Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

InessaMaximova

Zamieszcza historie od: 25 października 2015 - 21:52
Ostatnio: 12 marca 2022 - 1:54
  • Historii na głównej: 4 z 33
  • Punktów za historie: 721
  • Komentarzy: 722
  • Punktów za komentarze: 2445
 
zarchiwizowany

#77382

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dziwne procedury, w roli głównej: bankomaty-wpłatomaty sieci Euronet.

Nie lubię nosić pieniędzy w portfelu. Mam wówczas głupie ale zasadne wrażenie, że kuszą mnie do nadmiernego wydawania. Miałam w portfelu 30 złotych. Byłam wówczas w markecie, najbliższy wpłatomat mojego banku - dobre kilka kilometrów z granic miasta do centrum.
Więc decyduję się na sprzęt w markecie.

Zonk numer 1. Aby móc wpłacić pieniądze, muszę być posiadaczką jakiegoś ichniego ID.
Zonk nr 2. Podczas próby rejestracji miałam zalogować się na konto na stronie internetowej banku. Miałam tam przelać coś w rodzaju "opłaty manipulacyjnej" wynoszącej 1 zł, którą podobno mieliby zwrócić.
Zonk nr 3. ID nie uzyskam, bo nie pamiętam rzadko używanego kodu do logowania na stronie banku.

Tyle zachodu by wpłacić dwa świstki papieru.

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -17 (17)
zarchiwizowany

#77062

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Czytając historie o pobieraniu krwi przypomniałam sobie dziwną rzecz.

Gwoli wstępu: nie znam mojej grupy krwi, jak również moich rodziców (mama kiedyś coś bąknęła jakoby mój pożal się tata miał coś z B). Sami rodzice nie znają swoich grup krwi.

Będąc w liceum oddawałam krew. Książeczkę otrzymałam, w niej wpisana pospolita A Rh+. Ok, skoro tak.

Wrzesień 2016, szpital, operacja, odbiór wypisu (wyszłam w sobotę, odbiór w dni robocze). A tu zonk. 0 Rh+. Pytam pielęgniarek jakim cudem z A+ zrobiło się 0+? Nie wiedzą, mam się zgłosić do rodzinnego na badanie.

Nie zgłosiłam się, bo nie jest to sprawa niecierpiąca zwłoki. Aczkolwiek uznaję to za niecodzienny fenomen.

słuzba_zdrowia

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -16 (22)
zarchiwizowany

#76911

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Trafiłam na wielką tablicę "MŁODZIEŻOWE BIURO PRACY". Oto kilka kwiatków.

1. Konsultant w branży finansowej
Umowa o pracę na czas określony (ciężko mi uwierzyć)
Wymagania: obsługa komputera, swoboda wypowiedzi

Innymi słowy call center z podejrzanie wyglądającym rodzajem zatrudnienia.


2. (Bardziej normalne) telefoniczny doradca klienta
Umowa zlecenie
Wymagania: obsługa komputera, umiejętność pracy w zespole, chęć zdobywania nowej wiedzy, dyspozycyjność

A co z odpornością na stres?


3.(Klasyk z małym haczykiem) kolporter ulotek
Umowa zlecenie, brak wymagań

Serio nie wymagają prawa jazdy?


Bez komentarza z mojej strony.

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -16 (18)
zarchiwizowany

#76891

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Mam dość. Po prostu dość.

Od kilku dni dzwoni do mnie dziwny numer - niby komórkowy, ale chyba jest to jakaś bardziej skomplikowana maszyna, skoro TYLKO po odezwaniu się otrzymuję machinalny komunikat "proszę czekać na połączenie".

W internecie wyczytałam, że to Netia z ofertą internetu. Nie mam z nimi nic wspólnego i mieć nie zamierzam.

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 29 (105)
zarchiwizowany

#76875

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Żebranie. Temat rzeka. I mnie to zjawisko dopadło. Sytuacja z dzisiaj.

Elbląg, market Kaufland. Ruchomymi schodami wjechałam na górę, przy schodach siedzi starszy facet. Widywałam go pewnie często, ale co tam. I usłyszałam kluczowe słowo "głodny".

Myślę: ok, dam mu jeden jogurt, i tak miałam zapiąć kurtkę. Ale za chwilę słyszę coś w stylu "makaron bym SE kupił" (to "SE" pamiętam dokładnie). O nie, tak to nie ma, myślę. W efekcie nie dałam mu nic. Nie żałuję.

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -17 (21)

#76627

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Trzęsę się z nerwów i stresu. Ja rozumiem, zima, pociągi opóźnione, a ja jedynie staram się wrócić do akademika.

Pociąg nr 1. Informacja o opóźnieniu 5, 10, na końcu 20 minut. Informacje w miarę zrozumiałe (z użyciem "robolektora"). Czekam jak na szpilkach na informację, że pociąg wjeżdża na dany tor przy stosownym peronie. Co jednak słyszę? Że już odjeżdża. Wte pędy bez ładu i składu z dwiema wypchanymi po brzegi torbami z ubraniami, pościelą, jedzeniem domowym... Jednak odjeżdża. No nic, bilet ważny trzy godziny, za pół godziny następny pociąg. Może jednak niedokładnie zwracałam uwagę.

