@Mala_Wredna_Piekielna: Pomoże w końcu to, że pewnego dnia uświadomi sobie, że właśnie kroi kotlecika czterdziestoletniemu synusiowi. ;)
@Agness92: powinno być "sprzątanie po sobie i umiejętność zrobienia wokół siebie".
@Agness92: Jeśli jakiś ksiądz tak powiedział, to plecie herezje niezgodne z religią, której rzekomo naucza. Sprzątanie po sobie to umiejętność zrobienia wokół siebie i najbliższej rodziny to jeden z elementów wychowania w katolickich wartościach. Spójrz chociażby na FSE.
Dlatego jeśli jedynie będę mogła sobie na to pozwolić i będę miała dzieci, to poślę je do szkoły prywatnej, ale takiej, która wychowuje uczniów w cenionym przeze mnie systemie wartości.
Sam zdecydowałeś, że wolisz niewykwalifikowaną, pijaną i wiecznie skacowaną siłę roboczą, bo najtaniej, więc dlaczego teraz płaczesz? Sam wybrałeś.
@Vitas: Mogę nawet podać Ci mniej więcej dokładną lokalizację tego punktu, jeśli chcesz, bo pomimo długiego czekania (przede mną dziewczyna drukowała naprawdę duuuży plik) sam punkt mogę polecić, o ile jeszcze istnieje.
@Blaise: To dla kontrastu do: "Przyszła baba, co się nie zna" ;).
@grupaorkow: Ale mi nie zależało na tym, żeby plik wyglądał identycznie, jak w edytorze. To była po prostu ściana tekstu, bez żadnych tabel.
Malinowa is back.
@xyRon: Naprawdę wybitny temat do żartów. Znajoma mojego byłego tak długo żartowała przy nim na ten temat, że facet jej uwierzył.
Niedługo jak dziecko będzie ssać pierś, to się je będzie wysyłać do psychiatry, bo pewnie ma jakieś zaburzenia na tle psychoseksualnym.
@Morog: Według naszej. A według ich? Musisz wiedzieć, że w Azji więzi rodzinne są bardzo silne i biorąc ślub z dziewczyną, bierzesz ślub również z jej rodzicami, rodzeństwem i dziadkami.
Powtarzasz się, chłopcze i dodajesz kolejną historię, która jest grubymi nićmi szyta. Zaczynam podejrzewać, że jesteś kolejnym wcieleniem Malinowej - poziom dramaturgii w wymyślanych historiach mniej więcej ten sam. Mama tej Twojej koleżanki tyle wkładała w jej wychowanie, że nawet nie sprawdziła, czy szkoła, do której posyła dziecko, jest przygotowana na jego przyjęcie? Weszła do placówki, zobaczyła brak poręczy i pomyślała sobie: "A wuj, i tak poślę tam dziecko"? Nie zapytała o kompetencje nauczycieli i odpowiedni sprzęt wspomagający? Może Cię to zdziwi, ale nie każda klasa integracyjna ma obowiązek być dostosowana do każdego rodzaju niepełnosprawności u ucznia i nie każde niepełnosprawne dziecko może (a raczej powinno) w takiej klasie pobierać naukę. Dziwi mnie, że mama Agi nie zainteresowała się posłaniem jej do szkoły z wyspecjalizowaną kadrą pedagogiczną i odpowiednim przystosowaniem budynku - możesz to zawrzeć w kolejnej wymyślonej historii, będzie bardziej wiarygodna. Pozdrowienia od osoby, która na co dzień czyni oświatę bardziej przystosowaną do potrzeb niepełnosprawnych ;).
Przypomniała mi się znajoma, która nie mogła przyjść do pracy, bo ma dziecko chore w domu... a tym dzieckiem była 18-latka z przeziębieniem.
@kertesz_haz: Fakt, że akceptuję blondynów o niebieskich oczach nie oznacza, że jednocześnie muszę chcieć wejść z takim mężczyzną związek. Fakt, że nie rzucam kamieniem w dziewczynę, która jest lesbijką nie oznacza, że muszę chcieć się z nią przyjaźnić. Jako osoba wolna mam prawo decydować o tym, kogo obiorę za swojego przyjaciela.
@InessaMaximova: Kościół nigdy nie krytykował długich włosów u mężczyzn. Fakt, że pojedynczym księżom mogło się to nie podobać, nie ma tu nic do rzeczy.
Wbrew pozorom preferencje wiele mówią o człowieku. Ja dla przykładu nie byłabym w stanie przebierać się w szatni z dziewczyną, która jest lesbijką (doświadczyłam wątpliwej przyjemności bycia adorowaną przez taką dziewczynę przez kilka lat), podobnie jak nie byłabym w stanie przyjaźnić się z miłośnikiem lolitek i shotek (rysowanej pornografii dziecięcej) czy zoofilem. I guzik by mnie obchodziło, że taki człowiek jest miły, czyta dobre książki i ma podobne zainteresowania. Po prostu nie. Druga sprawa to fakt, że katolicy równie często padają ofiarą nietolerancji ze strony środowisk gejowskich i są przez nie niemalże prowokowani (słynne "Nie lękajcie się!" jako hasło Parady Równości). Może więc byłoby warto spojrzeć na problem od tej strony. Jeśli uważasz, że skoro jesteś gejem, to wszyscy mają Cię lubię i akcpetować, to jesteś w błędzie.
@Face15372: Mam paru zleceniodawców, o czym nieraz wspominałam pod innymi swomi historiami. Co nie zmienia faktu, że szukam też czegoś na stałe.
@Rollem: Tak, jak napisałam wyżej - żaden wydawca do tej pory nie wymagał ode mnie kupowania licencji. Zbankrutowałabym, gdyby dla wydawnictwa A miała pracować na programie X, dla wydawnictwa B na programie Y, a dla wydawnictwa C na programie Z.
@marzannasierpniowa: Tylko, że Ty nie zapraszasz na rozmowę osoby, która kompletnie nie spełnia wymagań i w tym tkwi różnica.
@Tajemnica_17: Też przyszło mi to do głowy :)
@krys89: 1. Przyznam szczerze, że nawet nie wiem, jak to sprawdzić. Tak czy siak nie będę już współpracować z tym wydawcą, więc nie widzę sensu kupowania licencji. 2. Raczej niszowy, ja się z nim jeszcze nie spotkałam. 3. Ponoć krąży przekonanie, że jak wykonasz edycję w innym programie, to plik nie będzie wyglądał tak samo.
@MrSZ: Z tym, że tutaj nie mamy do czynienia z sytuacją, w której zleceniodawca przedstawia swoje wymagania odgórnie, ale w których wymaga od pracownika uiszczania na rzecz wykonania pracy większej ilości pieniędzy, niż jest mu w stanie zapłacić za pracę. To trochę tak, jakby szef oferował Ci służbowy samochód - pod warunkiem, że go sobie kupisz. Jeśli chcesz mieć opcję mechanik + myjnia, to szukasz informacji, ewentualnie rozmawiasz z danym zakładem. A nie przychodzisz i nie żądasz, żeby mechanik zakupił sobie myjnię, bo Ty chcesz umyć samochód i jeśli tego nie zrobi, to nie dostąpi łaski obsłużenia Cię.
@MrSZ: Patrz wyżej. Nie spotkałam się jeszcze z tym, żeby zleceniodawca kazał mi do korekty tekstu wykupować licencje (jeśli jest praca na pdf, to są to naprawdę drobne zmiany). To trochę tak, jakbyś oczekiwał, że mechanik przy okazji umyje Ci samochód i był wielce zdziwiony, że nie ma na warsztacie myjni.