Pociąg nr 2. Informacja o opóźnieniu rzędu pięciu minut. Czekam. Czekam. I znów komunikat, że pociąg odjeżdża. Znów w totalnym nieładzie pędzę na peron. Na darmo. Spotkana w pośpiechu pasażerka informuje mnie, że nie było informacji w stylu "wjedzie na tor X przy peronie Y".

Pozostaje mi czekać na pociąg po 22 i modlić się, że nie będzie kontroli.

Uprzedzając komentarze, żeby wrócić do domu lub inny środek transportu. Do domu mogę wrócić dopiero jutro rano. Ostatni autobus był o godzinie 15.30. Taksówki są, ale wątpię, aby kursowały o tak późnych porach. Autobusów do miasta, w którym studiuję - brak. Nie mam znajomych, którzy zaoferują mi dojazd.

PKP

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 162 (198)
zarchiwizowany

#76296

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia sprzed krótkiej chwili. Jestem na wykładach, wykładowca wyszedł na moment z sali. Przeglądam bzdury w telefonie i widzę panel połączenia. Początek numeru coś koło liczby 80, ale nic to.
- Dzień dobry, XYZ (nazwisko nieważne, nawet nie zapamiętałam) z firmy Philipiak Nano (?)....
Minęło może dziesięć sekund, bo nie chciało mi się tego słuchać. Po prostu się rozłączyłam. Mam 19 lat a poczułam się jak emerytka.

call_center

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -22 (32)
zarchiwizowany

#75727

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Ledwo zaczęłam studia a już mam chęć nie wychodzić z pokoju w akademiku. Nawet imprezy przestały mi przeszkadzać.

Kierunek: Filologia angielska. Grupa nieduża, kilka osób tylko po przepisanie oceny już poszło, oficjalnie zostało nas 11. Niedługo może się zmniejszyć do 10. Niektóre wykłady mamy łączone z innymi kierunkami/specjalizacjami. Dzisiejszy wykład z dydaktyki wraz z grupami z pedagogiki specjalnej i logopedii uświadomiły mi, jak paskudnie funkcjonuję na obecnym kierunku.

- Na wykładach z fonetyki gdy mamy zadanie pracy w parach, większość grupy nie chce ze mną współpracować. Gdy jestem trzecia - milczę i wyciszam słuchawki.
- Często przez brak notatek jestem wyrzucana z wykładów. Jedną sztukę notatek wykładowca daje wyznaczonej osobie która to kseruje. Dostałam może trzy rodzaje notatek.
- Gdy pytam ludzi, czy coś mają dla mnie, patrzą dziwnie, rozmawiają na inny temat ignorując mnie albo śmieją się ze mnie. A notatek tak czy siak nie posiadam.
- Różnica w traktowaniu siebie nawzajem na moim kierunku a na pedagogice specjalnej mogłaby mieć rozmiar porównywalny do wielkiego kanionu w USA. U mnie kolesiostwo i znieczulica, tam przyjacielskie nastawienie, pomoc innym, pomaganie sobie nawzajem, ciepło i empatia.

W poniedziałek idę do dziekanatu po papierologię związaną ze zmianą kierunku.

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -8 (52)
zarchiwizowany

#75465

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Zaczęłam studia. I zastanawiam się, czy wytrwam... Gdy to piszę, jest czwartek, 6 października Anno Domini 2016, godzina 22:41. Jutro o godzinie ósmej rano zaczynam praktyki w jednym z przedszkoli. Ale po kolei.

Z natury jestem niesamowicie gadatliwa, ale też i nieco nieśmiała. Mieszkam w akademiku, nie ciągnie mnie jednak do bliższego kontaktu z sąsiadami. Przeczytałam mnóstwo opowieści akademickich, miałam cichą nadzieję, że nie będzie cotygodniowych libacji. I dziś ta oto nadzieja zamilkła na wieki...

Cisza nocna chyba obowiązuje tylko w teorii lub kartka o tym informująca tylko tak sobie wisi, dla jaj. Na dodatek mamy wymianę studencką z Hiszpanii, oni też chcieliby się wyspać.

Siedzę, drżę że strachu, pokój zamknęłam na klucz w obawie przed niespodzianką. I tylko słyszę plany Hiszpanów po angielsku (które rozumiem) i w ojczystym języku. Zastanawiają się nad wezwaniem policji. Ja też się nad tym zastanawiam. Poczekam do północy, bo ze strachu chyba nie zasnę. A towarzystwo za ścianą jest już chyba mocno naje*ane.

"Wielki tenis, kupa błota
Nasza głucha rybka złota
A miało być tak pięknie
A miało być tak pięknie..."

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -25 (39)
zarchiwizowany

#75179

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Rozbolał mnie żołądek. Paracetamol nie pomógł, więc decyzja, dzwonię na pogotowie.

Przyjechała karetka, zmierzyli ciśnienie, wypytali o podstawowe rzeczy i postawili diagnozę. Początki nadciśnienia i bóle na tle nerwowym. Na odchodne wcisnęli mi w d... bodajże pyralgin. Na nic to, że oddychałam z trudem, że ledwo się ruszam. A ja teraz siedzę lub leżę w domu, na podłodze, z silnymi bólami, problemami z oddychaniem i kto wie, czy niedługo nie zemdleję lub nie zwymiotuję.

Jak mawiał Roquefort w "ArysKOTratach": Och, umieram...

słuzba_zdrowia

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -34 (38)